-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1191
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać451
Biblioteczka
2024-05-30
2024-05-05
Zabrałem się za lekturę w ramach (hehe) nadrabiania zaległości. Jest ok, choć inne książki Clarke'a bardziej mi się podobały. Tutaj czuć, że punkt wyjścia jest ciekawy (od początku byłem fanem spotkań z obcymi, którzy pozostają dla nas niezrozumiali - vide Gateway czy Głos Boga), ale całości przydałby się retelling :D I nie ciskajcie na mnie gromów, po prostu od strony technologiczno-logistycznej cała misja wypadła bardzo niewiarygodnie.
W każdym razie lektura odhaczona.
Zabrałem się za lekturę w ramach (hehe) nadrabiania zaległości. Jest ok, choć inne książki Clarke'a bardziej mi się podobały. Tutaj czuć, że punkt wyjścia jest ciekawy (od początku byłem fanem spotkań z obcymi, którzy pozostają dla nas niezrozumiali - vide Gateway czy Głos Boga), ale całości przydałby się retelling :D I nie ciskajcie na mnie gromów, po prostu od strony...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-05-05
Lekko napisana, parę ciekawostek o których nie wiedziałem, szybko się czyta.
Ale ego autora to zagina czasoprzestrzeń, momentami nie szło nie przewracać oczami ;p
(I co on ma do tych filozofów :D)
Lekko napisana, parę ciekawostek o których nie wiedziałem, szybko się czyta.
Ale ego autora to zagina czasoprzestrzeń, momentami nie szło nie przewracać oczami ;p
(I co on ma do tych filozofów :D)
Ocena całej serii - jest ok, chętnie obejrzałbym animowaną ekranizację w formie filmu. Historia jest ciekawa, nawet jeśli tworzona od tomu do tomu, to zachowuje spójność. Nie jest to wszystko jakoś szczególnie oryginalne, ale chyba twórca zdaje sobie z tego sprawę i po prostu trzyma się reguł gatunku, całkiem sprawnie poruszając się w jego obrębie.
Ocena całej serii - jest ok, chętnie obejrzałbym animowaną ekranizację w formie filmu. Historia jest ciekawa, nawet jeśli tworzona od tomu do tomu, to zachowuje spójność. Nie jest to wszystko jakoś szczególnie oryginalne, ale chyba twórca zdaje sobie z tego sprawę i po prostu trzyma się reguł gatunku, całkiem sprawnie poruszając się w jego obrębie.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toOcena całej serii - jest ok, chętnie obejrzałbym animowaną ekranizację w formie filmu. Historia jest ciekawa, nawet jeśli tworzona od tomu do tomu, to zachowuje spójność. Nie jest to wszystko jakoś szczególnie oryginalne, ale chyba twórca zdaje sobie z tego sprawę i po prostu trzyma się reguł gatunku, całkiem sprawnie poruszając się w jego obrębie.
Ocena całej serii - jest ok, chętnie obejrzałbym animowaną ekranizację w formie filmu. Historia jest ciekawa, nawet jeśli tworzona od tomu do tomu, to zachowuje spójność. Nie jest to wszystko jakoś szczególnie oryginalne, ale chyba twórca zdaje sobie z tego sprawę i po prostu trzyma się reguł gatunku, całkiem sprawnie poruszając się w jego obrębie.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toOcena całej serii - jest ok, chętnie obejrzałbym animowaną ekranizację w formie filmu. Historia jest ciekawa, nawet jeśli tworzona od tomu do tomu, to zachowuje spójność. Nie jest to wszystko jakoś szczególnie oryginalne, ale chyba twórca zdaje sobie z tego sprawę i po prostu trzyma się reguł gatunku, całkiem sprawnie poruszając się w jego obrębie.
Ocena całej serii - jest ok, chętnie obejrzałbym animowaną ekranizację w formie filmu. Historia jest ciekawa, nawet jeśli tworzona od tomu do tomu, to zachowuje spójność. Nie jest to wszystko jakoś szczególnie oryginalne, ale chyba twórca zdaje sobie z tego sprawę i po prostu trzyma się reguł gatunku, całkiem sprawnie poruszając się w jego obrębie.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Uhm. Cóż. To opinia dotycząca całej serii, niewątpliwie pięknie namalowanej, pełnej niesamowitych postaci. Historia tętni żywą wyobraźnią, jeśli można tak powiedzieć. Strasznie mi się to wszystko kojarzyło ze stylem opowieści Terrego Gilliama, on mógłby coś takiego wymyślić, może nakręcić. Jest to po prostu jeden wielki surrealistyczny cyrk :) I niestety wraz z tymi zaletami przychodzi też wada, ale może problem mam tylko ja.
No a więc, nie wiem czy zrozumiałem o co tu ogólnie chodziło :D Tzn początek jest jeszcze spoko, pierwszy tom, drugi, ale im dalej w las tym wszystko zaczyna przypominać jakiś oniryczny sen - i jeśli o to chodziło to ok, ale ja lubię czuć ciągłość wydarzeń. Też mam problem z tym że - i dotyczy to sporej części komiksów które czytałem - że są zbyt pośpieszne, akcja pędzi w nich z kadru na kadr, ze strony na stronę; często brakuje kilku rysunków by nadać dramaturgii danej sekwencji, a czasem brakuje po prostu sensownego dialogu.
Także jest to dzieło naprawdę z potencjałem, ale wg mnie niespełnione. A może ja po prostu jestem typem raczej książkowym niż komiksowym? W każdym razie będę próbować dalej.
A Azymut warto przeczytać ze względu na warstwę wizualną i świat przedstawiony - świetna maszyneria, w którą nie tchnięto należycie historii, o której miała opowiadać.
Uhm. Cóż. To opinia dotycząca całej serii, niewątpliwie pięknie namalowanej, pełnej niesamowitych postaci. Historia tętni żywą wyobraźnią, jeśli można tak powiedzieć. Strasznie mi się to wszystko kojarzyło ze stylem opowieści Terrego Gilliama, on mógłby coś takiego wymyślić, może nakręcić. Jest to po prostu jeden wielki surrealistyczny cyrk :) I niestety wraz z tymi...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Uhm. Cóż. To opinia dotycząca całej serii, niewątpliwie pięknie namalowanej, pełnej niesamowitych postaci. Historia tętni żywą wyobraźnią, jeśli można tak powiedzieć. Strasznie mi się to wszystko kojarzyło ze stylem opowieści Terrego Gilliama, on mógłby coś takiego wymyślić, może nakręcić. Jest to po prostu jeden wielki surrealistyczny cyrk :) I niestety wraz z tymi zaletami przychodzi też wada, ale może problem mam tylko ja.
No a więc, nie wiem czy zrozumiałem o co tu ogólnie chodziło :D Tzn początek jest jeszcze spoko, pierwszy tom, drugi, ale im dalej w las tym wszystko zaczyna przypominać jakiś oniryczny sen - i jeśli o to chodziło to ok, ale ja lubię czuć ciągłość wydarzeń. Też mam problem z tym że - i dotyczy to sporej części komiksów które czytałem - że są zbyt pośpieszne, akcja pędzi w nich z kadru na kadr, ze strony na stronę; często brakuje kilku rysunków by nadać dramaturgii danej sekwencji, a czasem brakuje po prostu sensownego dialogu.
Także jest to dzieło naprawdę z potencjałem, ale wg mnie niespełnione. A może ja po prostu jestem typem raczej książkowym niż komiksowym? W każdym razie będę próbować dalej.
A Azymut warto przeczytać ze względu na warstwę wizualną i świat przedstawiony - świetna maszyneria, w którą nie tchnięto należycie historii, o której miała opowiadać.
Uhm. Cóż. To opinia dotycząca całej serii, niewątpliwie pięknie namalowanej, pełnej niesamowitych postaci. Historia tętni żywą wyobraźnią, jeśli można tak powiedzieć. Strasznie mi się to wszystko kojarzyło ze stylem opowieści Terrego Gilliama, on mógłby coś takiego wymyślić, może nakręcić. Jest to po prostu jeden wielki surrealistyczny cyrk :) I niestety wraz z tymi...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Uhm. Cóż. To opinia dotycząca całej serii, niewątpliwie pięknie namalowanej, pełnej niesamowitych postaci. Historia tętni żywą wyobraźnią, jeśli można tak powiedzieć. Strasznie mi się to wszystko kojarzyło ze stylem opowieści Terrego Gilliama, on mógłby coś takiego wymyślić, może nakręcić. Jest to po prostu jeden wielki surrealistyczny cyrk :) I niestety wraz z tymi zaletami przychodzi też wada, ale może problem mam tylko ja.
No a więc, nie wiem czy zrozumiałem o co tu ogólnie chodziło :D Tzn początek jest jeszcze spoko, pierwszy tom, drugi, ale im dalej w las tym wszystko zaczyna przypominać jakiś oniryczny sen - i jeśli o to chodziło to ok, ale ja lubię czuć ciągłość wydarzeń. Też mam problem z tym że - i dotyczy to sporej części komiksów które czytałem - że są zbyt pośpieszne, akcja pędzi w nich z kadru na kadr, ze strony na stronę; często brakuje kilku rysunków by nadać dramaturgii danej sekwencji, a czasem brakuje po prostu sensownego dialogu.
Także jest to dzieło naprawdę z potencjałem, ale wg mnie niespełnione. A może ja po prostu jestem typem raczej książkowym niż komiksowym? W każdym razie będę próbować dalej.
A Azymut warto przeczytać ze względu na warstwę wizualną i świat przedstawiony - świetna maszyneria, w którą nie tchnięto należycie historii, o której miała opowiadać.
Uhm. Cóż. To opinia dotycząca całej serii, niewątpliwie pięknie namalowanej, pełnej niesamowitych postaci. Historia tętni żywą wyobraźnią, jeśli można tak powiedzieć. Strasznie mi się to wszystko kojarzyło ze stylem opowieści Terrego Gilliama, on mógłby coś takiego wymyślić, może nakręcić. Jest to po prostu jeden wielki surrealistyczny cyrk :) I niestety wraz z tymi...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Uhm. Cóż. To opinia dotycząca całej serii, niewątpliwie pięknie namalowanej, pełnej niesamowitych postaci. Historia tętni żywą wyobraźnią, jeśli można tak powiedzieć. Strasznie mi się to wszystko kojarzyło ze stylem opowieści Terrego Gilliama, on mógłby coś takiego wymyślić, może nakręcić. Jest to po prostu jeden wielki surrealistyczny cyrk :) I niestety wraz z tymi zaletami przychodzi też wada, ale może problem mam tylko ja.
No a więc, nie wiem czy zrozumiałem o co tu ogólnie chodziło :D Tzn początek jest jeszcze spoko, pierwszy tom, drugi, ale im dalej w las tym wszystko zaczyna przypominać jakiś oniryczny sen - i jeśli o to chodziło to ok, ale ja lubię czuć ciągłość wydarzeń. Też mam problem z tym że - i dotyczy to sporej części komiksów które czytałem - że są zbyt pośpieszne, akcja pędzi w nich z kadru na kadr, ze strony na stronę; często brakuje kilku rysunków by nadać dramaturgii danej sekwencji, a czasem brakuje po prostu sensownego dialogu.
Także jest to dzieło naprawdę z potencjałem, ale wg mnie niespełnione. A może ja po prostu jestem typem raczej książkowym niż komiksowym? W każdym razie będę próbować dalej.
A Azymut warto przeczytać ze względu na warstwę wizualną i świat przedstawiony - świetna maszyneria, w którą nie tchnięto należycie historii, o której miała opowiadać.
Uhm. Cóż. To opinia dotycząca całej serii, niewątpliwie pięknie namalowanej, pełnej niesamowitych postaci. Historia tętni żywą wyobraźnią, jeśli można tak powiedzieć. Strasznie mi się to wszystko kojarzyło ze stylem opowieści Terrego Gilliama, on mógłby coś takiego wymyślić, może nakręcić. Jest to po prostu jeden wielki surrealistyczny cyrk :) I niestety wraz z tymi...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Uhm. Cóż. To opinia dotycząca całej serii, niewątpliwie pięknie namalowanej, pełnej niesamowitych postaci. Historia tętni żywą wyobraźnią, jeśli można tak powiedzieć. Strasznie mi się to wszystko kojarzyło ze stylem opowieści Terrego Gilliama, on mógłby coś takiego wymyślić, może nakręcić. Jest to po prostu jeden wielki surrealistyczny cyrk :) I niestety wraz z tymi zaletami przychodzi też wada, ale może problem mam tylko ja.
No a więc, nie wiem czy zrozumiałem o co tu ogólnie chodziło :D Tzn początek jest jeszcze spoko, pierwszy tom, drugi, ale im dalej w las tym wszystko zaczyna przypominać jakiś oniryczny sen - i jeśli o to chodziło to ok, ale ja lubię czuć ciągłość wydarzeń. Też mam problem z tym że - i dotyczy to sporej części komiksów które czytałem - że są zbyt pośpieszne, akcja pędzi w nich z kadru na kadr, ze strony na stronę; często brakuje kilku rysunków by nadać dramaturgii danej sekwencji, a czasem brakuje po prostu sensownego dialogu.
Także jest to dzieło naprawdę z potencjałem, ale wg mnie niespełnione. A może ja po prostu jestem typem raczej książkowym niż komiksowym? W każdym razie będę próbować dalej.
A Azymut warto przeczytać ze względu na warstwę wizualną i świat przedstawiony - świetna maszyneria, w którą nie tchnięto należycie historii, o której miała opowiadać.
Uhm. Cóż. To opinia dotycząca całej serii, niewątpliwie pięknie namalowanej, pełnej niesamowitych postaci. Historia tętni żywą wyobraźnią, jeśli można tak powiedzieć. Strasznie mi się to wszystko kojarzyło ze stylem opowieści Terrego Gilliama, on mógłby coś takiego wymyślić, może nakręcić. Jest to po prostu jeden wielki surrealistyczny cyrk :) I niestety wraz z tymi...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Przyznam, że jestem trochę rozczarowany. Punkt wyjścia jest całkiem ciekawy, naprawdę ma potencjał i sam autor w posłowiu jasno wykłada, jaki cel mu przyświecał: przedstawienie wizji kontaktu ludzkiej inteligencji z inteligencją obcą, ale powstałą tu, na Ziemi. Tylko że chyba nie do końca to się udało. Głównym problemem jest to, że o ośmiornicach i ich - kulturze? cywilizacji? - jest tu względnie niewiele napisane. Historia przeskakuje między trzema wątkami: losy hackera Rustema, który nagle wyhodował w sobie wyrzuty sumienia (chyba najmniej oryginalny wątek); losy Eiko - niewolnika na pirackim statku rybołówczym sterowanym przez AI (wg mnie najlepsze kawałki - ta historia spokojnie nadałaby się na osobną książkę); i wreszcie perypetie doktor Ha, androida Evrim oraz ochroniarki Altantsetseg na wyspie Con Dao u wybrzeży której badają niezwykle inteligentne i uspołecznione głowonogi.
Pierwsze dwa wątki nie mają właściwie nic wspólnego z ośmiornicami, ten ostatni w połowie traktuje albo o Evrim (czy jest świadome czy nie blablabla, ile razy to już było w sf wałkowane), albo opowiada o wewnętrznych rozterkach Ha, która rozpamiętuje porażki w życiu zawodowym i prywatnym. Słowem - telenowela. Najgorsze jednak, że to wszystko do niczego nie zmierza, bo - oczywiście - jest to tylko pierwszy tom jakiejś jeszcze nie napisanej serii (trylogii?).
Kolejny problem - postacie nie są kompletnie papierowe, ale można by z nich dużo więcej wycisnąć. Tak naprawdę wydają się nie mieć żadnej mocy sprawczej, po prostu są przesuwane na osi czasu przez wydarzenia w których uczestniczą, nie walczą (chyba że poza kadrem, wyjątek stanowi więzień na statku), nie podejmują decyzji, w taki sposób żeby to było CZUĆ, a nawet jeżeli to dzieje się to gdzieś poza narracją (albo decyzje są podejmowane za nich, a oni się dostosowują). Także od strony dramaturgii wydarzeń... no, dramaturgii niemal brak.
To po prostu nie jest książka, która wciągałaby fabułą. Jest trochę pomysłów stricte z poletka sf, ale jest ich mało i szczerze mówiąc jak ktoś siedzie w takiej edgy fantastyce to już musiał się z nimi zetknąć. Czy jest w stylu Wattsa? No jest, ale tak jak lubię Ślepowidzenie czy Poklatkową rewolucję, tak poza tym Watts nie jest jakoś szczególnie dobrym pisarzem. A Nayler niestety rozcieńcza to co jest atutem takich książek (naukowe mięsko) egzaltowanymi monologami i opisami emocjonalnych pejzaży swoich bohaterów. To jest wodolejstwo gorsze niż niniejsza recenzja ;)
Także nie mogę wystawić wysokiej oceny, bo trochę się zmęczyłem, finalnie zostałem z niczym (słaby cliffhanger, który nawet mnie nie zachęca do czekania na kolejny tom, o ile w ogóle powstanie), a mądrzejszy po niej też nie jestem, bo to wszystko już było. Jak ktoś jest w fazie na wattsopodobne sf to można śmiało czytać, ale jak ktoś ma to za sobą to może sobie odpuścić.
Przyznam, że jestem trochę rozczarowany. Punkt wyjścia jest całkiem ciekawy, naprawdę ma potencjał i sam autor w posłowiu jasno wykłada, jaki cel mu przyświecał: przedstawienie wizji kontaktu ludzkiej inteligencji z inteligencją obcą, ale powstałą tu, na Ziemi. Tylko że chyba nie do końca to się udało. Głównym problemem jest to, że o ośmiornicach i ich - kulturze?...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to