Nowe Ateny, albo Akademia wszelkiey scyencyi pełna - TOM II
- Kategoria:
- historia
- Wydawnictwo:
- Graf_ika
- Data wydania:
- 2018-01-01
- Data 1. wyd. pol.:
- 2018-01-01
- Liczba stron:
- 814
- Czas czytania
- 13 godz. 34 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788365602473
- Tagi:
- Chmielowski Encyklopedia Historia Polski Sarmacja Kultura
Reprint oryginału z 1745-1746 roku, Tom II.
"Ma ona długą i mocno utrwaloną "czarną legendę". Od jej powstania, przez ponad dwa wieki utrzymuje się opinia, że jest ona symbolem obskurantyzmu czasów saskich. Oceny tej pierwszej polskiej encyklopedii powszechnej zmieniają się jednak od kilkudziesięciu lat. Kwestionowane są nawet dość przychylne zdania Marii i Jana J. Lipskich o tym, że ks. Chmielowski był "Nikiforem polskiej nauki", bo polegał on przecież na najwybitniejszych autorytetach nauki i filozofii XVI-XVII w. Nowe Ateny trzeba oceniać kryteriami historii. A wtedy okazują się one wielkim pomnikiem literatury, świadectwem światopoglądu i wiedzy XVIII w. w Rzeczypospolitej szlacheckiej, której trwanie w kulturze polskiej dokumentowali etnografowie i folkloryści w końcu XIX - na początku XX w.
Nowe Ateny ukazały się w latach 1745-1746, następne wydanie, z uzupełnieniami i rozszerzone, w latach 1754-1764. Dzieło ks. Chmielowskiego zasługuje na pełne wydanie ze względu na samą wartość literacką, ze względu na jego encyklopedyczny rozmach, tematyczne omówienie spraw - zajmujących dziś historyków kultury i literatury czy etnografów - teologii i religii, demonologii, czarownictwa, astronomii i astrologii, alchemii, fizjonomiki, o zwierzętach, roślinach, szlachetnych kamieniach i metalach, Królestwie Polskim i innych krajach w Europie, Afryce, Azji i Amerykach, o ludach, językach, wychowywaniu dzieci itd. itd.
prof. dr hab. Zbigniew Libera
Instytut Etnologii i Antropologii Kulturowej
Uniwersytet Jagielloński Kraków
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 40
- 13
- 6
- 3
- 2
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
OPINIE i DYSKUSJE
Proszę o podanie które konkretnie opracowanie będzie najlepsze pozdrawiam
Proszę o podanie które konkretnie opracowanie będzie najlepsze pozdrawiam
Pokaż mimo toWydanie "Nowych Aten" Chmielowskiego przez wydawnictwo Graf_ika jest reprintem oryginału z 1745 roku, co może pomóc uniknąć nieporozumień i niezadowolenia.
Dla przeciętnego czytelnika XVIII-wieczny druk, liczne wtręty łacińskie i, co oczywiste, liczne archaizmy są wyzwaniem wręcz ekstremalnym, tym bardziej że nie znajdziemy tutaj żadnych przypisów. Jako że ja sam do tego typu amatorów się zaliczam, przyznam, że ta książka trochę mnie przeraziła i nie wiedziałem, czy się jej podejmę. Lubię jednak wyzwania (wychodzę z założenia, że jeśli przeczytałem Marksa, to jestem w stanie przeczytać wszystko) i się podjąłem.
Opanowanie płynnego czytania tekstu zajęło mi stosunkowo krótki czas. Wtręty łacińskie (irytujące niestety osobę pozbawioną umiejętności językowych z tego zakresu) w dobie internetu nie powinny być barierą nie do pokonania, a po pewnym czasie część z nich można zrozumieć na zasadzie powtarzalności, wynikania z kontekstu i intuicji- podobnie jest zresztą z archaizmami. Wybaczam je również dlatego, że autor wyraźnie zaznacza, iż jego "Nowe Ateny" nie są pisane dla idiotes, a dla poltes, a nie można być polites nie znając łaciny (to już moje dopowiedzenie, które jednakowoż jasno wynika ze wstępu Chmielowskiego). Intryguje mnie fakt, że już sam ten wstęp wymaga pewnej znajomości realiów historycznych i bez znajomości chociażby faktu, że łacina była MINIMUM wykształconego Europejczyka, bez której drzwi do rozwoju poprzez czytanie dzieł klasycznych, ale i współczesnych dla Chmielowskiego były zamknięte.
Kiedy człowiek ma w sobie odrobinę zażartości, ale przede wszystkim chęci zmierzenia się z dziełami, które mogą być trudne, ale mniej lub bardziej ukształtowały nasz krąg kulturowy, można naprawdę cieszyć się lekturą i czerpać przyjemność z pierwszorzędnej staropolszczyzny, która została nam pozostawiona w spadku po przodkach.
Siła i stabilny system wartości człowieka bierze się m.in. ze świadomości swoich korzeni. Nie tylko, oczywiście i nie na zasadzie pustej powtarzalności (to byłoby głupie, czasami nawet niebezpieczne),ale na zasadzie poznania, krytycznej oceny, weryfikacji i podtrzymania tego, co dobre i ponadczasowe. Głęboko w to wierzę. Wierzę również, że takie wartości można znaleźć w "Nowych Atenach", nie zważając na krzyki i jęki wynikające najczęściej z ignorancji.
PS. Poza tym wszystkim to wydanie jest tak przepiękne, że poza zaletami treści, ozdobi ona (lub one, jeśli ktoś skusi się na więcej tomów) każą półkę. ;)
Wydanie "Nowych Aten" Chmielowskiego przez wydawnictwo Graf_ika jest reprintem oryginału z 1745 roku, co może pomóc uniknąć nieporozumień i niezadowolenia.
więcej Pokaż mimo toDla przeciętnego czytelnika XVIII-wieczny druk, liczne wtręty łacińskie i, co oczywiste, liczne archaizmy są wyzwaniem wręcz ekstremalnym, tym bardziej że nie znajdziemy tutaj żadnych przypisów. Jako że ja sam do tego...
Jan Józef Lipski (osoba odpowiedzialna za opracowanie tego wydania "Nowych Aten") określił ją mianem "Zbioru zabobonów albo ksiąg, które utrwalają przesądy i ciemnotę". Jakże podobnie owa opinia brzmi do opinii naszej "wielkiej" noblistki Olgi Tokarczuk, która samego Benedykta Chmielowskiego uważa za ciemnego, ksenofobicznego i niewyedukowanego, a "Nowe Ateny" są dla niej kompilacją zacofania tamtych czasów, jakże typowego dla środowiska sarmatów (konicznie pisanych małą literą, gdyż zarówno pani Tokarczuk, jak i większość współczesnych "znawców" nie rozumie, że pojęcie to nie oznacza systemu ideologicznego, a jest określeniem narodu polskiego).
Prawda jednak jest taka, że Chmielowski był człowiekiem wielce oczytanym, gruntownie wykształconym i obytym tak z historycznego punktu widzenia, jak i jemu współczesnymi. Oczywiście mówimy tu o pierwszej połowie XVIII wieku i trzeba brać pod uwagę ówczesne realia i stan wiedzy tego kawałka świata.
Tym, że są ludzie którym się nie podobają różne rzeczy w historii w ogóle bym się nie zajmował i nie pisałbym tego długiego wstępu, ale problem jest jeden- małżeństwo Lipskich wydało swoją wersję "Nowych Aten", niezwykle w oryginale obszernych, kilkutomowych, a jako że nie byli oni (mówiąc delikatnie) entuzjastami Chmielowskiego, pozwolili sobie na wiele manipulacji w dziele. Drugi problem polega na tym, że na rynku bardzo długo niezwykłą trudność sprawiało znalezienie pełnej wersji tej encyklopedii i wydanie państwa Lipskich jest najbardziej rozpowszechnione. Co za tym idzie, w świadomości przeciętnego Polaka obraz Chmielowskiego jest przedstawiany nie tak, jakim był on rzeczywiście, a tak jak widzieli go Lipscy.
Żeby nie być gołosłownym, podam sztandarowy i największy przykład wspomnianych wyżej manipulacji.
"Koń, jaki jest, każdy widzi". A to dobre! nie chciało mu się opisywać w encyklopedii definicji konia, wychodząc z założenia, że każdy powinien to wiedzieć! Do języka polskiego już to powiedzonko weszło na stałe. "Koń, jaki jest, każdy widzi" i tyle. Nic więcej. Cóż za poziom merytoryczny.
Dokładnie tyle na temat konia znajdziemy w "Nowych Atenach" redakcji Jana i Marii Lipskich. A... jak to wygląda naprawdę?
"Koń, jaki jest, każdy widzi. Jedne są thracii [konie trackie], to jest tureckie, drugie hiszpańskie, inne samogitici- żmudy [żmudzkie], albańskie, poddunajskie, frisii- fryzy [fryzyjskie], angielskie, bachmaty tatarskie i czerkieskie, arabskie, neapolitańskie, astruskie etc. [...].
Sabarytowie, nacja włoska dawnych czasów, [byli] w rozkoszach utopieni, i koni do głosu trąb wojennych uczyli podczas częstych traktamentów [uczt] tej zażywając krotofili [zabawy]. O czym krotoniatów nacyja wiedząc, wojnę im wypowiedziała, na nich nie broni, nie zbroi, ale trąb zażywszy, konie pod niemi [pod Sabarytami jadącymi w bój] do tańcu i pomieszania szyków przyprowadzili, choc [tego] fragmentamate [fragmentarycznymi] Victores, Diodorus, Aelianus, Solinus i Tympsus testes [są swiadkami].
W Polszcze naszej rzecz pamięci godna i podziwienia dawniejszych czasów stała się, co miracule ad scribendum [rzecz dziwna], że koń przedany od pana Przebysława Szreniawity panu jednemu do Węgier, potym w lat trzy do przeszłego pana się powrócił, stado koni z sąbą przyprowadziwszy, Paprocki. I to w Polszcze contegit [wydarzyło się], że Stefana Czarnieckiego prodigum fortitudinis [dziwnym przypadkiem losu], wojewodę ruskiego, niedaleko Dubna w Sokołówce w wiosce na Wołyniu z osłabionego, i u chłopa leżącego, koń jego kochany, który go wyniósł z okazyi [bitewnych niebezpieczeństw] wielu, czujących pana słabego, nic jeść nie chciał, ziemię nogami kopiąc, wzdychając. A gdy śmierć pana nastąpiła, na ziemię się rzucił prawie jęcząc, teste [świadkiem tego] Kochowski. [...].
Nie jest to nawet połowa fragmentu dotyczącego konia. We większości fragmentów Chmielowski odsyła do licznych lektur i innych źródeł, nie pozwalając sobie na bycie gołosłownym, choć z naszego punktu widzenia wiele historii może wydawać się naiwnymi lub fantazją autora- nie jest tak.
Ta książka oczywiście pozwala poznać dzieło Benedykta Chmielowskiego, ale nie oddaje jego ducha, merytorycznego wymiaru, ani nawet sprawiedliwej oceny samego autora, bowiem odrywa go tak od jego twórczości, jak i od realiów i okoliczności powstania dzieła. Zapominając choćby o tym, że "Nowe Ateny" nie są nawet encyklopedią w oświeceniowym (a więc współczesnym) tego słowa znaczeniu- powstały przed erą encyklopedystów; jest gawędą o świecie znaną uczonemu z wieku XVIII. Piękną literacko i ciekawą historycznie.
Polecam inne, bardziej rzetelne wydania.
Jan Józef Lipski (osoba odpowiedzialna za opracowanie tego wydania "Nowych Aten") określił ją mianem "Zbioru zabobonów albo ksiąg, które utrwalają przesądy i ciemnotę". Jakże podobnie owa opinia brzmi do opinii naszej "wielkiej" noblistki Olgi Tokarczuk, która samego Benedykta Chmielowskiego uważa za ciemnego, ksenofobicznego i niewyedukowanego, a "Nowe Ateny" są dla niej...
więcej Pokaż mimo toUwielbiam! Czytana dwa razy od deski do deski i często wracam do co smakowitszych opisów.
Uwielbiam! Czytana dwa razy od deski do deski i często wracam do co smakowitszych opisów.
Pokaż mimo to