Tam gdzie ty
- Kategoria:
- literatura piękna
- Tytuł oryginału:
- Sing You Home
- Wydawnictwo:
- Prószyński i S-ka
- Data wydania:
- 2012-01-10
- Data 1. wyd. pol.:
- 2012-01-10
- Data 1. wydania:
- 2011-03-01
- Liczba stron:
- 568
- Czas czytania
- 9 godz. 28 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788378390138
- Tłumacz:
- Magdalena Moltzan-Małkowska
- Tagi:
- małżeństwo dziecko rozstanie życie
Gdy marzysz o dziecku za wszelką cenę…
Po dziesięciu latach małżeństwa i długotrwałych bezskutecznych staraniach o dziecko, Zoe i Max Baxter postanawiają się rozstać. Zoe, ku własnemu zaskoczeniu, znajduje szczęście u boku kobiety, Max szuka pocieszenia w kościele. Lecz marzenie o dziecku trwa, i to, co wydawało się być na wyciągnięcie ręki, przeradza się w starcie światopoglądów i przekonań religijnych, w którym nie ma miejsca na sentymenty.
„Tam gdzie ty” to powieść o trudnych, często bardzo bolesnych wyborach oraz o tym, że każdy ma prawo do szczęścia. Ale czy na pewno? Do książki dołączony jest prezent w postaci płyty – każda z piosenek odpowiada jednemu rozdziałowi powieści, ale jak sugeruje autorka, można dowolnie łączyć lekturę z muzyką.
Coś niezwykle ważnego dla książki, a przede wszystkim dla mnie samej, wydarzyło się w mojej rodzinie. Kiedy pisałam „Tam gdzie ty”, mój syn, Kyle, inteligentny i utalentowany nastolatek, przyniósł mi jedną ze swoich szkolnych prac do przeczytania. Był to esej na temat bycia homoseksualistą. Czy wiedziałam, że Kyle jest gejem? Pewne podejrzenia miałam już , gdy miał pięć lat. Ale to była jego osobista rzecz do odkrycia i ujawnienia. Nie byłam tym zaskoczona tylko bardzo się cieszyłam, że to akceptuje, że jest wystarczająco odważny, by być sobą i podzielić się tym z rodziną…
Jodi Picoult o książce "Tam gdzie ty"
Picoult stworzyła kolejny majstersztyk. Wnikliwie analizuje współczesna medycynę reprodukcyjną, pojęcie rodziny oraz najlepsze warunki dla wychowania dziecka.
„People”
Picoult daje nam wgląd w umysły, serca i dusze wszystkich swoich bohaterów i każdego z osobna: postaci z krwi i kości, których nadzieje oraz marzenia nie różnią się od naszych.
BookReporter.com
Powieści Picoult nie zbierają kurzu na nocnym stoliku, czytelnik pochłania je w mgnieniu oka i chce jeszcze. Picoult odważnie podejmuje trudny temat, dając czytelnikowi wiarę w wyższą instancję – nie prawo, Boga czy współczesną medycynę, a zwykłą, ludzką dobroć.
„LA Times”
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Za wszelką cenę
Jodi Picoult jest znana ze swoich powieści, które dotykają tematów trudnych, często bolesnych, a z pewnością „chwytliwych” medialnie. W najnowszej książce sięga nie po jeden, ale aż kilka z nich – rozwód, związki homoseksualne, zapłodnienie in vitro i „prawo własności” do powstałych podczas procedur medycznych, zarodków. Trudno powiedzieć czy o ich wyborze zdecydowało prawdziwe zainteresowanie tematyką, czy przeświadczenie, że właśnie taka powieść zdobędzie popularność...
Zoe i Max Baxter od lat są małżeństwem. Byli ze sobą bardzo szczęśliwi, kiedy zapragnęli mieć dziecko. Kolejne próby kończyły się niepowodzeniem, leczenie nie przynosiło rezultatów, postanowili więc zdecydować się na zabieg sztucznego zapłodnienia. Jednak nawet on nie był w stanie rozwiązać wszystkich problemów. Procedura in vitro udaje się, jednak Zoe rodzi martwe dziecko. Rozpacz i ból po tej stracie oraz rozwiane nadzieje na powiększenie rodziny, przeżywane oddzielnie, zamiast zbliżać małżonków do siebie, oddalają i niszczą małżeństwo. Nic więc dziwnego, że pewnego dnia Zoe i Max dochodzą do wniosku, że od miesięcy nie łączy ich już nic, poza obsesyjną chęcią posiadania dziecka. Rozstają się. Ona szuka pocieszenia w ramionach innej kobiety, on trafia do wspólnoty kościelnej, w której diametralnie zmienia swoje życie...
„Tam gdzie ty” to opowieść o niszczących skutkach obsesji posiadania dziecka. Kiedy początkowe marzenie zmienia się w obsesję, wszystko inne traci znaczenie. Max i Zoe przestają być parą kochających się ludzi, ona widzi w nim dawcę materiału genetycznego, z którego powstanie jej dziecko, on zrozpaczoną kobietę, próbującą zrealizować marzenie bez względu na środki. Przestaje mieć znaczenie miłość, zaufanie, wspólne życie… Wszystko jest podporządkowane jednemu celowi – dziecku. Kiedy więc kolejna próba kończy się fiaskiem, a zaplanowanego dziecka nie ma, nie pozostaje już nic wspólnego… Rozpacz pchnie dwoje bliskich sobie ludzi nie tylko do kłótni i rozstania, ale w konsekwencji doprowadzi na salę sądową, gdzie będą walczyć o prawo do swoich nienarodzonych jeszcze dzieci. To straszny obraz rozpadu ludzkiej relacji, egoizmu prowadzącego do krzywdy swojej i innych. Przerażające jest uprzedmiotowienie człowieka, który staje się środkiem do osiągnięcia celu (do spłodzenia dzieci) lub samym celem. Nic dziwnego, że w tym kontekście mówi się, że Zoe chce „mieć” dziecko, „posiadać” je, zupełnie jak jakikolwiek inny przedmiot, który można po prostu nabyć...
Abstrahując od tematyki książki, trudno zaprzeczyć kunsztowi literackiemu autorki. Picoult potrafi pisać w taki sposób, że wciąga czytelnika w wir wydarzeń, „każe się” nimi przejmować i przeżywać je, nawet, jeśli nie popiera poczynań bohaterów. Odnoszę jednak wrażenie, że w starciu Zoe i jej dziewczyna kontra Max i „jego kościół”, Picoult opowiedziała się po stronie tych pierwszych. Być może zrobiła to nie do końca świadomie, poddając się przyzwyczajeniom i stereotypom, ale nie zmienia to faktu, że członkowie kościelnej wspólnoty zostali odmalowani jak fanatycy, tuszujący swoje własne problemy i zgrywający świętych pomimo licznych grzeszków. Obie panie stały się natomiast niewinnie prześladowanymi...
Mimo tych zarzutów uważam, że książkę przeczytać warto, będzie to lektura wartościowa, zwłaszcza z racji aktualności tematyki. Dodatkowym i zaskakującym plusem książki jest maleńka płyta, którą do niej dołączono. Zawiera piosenki dopasowane do treści powieści, w której dodatkowo, przed każdym rozdziałem zaznaczono jakiego utworu najlepiej posłuchać. A słucha się bardzo przyjemnie, również po zakończeniu lektury...
Katarzyna Marondel
Oceny
Książka na półkach
- 2 579
- 1 849
- 487
- 103
- 81
- 60
- 46
- 39
- 39
- 25
OPINIE i DYSKUSJE
Książka porusza niezwykle trudne tematy - pragnienie posiadania dziecka, zmaganie się z problemami z niepłodnością, niepowodzenia w procedurze in vitro, związki homoseksualne. Są to tematy o których powinno się dużo mówić i pisać aby je odczarować. Bardzo poruszająca, wycisnęła ze mnie łzy. Zdecydowanie polecam!
Książka porusza niezwykle trudne tematy - pragnienie posiadania dziecka, zmaganie się z problemami z niepłodnością, niepowodzenia w procedurze in vitro, związki homoseksualne. Są to tematy o których powinno się dużo mówić i pisać aby je odczarować. Bardzo poruszająca, wycisnęła ze mnie łzy. Zdecydowanie polecam!
Pokaż mimo toKsiążka byłaby spoko, gdyby nie wstęp i zakończenie.
Jeśli chodzi o początek, to był on nudny, trwał długo i trudno było się wciągnąć. Naprawdę ciekawe wydarzenia zaczęły się w okolicach 200 strony, a to już połowa powieści.
*** SPOJLER ***
Odniosłam wrażenie, że w trakcie ostatnich kilku stron autorka chciała zwieńczyć książkę happy endem. Problem polegał na tym, że przy tak zarysowanej fabule i tyłu postaciach pobocznych nie mogło być szczęśliwego zakończenia.
1. Reid. Autorka nawet nie wymienia go w epilogu, a to jest człowiek, który niczym niezawiniwszy stracił wszystko. Brata, żonę, dziecko... To był naprawdę dobry facet. Opiekuńczy, kochający, troskliwy. Nie zasługiwał na taki los.
2. Liddy. Jakim cudem rozwód w świetle wyznawanych przez nią wartości w ogóle wchodził w grę? Nawet gdyby tak się stało, to związała się z człowiekiem, który nic nie miał - tak samo jak ona, w dodatku alkoholikiem. Nie wyobrażam sobie, żeby społeczność ewangelicka była przychylna ich związkowi. Upadek z takiego piedestału boli. No i nie zapominajmy, że odebrano jej nadzieję na posiadanie dziecka.
3. Max. Myślę o tym, jak paskudnie musi się teraz czuć. Chrzani wszystko czego dotknie. Skrzywdził Zoe, a jeszcze bardziej własnego brata. Nadużywa alkoholu i jest na dnie. Co może zaoferować swojej nowej żonie? Ani dziecka, ani życia na poziomie (żadnym, bo w momencie gdy kończy się książka nie mają nawet gdzie mieszkać),ani przynależności do grupy kościelnej.
4. Lucy. Nastolatka na skraju załamania nerwowego z problemami empcjonalnymi. Najpierw wykorzystana przez swojego ojczyma, a potem porzucona przez jedyne osobę, której pozwoliła się zbliżyć. Zoe miała już mieć swoje dziecko. Nie interesował jej los podopiecznej, przez którą miała problemy z prawem.
Kto był zatem wygranym? Zoe, Vanessa i być może Data. To za mało na ogólny happy end.
Żeby nie było, że tylko narzekam. Naprawdę dużo rzeczy podobało mi się w trakcie lektury.
1. Fantastycznie rozbudowane postacie. Wszystkie z krwi i kości, dzięki czemu łatwo było się z nimi utożsamiać.
2. Przemiana Maxa. Jestem zdecydowanie bardziej liberalna, niż konserwatywna, ale historia mężczyzny była tak realistycznie poprowadzona, że trudno było odmówić słuszności jego argumentów. Rzadko mi się to zdarza, a jednak uwierzyłam w jego nawrócenie.
3. Wątek sądowy jak zwykle prima sort. Idealnie pokazuje, jak łatwo można zniszczyć komuś życie w imię... no właśnie, w imię czego?
*** KONIEC SPOJLERÓW ***
Książka byłaby spoko, gdyby nie wstęp i zakończenie.
więcej Pokaż mimo toJeśli chodzi o początek, to był on nudny, trwał długo i trudno było się wciągnąć. Naprawdę ciekawe wydarzenia zaczęły się w okolicach 200 strony, a to już połowa powieści.
*** SPOJLER ***
Odniosłam wrażenie, że w trakcie ostatnich kilku stron autorka chciała zwieńczyć książkę happy endem. Problem polegał na tym, że przy...
Niestety nie jest to dobrze napisana książka. Bardzo technicznie, nieemocjonalnie, odstręczająco. Od pierwszej kartki wszystko brzmi jak przepis na stuprocentową katastrofę. Rozumiem trudną tematykę, co niestety nie usprawiedliwia takiego sposobu przedstawienia sprawy. Nie znoszę głównych bohaterów ani postaci drugoplanowych, wszyscy są sztuczni, przejaskrawieni. Ponieważ działają mi na nerwy nie kibicuję żadnemu z nich. Ich problemy, chociaż istotne, w zasadzie mnie nie obchodzą, wywołują raczej spory niesmak. Nie za bardzo wiem, co autorka próbowała tym realizmem i szczegółami przekazać. Zniechęcić kobiety do in vitro? Ukazać fanatyzm religijny, ludzkie obsesje? Jestem osobą tolerancyjną, popieram zarówno małżeństwa jednopłciowe jak i prawo do adopcji przez takie pary dzieci, tylko, że forma przekazu jest dla mnie kompletnie niestrawna. Bardzo nieprzyjemnie się tę powieść czyta, zdecydowanie mnie taki sposób pisania odrzuca. Jest deprymująco, denerwująco, męcząco. Od pewnych opisów robiło mi się wręcz niedobrze. Chyba nie mam dosyć odporności psychicznej do takich lektur, więc w połowie rozdziału pisanego z punktu widzenia Maxa dałam sobie spokój. Przeczytałam jednak streszczenie. Może i zamysł był dobry, wykonanie jednak pozostawia wiele do życzenia
Niestety nie jest to dobrze napisana książka. Bardzo technicznie, nieemocjonalnie, odstręczająco. Od pierwszej kartki wszystko brzmi jak przepis na stuprocentową katastrofę. Rozumiem trudną tematykę, co niestety nie usprawiedliwia takiego sposobu przedstawienia sprawy. Nie znoszę głównych bohaterów ani postaci drugoplanowych, wszyscy są sztuczni, przejaskrawieni. Ponieważ...
więcej Pokaż mimo toBardzo się męczyłam przez większość książki i nawet rozważałam porzucenie jej. Dobrze że dotarłam do końca bo tradycyjny proces sądowy okazał się wart czekania. Późno ale okazało się że warto było czekać. Jednak cała książka bez zachwytu.
Bardzo się męczyłam przez większość książki i nawet rozważałam porzucenie jej. Dobrze że dotarłam do końca bo tradycyjny proces sądowy okazał się wart czekania. Późno ale okazało się że warto było czekać. Jednak cała książka bez zachwytu.
Pokaż mimo toUwielbiam Jodi Picoult, przeczytałam jej 18 książek, ale ta niestety mnie zawiodła. Mam nadzieję że od tego tomu nikt nie będzie zaczynał swojej przygody z książkami autorki. Postacie absolutnie nie budziły mojej sympatii, nawet najmniejszej. Męczyło mnie czytanie tej książki. Nie polecam nawet fanom autorki.
Uwielbiam Jodi Picoult, przeczytałam jej 18 książek, ale ta niestety mnie zawiodła. Mam nadzieję że od tego tomu nikt nie będzie zaczynał swojej przygody z książkami autorki. Postacie absolutnie nie budziły mojej sympatii, nawet najmniejszej. Męczyło mnie czytanie tej książki. Nie polecam nawet fanom autorki.
Pokaż mimo toPoczątkowo myślałam, że wysłucham opowieści o wyjątkowo silnej potrzebie posiadania dziecka, a ona okazała się tylko pretekstem do ukazania bardzo złożonego zjawiska homoseksualizmu, rozszerzonego o prawo do posiadania i wychowywania dzieci. I o ile pierwsze akceptuję, o tyle drugie tylko toleruję. Z tego względu okazałam się dla autorki bardzo twardogłowym czytelnikiem o konserwatywnych poglądach na temat wychowywania dzieci, która postanowiła właśnie takich jak ja, nie tyle przekonać, co otworzyć na problem. Tak splotła losy głównych bohaterów Maxa, Zoe i Vanessy, tak ściśle powiązała zależności formalne i nieformalne między nimi, żebym nie tylko miała ogląd problemu z różnych punktów widzenia dzięki pierwszoosobowej trójnarracji, ale i na różnych płaszczyznach postrzegania zjawiska – psychologii, pedagogiki, prawa, socjologii, medycyny i religii. A żeby problem uczynić dyskusyjnym, zaprowadziła całą trójkę do sali sądowej, czyniąc stronami sporu o zamrożone zarodki Maxa i Zoe, lesbijską parę niewierzącą i heteroseksualną parę wierzących małżonków. Próbowała w ten sposób logicznie i uporządkowanie przedstawić argumenty wszystkich stron sporu – zakochanych w sobie kobiet – Zoe i Vanessy i ich ogromnemu pragnieniu bycia matkami, z których pierwsza była wcześniej żoną Maxa. Mężczyzny, z którym wcześniej również starała się o dziecko, przechodząc wyczerpujące psychicznie i fizycznie procedury zapłodnienia in vitro, a który po rozwodzie swoją drogę i nadzieję na przyszłość odnalazł w Kościele Wiecznej Chwały. Każda ze stron miała za sobą swój punkt widzenia poparty badaniami naukowymi i prawami religijnymi, czyniąc rozprawę godną sądu Salomona.
Miałam więc przed sobą wszystkie argumenty za i przeciw. Autorka pokusiła się nawet na wprowadzenie bohaterki lesbijki wierzącej, która swoją orientację seksualną traktowała, jak nałóg, z którym można walczyć i ograniczać, bo „”robić” i „być” to dwie różne sprawy".
Tę walkę na argumenty obu stron, do których włączył się Kościół i organizacje gejowskie, niezwykle ciekawą, a momentami wręcz pasjonującą, z góry skazywałam na niemożność rozstrzygnięcia z prostego powodu – brak punktu styczności między płaszczyzną wiary a poszczególnymi dziedzinami nauki. A jeśli nie ma punktów wspólnych dających szansę na, chociaż minimalne porozumienie, nie ma rozwiązania problemu satysfakcjonującego obie strony. Każdy wybór byłby wyborem jednostronnym, subiektywnym i krzywdzącym dla przegranej.
Co ciekawe, autorka bardzo dobrze o tym wiedziała, czyniąc walkę na argumenty tłem dla najważniejszej płaszczyzny. Tej, na której wszyscy biorący udział w rozprawie, ze mną włącznie, są w stanie pojąć drugą stronę, poczuć to, co drugi człowiek, wyobrazić sobie, przez co przechodzi przeciwnik i otworzyć się na niego, a w konsekwencji zrozumieć go. Ta przestrzeń doprowadzająca do cudów pojednania na bazie empatii to płaszczyzna emocjonalna. Jedyna, która znosi wszystkie różnice, czyniąc jednakowym i równym w emocjach.
Kiedy odrzuci się wplątaną w sprawę politykę, wiarę, prawo, etykiety ról społecznych przypisane przez społeczeństwo, wtedy zobaczy się Człowieka i jego pragnienie posiadania dziecka, którego nie określa płeć, status materialny, orientacja seksualna, czy przekonania religijne. I żeby to człowieczeństwo z bohaterów wydobyć i uwolnić od krępujących norm społecznych, kajdanek religijnych, szufladek prawnych i naukowych, wykorzystała do tego muzykę, która otwiera najpierw serce i duszę, a potem umysł. Było jej w powieści dużo, towarzysząc Zoe w życiu zawodowym jako muzykoterapeutce i w życiu prywatnym, osobistym, a do książki dołączając płytę z dziesięcioma piosenkami, których poszczególne tytuły przypisano kolejnym rozdziałom powieści, oczywiście przetłumaczonym na język polski. Na płycie widnieją tytuły oryginalne.
Walka o moje zdanie, moje stanowisko w analitycznie pokazanym zjawisku, o którym coraz głośniej mówią środowiska homoseksualne, o przyjęcie określonej i jednoznacznej postawy, była niezwykle zaciekła. Autorka bardzo dobrze przygotowała się do wszechstronnego i różnorodnego przedstawienia warstwy merytorycznej opowieści o trójce bohaterów, korzystając z wiedzy i pomocy muzykoterapeutów, prawników, medyków oraz własnej wiedzy pedagoga i absolwentki nauk humanistycznych.
Zostałam bezlitośnie przeciągnięta przez dwie strony światopoglądu przez kilkaset stron walki na argumenty, czując w ostateczności bolesne rozdarcie między rozumem a sercem, podobna do żaby ze znanego kawału, która chciała być i mądra, i piękna. Wiem, że to niemożliwe, że trzeba pójść za rozumem lub sercem, a próba pogodzenia ich otworzyłaby nową dyskusję wkraczającą na obszar filozofii, w której zaczęłoby się kwestionować kształt i strukturę współczesnego społeczeństwa jako stworzone nie przez naturę w drodze ewolucji, ale sztywne uwarunkowania społeczno-kulturowe.
Jestem zmaltretowana, przeciągnięta przez skrajne poglądy po wybojach i muldach pola tematycznego, rozdarta i… przeszczęśliwa! Uwielbiam takich pisarzy, którzy pozostawiają mnie po zakończeniu opowieści właśnie w takim podeptanym stanie. Mam nad czym rozmyślać, mam co rozstrzygać i nad czym się zastanawiać.
Książka dla wszystkich "niedopasowanych do świata, którzy niekoniecznie chcą pasować" i dla ich prześladowców.
naostrzuksiazki.pl
Początkowo myślałam, że wysłucham opowieści o wyjątkowo silnej potrzebie posiadania dziecka, a ona okazała się tylko pretekstem do ukazania bardzo złożonego zjawiska homoseksualizmu, rozszerzonego o prawo do posiadania i wychowywania dzieci. I o ile pierwsze akceptuję, o tyle drugie tylko toleruję. Z tego względu okazałam się dla autorki bardzo twardogłowym czytelnikiem o...
więcej Pokaż mimo toNieprzewidywalna. Porusza orientację i religijność.
Dla mnie trochę za dużo wątków religijnych jednak rozumiem, że tak musiało być to przedstawione.
Nieprzewidywalna. Porusza orientację i religijność.
Pokaż mimo toDla mnie trochę za dużo wątków religijnych jednak rozumiem, że tak musiało być to przedstawione.
Stara dobra Jodi tym razem mnie nie zawiodła, było wszystko, co u niej być powinno: kontrowersyjny temat, rozprawa sądowa, nagonka dziennikarzy i ckliwe zakończenie... Trochę przesadziła jeśli chodzi o pojawienie się pewnego wątku romansowego pod koniec, ale ogólnie bawiłam się świetnie.
Stara dobra Jodi tym razem mnie nie zawiodła, było wszystko, co u niej być powinno: kontrowersyjny temat, rozprawa sądowa, nagonka dziennikarzy i ckliwe zakończenie... Trochę przesadziła jeśli chodzi o pojawienie się pewnego wątku romansowego pod koniec, ale ogólnie bawiłam się świetnie.
Pokaż mimo toKolejna przeczytana przeze mnie książka tej pisarki. Dostrzegam pewien rys charakterystyczny jej powieści, a mianowicie każdy rozdział jest narracją prowadzoną przez innego bohatera, bardzo często występuje też motyw rozprawy sądowej. Postacie są pogłębione psychologicznie. Główne tematy to tym razem: związki homoseksualne, przekonania światopoglądowe i religijne, rola muzyki w naszym życiu.
Bardzo polecam!
Kolejna przeczytana przeze mnie książka tej pisarki. Dostrzegam pewien rys charakterystyczny jej powieści, a mianowicie każdy rozdział jest narracją prowadzoną przez innego bohatera, bardzo często występuje też motyw rozprawy sądowej. Postacie są pogłębione psychologicznie. Główne tematy to tym razem: związki homoseksualne, przekonania światopoglądowe i religijne, rola...
więcej Pokaż mimo toCo mogę powiedzieć o tej historii? Wciągnęła mnie od samego początku. Do tego wszystkiego nie spodziewałam się, że można wpaść na taki pomysł, aby do książki dołączyć płytę z muzyką. Mnie to urzekło, przyjemnie się ich słuchało. Książka jest dość przewidywalna, można było dość szybko przewidzieć zakończenie, ale nie przeszkodziło to w czerpaniu przyjemności z jej czytania. Polecam, mi się podobało.
Co mogę powiedzieć o tej historii? Wciągnęła mnie od samego początku. Do tego wszystkiego nie spodziewałam się, że można wpaść na taki pomysł, aby do książki dołączyć płytę z muzyką. Mnie to urzekło, przyjemnie się ich słuchało. Książka jest dość przewidywalna, można było dość szybko przewidzieć zakończenie, ale nie przeszkodziło to w czerpaniu przyjemności z jej czytania....
więcej Pokaż mimo to