-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1190
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać451
Biblioteczka
2024-05-29
2024-05-16
Pierwsze, co muszę napisać, to że chylę czoła przed ogromną pracą wykonaną przez pana Andrzeja, by zachować dla nas prawdziwą muzykę wsi. Niesamowite, że przez kilkanaście lat pan Andrzej miał zacięcie, by szukać muzykantów, osób zazwyczaj w podeszłym wieku, by namawiać je do nagrań, organizować dla nich instrumenty, itd. Wspaniała praca!
Książka opowiada o muzyce wsi. Nie o tej, o której usłyszymy w telewizji czy radiu - to jest zazwyczaj "miejskie" wyobrażenie, jak muzyka wsi powinna brzmieć. O tej prawdziwej. A przede wszystkim o tych, którzy od swoich najmłodszych lat ją grali i uczyli nowe pokolenia tej muzyki. Chyba zdecydowana większość bohaterów tej książki już od dawna nie żyje. W książce widzimy ich daty urodzenia lub wiek - wielu pod koniec lat 80ych i w 90ych miało 70-80 lat.
Dowiadujemy się od nich, jak wyglądała nauka grania na skrzypcach i harmoniach. Jak wyglądało granie na weselach i jak to było trudne, a zarobek czasem niezbyt duży. Jak różniły się muzycznie regiony na Mazowszu (bo zapomniałem wspomnieć, że pan Andrzej szukał muzykantów przede wszystkim na Mazowszu). Jak muzykanci podchodzili do innych muzykantów, o rywalizacji, o ocenianiu rywali, itd.
A także, dlaczego wielu z nich już nie grało od lat, gdy zajrzał do nich pan Andrzej.
Książka dobrze napisana, z załączonymi wieloma fotografiami. Pokazująca świat, który wydaje się niepoznany, inny, obcy - no bo przecież ludowe granie, to zespoły folklorystyczne, kolorowo ubrani śpiewacy i tancerze.. no nie do końca. W niektórych miejscach bardzo smutna, bo przecież starsze osoby na wsi żyły często w skrajnej biedzie w latach, w których odwiedzał je pan Andrzej. A często rodzina, małżonkowie, dzieci, wnuki, szydziły z tego, że dziadek gra, że babcia śpiewa - bo przecież są za starzy na to. Chyba tylko w wypadku jednej rodziny opisanej w książce widzimy odmienny obraz, gdzie wszyscy z rodziny chcą usłyszeć, jak ich dziadek-muzykant gra, a na koniec mamy wielką imprezę, bo młodzi ze wsi przychodzą i dołączają się do grania. Ale to wyjątek.
Jeszcze raz podkreślę - książka bardzo ciekawa, pokazująca to, co niby znamy, w prawdziwym świetle. Polecam!
Pierwsze, co muszę napisać, to że chylę czoła przed ogromną pracą wykonaną przez pana Andrzeja, by zachować dla nas prawdziwą muzykę wsi. Niesamowite, że przez kilkanaście lat pan Andrzej miał zacięcie, by szukać muzykantów, osób zazwyczaj w podeszłym wieku, by namawiać je do nagrań, organizować dla nich instrumenty, itd. Wspaniała praca!
Książka opowiada o muzyce wsi. Nie...
2024-05-12
Paul zostaje imperatorem i podąża za swoim przeznaczeniem. Ponieważ we Wszechświecie jest wiele sił o różnych interesach powstaje spisek mający obalić Paula i przywrócić poprzednią równowagę sił.
Po pierwszej części Kronik Diuny stwierdziłem, że faktycznie jest to bardzo ciekawy pomysł i bardzo dobrze napisana książka. Dlatego z ochotą zabrałem się za czytanie tomu drugiego. Muszę przyznać, że Frank Herbert umiał pisać. Książkę się połyka, nie chce się od niej oderwać. Wspomniana powyżej intryga jest trochę zagmatwana, ale na szczęście nie przekracza ona zdrowego rozsądku, choć momentami miałem wrażenie, że autor przekombinował. Na zakończenie wszystkie klocki wskakują na własne miejsce i ta historia układa się w całość.
Dałem niższą ocenę właśnie przez to wrażenie, że spisek był trochę zagmatwanie przedstawiony i poprowadzony. Ale z drugiej strony, może właśnie o to chodziło, by nie było od początku jasne, kto, co i dlaczego?
Książka, jak już napisałem, wciągająca, dobrze napisana.
Ponieważ mam w planie w tym roku przeczytać wszystkie 6 tomów napisanych przez Franka Herberta, zabieram się za tom 3.
Paul zostaje imperatorem i podąża za swoim przeznaczeniem. Ponieważ we Wszechświecie jest wiele sił o różnych interesach powstaje spisek mający obalić Paula i przywrócić poprzednią równowagę sił.
Po pierwszej części Kronik Diuny stwierdziłem, że faktycznie jest to bardzo ciekawy pomysł i bardzo dobrze napisana książka. Dlatego z ochotą zabrałem się za czytanie tomu...
2024-04-20
W tym roku założyłem, że przeczytam wszystkie 6 książek z klasycznego cyklu Kroniki Diuny - czyli te książki, które były napisane przez twórcę cyklu, Franka Herberta. Pierwszy tom przeczytałem po raz drugi w życiu. Pierwszy raz czytałem tę książkę jakieś 23 lata temu. Jednym z moich najmocniejszych odczuć podczas czytania było to, że nie pamiętam wielu wydarzeń. Ale minęło dużo czasu, więc to chyba normalne.
Jest to kolejna pozycja, o której mogę napisać, że jest wciągająca i trudno się od niej oderwać. Śledzenie losów nastoletniego Paula Atrydy, dziedzica rodu Atrydów, jest dość uzależniające. Ponieważ nie pamiętałem całej historii, czekałem na kolejne wydarzenia niemal z zapartym tchem - dlatego, znowu zamiast czytać ustalone 15-20 minut dziennie, niektóre moje sesje czytania trwały często 2 razy dłużej.
Nie dziwię się, że Kroniki Diuny stały się tak ikoniczne. Frank Herbert stworzył swoje własne uniwersum, a także całą historię i mitologię zarówno samej planety Arrakis (Diuny), jak i też Wszechświata. Wydarzenia, które śledzimy, wydają się mieć miejsce w bardzo bardzo odległej przyszłości w stosunku do naszych czasów. Ludzie rozprzestrzenili się po Wszechświecie, zaludniając tysiące planet. Powstała Gildia, która ma monopol na podróże międzygwiezdne. Religie, monarchie, powstawały i upadały, ale zawsze da się znaleźć jakieś pierwiastki nawiązujące do Ziemi (czy, jeśli dobrze pamiętam, Starej Ziemi, jak jest ona nazwana w Kronikach).
Jeśli lubicie połączenie intryg i spisków politycznych z mistycyzmem, religią, a także plemiennymi zwyczajami, to polecam zacząć od Diuny i jeśli Wam podejdzie, zapoznać się z następnymi tomami.
W tym roku założyłem, że przeczytam wszystkie 6 książek z klasycznego cyklu Kroniki Diuny - czyli te książki, które były napisane przez twórcę cyklu, Franka Herberta. Pierwszy tom przeczytałem po raz drugi w życiu. Pierwszy raz czytałem tę książkę jakieś 23 lata temu. Jednym z moich najmocniejszych odczuć podczas czytania było to, że nie pamiętam wielu wydarzeń. Ale minęło...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-04-07
No i dotarłem do ostatniego tomu Sagi (tej oryginalnej). Ten tom jest chyba najbardziej dramatyczny, z wieloma zwrotami akcji. Części można się domyślić, a niektóre są zaskakujące. Oczywiście, nie zdradzę, co się w nim dzieje ;)
Sapkowski nawiązał, jak widać po tytule, do legend arturiańskich, ale oczywiście w swój specyficzny sposób i ze swoim poczuciem humoru (miejscami). Dodam też jako komentarz ogólny o całej sadze i opowiadaniach - w wielu miejscach opisy, wydarzenia i komentarze są komentarzami autora na temat naszego świata, naszych ludzkich zachowań, przywar i zwyczajów. Odbicie w lustrze, które Sapkowski nam pokazuje, nie jest wcale piękne. A komentarz na temat polityków i władców, choć nie został wypowiedziany wprost, jest wprost druzgocący.
Tom ten jest też napisany w sposób kombinowany, gdzie główne wątki są jakby częścią opowieści innych osób, albo te osoby poboczne są jakby wyzwalaczem kontynuacji opowieści i przeskoków między losami Geralta, Ciri i Yennefer, a także innych najważniejszych bohaterów.
Mimo to, jest to nadal fajnie napisana książka, którą czyta się z przyjemnością. Choć przyznam, że czasem się niecierpliwiłem, by wreszcie było znowu coś albo o Ciri albo o Geralcie.
Jedyne, co mnie zastanawia, to zakończenie. Czy autor nie mógł się zdecydować? Czy jest ono mimo wszystko jednoznaczne, a dyskusje toczone przez wielu fanów są bez sensu?
Ale to musicie dotrzeć do końca Sagi, jeśli jeszcze nie czytaliście, i odpowiedzieć sobie sami :)
No i dotarłem do ostatniego tomu Sagi (tej oryginalnej). Ten tom jest chyba najbardziej dramatyczny, z wieloma zwrotami akcji. Części można się domyślić, a niektóre są zaskakujące. Oczywiście, nie zdradzę, co się w nim dzieje ;)
Sapkowski nawiązał, jak widać po tytule, do legend arturiańskich, ale oczywiście w swój specyficzny sposób i ze swoim poczuciem humoru (miejscami)....
2024-03-26
Jak wspomniałem w recenzji "Chrztu Ognia", tamten tom skupia się na losach Geralta, a "Wieża Jaskółki" opowiada najwięcej o dalszych losach Ciri oraz Yennefer. W tej części znajdziemy też więcej wydarzeń o charakterze politycznym, niż w poprzednim tomie.
Sapkowski zastosował też tutaj inny sposób narracji i opowiadania historii. Dużo dowiadujemy się o wydarzeniach z opowieści i wspomnień, zarówno Ciri, jak i innych bohaterów. Trochę inaczej czyta się przez to tę książkę. Wydaje mi się, że straciła na tym płynność opowieści.
Ze względu na przedstawione wydarzenia, książka wydaje się być bardziej poważna. A niektóre sytuacje mogą być trudne dla osób bardziej wrażliwych, które czytają Sagę po raz pierwszy.
Nadal proza Sapkowskiego jest łatwa w odbiorze, ale ten zabieg ze wspomnieniami trochę zakłuca płynność, jak już wspomniałem powyżej.
Jak wspomniałem w recenzji "Chrztu Ognia", tamten tom skupia się na losach Geralta, a "Wieża Jaskółki" opowiada najwięcej o dalszych losach Ciri oraz Yennefer. W tej części znajdziemy też więcej wydarzeń o charakterze politycznym, niż w poprzednim tomie.
Sapkowski zastosował też tutaj inny sposób narracji i opowiadania historii. Dużo dowiadujemy się o wydarzeniach z...
2024-03-07
Tak kminię i kminię i nie wiem, jak napisać recenzję tej książki bez zrobienia spoilerów.
"Chrzest ognia" jest chyba książką z Sagi, którą można określić przygodowo-awanturniczej. Przede wszystkim śledzimy losy wiedźmina, który wyrusza na ratunek Ciri w towarzystwie kilku bardzo ciekawych osób (z których tylką jedną osobę bardzo dobrze znamy, bo jest w Opowiadaniach i Sadze). Wydarzeń i przygód mają bardzo dużo, są też różne zwroty akcji (czasem trochę naiwnie przedstawione przez Sapkowskiego, ale pasujące do klimatu jego twórczości związanej z wiedźminem).
Jest też więcej humoru, niż w poprzednich tomach, co mi bardzo odpowiada.
Poza Geraltem, są też fragmenty opowiadające o losach Ciri i Yennefer, ale ten tom skupia się najbardziej na Geralcie.
Książka lekka i przyjemna do poczytania wieczorem. Ale wiadomo, skoro to część Sagi, to trzeba znać poprzednie tomy i opowiadania.
Tak kminię i kminię i nie wiem, jak napisać recenzję tej książki bez zrobienia spoilerów.
"Chrzest ognia" jest chyba książką z Sagi, którą można określić przygodowo-awanturniczej. Przede wszystkim śledzimy losy wiedźmina, który wyrusza na ratunek Ciri w towarzystwie kilku bardzo ciekawych osób (z których tylką jedną osobę bardzo dobrze znamy, bo jest w Opowiadaniach i...
Musiałem chwilę zastanowić się nad oceną tego tomu. Po przeczytaniu Diuny i Mesjasza ten tom wypada trochę gorzej. Wiem, że Frank Herbert pracował nad tomem drugim i trzecim już podczas pisania pierwszej książki z cyklu. To dlatego Dzieci Diuny trzymają się jakoś kupy i pasują do poprzednich tomów. Albo Frank Herbert był geniuszem organizacyjnym, bo ilość wątków, spisków, zwrotów akcji zawarta w tym tomie spokojnie wystarczyłaby na dwie lub trzy książki.
W Dzieciach Diuny autor kontynuuje swoją analizę kwestii społecznych, powiązań religii z politykom, a także aspektów ekologicznych i zmian wywoływanych przez ludzi w ekosystemach. Śledzimy losy dzieci, siostry i matki Paula. Pojawiają się bohaterowie, których zdążyłem polubić w poprzednich tomach - Gurney, Duncan i Stilgar (chyba najbardziej lubię Stilgara, ale nie wiem dlaczego).
Alia, siostra Paula, przejmuje rządy na Arrakis po odejściu Paula na pustynię. Dokręca powoli śrubkę wszystkim mieszkańcom przez co staje się coraz bardziej tyranką, a także jako siostra Muad'diba zaczyna tworzyć kult swojej osoby. Dzieci Paula próbują poradzić sobie z przeszłością i własnymi wewnętrznymi demonami. Jessika wraca z Kaladanu na Arrakis i z powrotem staje się częścią życia swojej córki i wnuków. Guerney i Duncan starają się pozostać wierni rodowi Atrydów. A Stilgar stara się być wierny pamięci swojego przyjaciela, Paula, a także tradycji Fremenów.
Wbrew pozorom pogodzenie wszystkich tych celów nie jest łatwe. Na horyzoncie pojawia się też potencjalny kandydat do tronu Imperatora pochodzący z linii pokonanego przez Paula Szaddama.
Jak wspomniałem na początku recenzji, w tomie III mamy tak dużo spisków, intryg i zwrotów akcji, że w pewnym momencie już nie wiadomo, kto jest po czyjej stronie. Do tego dodajmy nadprzyrodzone zdolności Alii i dzieci Paula, co jeszcze bardziej komplikuje zrozumienie, do czego autor zmierza.
Mimo tego, Frank Herbert umiał pisać. Choć w wielu momentach czułem się zagubiony w tym, co się dzieje w książce, to jednak wracałem do niej i trudno mi się było od niej oderwać.
Teraz mam zagwozdkę, gdyż planowałem przeczytać wszystkie 6 tomów napisanych przez Franka Herberta. No i nie wiem, czy zabierać się za tom 4, bo jeśli autor tam też opisał podobnie zaplątaną historię, to może to już być za dużo.
No nic, może odpocznę od Diuny na chwilę i potem wrócę i dokończę resztę tomów.
Musiałem chwilę zastanowić się nad oceną tego tomu. Po przeczytaniu Diuny i Mesjasza ten tom wypada trochę gorzej. Wiem, że Frank Herbert pracował nad tomem drugim i trzecim już podczas pisania pierwszej książki z cyklu. To dlatego Dzieci Diuny trzymają się jakoś kupy i pasują do poprzednich tomów. Albo Frank Herbert był geniuszem organizacyjnym, bo ilość wątków, spisków,...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to