„Szkoła szpiegów na nartach”: Ben Ripley powraca z kolejną misją!

Anna Sierant Anna Sierant
24.11.2022

Dobra wiadomość dla wszystkich fanów tajnej szkoły młodych szpiegów CIA, którą stworzył na kartach swoich powieści Stuart Gibbs – w polskim tłumaczeniu właśnie ukazał się czwarty tom tej serii. W „Szkole szpiegów na nartach” Ben, Erica i ich przyjaciele po raz kolejny będą musieli uratować świat (no dobrze, jeden ze stanów, ale to i tak dużo!) przed zagładą.

„Szkoła szpiegów na nartach”: Ben Ripley powraca z kolejną misją! Materiały wydawnictwa

Stuart Gibbs i jego „Szkoła szpiegów” – z miłości do Jamesa Bonda

Zanim jednak przystąpimy do omawiania najnowszej książki amerykańskiego autora, warto przypomnieć, dlaczego postanowił on pisać powieści dla młodych czytelników z równie młodym szpiegiem CIA w roli głównej. W wywiadzie, który miałam przyjemność z nim przeprowadzić przy okazji premiery „Szkoły szpiegów. W obozie wroga” (Wydawnictwo Agora dla dzieci), twórca wspomniał, że wszystko zaczęło się od jego fascynacji Jamesem Bondem. Ba! Jako dziecko Stuart Gibbs stworzył fanfik, którego głównym bohaterem uczynił… Jimmy’ego Bonda, syna agenta Jej Królewskiej Mości. W każdej z czterech książek autor subtelnie nawiązuje do bohatera stworzonego przez Iana Fleminga – w tej najnowszej również! Nie zdradzę oczywiście, jakie to konkretnie nawiązanie (przekonacie się sami podczas tej pasjonującej lektury), ale dodam, że tym razem inspiracją nie była książka, a film – zdaniem jednego z bohaterów książki najlepszy, w którym Bond się pojawił. James jest jednak bohaterem zdecydowanie dla dorosłych, a Stuartowi Gibbsowi zależało, by najmłodsi mogli poczytać o szpiegu w ich wieku. On sam nie miał takich literackich wzorów, postanowił więc stworzyć go dla młodszych pokoleń.

Ben Ripley i Erica Hale, czyli kto się czubi, ten się lubi

Wspomniany wyżej James Bond zachwyca urodą, kondycją fizyczną, refleksem. I choć Gibbs uznaje go za wzór, główny bohater „Szkoły szpiegów”, Ben Ripley, stanowi pod tym względem jego przeciwieństwo. Owszem, nastolatek świetnie daje sobie radę w szkole, ale najlepszy jest z przedmiotów ścisłych, a nie z WF-u. Na dodatek nie grzeszy pewnością siebie, jest nieśmiały w kontaktach z dziewczynami (zwłaszcza z Nią – najlepszą szpieżką Ericą), porusza się raczej ślamazarnie niż z wigorem. Bena jednak nie bez przyczyny wyróżniają takie cechy. Jak mówi Stuart Gibbs:

Zależy mi przede wszystkim na tym, by moi czytelnicy zdali sobie sprawę, że prawdziwą siłą Bena jest jego inteligencja. Tak naprawdę to właśnie inteligencja jest najważniejszym wymogiem w wielu różnych zawodach, także w szpiegostwie. CIA jest znacznie bardziej zainteresowana rekrutacją ludzi z wysoką inteligencją niż ze świetnymi umiejętnościami walki. Mam więc nadzieję, że czytelnicy po lekturze moich książek dojdą do wniosku, że jeśli będą ciężko pracować w szkole, to zdobędą świetne kwalifikacje do niemal każdej pracy.

Ilustracje z książki "Szkoła szpiegów na nartach"

Autor dowodzi więc – używając do swoich celów Bena – że ci uczniowie, którzy nierzadko trudniej nawiązują znajomości, nie należą do najgłośniejszych w klasie i raczej nigdy nie będą grać w piłkę jak Robert Lewandowski (albo znów – Erica), powinni skupić się na tym, w czym są dobrzy, i robić swoje. Przecież nie każdy zna się na wszystkim i nie każdemu wszystko wychodzi idealnie.

No, chyba że Erice. Erica Hale to z kolei bohaterka, która wierzy, że osiąga doskonałość we wszystkim. Wyróżnia ją nie tylko inteligencja, ale i sprawność fizyczna. To najlepsza szpieżka w szkole CIA! Pochodzi z szacownej szpiegowskiej rodziny, w której szpiegami stają się kolejne pokolenia – w książkach z serii poznajemy również jej dziadka Cyrusa, który mimo wieku nadal świetnie sobie radzi w pracy i sprawuje nadzór nad młodszymi pokoleniami, oraz jej ojca Alexandra. Ten jednak nie jest aż tak dobry w swoim zawodzie, bywa za to zabawny.

Jak przeczytałam na jednym z forów, na których czytelniczki i czytelnicy dyskutują o książkach Stuarta Gibbsa, Erica jest często porównywana przez nich do… Hermiony Granger z „Harry’ego Pottera”. To bowiem najczęściej ona broni swoich – nikt nie ukrywa, że również uzdolnionych – kolegów w najbardziej niebezpiecznych sytuacjach, wybawia wszystkich z opresji. A ci bardzo ją podziwiają, liczą się z jej zdaniem, wiedzą, że mogą na niej polegać. Silna bohaterka w książkach, których głównym bohaterem jest chłopiec, to nie przypadek. W tym miejscu ponownie warto przytoczyć słowa samego autora serii:

Ogromnie ważne było dla mnie, by w książkach pojawiły się silne postaci kobiece. Nie tylko po to, by spodobały się czytelniczkom, ale również, by pokazać chłopcom, że kobiety są równie zdolne, jak mężczyźni, a nierzadko zdolniejsze. Od samego początku wiedziałem, że chcę, by najlepszym uczniem spośród wszystkich w szkole szpiegów CIA była dziewczyna, a kiedy przyszedł czas na tom „W obozie wroga”, również chciałem, by najważniejszym ze złych szpiegów była szpieżka.

Ben i Erica są najlepszą ilustracją relacji, którą można by opisać: „Kto się czubi, ten się lubi”. Bo choć – jak wspomniałam wcześniej – wiedzą, że mogą na sobie polegać, to na co dzień wymieniają między sobą raczej żartobliwe złośliwości niż uprzejmości. Działają jednak nad wyraz skutecznie. Mimo młodego wieku dokonali wspólnie niemało: nieraz pokonali szpiegów działających po stronie zła, w tajnej organizacji „Pająk”, i uratowali Nowy Jork przed wysadzeniem w powietrze, a przede wszystkim – wielokrotnie ocalili sobie nawzajem życie.

Najsłynniejszy tajny nastoletni agent CIA na zimowej misji. Narty na nogi i do dzieła!

W najnowszej części serii, czyli „Szkole szpiegów na nartach”, poza Benem i Ericą do działania przystąpi wyjątkowo szerokie grono młodocianych szpiegów. Wśród nich: Chip Schacter („największy, najtwardszy i najbardziej podstępny”), Jawaharlal O’Shea („najbystrzejszy i najbardziej wysportowany”), Warren Reeves („w ogóle nie miał zadatków na szpiega”, ale „posiada wrodzony talent do kamuflażu”) oraz Zoe (która „była radosna z natury, ale teraz, kiedy trafiła na pierwszą misję […] ogarnęła ją prawdziwa euforia”). W „Szkole szpiegów na nartach” swój niemały udział będzie miał również Mike Brezinski, najlepszy przyjaciel Bena z rzeczywistości pozaszpiegowskiej.

Ilustracje z książki "Szkoła szpiegów na nartach"

Tak szeroki skład szpiegowski został dobrany nie bez przyczyny – czekająca młodzież misja będzie wyjątkowo trudna, ponieważ adepci szkoły CIA będą musieli pokrzyżować niecne plany chińskiego multimilionera Leo Shanga. Mężczyzna przyjedzie w góry w Kolorado, by zrobić coś bezsprzecznie złego, a Ben i jego współpracownicy nie tylko będą musieli odkryć, co on knuje, ale i przeciwdziałać tym niecnym planom. Pomóc im w tym może Jessica, czyli córka Shanga. Problem w tym, że dziewczyna jest właściwie niedostępna – multimilioner wynajął ogromny luksusowy hotel, w którym mieszka ze swoim dzieckiem sam, poza tym przy Jessice cały czas krąży czterech ochroniarzy. Wiadomo jednak, że dziewczyna zapisze się na kurs jeżdżenia na nartach, więc Ben zostanie oddelegowany, by również wziąć w nim udział i ją poznać. Jak to zwykle z Benem bywa, chłopak boi się podejmować kolejnych wyzwań, w których ważna jest sprawność fizyczna. Jego zdaniem w jeździe na nartach sobie nie poradzi, inne oczekiwania ma jednak wobec Eriki, która również – jak i wszyscy inni szpiedzy – trafi do szkółki. Może tym razem jednak Bena czeka pozytywne zaskoczenie?

Zaskoczeni (zdecydowanie pozytywnie!) mogą być pewnie czytelnicy, ponieważ sprawy uczuciowe pomiędzy Benem a Eriką zdecydowanie ruszą z miejsca. I to za przyczyną Jessiki, która wpadnie Benowi w oko. A jak wiadomo, Erica przegrywać nie lubi, również w życiu prywatnym. Jak się potoczą losy trojga młodych ludzi, skoro na widok córki multimilionera Ben zareagował tak?

Jej fotografia, którą widziałem wcześniej, nie umywała się do rzeczywistości. Albo zdjęcie było niewyraźne, albo Jessica bardzo się zmieniła, odkąd je zrobiono. Albo i jedno, i drugie. Tak czy inaczej, była teraz równie piękna, co Erica, ale różnił je pewien istotny szczegół. Erica zawsze roztaczała wokół siebie aurę niebezpieczeństwa – fascynującą i przerażającą jednocześnie.

Tymczasem Jessica, choć otaczały ją wozy pancerne i gigantyczni strażnicy, sprawiała zupełnie inne wrażenie. W przeciwieństwie do Eriki wydawała się po prostu… przyjazna.

Jeśli jednak uważacie, że miłostki to nuuuda, nie martwcie się: „Szkoła szpiegów na nartach” zaoferuje wam to, co zapewne lubicie w tej serii najbardziej: wartką akcję, niemało wybuchów, pojedynków w walce wręcz i przy użyciu (różnego rodzaju) broni, a także spektakularne zakończenie.

Książka „Szkoła szpiegów na nartach” jest dostępna w sprzedaży.

Artykuł sponsorowany


komentarze [1]

Sortuj:
więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Anna Sierant - awatar
Anna Sierant 24.11.2022 13:30
Redaktor

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post