Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Jak powiedziała Ciotka Lydia, Republika Gileadu nie zna granic.
Gilead ma się w sercu.

Istnieje więcej niż jeden rodzaj wolności.
Jest wolność "do" i wolność "od".

-Lepiej?
-Lepiej nigdy nie znaczy lepiej dla wszystkich. Zawsze dla kogoś jest gorzej.

Kiedyś postrzegałam swoje ciało jako narzędzie rozkoszy albo środek transportu, albo coś służącego do spełnienia mojej woli. Istniały ograniczenia, lecz mimo wszystko moje ciało było gibkie, mogłam na nim polegać, stanowiło ze mną jedność. Teraz ciało rządzi się innymi prawami. Jestem chmurą zamrożoną wokół centralnego obiektu o kształcie gruszki, który jest twardy i realniejszy ode mnie, i jarzy się na czerwono wewnątrz przezroczystego opakowania.

Mam także inne imię. Nikt się teraz nie posługuje innym imieniem, bo są zakazane. Powtarzam sobie, że to nieważne, imię to jak numer telefonu, przydatne jest tylko dla innych - ale jednak ma znaczenie. Zachowuję inne imię jak ukryty skarb, po który kiedyś wrócę, wykopię to imię pewnego dnia. Myślę o nim jako o pogrzebanym.

Co noc, kiedy idę do łóżka, myślę, że rano obudzę się w swoim domu i wszystko będzie tak, jak dawniej. I dzisiaj rano znów nie było.

Tego nie można wiedzieć. Kiedyś można było, były do tego urządzenia, ale teraz to niezgodne z prawem. Zresztą po co? Nie można przerwać ciąży, jaka by nie była, trzeba ją donosić.

Jak wiedzą wszyscy historycy, przeszłość to mrok, z którego dochodzą do nas tylko nikłe echa.

Historia się nie powtarza, historia się rymuje.

Służymy celom rozrodczym, nie jesteśmy konkubinami, gejszami czy kurtyzanami. Jesteśmy macicami na dwóch nogach i niczym więcej: świętymi naczyniami, chodzącymi kielichami.