cytaty z książki "Extinguish the Heat. Runda finałowa"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Podczas gdy ja byłam jego trzynastym grzechem, Nathaniel Shey stał się moim pierwszym powodem, by na nowo pokochać świat.
— Mówi, że jesteś krzykiem — odpowiedział niezrażony Enzo, a
następnie spojrzał na mnie. — A ty ciszą.
(...)
— Prababcia mówi, że krzyk i cisza zdarzają się rzadko — tłumaczył Enzo, chyba też nie do końca rozumiejąc paplaninę staruszki. Ta, nie przejmując się naszymi minami, dalej coś mamrotała. — Bardzo rzadko, bo krzyk pasuje do krzyku, a cisza do ciszy. Raczej się nie zdarza, aby krzyk i cisza połączyły się i nie wybuchły. Są razem zbyt potężne, aby trwać przy sobie w harmonii. Dla niej jesteście niesamowitym zjawiskiem.
Śmiał się w najlepsze. Ale przy tym
płakał. Tak bardzo płakał. — Wiesz co, Clark? — Wbił we mnie wzrok. — Żałuję, że cię poznałem. Żałuję, że poprosiłem Luke’a o to, aby podwiózł cię do domu. Żałuję tego całego planu. Bo ty mnie nie naprawiłaś. Prawda jest taka, że zniszczyłaś mnie doszczętnie, bo życie bez ciebie przestało mieć dla mnie jakikolwiek sens. Zniszczyłaś mnie tak samo, jak ja
zniszczyłem ciebie, o ile nie bardziej. Bo doskonale wiesz, że to, co się ze mną stanie, zależy od ciebie. Żałuję, że jakkolwiek byś postąpiła, ja i tak zrobię dla ciebie wszystko.
— Mam prośbę.
Opowiesz nam bajkę? Wiesz, że kochamy twoje bajki… — wyszeptała drżącym głosem.
(...)
— Dobrze, opowiem wam bajkę — wychrypiał prawie niesłyszalnie. — To bajka długa, zawiła, pełna strasznych momentów, ale i wielkiej radości.
(...)
Theodor ostatni raz odetchnął.
— Opowiem wam bajkę o tym, jak krzyk zakochał się w ciszy.
— A więc mnie kochasz? (...) — A ty? — zapytałam jak gdyby nigdy nic i wydmuchnęłam dym.
— Pierwszy zadałem pytanie — zaznaczył jak dziecko. (...)
— A jeśli powiem, że nie? — postanowiłam obrać inną taktykę.
Nate uniósł brew i uśmiechnął się nieco inaczej, bardziej psotnie. — W to nie uwierzę — odpowiedział bez wahania. Serce uderzyło mi trochę mocniej. — A jeśli powiem, że kocham cię najbardziej na świecie? — wyszeptałam. (...)
Chłopak cmoknął, wyraźnie niezadowolony. — W to również nie. — Pokręcił głową. Uniosłam brwi. — Niby dlaczego?
— Bo nie ma na świecie osoby, która kochałaby kogoś bardziej, niż ja kocham ciebie.
— Bo to nie jest miłość — kontynuował, jeszcze mocniej zaciskając palce na moim karku — miłość nie sprowadza się do tego, że człowiek jest gotów oddać swoje życie, byleby być z ukochaną osobą. Miłość jest wtedy, gdy robi się wszystko, aby tej osobie nie stała się krzywda. Tak jak podczas twoich złych dni i górek. Nie będę wyciągał cię z różnych mrocznych
miejsc, bo nigdy nie pozwolę ci tam trafić. Bo chcę, abyś była bezpieczna. Miłość to zapewnianie bezpieczeństwa, Clark. Dlatego cię zasłoniłem. Bo miałaś być bezpieczna. I dlatego zdecydowałem się na ten cały plan. W tym wszystkim zawsze chodziło o twoje bezpieczeństwo. Tak przejawia się moja miłość. A twoją miłość czuję, bo ci ufam. Chcę ci okazywać miłość, w każdej odsłonie, w każdym tego słowa znaczeniu. Chcę, byś była bezpieczna tak bardzo, jak bardzo ja zdecydowałem się tobie zaufać. Chcę po prostu cię kochać.
Zanim wyszedł, zerknął na mnie przez ramię. Wiedziałam, że to spojrzenie, pełne żalu, goryczy i rozrywającego trzewia bólu, będę pamiętać do końca swoich dni.
— Żałuję, że już nigdy nie poczuję do nikogo nawet w połowie tego, co czuję do ciebie. A tak cholernie tego potrzebuję.
— Clark, ja już i tak jestem cały twój.
— Tu już nie ma czego roztrząsać — powiedział łagodnie, a w jego oczach wciąż błyszczały iskierki. — Nie ma znaczenia, co mówi Darcy, Emiliano czy ktokolwiek inny. Tu już nie ma się nad czym zastanawiać, bo sprawa jest prosta. Ja nie muszę dłużej udawać. Nie chcę tego robić i nie potrafię, zabrałaś mi wszystko. Zabrałaś każdą broń, którą miałem. Każdą tarczę. Nie możesz mieć mnie już bardziej, jestem cały twój.
- O to chyba chodzi w życiu, prawda?
Aby znaleźć swoje swoje szczęście i spokój.
— Nie miałam cię ranić — wyszeptałam w końcu, decydując się na szczerość.
Nate zmarszczył brwi. Wciąż wpatrywał się w moją twarz, podczas gdy ja obserwowałam wszystko, byle nie jego.
— Niby kiedy mnie zraniłaś? — zapytał szczerze zdziwiony, co jeszcze bardziej mnie zezłościło.
— Proszę cię, skończ — rzuciłam niemiło. — Nie chcę się bawić w kotka i myszkę, nie chcę udawania, że nie wiadomo, o co chodzi, ani ignorowania emocji, żeby uciec od trudnych tematów. Nie chcę tego całego syfu i wczoraj mi to uświadomiłeś. Błagam, nie cofajmy się do momentu, gdy… —
zaczęłam, ale Nathaniel nie miał zamiaru dać mi skończyć.
— Ale ja wiem, o czym mówisz — powiedział łagodnie. - Mówisz o naszej kłótni. O swoich słowach. Tak, może były bolesne, ale mnie nie zraniły, bo powiedziałaś prawdę. Miałaś rację. Zraniło mnie jedynie twoje zachowanie i to, że chciałaś pójść do… do niego — dodał, a jego głos nieco zadrżał przy ostatnim słowie. Jak gdyby z całej siły starał się nie unieść.
Odchrząknął. — To było bolesne. Bardzo bolesne. Nawet jeśli nic z tego nie wyszło, wydaje mi się, że mogło. Że gdybyśmy nie byli we Włoszech, tylko, nie wiem, w Maine, to mogłoby się skończyć inaczej. Świadomość, że chciałaś być z nim, jest bolesna. Ale widzę w tym też swoją winę.
Powinienem był ci powiedzieć o Severine. Miałaś prawo poczuć się tak, jak się poczułaś. Chciałem cię chronić i posunąłem się do kłamstwa. Mój błąd, twój błąd. Wszyscy je popełniamy. Grunt to umieć się przyznać. Przepraszam cię, Victoria.
- To będzie ze mną do końca życia i do końca życia będę walczyć. Bo mam dla kogo. Dla taty, dla Luke'a, dla was... ale przede wszystkim walczę dla siebie. Bo może mnie złamano, ale ja nigdy nie złamałam samej siebie. I dopóki oddycham, nigdy tego nie zrobię.
Choć nie wierzyła, mawiała, że gdyby Bóg istniał, byłby wszędzie, tylko nie w kościele.
[...] miłość nie sprowadza się do tego, że człowiek jest gotów oddać swoje życie, byleby być z ukochaną osobą.
Miłość jest wtedy, gdy robi się wszystko, aby tej osobie nie stała się krzywda.
- Bo życie, w którym cię nie ma, to nie jest życie, Clark. To piekło. Życie każdego, kto cię nie poznał, jest piekłem.
- Kiedyś, gdy patrzyłaś na gwiazdy, mówiłaś, że patrzysz na swoje wszystko. Wtedy tego nie rozumiałem, ale dziś już wiem. Wiem, jak to jest patrzeć na swoje wszystko.
Gdy zerknęłam na niego z dołu, okazało się, że cały czas patrzy prosto na mnie.
- Zrezygnowałeś dla mnie nawet z niego? Z czegoś, co daje ci szczęście i radość, bo nie było mnie obok?
- Zrezygnuję dla Ciebie ze wszystkiego, bo to ty jesteś moim szczęściem i moją radością.
To zadziwiające, jak szybko ten człowiek potrafił mnie uspokoić. I jak łatwo doprowadzał mnie do wybuchów.
- Clark, już dobrze. Jestem tu z tobą. Nigdy nie odejdę. Jestem tutaj i nie pozwolę nikomu cię skrzywdzić. Nie pozwolę zrobić tego nawet tobie samej. Będę bronił cię przed samą, dopóki nie będziesz w stanie sama tego zrobić, rozumiesz? Nie zostawię cię.