Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Dobra minipowieść, ale pozostawia ogromny niedosyt i niespełnione oczekiwania. Znakomity lektor, Tomasz Ignaczak. Wydawca (Czarne) jednak powinien dopilnować, by lektor - oprócz autorki i tytułu - przeczytał nazwisko tłumacza. A ten jest znakomity - Krzysztof Cieślik.

Dobra minipowieść, ale pozostawia ogromny niedosyt i niespełnione oczekiwania. Znakomity lektor, Tomasz Ignaczak. Wydawca (Czarne) jednak powinien dopilnować, by lektor - oprócz autorki i tytułu - przeczytał nazwisko tłumacza. A ten jest znakomity - Krzysztof Cieślik.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Wyjątkowo odpychająca, toksyczna, wiecznie niezadowolona bohaterka, tylko porządny kop w dupsko przywróciłby równowagę psychiczną. Czytelnik zadaje sobie pytanie: po co w takim razie żyjesz, ku.rwa mać, przecież zawsze na własnych warunkach możesz odejść!

Wyjątkowo odpychająca, toksyczna, wiecznie niezadowolona bohaterka, tylko porządny kop w dupsko przywróciłby równowagę psychiczną. Czytelnik zadaje sobie pytanie: po co w takim razie żyjesz, ku.rwa mać, przecież zawsze na własnych warunkach możesz odejść!

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka zwyczajnie słaba, nieprzemyślana i zdecydowanie przereklamowana (zresztą wydawca jest w mediach społecznościowych nad wyraz aktywny, by nie powiedzieć: nachalny). "Dziewczynka", przez kilkanaście lat żyjąca w kompletnej deprywacji sensorycznej, z chwilą wyjścia "na wolność" zaczyna rozumieć znaczenie słów, rozwija umysł, wyobraźnię, uczy się przyjaźni, a nawet - co jest szczytem absurdu - zaczyna w pamięci liczyć przemijający czas, jednocześnie myśląc, rozmawiając, wykonując wymagające koncentracji czynności. Absurdów jest mnóstwo, np. język, którym kobiety się porozumiewają (dlaczego jest wspólny, skoro przed uwięzieniem były starannie selekcjonowane, a w żadnym miejscu w książce nie pada informacja, z jakiego kraju się wywodzą); absurdalny jest też sposób, w jaki zniknęli mężczyźni. Ogólnie, niezły pomysł na książkę, ale autorce zabrakło talentu, by stworzyć i opowiedzieć dobrą historię.

Książka zwyczajnie słaba, nieprzemyślana i zdecydowanie przereklamowana (zresztą wydawca jest w mediach społecznościowych nad wyraz aktywny, by nie powiedzieć: nachalny). "Dziewczynka", przez kilkanaście lat żyjąca w kompletnej deprywacji sensorycznej, z chwilą wyjścia "na wolność" zaczyna rozumieć znaczenie słów, rozwija umysł, wyobraźnię, uczy się przyjaźni, a nawet - co...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

"Pomyślał o jej łonie, tej świątyni wewnątrz jej ciała, którą starali się utrzymać pustą" (s. 338). "Biegunki wypłukiwały z niego wodę i składniki odżywcze. Rozpadał się szkielet rzeczywistości, tkanka łączna odchodziła od kości" (s. 704). "...będzie mógł patrzeć w twarz Klary, której płaszczyzny i wypukłości znał lepiej niż jakikolwiek krajobraz na ziemi" (s. 733). To próbki stylu tej blisko 750-stronicowej książki dla słabo rozgarniętych kucharek. Kupiłam tę stratę czasu i pieniędzy, bo bardzo podobały mi się "Kobiety Łazarza" Mariny Stepnovej i sądziłam naiwnie, że kolejna książka z serii będzie równie dobra. Zwiodły mnie też wysokie oceny użytkowników portalu Lubimy czytać, wśród których najwyraźniej są również miłośniczki tzw. literatury kobiecej (czyli prozy kiepskiej, schematycznej, adresowanej do pozbawionego wiedzy i ambicji czytelnika).
I jeszcze drobiazgi dowodzące wysokich kwalifikacji redaktora i dwóch korektorów tej książki:
1) kochanek Toski nazywał się Cavaradossi, a nie Carvadossi (s. 16),
2) imiona męskie, również węgierskie, podlegają w języku polskim odmianie, a miejscownik imion Matyas, Andras ma postać: Matyasie, Andrasie (a nie Matyasu, Andrasu; przykłady z książki: Czekali na wieści o Matyasu, s. 670; nie nadchodziły wiadomości o Matyasu, s. 673; dowie się czegoś o Andrasu, s. 725). Błędy odmiany nazwisk i imion są zresztą w tej książce b. liczne.
Na przyszłość głęboko zastanowię się nad zakupem jakiegokolwiek produktu Czarnej Owcy i nigdy już nie dam wiary ocenom Lubimy czytać.

"Pomyślał o jej łonie, tej świątyni wewnątrz jej ciała, którą starali się utrzymać pustą" (s. 338). "Biegunki wypłukiwały z niego wodę i składniki odżywcze. Rozpadał się szkielet rzeczywistości, tkanka łączna odchodziła od kości" (s. 704). "...będzie mógł patrzeć w twarz Klary, której płaszczyzny i wypukłości znał lepiej niż jakikolwiek krajobraz na ziemi" (s. 733). To...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to