Słońce Turinga

Okładka książki Słońce Turinga Jan Tomkowski
Okładka książki Słońce Turinga
Jan Tomkowski Wydawnictwo: Bel-druk literatura piękna
224 str. 3 godz. 44 min.
Kategoria:
literatura piękna
Wydawnictwo:
Bel-druk
Data wydania:
2022-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2022-01-01
Liczba stron:
224
Czas czytania
3 godz. 44 min.
Język:
polski
ISBN:
9788364998447
Średnia ocen

8,0 8,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
8,0 / 10
2 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1
1

Na półkach:

Zbiór opowiadań. Tylko tyle i aż tyle. Opowiadania króciutkie, można czytać dosłownie w tramwaju między przystankami. Ale opowiadania wyborne, pisane w niesamowitym surrealistycznym klimacie przyprawionym dozą wyrafinowanego humoru. Zastanawiałem się skąd tego typu inspiracja/pomysły. Może ze snów, które często bywają mocno „odjechane”. Ale co by nie było i skąd by się te pomysły nie brały - efekt finalny znakomity. Lekkie pióro, świetnie się czyta. W końcu mamy do czynienia z literaturoznawcą. Ale broń Boże nie są to teksty naukowe, ani tym bardziej „naukawe”.
Warto odpłynąć razem z Autorem…

Zbiór opowiadań. Tylko tyle i aż tyle. Opowiadania króciutkie, można czytać dosłownie w tramwaju między przystankami. Ale opowiadania wyborne, pisane w niesamowitym surrealistycznym klimacie przyprawionym dozą wyrafinowanego humoru. Zastanawiałem się skąd tego typu inspiracja/pomysły. Może ze snów, które często bywają mocno „odjechane”. Ale co by nie było i skąd by się te...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
1768
1767

Na półkach:

„Jak wyglądałyby dalsze losy cywilizacji zachodniej, gdyby nie pojawił się Turing ze swymi śmiesznymi papierowymi paskami, które dały nam klucz do cyfrowego raju?”
Tragiczna postać w życiu osobistym i wielka w życiu zawodowym, która Boga zastąpiła bogiem matematycznym. Świat jawił się łamaczowi szyfrów (i nie tylko!) pantomimą rozgrywaną we wszechświecie według reguł i pewników matematycznych. Składał się z hiperboloidów wypełnionych po brzegi światłem stanowiących ich istotę, a zarazem odpowiedź-dowód na istnienie naszego świata.
Jednak, czy do końca?
W tytułowym opowiadaniu „Słońce Turinga” autor te przekonania podaje w wątpliwość (lubi rzucać wyzwania uczonym!),wkładając w usta jego głównego bohatera zrodzoną wątpliwość – „mam do czynienia z rzeczywistością zaszyfrowaną, materialną zasłoną, która skrywa coś znacznie cenniejszego. Tylko co?” Na to pytanie z kolei autor próbował odpowiedzieć, tworząc kolejnych krótkich lub trochę dłuższych (a jakże!) sześćdziesiąt dziewięć opowiadań niczym hiperboloidy Turinga, wypełniając je treściami krótkimi, acz brzemiennymi w myśli. W przesłania podważające słuszność logiki rozumu dążącego do rozszyfrowania tajemnicy otaczającego nas świata za pomocą empirii.
Złożoność i skomplikowanie naszej rzeczywistości jednak jej nieustannie się wymyka!
Widać do w każdej kolejnej odsłonie opowiadania-dowodu, z których każde pozostawiało mi materiał do przemyślenia, przeanalizowania, zastanowienia się, czy wręcz domagający się odpowiedzi. To świat, w którym poruszałam się na mentalnych palcach. Zbudowany z kruchych, zaskakujących, dziwnych, tajemniczych albo nietypowych zdarzeń i bohaterów, wymagał nieśpiesznego i uważnego „oglądania”. Powolnej penetracji zdań, by nie spłoszyć schowanej w nich myśli. Nie zgasić nieopatrznie błysku olśnienia. Nie zakrzyczeć ledwo słyszalnego głosu intuicyjnej podpowiedzi. Przypominało to deszyfrację zdań-kodów, w których, a może pomiędzy nimi, kryła się istota przekazu płynącej prosto z niematerialnej oniryczności.
Złapanie, chociażby jej rąbka wymagało czasu i bardziej umiejętności odczuwania niż logicznego myślenia.
A i tak pozostawałam z pytaniem prowadzącym w tajemniczą otchłań wszechświata, chociaż z przyjemnością obcowania z nieznanym i poczuciem muśnięcia wieczności, wywołujących dreszczyk grozy z chichotem Pana Boga w uszach. Moją irytację, wywołaną zagubieniem przez niezaspokojoną potrzebą pewności i jednoznaczności, rozbroiła wypowiedź głównego bohatera w opowiadaniu „Pierwsze dni września” – „Wszystko, co określone i jednoznaczne, wydawało mi się od dawna martwe. Potrafiłem zachwycać się wyłącznie niedopowiedzeniami, kształtami pozbawionych wyraźnych konturów, trudnym do zrozumienia szeptem, zagadkową melodią, którą mało kto potrafił wyłonić z kakofonii osaczających nas dźwięków. Delikatność ceniłem sobie ponad wszystko, a jeśli jeszcze nie wiecie, o czym mówię, pomyślcie, proszę, o róży Rilkego”.
To w tej myśli tkwi sekret uroku tych wprowadzających w stan niepokoju minihistorii.
Czyżby zarazem zapowiedź kolejnego tomiku antologii opowiadań?
Gdyby tak się stało, przy kolejnych wydaniach tych zbiorków (dotąd ukazały się „Liść Kartezjusza” i „Żyrafa Einsteina) śmiało można je ująć w cykl pod wspólną nazwą. Każdy z nich to polemika ze znanym uczonym, a zarazem apoteoza niedookreślonej cudowności naszego świata i wszechświata ukrytego za materialną kurtyną, który próbujemy (na szczęście!) bezskutecznie zbadać empirycznie „szkiełkiem i okiem”, ku niestety własnej zgubie. Rozgoryczeni tworzymy sztuczne słońce w świecie technologii i rzeczywistości wirtualnej za pomocą „śmiesznych papierowych pasków”. „To wystarczyło, by odwrócić wzrok człowieka od płonącego na niebie bóstwa, które jest płynnym złotem, życiodajną energią, wiecznym światłem” – według bohatera „Słońca Turinga”. Cudem, na które patrzymy oczami, lecz go nie widzimy. Współczesne społeczeństwo grzeje się w sztucznym słońcu Turinga niczym ćma poddająca się określonym kodom niszczącym jej instynkt przeżycia (wyobraźnię),ku własnej zgubie.
Zaraz, zaraz!
To nie koniec, bo natychmiast pojawia się kolejne pytanie – Czy gdyby nie odkrycie Alana Turinga, prawdopodobieństwo rozwoju inteligentnego życia obrałoby inny kierunek niż technologia?
Dokładnie to było cudowne w tych opowiadaniach!
Nieskończony ciąg pytań i odpowiedzi. Idealny materiał literacki do poważnych dyskusji filozoficznych dla każdego, niechby i nawet na poziomie akademickim, próbujących odpowiedzieć na najstarsze pytania egzystencjalne ludzkości. Chociażby po to, by doznawać rozkoszy przyjemności intelektualnych wynikających z równania – „jeden plus jeden równa się zero” na przekór uczonym.
Ten tomik i każdy poprzedni to wejście w nieskończoność wyobraźni w Czasie i Przestrzeni bez granic, schematów, reguł i pewników!
naostrzuksiazki.pl

„Jak wyglądałyby dalsze losy cywilizacji zachodniej, gdyby nie pojawił się Turing ze swymi śmiesznymi papierowymi paskami, które dały nam klucz do cyfrowego raju?”
Tragiczna postać w życiu osobistym i wielka w życiu zawodowym, która Boga zastąpiła bogiem matematycznym. Świat jawił się łamaczowi szyfrów (i nie tylko!) pantomimą rozgrywaną we wszechświecie według reguł i...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    4
  • Przeczytane
    2
  • Chcę przeczytać-beletrystyka
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Słońce Turinga


Podobne książki

Przeczytaj także