Kraków: miasto zero

Okładka książki Kraków: miasto zero Rafał Matyja
Okładka książki Kraków: miasto zero
Rafał Matyja Wydawnictwo: Karakter publicystyka literacka, eseje
224 str. 3 godz. 44 min.
Kategoria:
publicystyka literacka, eseje
Wydawnictwo:
Karakter
Data wydania:
2024-03-01
Data 1. wyd. pol.:
2024-03-01
Liczba stron:
224
Czas czytania
3 godz. 44 min.
Język:
polski
ISBN:
9788367016841
Średnia ocen

7,1 7,1 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Znak nr 820 / 2023 Wojciech Bonowicz, Michał Choiński, Anna Cieplak, Diana Dąbrowska, Olga Gitkiewicz, Katarzyna Kazimierowska, Karol Kleczka, Dominika Kozłowska, Iwona Krupecka, Anna Mateja, Rafał Matyja, Azar Nafisi, Łukasz Najder, Daniel Odija, Janusz Poniewierski, Jakub Pszoniak, Ishbel Szatrawska, Alicja Urbanik-Kopeć, David Wengrow, Redakcja Miesięcznika ZNAK, Michał Zabdyr-Jamróz
Ocena 7,3
Znak nr 820 / ... Wojciech Bonowicz, ...
Okładka książki Prawo do miasta a wyzwania polityki miejskiej w Polsce Maciej Cesarski, Paweł Churski, Jerzy Hausner, Hubert Izdebski, Tomasz Komornicki, Tadeusz Markowski, Rafał Matyja, Maciej J. Nowak, Krzysztof Simon, Robert Simon, Przemysław Śleszyński, Anna Śliz, Marek Szczepański
Ocena 0,0
Prawo do miast... Maciej Cesarski, Pa...
Okładka książki Oświecenie, czyli tu i teraz Edwin Bendyk, Iwona Kurz, Adam Lipszyc, Rafał Matyja, Paweł Mościcki, Łukasz Ronduda, Agata Sikora, Olga Stanisławska, Tomasz Szerszeń
Ocena 7,0
Oświecenie, cz... Edwin Bendyk, Iwona...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,1 / 10
10 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
83
2

Na półkach:

Bardzo niekrakowska i bardzo dobra dobra książka o Krakowie nieograniczonym do tylko krakówka.

Bardzo niekrakowska i bardzo dobra dobra książka o Krakowie nieograniczonym do tylko krakówka.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
92
2

Na półkach:

Rafał Matyja napisał książkę o Krakowie. Czy raczej po Krakowie widzianym z perspektywy jego głównej nekropolii. Spaceruje po Cmentarzu Rakowickim i próbuje z nagrobków wyczytać społeczną historię miasta. Kto był ważny i rządził, a czyj los przebiegał na uboczu. Co było siłą miasta, a co jego słabością. Jak przebiegała dystrybucja prestiżu. I wreszcie: czy z biografii mniej lub bardziej zasłużonych Krakowian nie wynurza się jakaś prawda, która została przez oficjalny obieg niezauważona, czy wręcz wyparta? To ostatnie sugeruje, że kroi się skandal. Przyjeżdża profesor z Warszawy, nie respektuje lokalnych zasad i węszy.
Czy tak jest w istocie? Na pewno nie poszedł Matyja drogą niesławnego Marcina Kąckiego i nie demaskuje mieszczańskiej hipokryzji. Nie rozprawia się też z lokalnymi układami — „Miasto zero” to literatura cmentarna i z definicji współczesności jest w niej niewiele. Nie ma też obaw, że poszedł drogą ludowych historyków Polski i portretuje Krakowa jako aktu nieustannej klasowej i płciowej przemocy. To subtelniejsza literatura.
Zacznijmy od tego, co się Matyi udało. Tak, Kraków ma sporo z mentalności małego miasteczko, przez co nie radzi sobie ze swoją wielkością i nie potrafi wykrzesać pomysłu nad siebie innego niż trwanie i celebrowanie przeszłości. Prawdą jest, że miejskie elity żyją rytuałami i hierarchiami, których geneza sięga Rzeczypospolitej Krakowskiej, a które trwają, choć wszystko inne poszło w zapomnienie. Wreszcie faktycznie w każdej epoce politycznej Kraków pragnął przede wszystkim autonomii, a jeśli jej nie dostał, to elity próbowały udawać przed sobą, że są trochę obok systemu. Jest tu też wielki kompleks Warszawy.
Widać też jednak, że aby ta wielka synteza krakowskości się udało, musi Matyja sporo podciągnąć pod tezę, a jeśli się to nie uda, to zbyć jako sytuację wyjątkową (a zatem nie zaburzającą głównej tezy).
Zaczyna się to już od obranej metody. Wprawdzie autor doskonale wie, że to, czy komuś na miejsce spoczynku przypadły Rakowice, czy może Salwator, Tyniec, o zgrozo Grębałów, czy wręcz cmentarz w jakiejś innej miejscowości, od dawna nie decydują ani przepisy, ani wola jakiejś „grupy trzymającej miasto”, to i tak fakt, gdzie kto leży, uznaje emanację sytuacji społecznej. Ba, Matyja pisze otwarcie, że przez trzymanie się Rakowic, umyka mu żydowska część tożsamości miasta — ale cóż, on idzie dalej, a czytelnik musi z tym żyć.
Nieco podobne problemy stwarza okres PRL. Najpierw czytamy zarzut, że tę epokę Krakowianie wyparli z pamięci, jakby poza budową Nowej Huty i wyborem papieża-Polaka nie wydarzyło się tu nic istotnego, po czym treści wynika, że tak w istocie było. W mieście pozbawionym samorządności, oddanym w zarząd partyjniaków z drugiego czy nawet trzeciego rzędu, w którym decyzje przychodziły w kopercie z Warszawy, albo podejmowała je anonimowo biurokracja, niewiele jest do zapamiętania. Ktoś się upomni może o Piwnicę pod baranami, Tygodnik powszechny albo Tadeusza Kantora, ale te elementy krakowskiej tożsamości Matyję nie interesują, bo albo twórców pogrzebano na innym cmentarzu, albo wpadają w szeroką kategorię rzeczy pomijalnych, albo Matyja twierdzi, że skoro miasto dba o coś tylko symbolicznie, na papierze, to i on nie musi (choćby Kantorowi zbudowano olbrzymie muzeum nad Wisłą, a Wydawnictwo Literackie wespół z Michałem Rusinkiem dbali o podtrzymywanie publicznego kultu Wisławy Szymborskiej).
Ponadto dostaje się też legendzie Krakowa jako miasta opozycyjnego. Na przykładzie dzienników Karola Estreichera książka dowodzi, że sprzeciw wobec znienawidzonej komuny był z reguły prywatny, a w publicznie dbano o poziom życia, należyte dochody i święty spokój. To niewątpliwie prawda, ale dotyczą nie jednego miasta i nawet nie PRL, ale każdego narodu żyjącego pod dyktaturą. Można oczywiście żądać bezwzględnego oporu i bojkotu, ale to dalekie od temperamentu autora.
Różnych przemilczeń i niekonsekwencji w tej przecież dobrej faktograficznie książce jest bez liku. Nie sposób ich wymienić po kolei. Skończę więc na tym, które najlepiej pokazuje, dlaczego mam z „Miastem zero” taki problem. Na stronie 162 Matyja na przykładzie nowohuckich dzieci zaprzecza tezom Andrzeja Chwalby, jakoby przyjezdni łatwo się w Krakowie asymilowali. Czyli Kraków zamkniętych na obcych. Ale już na stronie 238, kiedy mowa o akceptowaniu obcych, Matyja stwierdza, że „[z tym warunkiem] Kraków radzi sobie całkiem nieźle”. Która teza o mieście jest w końcu prawdziwa?
Żeby nie było, że otrzymaliśmy tylko serię wzajemnie sprzecznych zarzutów i pretensji, książkę kończy skromna propozycja programu pozytywnego. Oto Kraków jest w punkcie zerowym, może wreszcie zdefiniować się na nowo, porzucić przeszłość i małomiasteczkowość, a wyruszyć w drogę ku metropolitarnej, światowej przyszłości, „dostrzec treść kapitalistycznego wyzwania.” Jeśli dodać do tego zamieszczony w rozdziale drugim cytat z Agaty Bielik-Robson „współczesność wydaje się znużona historią (...) pragnie ahistoryczności”, wychodzą z tego szczere, ale jednak dobre rady pana dziadka. Człowieka, którego pomysły były może dobre w zamierzchłych latach 90. Dziś w modzie jest celebrować dziedzictwo i tożsamość, a nie wierzyć, że wystarczy eksperckość i import specjalistów z peryferiów, a odniesiemy sukces.
Dlaczego to piszę? Dlaczego tak piszę? Jestem z Krakowa, konkretnie z Nowej Huty. To drugie lubię podkreślać w ramach celebrowania własnej autonomii. Zresztą większe uprzedzenia do Huty widziałem u przyjezdnych, niż zasiedziałych Krakowian. Kiedy Matyja wyrzuca poczucie wyższości Estreicherowi (szczęśliwie jeden jedyni raz, kiedy zniża się do roli ludowego historyka Polski),porównując jego luksusy ze znojem Nowohucian, wzruszam ramionami. My mieliśmy przynajmniej centralne ogrzewanie i łazienki w mieszkaniach, rzeczy w kamienicznym Śródmieściu nie takie oczywiste. A jeśli chodzi o infrastrukturę, to wciąż pobijamy wszystko, co w Krakowie powstało, od Bolesława Wstydliwego, po współczesną deweloperkę. Z drugiej strony jakby nas Kraków nie lubił, jego bliskość uratowała w latach 90 od losu Bytomia, Wałbrzycha i innych przemysłowych miast zaoranych przez transformację. Wreszcie z trzeciej strony: ja też mam rodzinę na Cmentarzu Rakowickim, konkretnie krewnych babci, której rodzina od dawien dawna krążyła między miastem, a wsią, zależy gdzie akurat była praca. Nigdy nie byłem na ich grobach. Prawdziwi bliscy, ci, których pamiętam, leżą na Grębałowie i Batowicach. Lubię to miasto, ale nieraz złorzeczę na jego niedookreśloność i bezwładność. Tak jak Matyja. Inaczej jednak widzę krakowską siłę i słabości. Może dlatego, że on, wbrew deklarowanemu poszukiwaniu ogółu, skupił się na szczególe, jednym reprezentacyjnym, ale wcale nie reprezentatywnym zbiorze mogił i postanowił wysnuć z niego jakąś „ogólną teorię miasta.”

Rafał Matyja napisał książkę o Krakowie. Czy raczej po Krakowie widzianym z perspektywy jego głównej nekropolii. Spaceruje po Cmentarzu Rakowickim i próbuje z nagrobków wyczytać społeczną historię miasta. Kto był ważny i rządził, a czyj los przebiegał na uboczu. Co było siłą miasta, a co jego słabością. Jak przebiegała dystrybucja prestiżu. I wreszcie: czy z biografii...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
153
4

Na półkach:

lektura obowiązkowa dla osób przyjezdnych i dla samych, hm, ekhem, krakusów

lektura obowiązkowa dla osób przyjezdnych i dla samych, hm, ekhem, krakusów

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
538
90

Na półkach: ,

Taki trochę prowokacyjno-klikbajtowy ten tytuł, bo dla prof. Matyji Kraków to oczywiście nie "zero" jak Ziobro dla Leszka Millera, ale punkt zero, punkt wyjścia dla miasta w którym wyczerpuje się to historyczne napuszenie a zaczyna kapitalistyczno-nowoczesna miejska "szara" rzeczywistość, szansa na zbudowanie nowej, adekwatnej do czasów dzisiejszych tożsamości. A sama książka to takie trochę wyliczanie "wad" miasta wynikających z tego ziemiańsko-arystokratyczno-szlachecko-profesorsko-kościelnego historycznego napuszenia. Żeby nie było, to napuszenie Krakowa nieodmiennie mnie fascynuje i rozśmiesza od kiedy zacząłem odwiedzać to miasto i lubię czytać książki wbijające intelektualną szpilę Krakowowi. No i też lubię Cmentarz Rakowicki, może się minęliśmy z prof Matyją jak się tam przechadzałem.

Taki trochę prowokacyjno-klikbajtowy ten tytuł, bo dla prof. Matyji Kraków to oczywiście nie "zero" jak Ziobro dla Leszka Millera, ale punkt zero, punkt wyjścia dla miasta w którym wyczerpuje się to historyczne napuszenie a zaczyna kapitalistyczno-nowoczesna miejska "szara" rzeczywistość, szansa na zbudowanie nowej, adekwatnej do czasów dzisiejszych tożsamości. A sama...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    49
  • Przeczytane
    13
  • Teraz czytam
    5
  • Posiadam
    4
  • 2024
    4
  • Czytnik
    1
  • Mam-do przeczytania
    1
  • Fakt szeroko pojęty (reportaż, popularnonaukowe, itd.)
    1
  • Cracoviana + Galiciana
    1
  • Historia Polski 1918-1944/45
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Kraków: miasto zero


Podobne książki

Przeczytaj także