Oko świata

Okładka książki Oko świata Robert Jordan
Okładka książki Oko świata
Robert Jordan Wydawnictwo: Zysk i S-ka Cykl: Koło Czasu (tom 1) fantasy, science fiction
956 str. 15 godz. 56 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Cykl:
Koło Czasu (tom 1)
Tytuł oryginału:
The Eye of the World
Wydawnictwo:
Zysk i S-ka
Data wydania:
2019-04-22
Data 1. wyd. pol.:
1994-01-01
Data 1. wydania:
1990-01-01
Liczba stron:
956
Czas czytania
15 godz. 56 min.
Język:
polski
ISBN:
9788381166102
Tłumacz:
Katarzyna Karłowska
Średnia ocen

7,2 7,2 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oficjalne recenzje i

Pierwszy obrót Koła Czasu



841 1 316

Oceny

Średnia ocen
7,2 / 10
2078 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
547
547

Na półkach: , , , , ,

Pole Emonda to rolnicza osada położona na uboczu wszystkiego, gdzie ludzie żyją nieśpiesznie, a jedynymi odstępstwami od normy są rzadkie wizyty bardów czy wędrownych handlarzy, którzy przynoszą wieści z wielkiego świata. Właśnie tam mieszka Rand, młody chłopak, syn pasterza, a także jego przyjaciele, Mat i Perrin. Ich powolne życie zmienia się, gdy Pole Emonda atakują trolloki, potwory, o których mieszkańcy słyszeli dotąd jedynie w opowieściach snutych wieczorami przy kominku. W odparciu ataku pomaga tajemnicza Moiraine i jej wierny towarzysz Lan, którzy przybyli do wioski po to, by zabrać z niej Randa, Mata i Perrina. Chłopcy okazują się być przyczyną ataku trolloków i stanowią zagrożenie dla Pola Emonda, a ponadto zdają się być kimś więcej niż tylko zwykłymi młodymi mężczyznami z wioski na końcu świata. Rand, Mat i Perrin ruszają więc wraz z Moiraine i Lanem, a także Egwaine, która również pochodzi z Pól Emonda, na wyprawę, podczas której ma się okazać kim tak naprawdę są i dlaczego ścigają ich złe siły.

O „Kole Czasu” słyszałam naprawdę wiele, zarówno pozytywnych, jak i negatywnych opinii. Wszystkie skłoniły mnie do zapoznania się z pierwszym tomem tej ogromnej serii, jednak głównym czynnikiem, dla którego zdecydowałam się sięgnąć po „Oko Świata” była chęć przeczytania high fantasy, czegoś podobnego do „Władcy Pierścieni”. I po skończeniu lektury muszę powiedzieć, że faktycznie dostałam coś podobnego, miejscami nawet bardzo, ale jednocześnie też coś wyjątkowo dobrego.

Pierwszym, co zauważyłam w „Oku Świata” (a przynajmniej pierwszym co uderzyło we mnie, kiedy bohaterowie opuścili już Pola Emonda i zaczęli swoją podróż) było to, że świat wykreowany przez Jordana jest po prostu OGROMNY. Bohaterowie, z racji swojego celu, podróżują nieustannie i przejeżdżają przez różnorakie wioski, miasta i inne miejsca, które stoją im na drodze do celu. I choć to, co teraz napisze, może wydawać się sztampowe, to wszystkie te miejsca są całkowicie od siebie różne, każde ma swój niepowtarzalny klimat i jest opisane w taki sposób, jakbym ja również się w nim znajdowała. Z racji tego, że „Koło Czasu” to naprawdę wielka seria, to zakładam, że w kolejnych tomach Rand i reszta postaci odwiedzą też inne miejsca, a także będą powracać do starych. I nie skłamię mówiąc, że bardzo czekam żeby poczytać o tym, co autor jeszcze wykreował.

W odniesieniu do tego tomu jak i do całej serii pojawia się zarzut, że Jordan lubi lać wodę i tworzyć niepotrzebne dłużyzny. I faktycznie, książka mogłaby być krótsza, jednak w mojej ocenie te dłużyzny, przynajmniej w „Oku Świata” (bo reszta serii naturalnie jest jeszcze przede mną) nie były jeszcze nie do zniesienia, a co więcej – budowały klimat i poczucie zagrożenia, jakie wisiało nad bohaterami. Czytałam o wiele krótsze i o wiele gorszym stylu przeciągnięte książki (tak, „Pieśni o popiołach i mroku”, patrzę na ciebie, choć pewnie od tego porównania Robert Jordan przerwaca się w grobie),więc może dlatego nie jest to dla mnie wielka wada, choć przyznaję, że może ona odstraszyć czytelników.

Podobieństwa do „Władcy Pierścieni” rzeczywiście są widoczne, nawet bardzo i jestem pewna, że autor inspirował się dziełem Tolkiena. Jednak trzeba oddać Jordanowi to, że kiedy Rand i spółka wyjeżdżają już z wioski na wyprawę, to podobieństwa bledną, a sam autor w późniejszych sekwencjach dodaje dużo od siebie.

Co do bohaterów to muszę powiedzieć, że polubiłam wszystkich towarzyszy Randa, jak i jego samego. Jest to dla mnie o tyle zaskakujące, że z tego co zauważyłam, większość czytelników czuje ogromną niechęć zwłaszcza do postaci kobiecych. Ja, jak już pisałam, polubiłam wszystkich, chociaż przyznam też, że niektóre zachowanie Egweine i Nyneave były irytujące. Z drugiej jednak strony obie dziewczyny nie zachowywały się w ten sposób bez przyczyny, więc o ile rozumiem brak sympatii do nich ze strony innych czytelników, tak ja tych uczuć nie podzielam. Moją ulubienicą natomiast, przynajmniej na ten moment, jest Moiraine.

W ogóle jeśli chodzi o piątkę bohaterów z Pola Emonda to mam wrażenie, że przed nimi długa droga jeśli chodzi o ich charakter i jego zmiany. Widać do zwłaszcza na przykładzie Randa i samej końcówki książki. Na ten moment jednak też nie mogę nic im zarzucić, bo zachowują się i myślą dokładnie tak, jak się tego spodziewałam po postaciach mieszkających całe życie w wiosce gdzieś na końcu świata. Nie zawsze postępowali mądrze i gdyby nie Moiraine i Lan to pewnie nie mieliby szans, ale z drugiej strony cała sytuacja jest dla nich nowa i ciężko im się dziwić.

Fabuła też była ciekawa, przynajmniej jak na początek dużej i epickiej serii fantasy i choć skupiała się głównie na ucieczce przed siłami zła, to autor potrafił utrzymać mnie w napięciu, a do tego widać było, że nie cacka się ze swoimi bohaterami, to dla mnie zawsze jest na plus. Jednocześnie „Oko Świata” dało bardzo mało odpowiedzi i całe naręcza pytań, ale nic dziwnego, w końcu nie można oczekiwać, że w pierwszym tomie zostaną rozwiązane wszystkie zagadki. Poza tym końcówka obiecuje dobrą historię, przynajmniej w tomie kolejnym.

Jeszcze napomknę o tym, że system magiczny, choć nie wyjaśniony do końca (przynajmniej na razie) jest zbudowany na bardzo ciekawym fundamencie, jakim jest podział mocy na dwie cząstki, męską i żeńską. To dla mnie coś nowego i ciekawego, co bardzo mi się podoba.

Na pewno sięgnę po kolejny tom, choć dopiero za jakiś czas. Co by nie mówić, „Oko Świata” trochę mnie zmęczyło, i choć jest to zmęczenie dobre i satysfakcjonujące, to wymaga ode mnie, bym choć chwilę odpoczęła przed sięgnięciem po „Wielkie Polowanie”.

Pole Emonda to rolnicza osada położona na uboczu wszystkiego, gdzie ludzie żyją nieśpiesznie, a jedynymi odstępstwami od normy są rzadkie wizyty bardów czy wędrownych handlarzy, którzy przynoszą wieści z wielkiego świata. Właśnie tam mieszka Rand, młody chłopak, syn pasterza, a także jego przyjaciele, Mat i Perrin. Ich powolne życie zmienia się, gdy Pole Emonda atakują...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
22
2

Na półkach:

rand nie taki losowy

rand nie taki losowy

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
86
60

Na półkach:

Niespieszne tempo, plastyczny świat, brak naiwnych zwrotów akcji i bolesnych motywów stricte young adult. Mnie ta forma narracji bardzo przypadła do gustu, lubię szczegół, lubię po prostu pobyć w miejscu, poprzebywac z bohaterami. Same wątki fantastyczne nie przytłaczają (chociaż inspiracje Tolkienem akurat najsłabsze moim zdaniem),raczej są wiarygodne. Jest to klasyka z całym bagażem wad i zalet właściwych takiej lekturze. Na pewno będę kontynuować. Mile zaskoczenie.

Niespieszne tempo, plastyczny świat, brak naiwnych zwrotów akcji i bolesnych motywów stricte young adult. Mnie ta forma narracji bardzo przypadła do gustu, lubię szczegół, lubię po prostu pobyć w miejscu, poprzebywac z bohaterami. Same wątki fantastyczne nie przytłaczają (chociaż inspiracje Tolkienem akurat najsłabsze moim zdaniem),raczej są wiarygodne. Jest to klasyka z...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
837
9

Na półkach:

Życia nikomu nie zmieni, ale można się przy niej dobrze bawić. Nie wiem jeszcze, czy wciągnę całość, bo miejscami wypadałem czytając z rytmu... Dobra, momentami nawet bardzo, ale momentami znów dłużaca się.

Życia nikomu nie zmieni, ale można się przy niej dobrze bawić. Nie wiem jeszcze, czy wciągnę całość, bo miejscami wypadałem czytając z rytmu... Dobra, momentami nawet bardzo, ale momentami znów dłużaca się.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
2689
2321

Na półkach: ,

Po co tak prostą historię w tak prostym świecie rozwlekać na ponad tysiąc stron - nie mam pojęcia. Fantasy, jak fantasy. Praktycznie wszystko już gdzieś było, przynajmniej spośród elementów wykorzystanych w tej historii. Czytało się szybko, klimat ciążył ku młodzieżówce, w sumie bez szału. Nie wiem, czy sięgnę po kontynuacje.

Po co tak prostą historię w tak prostym świecie rozwlekać na ponad tysiąc stron - nie mam pojęcia. Fantasy, jak fantasy. Praktycznie wszystko już gdzieś było, przynajmniej spośród elementów wykorzystanych w tej historii. Czytało się szybko, klimat ciążył ku młodzieżówce, w sumie bez szału. Nie wiem, czy sięgnę po kontynuacje.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
8
8

Na półkach:

Wydanie Zysk i S-ka, rok 2019, twarda okładka + obwoluta. Dlaczego to ważne? Na wypadek, gdyby istniały inne, lepiej edytowane wersje.

Blurb na odwrocie okładki nazywa jedną z głównych bohaterek "Moraine", mimo iż w samej książce ma na imię "Moiraine". Ot zwykła literówka, na okładce, ale zdarza się. Tekst ma dziwną tendencję do gubienia "i" w nazwach własnych, ne wem dlaczego.

Żeby było zabawniej - blurb informuje nas, że sama Moiraine interesuje się głównymi bohaterami, gdyż jest przekonana, że jeden z nich jest "Smokiem Odrodzonym". Ta informacja zostaje przekazana nam, jako czytelnikom, dosłownie w ostatnim zdaniu, po ponad 900 stronach powieści. Trochę spojler.

Reszta opinii na obwolucie wspomina o epickiej historii, bogatym świecie i przyrównuje serię do dzieł Tolkiena. Poza wpisywaniem się w jakieś luźne ramy stylu fantasy, którym Tolkien zasłynął, nie mam pojęcia, jak można obu twórców porównywać.

Poza paroma ostatnimi rozdziałami, które wreszcie popychają akcję do przodu, większość historii to "jedziemy z punktu A do punktu B, dokładnie przyglądając się krajobrazowi". Zgadzam się, że sposób budowania świata i bardzo powolnego oraz niejasnego przedstawiania jego historii jest interesujący. Jeśli oczywiście szuka się książki o powolnym sposobie budowania świata.

W czasie gdy "Władca Pierścieni" potrafił wykreować świat, postaci i opisać historię wojny o losy całego kontynentu, "Oko Świata" zdaje się rozwlekać wątek podróży hobbitów z Shire do Rivendell z rozmachem i akcją na poziomie Sama informującego Frodo o ilości pozostałych lembasów (czyt. "zieeeeeeew").

Między rozdziały wpleciono bodaj ze cztery mapy, chcąc chyba pomóc czytelnikowy zrozumieć tą wielką podróż, niestety bezskutecznie. Ilustracje są niezbyt czytelne, orientacja się zmienia, podpisy nijak nie ułatwiają zrozumienia, gdzie leży jakaś północ, a brak szczegółów na mapie świata dodatkowo utrudnia przeklejenie na nią map lokalnych.

Przechodząc do samej fabuły - nie ma tu raczej żadnych rewelacji, jeżeli zna się gatunek fantasy. Większość historii to podróż, która poza opisami świata, historii i masą "wizji" (czy to sny, czy przepowiednie, czy zwyczajnie bardzo niejasne słowa, dające wiele opcji interpretacji) wydaje się nigdzie nie zmierzać. Jest co prawda główny cel, ale kieruje ich do niego tylko "musimy tam dotrzeć, żeby się dowiedzieć, co się dzieje". Okropnie powtarzalny schemat - jest okej, zło nadchodzi, uciekamy, gonią nas, jest okej, zło nadchodzi, uciekamy, gonią nas, zły sen. I tak w kółko. Nawet, kiedy postacie się rozdzielają, schemat wydaje się pozostawać.

Koncept Wzoru, jakiejś przeznaczeniogennej kreacji, która dyktuje losy świata, choć podatna jest na drobne zmiany, ułatwia wplatanie elementów, które inaczej wydawałyby się zbyt dogodne, żeby nie zahaczyć o "deus ex machina". Wiele postaci "wyczuwa" czy "śledzi" innych, przez co zawsze wiedzą, gdzie zmierzać, umniejszając trochę powadze rozłąki grupy. Na ich drodze stają bohaterowie, którzy są niezbędni dla ich przeżycia (lub pogonienia ich dalej),jakkolwiek wymuszone by się to nie wydawało. Wszystko jest wszak zapisane we Wzorze.

Co do samych bohaterów... Są. Tak, zdecydowanie są tam bohaterowie. Trzech skopiowanych i wklejonych wieśniaków, dwie skopiowane i wklejone wieśniaczki, bard, żeby dodać trochę koloru, no i "czarodziejka" z jej Strażnikiem.

Może jestem zbyt surowy? Może nie wyłapałem jakichś niuansów, szczegółów, różnic między postaciami? Może. A może książka ma problem z podziałem dostępnych stron pomiędzy rozwój i charakterystykę postaci a budowanie świata.

Moiraine, Aes Sedai (nazwa zakonu kobiet władających Jedyną Mocą),jest siłą napędową historii. Ona jedna dyktuje, co mają robić i nie jest otwarta na sugestie, a mimo prób uczłowieczenia jej, odnosi się wrażenie, że kłamie, kombinuje i nie można jej ufać, co mnie osobiście razi. Trudno dać się porwać historii, która opiera się na "jedziemy tam, bo ja tak mówię i nie mam zamiaru niczego wyjaśniać, skoro mam rację". Autor zdaje się próbować zatrzeć to wrażenie ukazując troskę Moiraine, jej chęć pomocy innym, ślepe oddanie woli Wzoru, jednak oziębłość z jaką do wszystkiego podchodzi nadal krzyczy "MANIPULATORKA!".

Jej Strażnik, Lan, jest od machania mieczem i tropienia. W sumie jest jedynym kompetentnym wojownikiem w grupie (nie licząc samej Moiraine). Ma jakąś przeszłość, choć zachowuje się, jakby nie była istotna, bo istnieje tylko po to, żeby chronić Moiraine i słuchać jej poleceń.

Rand, Perrin i Mat (trzej wieśniacy) są zupełnie różni. Pierwszy jest wysokim pasterzem i potrafi strzelać z łuku, drugi jest umięśnionym uczniem kowala i potrafi strzelać z procy, a trzeci to zgrywus i prankster, który potrafi strzelać z łuku. Brzmi płytko? Niestety. Choć z wyglądu nie są do siebie podobni, to jednak różnice między ich charakterami wydają się niewielkie. Przynajmniej w kwestii różnic, które mają swoje odzwierciedlenie w rozwoju fabuły.

Żadne z nich nie potrafi trzymać języka za zębami (ileż problemów wynika z ich niezdolności do choćby nieużywania czyjegoś imienia czy wspominania o ich pochodzeniu),jakby zupełnie nie zdawali sobie sprawy z powagi sytuacji, jeśli nie patrzą akurat w paszczę jakiemuś trollokowi. Zatajają informacje przed jedynymi osobami, które mogą im pomóc, ryzykują niepotrzebnie i jako postaci wydają się cały czas stać w miejscu. Ich "rozwój", jeżeli można to tak nazwać, zawdzięczają jedynie magicznym czynnikom zewnętrznym, które nie tyle sprawiają, że chłopcy zmieniają swoje podejście, ile defniniują ich jako nowe byty. Jak gdyby wieśniak, który całe życie spędził w polu nagle dowiedział się, że jest potomkiem króla i przywdział stosowną maskę.

Pozostały jeszcze Egwene i Nynaeve, kobiety, skrajnie różne w pierwszych rozdziałach historii, które zostają przetopione i wlane do formy zwanej Moiraine w więcej niż jednej kategorii. Egwene potrafi świetnie strzelać z procy (jak Perrin) i na tym w sumie kończy się jej charakteryzacja. Jest córką burmistrza Pól Emonda (wioski, z której wszyscy młodzi pochodzą),jest dziewczyną, lubi Randa, tyle.
Nynaeve ma jakiś kij (zupełnie jak Moiraine),jest Wiedzącą (taka mieszanka znachorki z nieświadomą własnej mocy czarodziejką),co daje jej wysoki status we wiosce. Mimo braku obycia w świecie magii i potworów, przez dłuższy czas wydaje się najrozsądniejszą i najdoroślejszą postacią pośród wieśniaków, choć przy średniej IQ ich grupy niewiele to znaczy.

Jak dla mnie, to najbardziej irytująca drużyna, jaką przyszło mi do tej pory poznać. Chłopcy zachowują się jak kretyni, powodując wiele problemów i nie wyciągają z tego żadnych nauk. Dziewczyny traktują ich z wyższością i często im przytykają, bo całe społeczeństwo świata jest najwyraźniej pro-kobiece. Królowa jest kobietą. Wiedzące we wioskach są kobietami. Koła Kobiet zdają się mieć większą władzę niż męskie rady wiosek. Aes Sedai to zakon kobiet, a mężczyźni władający Jedyną Mocą są złem (choć większość ludzi nawet kobiety Aes Sedai uważa za zło). Czasem odnosiłem wrażenie, że męskie postaci ukazywane są w sposób negatywny (poza paroma wyjątkami),by dać kobietom pretekst do wrzeszczenia na nich czy rzucania sarkastycznych uwag, choć same nie są wiele lepsze. Nie wiem na ile to kwestia struktury społecznej samego świata, na ile decyzja autora, a na ile moje własne odczucia. Gdyby główni bohaterowie męscy nie zachowywali się jak nielubialni idioci, to powieść czytałoby mi się o wiele gorzej. A tak wszystkich bohaterów nienawidzę po równo, może poza Thomem i Lanem, bo używają mózgów i nie próbują w oczywisty sposób manipulować innymi.

Liczę, że kolejne tomy będą bardziej żywiołowe, skoro wprowadzenie mamy za sobą. Lektura nie była zła, jedynie bardzo rozwleczona, monotonna i momentami irytująca zachowaniem postaci. Żadna "Zadziwiająca rozmachem powieść o wartkiej, błyskotliwej akcji", jaką reklamuje wycinek recenzji na obwolucie.

Wydanie Zysk i S-ka, rok 2019, twarda okładka + obwoluta. Dlaczego to ważne? Na wypadek, gdyby istniały inne, lepiej edytowane wersje.

Blurb na odwrocie okładki nazywa jedną z głównych bohaterek "Moraine", mimo iż w samej książce ma na imię "Moiraine". Ot zwykła literówka, na okładce, ale zdarza się. Tekst ma dziwną tendencję do gubienia "i" w nazwach własnych, ne wem...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
16
5

Na półkach:

Gdybym miała przyznawać nagrody za najbardziej irytujące bohaterki w literaturze fantasy, złoto i srebro trafia do Jordana za, odpowiednio, postaci Nynaeve i Egwene...

Trochę rzeczy się tutaj dzieje nie wiadomo kiedy i nie wiadomo dlaczego (miłostka Strażnika i Wiedzącej?! Ryli?!)

Mimo wszystko, na razie jestem ciekawa co będzie dalej. Czekam na powrót wątku wilków!!

Gdybym miała przyznawać nagrody za najbardziej irytujące bohaterki w literaturze fantasy, złoto i srebro trafia do Jordana za, odpowiednio, postaci Nynaeve i Egwene...

Trochę rzeczy się tutaj dzieje nie wiadomo kiedy i nie wiadomo dlaczego (miłostka Strażnika i Wiedzącej?! Ryli?!)

Mimo wszystko, na razie jestem ciekawa co będzie dalej. Czekam na powrót wątku wilków!!

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
332
244

Na półkach:

Dobrnąłem do 507 strony i nie dałem rady dalej czytać, to nie moje klimaty i nie czułem żadnej więzi z bohaterami. Plusem były opisy.

Dobrnąłem do 507 strony i nie dałem rady dalej czytać, to nie moje klimaty i nie czułem żadnej więzi z bohaterami. Plusem były opisy.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
889
585

Na półkach: ,

Obejrzałam serial i nie wiem czy to kwestia filmu czy książki ale bardzo mi się dłużyło. W zasadzie tylko kilka drobnych różnic było między serialem a książką.
Polecam bo jako serial naprawdę mnie wciągnęło i liczę że mój odbiór książki związany był z niewielką odległością między oglądaniem a czytaniem

Obejrzałam serial i nie wiem czy to kwestia filmu czy książki ale bardzo mi się dłużyło. W zasadzie tylko kilka drobnych różnic było między serialem a książką.
Polecam bo jako serial naprawdę mnie wciągnęło i liczę że mój odbiór książki związany był z niewielką odległością między oglądaniem a czytaniem

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
20
4

Na półkach:

Sięgnąłem po tą księżkę gdy dowiedziałem się że ostatnie trzy tomy tego wielotomowego fantasy napisał Sanderson. Dodatkowo spotkałem się z jego pozytywną oceną serii. Niestety zawiodłem się. Ta książka to jakiś bigos literacki. Napisana metodą kopiuj wklej, zwłaszcza z Władcy Pierścieni. Gdyby chociaż trzymała poziom Władcy.
Bohaterowie po prostu działają, działają, działają. Zero refleksji tylko ciągła gonitwa od akcji do akcji. Taka fabuła dporowadziła niestety do sytuacji gdzie mając 70% książki za sobą nie do końca wiedziałem kto jakie ma intencję, dlaczego zły to zły i dlaczego bohaterowie mają ich unikać. Zupełnie jakby autor pisał tu i teraz bez planu na przyszłość bohaterów.
Daję taką ocenę tylko z sentymentu do mojego dawnego, dwunastoletniego ja. Wtedy spodobała by mi się bardzo. Dziś, dwadzieścia lat później, odpuszczam sobie. Nie dokońzczę ostatnich trzystu stron.

Sięgnąłem po tą księżkę gdy dowiedziałem się że ostatnie trzy tomy tego wielotomowego fantasy napisał Sanderson. Dodatkowo spotkałem się z jego pozytywną oceną serii. Niestety zawiodłem się. Ta książka to jakiś bigos literacki. Napisana metodą kopiuj wklej, zwłaszcza z Władcy Pierścieni. Gdyby chociaż trzymała poziom Władcy.
Bohaterowie po prostu działają, działają,...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    2 942
  • Przeczytane
    2 741
  • Posiadam
    649
  • Teraz czytam
    125
  • Fantasy
    116
  • Ulubione
    106
  • Fantastyka
    98
  • 2021
    42
  • 2022
    40
  • Chcę w prezencie
    30

Cytaty

Więcej
Robert Jordan Oko świata Zobacz więcej
Robert Jordan Oko świata Zobacz więcej
Robert Jordan Oko świata Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także