cytaty z książki "The Paper Dolls"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Zawsze to przy mnie robiła. Była ostrożna, a potem traciła czujność, gdy tylko odkrywała, kto jej dotykał.
Nie wierzę w przypadki, zbiegi okoliczności, bratnie dusze i tego rodzaju bzdury. Twardo stąpam po ziemi i uważam, że jeśli coś dzieje się w naszym życiu to wyłącznie dlatego, że sami do tego doprowadziliśmy. Ale w tamtej chwili...
- Co cię napadło, żeby zaproponować spotkanie?
Dzieliło nas kilka dobrych metrów, które w żaden sposób nie łagodziły intensywnego spojrzenia, jakim na mnie patrzył.
— Może się stęskniłem — powiedział.
— Może? — podkreśliłam i przekrzywiłam głowę.
Musiałem trzymać ją na dystans. Pozwalać jej się dotykać, ale nie przytulać. Rozmawiać z nią, ale nie wyjawiać jej szczegółów. Przedstawiać mnie takiego, jakim mógłbym być.
— Mam lepsze rzeczy do roboty niż szlajanie się z tobą, zwłaszcza o takiej godzinie — prychnęłam.
— Pękasz? — Na jego usta zabłądził uśmieszek. Zerknął na mnie. — Kto by pomyślał, że jesteś taka grzeczna — wymruczał.
— Raczej rozsądna.
— Przyjdź. — Teraz już uważnie lustrował moją twarz. — Może usłyszysz tam swoje „przepraszam”.
Może wreszcie spotkałam ludzi, którzy chociaż częściowo podzielali moje rozterki? W Chicago musiałam ukrywać wiele faktów ze swojego życia i często udawałam kogoś, kim nie byłam. A przede wszystkim kłamałam na temat moich rodziców. Niełatwo było przyznać się do tego, że pieniędzmi zastępowali miłość, w ich słowniku nie istniały takie słowa jak „kocham cię”.
Poczułam, że policzki mam mokre, więc natychmiast je otarłam. Nie znoszę płakać. Czuję się wtedy słaba. Mam wrażenie, że ponoszę jakąś porażkę, bo nie udało mi się przetrwać czegoś z zaciśniętymi zębami.
— Często się tak wymykasz? — zapytałam po cichu.
Wciąż nie miałam pojęcia, ile trwał obchód wokół kampusu, ale skoro szłam z Larue, najwyraźniej już się skończył. Z nim powinnam być bezpieczna.
— Zależy — rzucił.
Pierwszy raz był tak mało rozmowny.
— Od czego?
— Od tego, co mam w głowie. — Obejrzał się na mnie.
— Zagrajmy w prawdę lub wyzwanie, ale bez wyzwań — zaproponował, patrząc na mnie spod zmrużonych powiek. — Za każdym razem, gdy będziemy tu przychodzić, zadamy sobie nawzajem jedno pytanie, na które będziemy musieli szczerze odpowiedzieć.
— Skąd pewność, że jeszcze tu z tobą przyjdę? — drażniłam się z nim.