cytaty z książki "Śleboda"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Nawet jako dziecko nie należała do zuchów ani do harcerstwa, które miała za pomylony, infantylny pseudomilitaryzm- bandę dzieci ubranych jak idioci pod przywództwem idioty ubranego jak dziecko.
Korzenie to nie jest taka prosta sprawa (...). Z jednej strony dają ci oparcie, a z drugiej trzymają cię w miejscu. Nie pójdziesz do przodu, choćbyś chciała.
Prawdziwego przyjaciela poznaje się po tym, że zapytany gdzie w Tatrach najłatwiej pozbyć się dwojga ludzi, tak żeby wyglądało to na wypadek, bez mrugnięcia okiem i zbędnych pytań odpowiada "Siwiańskie Turnie".
W górach najbardziej lubiła uczucie, że wszystkie problemy, stresy i nerwy zostawia tam, na dole, że porzuca je daleko poniżej pasma kosówki, wspina się dużo lżejsza.
Turyści pochłaniali góralburgery, przegryzali serki góralskie pikantne, kanapkowe, maślane, małosolne i w innych odmianach, o których żaden prawdziwy baca w życiu nie słyszał.
(...) Jak byłem w Stanach, to czasem lubiłem się ubrać w najlepsze dżinsy i koszulę, ogolić twarz i jechać do Downtown. Spacerowałem po alejach, gapiłem się w górę na szczyty wieżowców, siadałem na ławce i patrzyłem na ludzi. Wyobrażałem sobie, że mogę być jednym z nich, że mogę być tym, kim chcę. Ale potem wystarczyło, że zobaczyłem w odbiciu jakiejś wystawy mojego szczerego polskiego ryja, na którym od urodzenia maluje się głęboka i niepojęta tęsknota za chuj wie czym. Wystarczyło, że odezwałem się do sprzedawcy hot-dogów i on już wiedział, mówił: "Oh, Poland! Vodka, pierogi, kielbasa, Walesa, qurva match!
Obcy to po nasemu jest niepilec. Górole to som my ze Skalnego Podhala, dalej są wsioki, lachy, no i cepry. Taki, co daje dutki, to jet pon. A ceper to wiadomo, ze w cymś od górola gorsy, ba ino nie wiadomo jesce, cy daje dutki, cy nie.
- Dziwi to panią? Góral, Polak, w SS? (...) Dziwnie się losy ludzkie plotą, a z ludźmi bez charakteru historia robi, co chce.
i tak jest do dzisiok: Sabała cuche ucirnionom nosi na odwyrtke. I w górak klyncy, bo Djabola jako wielgi cięzor mo na jajkach".
Siedziała, zadzierając głowę, i słuchała opowieści sprzed wielu lat, z czasów strasznej wojny, z czasów niegodziwych; historii o zakazanym zakochaniu, historii bez dobrego zakończenia, w której wszyscy żyli długo, ale nikt szczęśliwie.
Geotermia była od niedawna podhalańskim Świętym Graalem. Gdy odkrywano, że któraś gmina została pobłogosławiona gorącą wodą święconą spod ziemi, zaczynała kwitnąć jak zimowy ogród. Oto pośród kiepskich gleb chłostanych halnym wiatrem tryskał zdrój zdrowia, szczęścia i pomyślności, złotonośny potok, żywa woda.
...Smakują gorzką pigułkę z kwaśną miną, robiąc słodkie oczy do słono płacących klientów. Magda Gessler polskiego dziennikarstwa się znalazła.
Tu wszyscy mają oczy otwarte, kochana, mówiłam ci. Oni zawsze wiedzą. Wszystko. O, chyba że cała wieś zawrze milczące porozumienie, że coś jest tajemnicą. Wtedy pary z ust. Oscypki fałszowane ? Chłopy baby biją ? Ksiądz pije ? Słowa nie usłyszysz.
Czuł na twarzy, jak wieczorne powietrze gęstnieje po upale, jak nad Tatrami zbiera się na burzę. Anka zapytała dziś, kto aż tak bardzo nienawidził starego Ślebody za jego okupacyjną przeszłość. Wojciech Groń sam to przed nim przyznał. A on miał nagranie.
Chodzenie po górach to dziewiętnastowieczny wynalazek młodopolskich melancholików.
Cały kraj patrzy na Podhale jak na narodową Arkadię albo narciarskie Eldorado, ale dla komendy wojewódzkiej to wy jesteście polskie Palermo.
Nie ma nic gorszego niż ceper, co próbuje mówić gwarą.
Czuła się, jakby trafiła w grupę pątników, którzy w czas zarazy ruszyli na pokutną pielgrzymkę, zawodząc swoje litanie: że w Zakopanem poszaleli z tymi cenami; że z tą Kryśką, księgową, to się żyć nie da; że przez tego Tuska to wszystko; że sprężarka do klimy oryginalna kosztuje cztery patyki; że na hemoroidy najlepsze są nasiadówki z kory dębowej; że Polacy to tylko narzekają; że nad morzem jest przynajmniej płasko; że Franiowi nie staje. Anka nie zatrzymała się pod swoją kochaną Siklawą, bo się nie zmieściła.
Djaboł sie okrutnie rozradował, synków Sabałowych chycił i wzion do diabelskiej langwery. Ale calućki dzień nie minon, kiej Djaboł z synami prziseł nazad.
- Hej, mój ostomiły cłeku, bier tyk jancykrystów zatraconyk nazod, bo mi piekło ozdupcom- godo.- Ino sie kcom z djabołami praskać, abo z nimi gorzołke pijom. Co ino ześ mi ik doł, to juz połowa piekła spraskano, a połowa niekrzeźwo.
(na podstawie gawęd Andrzeja Skupnia Florka).
W górach z ludzi wychodziło to, co najlepsze, bohaterstwo i odwaga, ale i to, co najgorsze. Tchórzostwo i małość. Kotłowało się tu coś, destylowało, wrzało jak w alembiku na tym niewielkim spłachetku skalnej ziemi danej Polakom chyba na zachwyt i utrapienie.
Pomyślała nagle o tym, że górale nie zawracali sobie głowy metafizyką. że choć na Mazowszu czy innych Kujawach rzecz opiewano za pomocą ptaszków przelatujących kalinowy lasek, wicia wianków i wymiatania komina, choć jak Polska długa i szeroka, na pańskich salonach śpiewano o ułanach, co przybyli pod okienko konie napoić, i o rozmarynie, co rozwijał się, to Podhale przechodziło od razu do sedna. Tu, jak óna doła dziurki, to ón ji wraził. Tu wiedziano, że od kolona ku brzuchowi to jest miłość chłopokowi.
Zwinęli się wśród igliwia i krzaków jagód, objęci, wtuleni. Niewierny pies i upadły serafin, ruda wiedźma i jej chowaniec. Jego ramię pod jej głową, jego dłonie na jej brzuchu i piersiach, jego usta na jej karku. Biodra w biodra, skóra w skórę, jak zimujące zwierzęta.
-...przecież to idiota!- łowiła jednym uchem Anka, jak żołądkował się młody mężczyzna.- Jak to dziadek mówił: sietniok czy, jak to się teraz poprawnie politycznie godo: upośledzony.
- Romuś, głuptoku dojmentny ! Bier sie stela, bo cie mietłom pizne!
Każdy góral babę zdradza. Takie są chłopy, psiekrwie. Piją, dupcą na prawo i lewo, a potem biegają przysięgać na Górkę.
- Wszystko to medialna manipulacja! (...)
-A ftoz sie wypowiadoł do mediów? Ftoz domiósł Naleźć i napraskać po gembie!
Gdy się obudził, w ustach miał murowaną piwnicę, a pod czaszką tańcowali mu zbójnicy.
A potem zamówił jeszcze na dobicie „kufel z wkładkom”, czyli piwo z pięćdziesiątką wódki. O ile sobie nazajutrz przypominał, barmanka zapytała go wyniośle, czy wkładka ma być zwykła, czy zbójecka, a on, rozochocony, odparł, że oczywiście zbójecka. I dostał Warkę Strong ze spirytusem. Wlał ją w siebie i ostatnie, co pamięta, to wspinaczka po schodach do pokoju. Gdy się obudził, w ustach miał murowaną piwnicę, a pod czaszką tańcowali mu zbójnicy.
A potem zamówił jeszcze na dobicie „kufel z wkładkom”, czyli piwo z pięćdziesiątką wódki. O ile sobie nazajutrz przypominał, barmanka zapytała go wyniośle, czy wkładka ma być zwykła, czy zbójecka, a on, rozochocony, odparł, że oczywiście zbójecka. I dostał Warkę Strong ze spirytusem. Wlał ją w siebie i ostatnie, co pamięta, to wspinaczka po schodach do pokoju. Gdy się obudził, w ustach miał murowaną piwnicę, a pod czaszką tańcowali mu zbójnicy.
A potem zamówił jeszcze na dobicie „kufel z wkładkom”, czyli piwo z pięćdziesiątką wódki. O ile sobie nazajutrz przypominał, barmanka zapytała go wyniośle, czy wkładka ma być zwykła, czy zbójecka, a on, rozochocony, odparł, że oczywiście zbójecka. I dostał Warkę Strong ze spirytusem. Wlał ją w siebie i ostatnie, co pamięta, to wspinaczka po schodach do pokoju. Gdy się obudził, w ustach miał murowaną piwnicę, a pod czaszką tańcowali mu zbójnicy.