Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Musiałem chwilę zastanowić się nad oceną tego tomu. Po przeczytaniu Diuny i Mesjasza ten tom wypada trochę gorzej. Wiem, że Frank Herbert pracował nad tomem drugim i trzecim już podczas pisania pierwszej książki z cyklu. To dlatego Dzieci Diuny trzymają się jakoś kupy i pasują do poprzednich tomów. Albo Frank Herbert był geniuszem organizacyjnym, bo ilość wątków, spisków, zwrotów akcji zawarta w tym tomie spokojnie wystarczyłaby na dwie lub trzy książki.
W Dzieciach Diuny autor kontynuuje swoją analizę kwestii społecznych, powiązań religii z politykom, a także aspektów ekologicznych i zmian wywoływanych przez ludzi w ekosystemach. Śledzimy losy dzieci, siostry i matki Paula. Pojawiają się bohaterowie, których zdążyłem polubić w poprzednich tomach - Gurney, Duncan i Stilgar (chyba najbardziej lubię Stilgara, ale nie wiem dlaczego).
Alia, siostra Paula, przejmuje rządy na Arrakis po odejściu Paula na pustynię. Dokręca powoli śrubkę wszystkim mieszkańcom przez co staje się coraz bardziej tyranką, a także jako siostra Muad'diba zaczyna tworzyć kult swojej osoby. Dzieci Paula próbują poradzić sobie z przeszłością i własnymi wewnętrznymi demonami. Jessika wraca z Kaladanu na Arrakis i z powrotem staje się częścią życia swojej córki i wnuków. Guerney i Duncan starają się pozostać wierni rodowi Atrydów. A Stilgar stara się być wierny pamięci swojego przyjaciela, Paula, a także tradycji Fremenów.
Wbrew pozorom pogodzenie wszystkich tych celów nie jest łatwe. Na horyzoncie pojawia się też potencjalny kandydat do tronu Imperatora pochodzący z linii pokonanego przez Paula Szaddama.
Jak wspomniałem na początku recenzji, w tomie III mamy tak dużo spisków, intryg i zwrotów akcji, że w pewnym momencie już nie wiadomo, kto jest po czyjej stronie. Do tego dodajmy nadprzyrodzone zdolności Alii i dzieci Paula, co jeszcze bardziej komplikuje zrozumienie, do czego autor zmierza.

Mimo tego, Frank Herbert umiał pisać. Choć w wielu momentach czułem się zagubiony w tym, co się dzieje w książce, to jednak wracałem do niej i trudno mi się było od niej oderwać.

Teraz mam zagwozdkę, gdyż planowałem przeczytać wszystkie 6 tomów napisanych przez Franka Herberta. No i nie wiem, czy zabierać się za tom 4, bo jeśli autor tam też opisał podobnie zaplątaną historię, to może to już być za dużo.
No nic, może odpocznę od Diuny na chwilę i potem wrócę i dokończę resztę tomów.

Musiałem chwilę zastanowić się nad oceną tego tomu. Po przeczytaniu Diuny i Mesjasza ten tom wypada trochę gorzej. Wiem, że Frank Herbert pracował nad tomem drugim i trzecim już podczas pisania pierwszej książki z cyklu. To dlatego Dzieci Diuny trzymają się jakoś kupy i pasują do poprzednich tomów. Albo Frank Herbert był geniuszem organizacyjnym, bo ilość wątków, spisków,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Pierwsze, co muszę napisać, to że chylę czoła przed ogromną pracą wykonaną przez pana Andrzeja, by zachować dla nas prawdziwą muzykę wsi. Niesamowite, że przez kilkanaście lat pan Andrzej miał zacięcie, by szukać muzykantów, osób zazwyczaj w podeszłym wieku, by namawiać je do nagrań, organizować dla nich instrumenty, itd. Wspaniała praca!
Książka opowiada o muzyce wsi. Nie o tej, o której usłyszymy w telewizji czy radiu - to jest zazwyczaj "miejskie" wyobrażenie, jak muzyka wsi powinna brzmieć. O tej prawdziwej. A przede wszystkim o tych, którzy od swoich najmłodszych lat ją grali i uczyli nowe pokolenia tej muzyki. Chyba zdecydowana większość bohaterów tej książki już od dawna nie żyje. W książce widzimy ich daty urodzenia lub wiek - wielu pod koniec lat 80ych i w 90ych miało 70-80 lat.
Dowiadujemy się od nich, jak wyglądała nauka grania na skrzypcach i harmoniach. Jak wyglądało granie na weselach i jak to było trudne, a zarobek czasem niezbyt duży. Jak różniły się muzycznie regiony na Mazowszu (bo zapomniałem wspomnieć, że pan Andrzej szukał muzykantów przede wszystkim na Mazowszu). Jak muzykanci podchodzili do innych muzykantów, o rywalizacji, o ocenianiu rywali, itd.
A także, dlaczego wielu z nich już nie grało od lat, gdy zajrzał do nich pan Andrzej.

Książka dobrze napisana, z załączonymi wieloma fotografiami. Pokazująca świat, który wydaje się niepoznany, inny, obcy - no bo przecież ludowe granie, to zespoły folklorystyczne, kolorowo ubrani śpiewacy i tancerze.. no nie do końca. W niektórych miejscach bardzo smutna, bo przecież starsze osoby na wsi żyły często w skrajnej biedzie w latach, w których odwiedzał je pan Andrzej. A często rodzina, małżonkowie, dzieci, wnuki, szydziły z tego, że dziadek gra, że babcia śpiewa - bo przecież są za starzy na to. Chyba tylko w wypadku jednej rodziny opisanej w książce widzimy odmienny obraz, gdzie wszyscy z rodziny chcą usłyszeć, jak ich dziadek-muzykant gra, a na koniec mamy wielką imprezę, bo młodzi ze wsi przychodzą i dołączają się do grania. Ale to wyjątek.

Jeszcze raz podkreślę - książka bardzo ciekawa, pokazująca to, co niby znamy, w prawdziwym świetle. Polecam!

Pierwsze, co muszę napisać, to że chylę czoła przed ogromną pracą wykonaną przez pana Andrzeja, by zachować dla nas prawdziwą muzykę wsi. Niesamowite, że przez kilkanaście lat pan Andrzej miał zacięcie, by szukać muzykantów, osób zazwyczaj w podeszłym wieku, by namawiać je do nagrań, organizować dla nich instrumenty, itd. Wspaniała praca!
Książka opowiada o muzyce wsi. Nie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

W tym roku założyłem, że przeczytam wszystkie 6 książek z klasycznego cyklu Kroniki Diuny - czyli te książki, które były napisane przez twórcę cyklu, Franka Herberta. Pierwszy tom przeczytałem po raz drugi w życiu. Pierwszy raz czytałem tę książkę jakieś 23 lata temu. Jednym z moich najmocniejszych odczuć podczas czytania było to, że nie pamiętam wielu wydarzeń. Ale minęło dużo czasu, więc to chyba normalne.
Jest to kolejna pozycja, o której mogę napisać, że jest wciągająca i trudno się od niej oderwać. Śledzenie losów nastoletniego Paula Atrydy, dziedzica rodu Atrydów, jest dość uzależniające. Ponieważ nie pamiętałem całej historii, czekałem na kolejne wydarzenia niemal z zapartym tchem - dlatego, znowu zamiast czytać ustalone 15-20 minut dziennie, niektóre moje sesje czytania trwały często 2 razy dłużej.
Nie dziwię się, że Kroniki Diuny stały się tak ikoniczne. Frank Herbert stworzył swoje własne uniwersum, a także całą historię i mitologię zarówno samej planety Arrakis (Diuny), jak i też Wszechświata. Wydarzenia, które śledzimy, wydają się mieć miejsce w bardzo bardzo odległej przyszłości w stosunku do naszych czasów. Ludzie rozprzestrzenili się po Wszechświecie, zaludniając tysiące planet. Powstała Gildia, która ma monopol na podróże międzygwiezdne. Religie, monarchie, powstawały i upadały, ale zawsze da się znaleźć jakieś pierwiastki nawiązujące do Ziemi (czy, jeśli dobrze pamiętam, Starej Ziemi, jak jest ona nazwana w Kronikach).

Jeśli lubicie połączenie intryg i spisków politycznych z mistycyzmem, religią, a także plemiennymi zwyczajami, to polecam zacząć od Diuny i jeśli Wam podejdzie, zapoznać się z następnymi tomami.

W tym roku założyłem, że przeczytam wszystkie 6 książek z klasycznego cyklu Kroniki Diuny - czyli te książki, które były napisane przez twórcę cyklu, Franka Herberta. Pierwszy tom przeczytałem po raz drugi w życiu. Pierwszy raz czytałem tę książkę jakieś 23 lata temu. Jednym z moich najmocniejszych odczuć podczas czytania było to, że nie pamiętam wielu wydarzeń. Ale minęło...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Paul zostaje imperatorem i podąża za swoim przeznaczeniem. Ponieważ we Wszechświecie jest wiele sił o różnych interesach powstaje spisek mający obalić Paula i przywrócić poprzednią równowagę sił.
Po pierwszej części Kronik Diuny stwierdziłem, że faktycznie jest to bardzo ciekawy pomysł i bardzo dobrze napisana książka. Dlatego z ochotą zabrałem się za czytanie tomu drugiego. Muszę przyznać, że Frank Herbert umiał pisać. Książkę się połyka, nie chce się od niej oderwać. Wspomniana powyżej intryga jest trochę zagmatwana, ale na szczęście nie przekracza ona zdrowego rozsądku, choć momentami miałem wrażenie, że autor przekombinował. Na zakończenie wszystkie klocki wskakują na własne miejsce i ta historia układa się w całość.
Dałem niższą ocenę właśnie przez to wrażenie, że spisek był trochę zagmatwanie przedstawiony i poprowadzony. Ale z drugiej strony, może właśnie o to chodziło, by nie było od początku jasne, kto, co i dlaczego?
Książka, jak już napisałem, wciągająca, dobrze napisana.

Ponieważ mam w planie w tym roku przeczytać wszystkie 6 tomów napisanych przez Franka Herberta, zabieram się za tom 3.

Paul zostaje imperatorem i podąża za swoim przeznaczeniem. Ponieważ we Wszechświecie jest wiele sił o różnych interesach powstaje spisek mający obalić Paula i przywrócić poprzednią równowagę sił.
Po pierwszej części Kronik Diuny stwierdziłem, że faktycznie jest to bardzo ciekawy pomysł i bardzo dobrze napisana książka. Dlatego z ochotą zabrałem się za czytanie tomu...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

No i dotarłem do ostatniego tomu Sagi (tej oryginalnej). Ten tom jest chyba najbardziej dramatyczny, z wieloma zwrotami akcji. Części można się domyślić, a niektóre są zaskakujące. Oczywiście, nie zdradzę, co się w nim dzieje ;)
Sapkowski nawiązał, jak widać po tytule, do legend arturiańskich, ale oczywiście w swój specyficzny sposób i ze swoim poczuciem humoru (miejscami). Dodam też jako komentarz ogólny o całej sadze i opowiadaniach - w wielu miejscach opisy, wydarzenia i komentarze są komentarzami autora na temat naszego świata, naszych ludzkich zachowań, przywar i zwyczajów. Odbicie w lustrze, które Sapkowski nam pokazuje, nie jest wcale piękne. A komentarz na temat polityków i władców, choć nie został wypowiedziany wprost, jest wprost druzgocący.
Tom ten jest też napisany w sposób kombinowany, gdzie główne wątki są jakby częścią opowieści innych osób, albo te osoby poboczne są jakby wyzwalaczem kontynuacji opowieści i przeskoków między losami Geralta, Ciri i Yennefer, a także innych najważniejszych bohaterów.
Mimo to, jest to nadal fajnie napisana książka, którą czyta się z przyjemnością. Choć przyznam, że czasem się niecierpliwiłem, by wreszcie było znowu coś albo o Ciri albo o Geralcie.

Jedyne, co mnie zastanawia, to zakończenie. Czy autor nie mógł się zdecydować? Czy jest ono mimo wszystko jednoznaczne, a dyskusje toczone przez wielu fanów są bez sensu?
Ale to musicie dotrzeć do końca Sagi, jeśli jeszcze nie czytaliście, i odpowiedzieć sobie sami :)

No i dotarłem do ostatniego tomu Sagi (tej oryginalnej). Ten tom jest chyba najbardziej dramatyczny, z wieloma zwrotami akcji. Części można się domyślić, a niektóre są zaskakujące. Oczywiście, nie zdradzę, co się w nim dzieje ;)
Sapkowski nawiązał, jak widać po tytule, do legend arturiańskich, ale oczywiście w swój specyficzny sposób i ze swoim poczuciem humoru (miejscami)....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Jak wspomniałem w recenzji "Chrztu Ognia", tamten tom skupia się na losach Geralta, a "Wieża Jaskółki" opowiada najwięcej o dalszych losach Ciri oraz Yennefer. W tej części znajdziemy też więcej wydarzeń o charakterze politycznym, niż w poprzednim tomie.
Sapkowski zastosował też tutaj inny sposób narracji i opowiadania historii. Dużo dowiadujemy się o wydarzeniach z opowieści i wspomnień, zarówno Ciri, jak i innych bohaterów. Trochę inaczej czyta się przez to tę książkę. Wydaje mi się, że straciła na tym płynność opowieści.
Ze względu na przedstawione wydarzenia, książka wydaje się być bardziej poważna. A niektóre sytuacje mogą być trudne dla osób bardziej wrażliwych, które czytają Sagę po raz pierwszy.
Nadal proza Sapkowskiego jest łatwa w odbiorze, ale ten zabieg ze wspomnieniami trochę zakłuca płynność, jak już wspomniałem powyżej.

Jak wspomniałem w recenzji "Chrztu Ognia", tamten tom skupia się na losach Geralta, a "Wieża Jaskółki" opowiada najwięcej o dalszych losach Ciri oraz Yennefer. W tej części znajdziemy też więcej wydarzeń o charakterze politycznym, niż w poprzednim tomie.
Sapkowski zastosował też tutaj inny sposób narracji i opowiadania historii. Dużo dowiadujemy się o wydarzeniach z...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Tak kminię i kminię i nie wiem, jak napisać recenzję tej książki bez zrobienia spoilerów.
"Chrzest ognia" jest chyba książką z Sagi, którą można określić przygodowo-awanturniczej. Przede wszystkim śledzimy losy wiedźmina, który wyrusza na ratunek Ciri w towarzystwie kilku bardzo ciekawych osób (z których tylką jedną osobę bardzo dobrze znamy, bo jest w Opowiadaniach i Sadze). Wydarzeń i przygód mają bardzo dużo, są też różne zwroty akcji (czasem trochę naiwnie przedstawione przez Sapkowskiego, ale pasujące do klimatu jego twórczości związanej z wiedźminem).
Jest też więcej humoru, niż w poprzednich tomach, co mi bardzo odpowiada.
Poza Geraltem, są też fragmenty opowiadające o losach Ciri i Yennefer, ale ten tom skupia się najbardziej na Geralcie.
Książka lekka i przyjemna do poczytania wieczorem. Ale wiadomo, skoro to część Sagi, to trzeba znać poprzednie tomy i opowiadania.

Tak kminię i kminię i nie wiem, jak napisać recenzję tej książki bez zrobienia spoilerów.
"Chrzest ognia" jest chyba książką z Sagi, którą można określić przygodowo-awanturniczej. Przede wszystkim śledzimy losy wiedźmina, który wyrusza na ratunek Ciri w towarzystwie kilku bardzo ciekawych osób (z których tylką jedną osobę bardzo dobrze znamy, bo jest w Opowiadaniach i...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie wiem, jak napisać recenzję drugiego tomu Wiedźmińskiej Sagi bez zdradzania fabuły. Chyba po prostu tak - śledzimy dalsze losy Geralta, Ciri i Yennefer. Sprawy się zaczynają komplikować, a w całej historii pojawia się coraz więcej znaków zapytania. W tym tomie następuje kilka zwrotów akcji, które jeszcze bardziej komplikują zrozumienie, o co w tym wszystkim chodzi.
Jeśli chodzi o warsztat, to wiadomo, Sapkowski napisał opowiadania i sagę na tak samo dobrym poziomie. Książkę czyta się lekko i szybko. W sumie, to ja prawie ją połknąłem, co przy moim generalnie wolnym sposobie czytania jest na pewno na plus.
Więc kończę recenzję i wracam do czytania trzeciego tomu Sagi, a piątego tomu całego Cyklu o Wiedźminie.

Nie wiem, jak napisać recenzję drugiego tomu Wiedźmińskiej Sagi bez zdradzania fabuły. Chyba po prostu tak - śledzimy dalsze losy Geralta, Ciri i Yennefer. Sprawy się zaczynają komplikować, a w całej historii pojawia się coraz więcej znaków zapytania. W tym tomie następuje kilka zwrotów akcji, które jeszcze bardziej komplikują zrozumienie, o co w tym wszystkim chodzi.
Jeśli...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Postanowiłem jeszcze raz przeczytać całą Sagę, bo opowiadania znam na pamięć, ale cykl powieści czytałem tylko raz chyba z 20 lat temu.
W pierwszym tomie Sagi spotykamy naszych ulubionych bohaterów, a zaczyna się od po zakończeniu ostatniego opowiadania z "Miecza Przeznaczenia", "Coś Więcej". Geralt wraz z Ciri udają się Kaer Morhen, Wiedźmińskiego Siedliszcza.
Mimo zawsze deklarowanej przez Geralta neutralności, zostanie on wplątany w ciąg wielu wydarzeń, które będą krążyć wokół jego podopiecznej.
O ile Sapkowski może nie jest wybitnym pisarzem, to jego książki czyta się szybko i z przyjemnością. A szczególnie, gdy lubi się głównych bohaterów (Geralt ma wiele cech mi bliskich, a może jestem do niego pod pewnymi względami podobny?). Nie mogłem się oderwać od lektury i musiałem się pilnować, bo rano trzeba wstawać do pracy - to nie czasy szkoły średniej czy studiów, gdzie zarywałem noc czytając książki.
Pierwszy tom Sagi jest też dość prosty pod względem konstrukcji i wątków. Nie ma też przekombinowania z połączeniem różnych legend znanych z mitologii czy literatury, które pojawiają się w następnych tomach, a które tak wryły mi się w pamięć. Mam też wrażenie, że w tym tomie jest mniej specyficznego humoru, który znamy z opowiadań.
Fanom serii polecać nie trzeba. A nowym fanom Geralta - najpierw opowiadania, a potem Saga.

No a ja już zacząłem czytać drugi tom (recenzję piszę z opóźnieniem) :)

Postanowiłem jeszcze raz przeczytać całą Sagę, bo opowiadania znam na pamięć, ale cykl powieści czytałem tylko raz chyba z 20 lat temu.
W pierwszym tomie Sagi spotykamy naszych ulubionych bohaterów, a zaczyna się od po zakończeniu ostatniego opowiadania z "Miecza Przeznaczenia", "Coś Więcej". Geralt wraz z Ciri udają się Kaer Morhen, Wiedźmińskiego Siedliszcza.
Mimo zawsze...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

No to kolejna biografia znanego muzyka zaliczona. I muszę przyznać, że pani Anna Kamińska odwaliła kawał dobrej roboty. Udało jej się dotrzeć do bardzo wielu osób związanych z Markiem Jackowskim i Maanamem przez 30 lat istnienia zespołu. A także do osób, które znały zarówno Marka jak i Korę. Przeczytała też wiele wywiadów z muzykami, zarówno członkami Maanamu, jak innymi postaciami ze sceny muzycznej lat 80ych i 90ych.
Całą historię i życie Marka Jackowskiego opisała w sposób lekki i przystępny. Nie zarzuciła nas informacjami, ale wyłuskała te wydarzenia i fakty, które były ważne dla płynności historii. Pokazała zarówno dobre, jak i złe strony Marka Jackowskiego. W ocenie jego zachowań, a także innych opisywanych osób, starała się być obiektywna.

Książkę polecam nie tylko fanom Maanamu, ale też każdej osobie, która fascynuje się polską sceną muzyczną i jej historią.

No to kolejna biografia znanego muzyka zaliczona. I muszę przyznać, że pani Anna Kamińska odwaliła kawał dobrej roboty. Udało jej się dotrzeć do bardzo wielu osób związanych z Markiem Jackowskim i Maanamem przez 30 lat istnienia zespołu. A także do osób, które znały zarówno Marka jak i Korę. Przeczytała też wiele wywiadów z muzykami, zarówno członkami Maanamu, jak innymi...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie będę się długo rozpisywał tym razem. Nick spisał swoje wspomnienia z całego okresu działalności Pink Floyd w sposób lekki i z humorem. Zazwyczaj czytam książki wieczorem przez 15-20 minut, ale w przypadku tej książki musiałem się pilnować, by "jeszcze jedna strona" nie doprowadziła mnie do czytania książki do 2 w nocy.
Poza opisem poszczególnych tras i sposobu pracy nad przygotowaniem płyt, Nick porusza też te trudniejsze tematy, jak spory wewnątrz zespołu i ostateczny rozpad na Rogera i dwójkę Nick-David (plus czasami Rick).
Więc mamy tu nie tylko te dobre momenty, ale także te trudniejsze - poza rozpadem zespołu, porusza też kwestię wywalenia z zespołu Syda i późniejsze z nim spotkanie.
Książka wciągająca i na pewno każdy fan Pink Floydów powinien ją przeczytać.

Nie będę się długo rozpisywał tym razem. Nick spisał swoje wspomnienia z całego okresu działalności Pink Floyd w sposób lekki i z humorem. Zazwyczaj czytam książki wieczorem przez 15-20 minut, ale w przypadku tej książki musiałem się pilnować, by "jeszcze jedna strona" nie doprowadziła mnie do czytania książki do 2 w nocy.
Poza opisem poszczególnych tras i sposobu pracy nad...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jako nastolatek zasłuchiwałem się w płytach (a tak naprawdę kasetach) zespołu Kat. Do dzisiaj nadal od czasu do czasu włączam niektóre ich utwory, a czasem też słucham całych albumów. Musiałem więc kupić książkę Mateusza Żyły “Piekło i metal. Historia zespołu Kat”. Kilka lat wcześniej czytałem biografię Romana Kostrzewskiego napisaną też przez tego autora - opartą na wielu godzinach spędzonych z Romanem na rozmowach. Tamtą książkę wspominam bardzo dobrze, więc tym chętniej sięgnąłem po historię Kata.
W sumie, nie wiem, od czego zacząć. Nie przygotowałem sobie jakiejś rozpiski. Więc może tak zacznę.
Autor postarał się dotrzeć do jak największej ilości osób, które były związane z zespołem Kat na przestrzeni 44 lat ich działalności (pomijam w wyliczeniu przerwy, bo to byłoby zbyt skomplikowane). W przypadku osób zmarłych autor podpiera się wywiadami z nimi. Tak samo jest w sytuacji, gdy do którejś osoby nie udało się dotrzeć lub odmówiła spotkania i rozmowy.
Zaczynamy więc w roku 1979 i podążamy z podwórek katowickiego Tauzena (Osiedla Tysiąclecia), gdzie Piort Luczyk i Ireneusz Loth pierwszy raz zaczęli rozmawiać o stworzeniu zespołu. Poznajemy krótkie biografie wszystkich najważniejszych muzyków zaangażowanych w zespół. Dowiadujemy się o tym, gdzie muzycy Kat mieli wcześniej styczność z ludźmi, którzy kilka lat później dołączyli do zespołu. Śledzimy karierę zespołu, płyta po płycie, z zatrzymaniem się najważniejszych koncertach czy trasach – Metalmania 86, koncerty z Hanoi Rocks i Metallicą, trasa On Tour Again.
Ponieważ po książkę pewnie w większości sięgną osoby znające zespół i jego historię, to nie będzie to spoilerem, gdy powiem, że bardzo dużo miejsca autor poświęcił na opisanie wszystkich problemów, które pojawiły się w zespole na przestrzeni lat. W pewnym momencie naturalnie skupiając się na sporze między Piotrem Luczykem i Romanem Kostrzewskim. Tutaj muszę podkreślić, że autor mimo bycia na co dzień przyjacielem Romana i spędzania z nim dużo czasu także w sferze prywatnej, zawarł w książce także te wypowiedzi różnych osób, które są negatywne wobec wokalisty. Ale prawdę mówiąc, to obrywa się tu każdemu członkowi zespołu, może poza Jackiem Regulskim, kilkoma muzykami z wczesnego okresu działalności. Jest to duży atut, że nie ma udawania, że ktoś był święty, tylko ludzie są pokazani jako ludzie ze wszystkimi swoimi dobrymi momentami, ale też złymi.
Kolejnym plusem jest to, że działania Piotra Luczyka po rozpadzie Kata nie spotykają się tylko z krytyką, a z kolei działania Romana i nagrane płyty nie są też oceniane jako doskonałe. Autor zachowuje tutaj, moim zdaniem, równowagę i stara się być jak najbardziej obiektywny.
Siłą rzeczy, wydaje się, że więcej miejsca poświęca Romanowi, jego wywiadom, pracy solowej, a także analizom tekstów. Zresztą, Mateusz Żyła pisał pracę dyplomową na temat nawiązań do poezji młodopolskiej w tekstach Romana, a z wykształcenia jest doktorem nauk humanistycznych, więc nie mogło zabraknąć tego, co jest w jego życiu zawodowym najważniejsze.
Dodatkowym smaczkiem są niepublikowane dotychczas zdjęcia (tak zrozumiałem, że część nie była wcześniej publikowane, ale może źle zrozumiałem), a także wkładki, w których możemy przeczytać o tym, kiedy niektórzy muzycy i dziennikarze stykali się z muzyką Kata i jakie na nich wywarła wrażenie. Jest tu kilka niespodzianek, kto się wypowiedział na ten temat.
Ogólnie, książka jest świetnie zaplanowana i bardzo dobrze napisana. Jak wspomniałem autorowi udało się pozostać obiektywnym w opisaniu sporów wewnątrz zespołu, a także późniejszych zawodowych dokonań skłóconych stron. Oczywiście, można odnieść wrażenie o przesunięciu trochę szali na stronę Romana, ale i tak szanuję, że Mateusz Żyła włożył tak dużo wysiłku, by opowieść nie była jednostronna w tych fragmentach, które były najbardziej zapalne.

Mam tylko 2 uwagi, które mnie zdziwiły. W wielu miejscach nie jest odmieniona nazwa zespołu Kat. Jest to słowo w języku polskim, więc powinno się je odmieniać. Druga uwaga dotyczy wymiany zdań między Piotrem Luczykiem a Romanem Kostrzewskim za pomocą mediów - wypowiedź Luczyka jest zeskanowana i literki są tak małe, że nie da się ich przeczytać. Natomiast wypowiedź Romana została przez autora przepisana i jest zamieszczona w normalnym rozmiarze, w jakim napisana jest reszta książki. Jest to miejsce, gdzie autorowi trochę, świadomie lub nie, nie udało się zachować obiektywności.

Jako nastolatek zasłuchiwałem się w płytach (a tak naprawdę kasetach) zespołu Kat. Do dzisiaj nadal od czasu do czasu włączam niektóre ich utwory, a czasem też słucham całych albumów. Musiałem więc kupić książkę Mateusza Żyły “Piekło i metal. Historia zespołu Kat”. Kilka lat wcześniej czytałem biografię Romana Kostrzewskiego napisaną też przez tego autora - opartą na wielu...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Mitologia Śląska. Przywiarki ślónskie. Leksykon i antologia śląskiej demonologii ludowej Barbara Podgórska, Adam Podgórski
Ocena 7,1
Mitologia Śląs... Barbara Podgórska,&...

Na półkach: ,

Państwo Podgórscy zebrali w jednym miejscu listę i opisy przeróżnych demowów, duchów i zjaw, w które wierzono przez wieki na Śląsku. Możemy tu przeczytać oryginalne teksty spisane przez etnografów podczas wywiadów, które przeprowadzali z ludźmi. Legendy, opowieści, mity, które przechodziły ustnie z pokolenia na pokolenie. W wielu przypadkach podane hasła i ich opisy odnoszą się już do czasów późniejszych, chrześcijańskich. Tak samo, jak metody walki z przeróżnymi stworami naprzykrzającymi się ludziom. Ale są też i sposoby ludowe, których rodowód sięga zapewne czasów dawniejszych.
Prace Państwa Podgórskich są perełkami. W sumie, to jestem ciekawy, jak to się stało, że zainteresowali się mitologią słowiańską i etnografią i jak doszli do momentu, że razem zaczęli pisać książki i leksykony. Obstawiam, że stworzenie powyższej pozycji musiało zająć bardzo długo. Ale dobór haseł jest przemyślany, w opisach dodano odnośnik do tekstu źródłowego, a na końcu możemy też znaleźć krótki słownik gwary śląskiej.
Co prawda, w tym słowniku przydałoby się trochę więcej słów, bo czasem czytałem opis konkretnego hasła i nie wszystko z tego opisu rozumiałem, a wyglądało na to, że jest on w gwarze śląskiej (bo nie tylko w tej gwarze spotkamy opisy w tej książce).

"Mitologia Śląska" większości osób może posłużyć jako słownik, w którym mogą wyszukiwać informacje o konkretnych demonach, zjawach, duchach. Ja przeczytałem wszystkie hasła, choć to chyba nie do końca jest dobry pomysł.

Polecam, jest to efekt naprawdę bardzo dobrej i żmudnej pracy Państwa Podgórskich i jak każda ich inna książka, jest warta przeczytania, czy może bardziej sięgnięcia po nią od czasu do czasu.

Państwo Podgórscy zebrali w jednym miejscu listę i opisy przeróżnych demowów, duchów i zjaw, w które wierzono przez wieki na Śląsku. Możemy tu przeczytać oryginalne teksty spisane przez etnografów podczas wywiadów, które przeprowadzali z ludźmi. Legendy, opowieści, mity, które przechodziły ustnie z pokolenia na pokolenie. W wielu przypadkach podane hasła i ich opisy odnoszą...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Jaskinia hałasu Tomasz Godlewski, Wojciech Lis
Ocena 7,2
Jaskinia hałasu Tomasz Godlewski, W...

Na półkach: ,

Panowie Godlewski i Lis zebrali w tej książce wspomnienia muzyków i twórców zine'ów z czasu tworzenia się podziemnej sceny metalowej w czasach PRLu. Od każdej osoby, która odpowiedziała na ich zaproszenie, dostali odpowiedzi na kilka zadanych pytań, a potem skomponowali z tych odpowiedzi poniższą książkę. Poza samymi odpowiedziami, możemy w niej znaleźć zdjęcia z prywatnych archiwów osób, o których w niej mowa, a także ciekawe zdjęcia zinów, materiały prasowe, itp.
Książka nie ze względu na swój charakter nie ma spójnej narracji. Jest ona podzielona na kilka rozdziałów, które odpowiadają pytaniom zadanym rozmówcom. Do tego jest też kilka momentów, gdzie krótkie komentarze dodają autorzy.
Jest to bardzo ciekawa pozycja dla wszystkich fanów ciężkich brzmień. Dla osób, które chodziły na koncerty w latach 80ych i początku lat 90ych może ona być przypomnieniem minionych czasów. Dla tych, którzy jak ja, zainteresowali się muzyką metalową 10+ lat później, może to być ciekawe okno na to, jak żyło się i tworzyło muzykę w tamtych specyficznych czasach.
Fajnie się czyta wypowiedzi tych wszystkich ludzi. Poza suchymi faktami możemy znaleźć wiele ciekawych anegdot, czasem smutnych, a czasem wesołych.
Jedynym mankamentem, a może celowym zabiegiem, jest brak edycji wypowiedzi rozmówców pod kątem ortograficznym i interpunkcyjnym. Jest po prostu dużo błędów. Możliwe, że wynikały one po prostu z szybkiego pisania maili na komputerze bez autokorekty. Nie wiem, ale te błędy trochę wybijały z rytmu podczas czytania.
Ale to jedyny mankament, który nie obniża oceny całej pracy, jaką włożyli w ten projekt autorzy, a także ich rozmówcy. Jest to naprawdę fajna pozycja i wydaje mi się, że mogę ją nazwać "pozycją obowiązkową" dla fanów ciężkich brzmień.

Panowie Godlewski i Lis zebrali w tej książce wspomnienia muzyków i twórców zine'ów z czasu tworzenia się podziemnej sceny metalowej w czasach PRLu. Od każdej osoby, która odpowiedziała na ich zaproszenie, dostali odpowiedzi na kilka zadanych pytań, a potem skomponowali z tych odpowiedzi poniższą książkę. Poza samymi odpowiedziami, możemy w niej znaleźć zdjęcia z prywatnych...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka o Metallice, co tu więcej powiedzieć?
Historia od początku powstania zespołu do roku 2010. W książce Mick zebrał fragmenty wypowiedzi i wywiadów wszystkich najważnejszych osób związanych z zespołem, w tym oczywiście wszystkich jego członków, a także wypowiedzi muzyków z innych zespołów, którzy zaczęli swoje kariery wraz z Metallicą, albo później i byli jakoś związani z tym zespołem.
Książka napisana bardzo przystępnie. Gdzie trzeba, autor wprost wyciąga na światło dzienne niewygodne fakty. Tak samo jest z oceną poszczególnych wydawnictw zespołu, które nie zawsze są pochlebne. Nie jest to hymn pochwalny dla Metallici. Jest to książka opowiadająca losy muzyków bez upiększania.
Bardzo fajnie się ją czyta. Mimo wielu informacji, Mick zachował płynność pisania i przechodzenia od wątku do wątku.

Książka o Metallice, co tu więcej powiedzieć?
Historia od początku powstania zespołu do roku 2010. W książce Mick zebrał fragmenty wypowiedzi i wywiadów wszystkich najważnejszych osób związanych z zespołem, w tym oczywiście wszystkich jego członków, a także wypowiedzi muzyków z innych zespołów, którzy zaczęli swoje kariery wraz z Metallicą, albo później i byli jakoś...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Już wiele opinii jest na temat tej książki, które bardzo dobitnie wypowiadają się na temat teorii przedstawianych przez autora.

Ja napiszę delikatniej, przynajmniej postaram się.

Mogę nie zgadzać się z czyimś poglądem, opinią, ale chętnie go poznam, dowiem się, co ktoś uważa. I miałem taką nadzieję, gdy sięgałem po książkę pana Kosińskiego. Niestety, przebrnięcie przez kilka(naście) stron jego wywodów lingwistycznych okazało się dla mnie niemożliwe i odpuściłem. Nawet nie pojawiła się jeszcze ani jedna wzmianka o Wielkiej Lechii.

Bardzo odrzucający jest też początek książki, gdzie autor miesza z błotem i wprost obraża wszystkich autorów, którzy mają inne zdanie. Nie będę wymieniał, co o nich pisze, ale jedzie po nich ostro.

Ciekawostką jest to, że do niektórych z nich potem się odwołuje na zasadzie "autorytetu". Czyli autor najpierw zmieszał całe poglądy danego człowieka z błotem, a potem jednak stwierdza, że ten koleś nie pisał aż takich bzdur. Bardzo wybiórcze i dziwne podejście.

Gdyby pan Kosiński napisał książkę przedstawiającą jego spojrzenie na sprawę, nie obrażał innych uczonych, a także nie zagłębiał się w meandry wywodów lingwistycznych, to książka Wiara Słowian mogłaby być ciekawą pozycją do poznania innego zdania (nawet jeśli jest ono powszechnie uważane za błędne).
A tak, mamy kolejną pozycję z cyklu "historia alternatywna", najeżoną atakami na wszystkich, którzy myślą inaczej i podążąją za głównym nurtem. Takie podejście do przedstawiania swoich poglądów kojarzy mi się z książkami von Danikena.

Już wiele opinii jest na temat tej książki, które bardzo dobitnie wypowiadają się na temat teorii przedstawianych przez autora.

Ja napiszę delikatniej, przynajmniej postaram się.

Mogę nie zgadzać się z czyimś poglądem, opinią, ale chętnie go poznam, dowiem się, co ktoś uważa. I miałem taką nadzieję, gdy sięgałem po książkę pana Kosińskiego. Niestety, przebrnięcie przez...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka może byłaby ciekawa, gdyby nie język jakim jest napisana. Jest to książka napisana przez naukowca, który nie umie w sposób jasny i przejrzysty tłumaczyć swoich idei. Do jej kupna skusił mnie podtytuł, a także opis. Chciałem przeczytać coś o początkach życia na Ziemi, albo o jakiejś ciekawej teorii. Niestety, dotarłem do 45 strony i powiedziałem pas. Autor używa terminów naukowych, mało zrozumiałych. Jeśli tłumacz dobrze oddał styl napisania oryginału, to nawet na uczelni studenci nie chcieliby tak napisanej książki czytać.

Do tego, wydaje się, że autor ma jakiś problem z tym, że jest biologiem, a nie fizykiem. Dziwne u człowieka 70-letniego, który ma za sobą pełną uznania karierę naukową. Wniosek swój opieram o kilku miejscach, w którym wprost zarzuca błędne myślenie Weinbergowi, a także innym fizykom. Mówi wprost "Weinberg się myli". Do tego, gdy opisuje teorię więzów, w pewnym momencie mamy kilka linijek napisanych dużymi literami, które mają jakby mówić "mam rację".

No cóż, możecie próbować tę książkę przeczytać, jeśli jesteście oswojeni z językiem naukowym i szybko zapamiętujecie różne mniej lub bardziej trudne pojęcia i ich znaczenie. W przeciwnym wypadku będzie to droga przez mękę.

Książka może byłaby ciekawa, gdyby nie język jakim jest napisana. Jest to książka napisana przez naukowca, który nie umie w sposób jasny i przejrzysty tłumaczyć swoich idei. Do jej kupna skusił mnie podtytuł, a także opis. Chciałem przeczytać coś o początkach życia na Ziemi, albo o jakiejś ciekawej teorii. Niestety, dotarłem do 45 strony i powiedziałem pas. Autor używa...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Autor w bardzo przystępny sposób stworzył legendy/mity na miarę tych, które znamy z Grecji, czy krajów nordyckich. Starał się w nich jak najlepiej oddać wierzenia słowiańskie. W tym celu przestudiował najważniejsze książki związane z tym tematem.
Gdy brakło jakiejś informacji, gdyż niestety nie znamy całej mitologii słowiańskiej, w udany sposób rozbudował historię o nowe wątki, które oparł o podobne spotykane w innych kulturach. Ale nie przesadził tutaj z puszczeniem wodzy fantazji, ani z zapożyczaniem wątków z pierwszej lepszej kultury, byle trzymało się to kupy. Każdy taki wątek jest jak najbardziej prawdopodobny na podstawie powiązań i podobieństw kulturowych (np. wśród ludów indoeuropejskich).
Bardzo podobało mi się to, że po każdej opowieści jest obszerny komentarz autora, w którym pisze zarówno na czym oparł daną opowieść, ale także zwraca uwagę, które wątki zostały przez niego "sztucznie" dodane i dlaczego akurat tak je dodał. Jeśli coś jest jego kompletną fantazją, to też wprost o tym pisze. Szanuję za to, bo autor potraktował temat poważnie i nie chciał stworzyć "swojej" wersji mitów, ale podszedł do tego w sposób odpowiedzialny.

Jedyną rzeczą, która trochę nie wyszła, są niektóre wstawki "bajarza". Gdyż książka jest napisana jako opowieść snuta przez opowiadacza historii, który gdzieś na słowiańszczyźnie siada z ludźmi/młodzieżą wieczorem w chacie lub przy ognisku (nie pamiętam dokładnie) i opowiada im stare historie.
Z jednej strony mamy udane i płynne przejście od opowieści o świecie bogów do morału płynącego z danej historii. Z drugiej są te mniej udane wstawki dotyczące przerywania opowiadaczowi przez młodzież, albo zawołania o podanie piwa, bo mu w gardle zaschło. Są one tak jakby, że musiały być, by pasować do konwencji całej książki, ale nie bardzo logicznie/płynnie są wpasowane w całą treść.
Choć może tak skupiłem się na treści mitu, które są naprawdę super napisane, że czeka się, co będzie dalej, że po prostu te wstawki wybijały mnie z rytmu? Nie wiem, ale coś mi z nimi nie grało.

Generalnie, książka jest świetna, dobrze oparta na źródłach, ale przy tym napisana w sposób przemyślany i bardzo dobry pod względem literackim i lekki. Czyta się ją z przyjemnością :)

Autor w bardzo przystępny sposób stworzył legendy/mity na miarę tych, które znamy z Grecji, czy krajów nordyckich. Starał się w nich jak najlepiej oddać wierzenia słowiańskie. W tym celu przestudiował najważniejsze książki związane z tym tematem.
Gdy brakło jakiejś informacji, gdyż niestety nie znamy całej mitologii słowiańskiej, w udany sposób rozbudował historię o nowe...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka jest zbiorem artykułów pisanych przez autora do magazynu "Natural History". Każdy z rozdziałów porusza inne ciekawe tematy związane ze Wszechświatem i naszym w nim miejscem. Ułożone są one w kolejności, by mniej więcej do siebie pasowały, ale nie wydają się nawiązywać jeden do drugiego.
Jest to pozycja popularno-naukowa, więc nie spodziewałem się milionów równań albo skomplikowanych wywodów, które można spotkać w książkach akademickich, albo poruszania tematów tak trudnych i abstrakcyjnych jak wieloświat czy teoria strun.
Dowiedziałem się kilku ciekawostek, z którymi nie spotkałem się wcześniej, poukładałem sobie chronologię odkryć, przypomniałem niektóre rzeczy, o których kiedyś czytałem.
A całość w lekkej i przyjemnej formie. Autor potrafi nawet trudniejsze pojęcia wytłumaczyć za pomocą przykładów z codziennego życia, choć czasem trochę naciąganych, by odpowiadały opisywanemu pojęciu. Felietony płyną, jakby były opowiadane/pisane przez dobrego gawędziarza.

Książkę polecam jako ciekawy przerywnik wśród "cięższych" lektur dla osób, które interesują się astrofizyką, a także jako dobrą pozycję dla osób początkujących, które dopiero zaczynają swoją przygodę z astrofizyką lub mają już jakąś wiedzę o Wszechświecie, a także Układzie Słonecznym.

Książka jest zbiorem artykułów pisanych przez autora do magazynu "Natural History". Każdy z rozdziałów porusza inne ciekawe tematy związane ze Wszechświatem i naszym w nim miejscem. Ułożone są one w kolejności, by mniej więcej do siebie pasowały, ale nie wydają się nawiązywać jeden do drugiego.
Jest to pozycja popularno-naukowa, więc nie spodziewałem się milionów równań...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to