cytaty z książki "Dzień gniewu"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Życie jest proste. Rodzisz się, rozmnażasz lub nie, umierasz.
W ogóle nie przepraszaj, jak nie musisz. Ludzie to wykorzystają przeciwko tobie.
Bóg musiał mieć bardzo skomplikowany plan dla tej planety, skoro postanowił ją zaludnić, a potem losowo wybierać tych, którzy dostali na niej ograniczony czas. Doprawił to jeszcze przeludnieniem, zatruciem środowiska i chorobami, które dziesiątkowały całe miasta, a i tak miliony go uwielbiały do tego stopnia, że przez całe stulecia mordowały tych, którzy
mieli inne zdanie.
W ogóle nie przepraszaj, jak nie musisz. Ludzie to wykorzystają przeciwko tobie. Bądź miła, ale nie przepraszaj, jeżeli nie masz ważnego powodu aby to robić.
- Całe szczęście, że nie mieliśmy dzieci, bo wtedy pewnie bym go zabiła, jakby je tknął. - Uśmiechnęła się smutno. - Mówię poważnie. Potem spędziłabym pewnie dwadzieścia lat w więzieniu, wymieniając papierosy na podpaski, ale przynajmniej miałabym jakąś satysfakcję, Poczucie sprawiedliwości może.
Wszystko miał zapisane w swoim smartfonie i jeżeli straciłby dostęp do tej bazy danych, zostałby z niczym. Czasem nachodziły go myśli o tym, jak bardzo uzależnił się lub został uzależniony od technologii. Teraz było już za późno, by spróbować się odseparować od tego wszystkiego.
Wyszedł ze stróżówki i odetchnął świeżym powietrzem. Wewnątrz pachniało kawą rozpuszczalną, mokrym drewnem i kulkami z naftaliną, a w tym zestawieniu nie dawało to przyjemnego efektu. Krystian miał wrażenie, że tak właśnie pachnie starość.
- Betel, ten chłopak jest może z pięć lat młodszy od ciebie.
- To już przepaść - zauważył młodszy aspirant. - Codziennie widuję na ulicy dzieciaki, które są młodsze może o dziesięć lat, a nie rozumiem połowy rzeczy, które między sobą mówią.
- Jak dożyjesz mojego wieku, co uważam za mało prawdopodobne, nie będziesz rozumiał niczego.
- Ostatnio jak z nią rozmawiałem, to odpowiadała półsłówkami i nawet nie oderwała wzroku od tego przeklętego smartfona - westchnął przełożony. - A spróbuj jej go zabrać, to wydrapie ci oczy, a potem nasika do czaszki.
Niby artysta głodny to artysta płodny, ale bywałam już głodna i to gówno prawda.
Otwierał się na nowe doświadczenia.
I całkiem mu się to podobało.
Jedzenie traktował jak obowiązek, i to na dodatek bardzo uprzykrzający życie. Czasem wystarczyła mu zwykła bułka z serem, by przetrwać dzień, a chodzenie do restauracji uważał za marnotrawstwo czasu oraz pieniędzy.
Wewnątrz plecaka znajdował się domowej roboty ładunek wybuchowy. Krystian może nie był ekspertem w tej dziedzinie, jednak przeszedł odpowiednie kursy w policji i wiedział, jak rozpoznać bombę, kiedy miał ją przed oczami.
Liliana stała przed zejściem do piwnicy i niespecjalnie miała ochotę na to, by wykonać pierwszy krok. Została do niego zmuszona lekkim pchnięciem w plecy. Drewniane schody uginały się pod jej ciężarem. Chodzenie boso może i było zdrowe, ale wyciąganie drzazg nie należało raczej do przyjemności.
Życie to podróż, która trwa wiecznie. Nie pamiętamy, kiedy ją zaczęliśmy, i nie będziemy wiedzieć, kiedy się skończy. Jesteśmy chwilą.
Monika nie przypuszczała, że niedługo umrze, a ratownicy medyczni, którzy przybędą na miejsce zdarzenia, będą próbowali pozbierać ją do kupy przez dobrych kilka godzin.
Bezskutecznie.
Organizm zaczynał się rozbudzać, czego on nie mógł powiedzieć o mózgu, do którego wszystkie informacje spływały z opóźnieniem. Szczególnie rano, które dla Krystiana było terminem mocno ruchomym.
Na pasku informacyjnym widział słowa, których nie spodziewał się zobaczyć nigdy w swoim życiu. Nie w Polsce, gdzie omijało ich wszystko to, co działo się na świecie.
Imię wypowiedziane na głos brzmiało znajomo. Na tyle znajomo, że mogła uznać je za swoje własne. Bała się do tego przyznać, ale niewiele pamiętała ze swojego życia.
Krystian nie potrafił zrozumieć, dlaczego ludzie tak bardzo pragną być świadkami tragedii. Zawsze zwalniali na drodze, kiedy zauważyli wypadek, i chętnie przystawali, by zrobić zdjęcie palącego się budynku.
Miał przekrwione białka, a zarost na policzkach przypominał jeża, którego najpierw ktoś rozjechał, a później zostawił na słońcu przez miesiąc.
Będąc dzieciakiem, nie przypuszczał, że swoją przyszłość zwiąże właśnie z policją. Prędzej widział się w roli kowboja, Supermana, a potem strażaka, choć akurat z ogniem nie miał miłych wspomnień. Z facetami w granatowych mundurach też nie, ale przynajmniej oni chcieli go do siebie przyjąć, kiedy szukał pracy. Pokazali mu, że ma predyspozycje, by zrobić coś dobrego.
Podeszła do szafki nocnej i wyciągnęła z szuflady nóż, a następnie włożyła go pod poduszkę.
Zdmuchnęła płomień świecy.
Była gotowa na kolejny dzień.
Miała wiele pytań, na które nie miał jej kto do tej pory odpowiedzieć.
Ten, kto nie docenia kobiet, w końcu za to zapłaci.
Czuła się tak, jakby ktoś nagle wyrwał ją z jej prawdziwego życia, wykasował najważniejsze informacje, a później odstawił na miejsce, żeby jakoś sobie radziła.
Dziewczyna powinna poczuć ulgę. Zrobiła krok w stronę tego, by odkryć, kim jest, choć czuła, że tak naprawdę cofnęła się w tym o cały kilometr.
Raz utraconego zaufania nie da się odbudować. Zawsze zostaje gdzieś zadra, która z czasem może wydawać się mniejsza, ale dalej będzie uwierać.
Coraz więcej rzeczy przemawiało za tym, że Liliana nie powinna odkrywać swojej przeszłości. Zamiast grzebać w tym, co może jej sprawić tylko ból, należało zostawić poprzednie życie dokładnie tam, gdzie jego miejsce.
W niepamięci.
Słyszała tylko bicie swojego serca i nic więcej. Oślepiło ją ostre światło, a jej świat przestał istnieć w ułamku sekundy Umarła dokładnie tak, jak żyła.
Samotnie..