rozwińzwiń

Uciekinierzy

Okładka książki Uciekinierzy Kitty Crowther, Ulf Stark
Okładka książki Uciekinierzy
Kitty CrowtherUlf Stark Wydawnictwo: Zakamarki literatura dziecięca
Kategoria:
literatura dziecięca
Wydawnictwo:
Zakamarki
Data wydania:
2023-12-01
Data 1. wyd. pol.:
2023-12-01
Język:
polski
ISBN:
9788377761915
Średnia ocen

8,5 8,5 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Tej nocy Miś chce być duży Charlotte Ramel, Ulf Stark
Ocena 6,8
Tej nocy Miś c... Charlotte Ramel, Ul...
Okładka książki Siostrzyczka Charlotte Ramel, Ulf Stark
Ocena 6,8
Siostrzyczka Charlotte Ramel, Ul...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
8,5 / 10
10 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
810
777

Na półkach: , , , , , , , , , ,

Co jeśli po tym życiu nie ma życia i dziadek nie spotka babci? Mama Gottfrida wierzy, że jest, a ona zazwyczaj ma rację. Ale gdyby po życiu ziemskim, tym tu i teraz nie było nic potem? Bo przecież nikt, kto żyje, nigdy tam nie był... Skąd wiadomo, że tam jest dalszy ciąg bycia człowiekiem? Hmm, i że bunia tam jest w zwykłym, ulubionym pasiastym fartuchu i w chustce na głowie? I skąd wiadomo, że dziadek, gdy tam trafi – w co wątpi cała rodzina – ją odnajdzie?

O co z tym dziadkiem chodzi? - zapytasz. To słuchaj - dziadek to człowiek, którego nie postawisz w szeregu z tymi, co są mili, bo on ani myśli taki być. To bezsprzecznie wie jego syn, który – właśnie ze względu na tę jego obcesowość – nie chce odwiedzać go w szpitalu. Stary człowiek czepia się wszystkiego, obraża każdego, a swoich fochów nie stara się nawet ukrywać. Co to, to nie. Krzyczy, mówi głośno i wszystko komentuje. Nie liczy się ze słowami. Jest niegrzeczny, szorstki, trudno z nim wytrzymać. Nikt z personelu go nie lubi. Jest tolerowany z racji bycia pacjentem i to zmusza pielęgniarki do usługiwania mu w złości. Raz w tygodniu, w soboty przyjeżdża do niego syn z wnukiem, jego imiennikiem, Gottfridem. I nie byłoby o czym pisać, ani tym bardziej czytać, gdyby właśnie nie ten mały szkrab, który wszystko – dosłownie i w przenośni – zmienia. Nawet dziadka, acz powoli. Okłamując rodziców sam jedzie w odwiedziny do staruszka. Spędza z nim czas, a co najważniejsze – swój czas daje mu i ten czas dla niego ma. Przywozi mu kanapkę i piwo – to, co dziadek chciał zjeść, bo szpitalne jedzenie wpędza go w jeszcze gorszy, wisielczy humor. I tak od wizyty do wizyty, aż obydwaj uciekają z placówki, by ostatni raz dziadek mógł spełnić swe marzenie. Wszystko dzięki wnuczkowi, który nie dość, że staje się odpowiedzialny za zdrowie dziadka, to jeszcze staje się małym kłamcą. Bo jeśli coś się nie uda, co powie rodzicom?
Ten czas bycia razem zmienia każdego. Najbardziej dziadka. Coś z tym starym człowiekiem dzieje się... dobrego. Gottfrid też coś w sobie czuje – rosnącą miłość do dziadusia.
Jak to się potem potoczy – poczytaj. Poczytaj i zamyśl się. Uśmiechnij się. Dodam tylko, że dziadek Gottfrid w ostatnich godzinach życia poprosił małego Gottfida by ten dowiedział się, czy istnieje królestwo niebieskie? Bo skoro można zobaczyć coś, co nie istnieje – jak gwiazdy – to chyba może istnieć coś, czego nie widać? Coś jest, ale czegoś nie widzimy, co nie znaczy, że nie istnieje... i tu jest szkopuł. Na wszystko przychodzi odpowiedni czas.
Czy istnieje królestwo niebieskie? Hm, pewien człowiek opisał w gazecie swoją historię śmierci. Nie żył kilka godzin, a potem obudził się z powrotem do życia. Mówił, że „(...) wessał go czarny tunel, którym przedostał się do świetlistego miejsca. Woda odbijała światło padające na nią z góry. Spływała po skałach, jak na obrazku w babci Biblii. Anioł stał na skalnym urwisku i wskazywał na raj, a z ciemnych chmur, niczym woda z prysznica, rozchodził się snop światła”.

Pierwsze, co mi się ciśnie na usta, to powiedzieć, że każda babcia i każdy dziadek chciałaby mieć takiego wnuczusia jak książkowy Gottfrid. Dorastający chłopiec, którego wnętrze jest skarbcem mądrości i czułości jednocześnie. To dziecko o złotej wręcz duszy, którą poznaje dziadek.
I oto stają obok siebie - dorastający Gottfrid i starszy Pan. Nie znają się, nic o sobie nie wiedzą. Są jak dwie czyste kartki papieru, które dopiero oboje zapiszą. Ale teraz, pierwszy moment w szpitalnej sali nie jest taki, jak powinien być. Przecież dziadkowie tacy nie są – myśli chłopiec w pierwszym odruchu, ale w jakiś niewysłowiony sposób odczarowuje tego zatwardziałego człowieka. Zaczynają rozmawiać z sobą, przyjaźnić wręcz. I mimo hardości i początkowej wściekłości staruszka, wręcz furii, okazuje się on być kimś dobrym i szczęśliwym i nawet uśmiechniętym. A to wszystko dzięki wnuczkowi, który... z każdym kolejnym dniem staje się mu coraz bliższy.
W chorobie dziaduś doświadcza bezinteresownej przyjaźni. Poznaje wnuka, który nie ocenia go po zawartości portfela, a po głębi serca. I to zmienia staruszka. Wszystko się w nim przestawia i układa, jak puzzle, które dotąd układał z babcią, a których sam nie ma ochoty. Wnuk okazuje się być dzieckiem mądrzejszym od własnych rodziców. Ma swoje zdanie i swoje serce i to serce właśnie odkrywa dziadka Gottfrida.
I, po kilku dniach okazuje się, że to jego serce... bezgranicznie kocha Dziadunia.

Tacy są „Uciekinierzy” Ulfa Starka. I choć to niepozorna z wyglądu książka okraszona prostymi rysunkami, to gwarantuję, że cię oczaruje. Ona w jakiś magiczny sposób onieśmiela czytelnika. Sprawia, że z zapomnianego kufra pamiątek wysypują się stare zdjęcia z dziadkami. Otwierają się wspomnienia, wracają uśmiechy sprzed lat i obrazy tych, których już nie ma. Pojawia się wdzięczność za bycie tym, kim się jest. Dziękujesz za dzieciństwo i beztroski śmiech u boku babci. Wspominasz silnego dziadka i jego szorstkie od pracy dłonie. Podczas czytania budzi się w tobie czar dorastania.
Ta książka daje wiarę w dobro. Pokazuje, że ono nigdy nie umiera – ba – jest wręcz niezbędne, by umrzeć w szczęściu i bez strachu o to, co dalej.
„Uciekinierzy” to mądra książka, w której jest i gniew i bunt i niezgoda na decyzje innych. Jest egoizm starszego człowieka i brak porozumienia między dorosłymi pokoleniami. Ale jest i tęsknota i łzy i ból. Tu jest wszystko. Tu jest człowiek wraz ze swoimi słabościami, które są i które często dają o sobie znać. Tu jest człowiek ze wszystkimi swoimi marzeniami, które – wbrew pozorom – wcale nie są trywialne. A w tle jest rodzina, miłość i zrozumienie. Przecież życie trwa, co udowadnia mały Gottfrid. Nasze życie to nie tylko to ziemskie. Jest i życie potem, nieco inne, ale chyba lepsze. Z pewnością bardziej kolorowe.
Nie przegap tej powieści.
To w pewien sposób perełka literacka. To niewyobrażalne czytelnicze piękno skryte w okładkach. To magia uczuć ukazana w prostej historii. To cudowny lek na wszystko. Przez cały rok. Lek, który koi serce i okrywa je ciepłym kocem.

#agaKUSIczyta

Co jeśli po tym życiu nie ma życia i dziadek nie spotka babci? Mama Gottfrida wierzy, że jest, a ona zazwyczaj ma rację. Ale gdyby po życiu ziemskim, tym tu i teraz nie było nic potem? Bo przecież nikt, kto żyje, nigdy tam nie był... Skąd wiadomo, że tam jest dalszy ciąg bycia człowiekiem? Hmm, i że bunia tam jest w zwykłym, ulubionym pasiastym fartuchu i w chustce na...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1755
293

Na półkach: , ,

Ulf Stark jest mistrzem słowa, który w swoich powieściach dla młodych czytelników pisze z domieszką humoru o sprawach bardzo poważnych. Bez tabu, bez owijania w bawełnę i infantylizowania. Ta historia to piękna, poruszająca opowieść o chorobie, nieuchronnej starości, wielkiej miłości i oddaniu. O odchodzeniu i o skomplikowanych, rodzinnych relacjach. O tej niezwykłej pomiędzy dziadkiem i wnukiem, i tej trudnej między starym ojcem i jego synem, który tak bardzo różni się od niego. To również historia skłaniająca do rozmów na temat tego, czy warto i w jakich sytuacjach można kłamać? A także pokazująca, że nawet wnuk może czegoś nauczyć dziadka!
Więcej na blogu:
https://wilczelektury.blogspot.com/2024/01/uciekinierzy.html

Ulf Stark jest mistrzem słowa, który w swoich powieściach dla młodych czytelników pisze z domieszką humoru o sprawach bardzo poważnych. Bez tabu, bez owijania w bawełnę i infantylizowania. Ta historia to piękna, poruszająca opowieść o chorobie, nieuchronnej starości, wielkiej miłości i oddaniu. O odchodzeniu i o skomplikowanych, rodzinnych relacjach. O tej niezwykłej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1268
758

Na półkach: ,

Gdy dziadek przebywa w szpitalu frustracja w nim rośnie. Twarz robi się czerwona, język staje się ostrzejszy. Jest roszczeniowy i niemiły. Nie ma dobrego kontaktu z synem, dokucza pielęgniarkom i dużo przeklina. A jednak dalej bywa pogodny, dalej potrafi czarować, więc ludzie często wybaczają mu nieprzyjemne zachowanie. Najlepiej natomiast rozumie go wnuk. Opryskliwe zachowanie dziadka nie stanowi dla chłopca problemu, a kontakt z nim jest dla niego bardzo ważny. Dla mężczyzny natomiast wnuk jest pociechą na drodze odchodzenia. Obaj łamią zasady i kłamią, by spędzać razem czas oraz należycie pożegnać się z przeszłością.

Ulf Stark stworzył wzruszającą opowieść o trudnym człowieku, któremu nie zostało wiele życia. Prawdopodobnie nie był dobrym ojcem, ale za to stał się dobrym dziadkiem. Tyle że mało odpowiedzialnym. Chwalił za kłamstwa, dużo przeklinał, popijał leki piwem, a w dodatku podchwycił pomysł ucieczki ze szpitala. Wyprawa ta miała dla niego duże znaczenie, ale stanowiła przygodę z rodzaju tych moralnie wątpliwych. A jednak trudno nie polubić staruszka, który tęskni za zmarłą żoną i wkrótce ma do niej dołączyć, więc pod koniec życia postanawia dokonać kilku zmian.

Powieść została przedstawiona z perspektywy chłopca, który nie wszystko rozumie, przez co czasami miota się w świecie dorosłych. Niezależnie jednak od sytuacji — jego intencje pozostają czyste, a serce przepełnione jest miłością do dziadka. Rozważa naturę kłamstwa oraz nie wie, co myśleć na temat śmierci, czyli balansuje wśród problemów dużych nawet jak na dorosłych, ale radzi sobie z nimi lepiej niż oni.

Po wydawnictwie Zakamarki spodziewałam się właśnie czegoś takiego — pięknej historii na poziomie, która chwyci mnie za serce. A najlepsze jest w niej to, że czytelnik w zależności od wieku wyniesie z lektury coś odrobinę innego. Takie zagrania lubię w literaturze docelowo dla młodszych najbardziej.


przekł. Katarzyna Skalska

Gdy dziadek przebywa w szpitalu frustracja w nim rośnie. Twarz robi się czerwona, język staje się ostrzejszy. Jest roszczeniowy i niemiły. Nie ma dobrego kontaktu z synem, dokucza pielęgniarkom i dużo przeklina. A jednak dalej bywa pogodny, dalej potrafi czarować, więc ludzie często wybaczają mu nieprzyjemne zachowanie. Najlepiej natomiast rozumie go wnuk. Opryskliwe...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1468
998

Na półkach: ,

Ulf Stark to autor, którego książki doskonale wpisują się w skandynawską poetykę powieści dla dzieci. Mają ten charakterystyczny styl, pozbawiony tabu i przesadnej czułostkowości, a także specyficzne podejście do odbiorcy, bez infantylizacji. Bardzo go cenię za serię książek na podstawie wspomnień z własnego dzieciństwa, które z powodzeniem można czytać, mając lat kilkanaście i kilkadziesiąt. Kiedy więc Zakamarki zapowiedziały wydanie ostatniej jego powieści - Uciekinierów - byłam przeszczęśliwa.

Książka bardzo prawdziwie prezentuje młodemu czytelnikowi obraz starości - opadania z sił, konieczności pobytu w szpitalu, postępującego zgorzknienia. Dziadek u Starka nie jest przemiłym jowialnym staruszkiem, za którym przepadają wszyscy dookoła. To smutny, kipiący złością człowiek, który daje się otoczeniu we znaki i potrafi porządnie przekląć. Jednak wnuk nie przestaje go kochać, ponieważ już wcześniej połączyła ich nić porozumienia, tak różna od tej, którą chłopiec ma z tatą, a także tata ze swoim ojcem.

Mamy tu do czynienia ze wspaniałym portretem zagmatwanych relacji rodzinnych, opartych zarówno na porozumieniu, jak i odmiennych charakterach. Syn unika ojca, bo nie umie się z nim porozumieć, a ojciec doskonale to rozumie. Ciekawe, że tak jak dziadek nie ma za dużo wspólnego ze swoim synem, tak jego sty, czyli tata, nie do końca umie zrozumieć swojego syna. Kochają się, ale czasem to za mało, by relacja układała się bezproblemowo.

Ucieczka z dziadkiem jest dla Gottfrida przygodą, ale przede wszystkim niemal ostatnią szansą na spędzenie czasu z dziadkiem, tym bardziej że tata ewidentnie unika odwiedzin. Dla starszego mężczyzny zaś jest pretekstem, do pożegnania ukochanej wyspy i domu oraz snucia wspomnień i zmarłej żonie. Dziadek i wnuk zbliżają się do siebie jeszcze bardziej, a zgorzknienie starego człowieka w cudowny sposób się ulatnia.

Stark doskonale posługuje się powagą i humorem, tworząc poruszającą i refleksyjną zarazem opowieść o brawurowej wyprawie, która z jednej strony jest zakończeniem, z drugiej szansą na zmiany, nawet u schyłku życia. Autor przepięknie portretuje zawiłości relacji rodzinnych, tak niełatwych, a jednocześnie pełnych miłości. Ta niewielka objętościowo opowieść, niebanalnie zilustrowana przez Kitty Crowther, jest doskonałą okazją do zrewidowania naszych stosunków rodzinnych i porozmawiania o ich zawiłościach z dziećmi. To piękny obraz więzi między dziadkiem i wnukiem, pokazany z wnikliwością i szczerością, na jaką wielu autorów książek dziecięcych nie zawsze umie się zdobyć. A przy tym wszystkim to wciągająca i emocjonująca lektura, o więziach, miłości i... kłamstwie. Jestem nią oczarowana.

Ulf Stark to autor, którego książki doskonale wpisują się w skandynawską poetykę powieści dla dzieci. Mają ten charakterystyczny styl, pozbawiony tabu i przesadnej czułostkowości, a także specyficzne podejście do odbiorcy, bez infantylizacji. Bardzo go cenię za serię książek na podstawie wspomnień z własnego dzieciństwa, które z powodzeniem można czytać, mając lat...

więcej Pokaż mimo to

avatar
288
202

Na półkach:

"Uciekinierzy" wzbudzili we mnie tak wiele emocji, że musiały one trochę poleżakować, abym mogła ubrać myśli w słowa. Jednak to chyba wzruszenie i poczucie ulotności były tymi najbardziej intensywnymi. Dla zachowania równowagi znalazłam też w "Uciekinierach" sarkazm, trochę ironii, ale wiedziałam, że to tylko wierzchnia warstwa. Pod nią skrywają się nostalgia i melancholia. Na zgorzkniałej skorupie bohaterów (dziadka i ojca) pojawiają się pęknięcia, najpierw ledwo widoczne, ale już za chwile na tyle wyraźne, aby ukazać, co się pod nimi skrywa. Miłość, która silniejsza jest nawet od śmierci, tęsknota za widokami, które oczy oglądały już setki razy i potrzeba przeżycia ostatnich dni bez lęku, na własnych zasadach.

Ulf Stark przez pryzmat odchodzenia, symbolicznego żegnania się i godzenia ze śmiercią mówi o tym, co żywe. O relacjach, pragnieniach, wyborach i decyzjach. Obserwujemy bowiem Gottfrida, chłopca, którego dziadek leży w szpitalu. Dziadek ma chore serce i nogi, ale za to bystry umysł wyposażony w zestaw jadowitych uwag i cynicznych komentarzy. Lubi siarczyście przekląć, choć chciałby nauczyć się pięknie mówić. Po co? Aby zaimponować swojej żonie, gdy już spotka się z nią po drugiej stronie. To właśnie jej tak bardzo mu teraz brakuje. Może gdyby choć na chwilę znalazł się w ukochanym domu, gdyby mógł posmakować dżemu borówkowego, w którym jest przecież cząstka jego żony, to byłoby mu lżej? Może wtedy mógłby już odejść? Z posmakiem nie za słodkich i nie za kwaśnych borówek w ustach. Z posmakiem szczęścia.

To właśnie Gottfrid w tajemnicy przed rodzicami zorganizuje ucieczkę. Ale nie sam, pomoże mu w tym znajomy piekarz, Adam (którego połączy z dziadkiem zamiłowanie do silników i uszczypliwości). Ta podróż będzie symbolicznym pożegnaniem z życiem, a także okazją dla wnuka do spojrzenia na świat oczami dziadka. Wzmocni Gottfrida i pokrzepi staruszka, a także sprawi, że więź między nimi będzie jeszcze mocniejsza. Da im też poczucie wolności i własnej prawdy. "Czasem kłamstwo jest jedynym sposobem, by żyć własną prawdą".

Ciekawie obserwuje się również stosunki dziadka z własnym synem, czyli ojcem Gottfrida. To szorstka, trudna i napięta relacja. Obaj mężczyźni wydają się różnić od siebie, zresztą tak to wspomina sam dziadek. Jednak czy jest tak naprawdę? Może paradoksalnie to podobieństwa ich tak poróżniły?

"Uciekinierzy" to też historia o ludzkiej życzliwości, międzypokoleniowej więzi, o końcu życia jednego człowieka i o odkrywaniu jego istoty przez drugiego, młodszego. Padają tu ważne pytania o to, co w życiu najważniejsze i o to, co czeka człowieka po śmierci. Jednak nie wybrzmiewają one patetycznie, bo Ulf Stark doskonale potrafił łączyć powagę z humorem. Dlatego też tę książkę momentami czytałam z uśmiechem na twarzy, a już po chwili ze łzami w oczach. I niemal czułam, jak wydobywa się z niej zapach borówkowego dżemu, ciepłych słodkich bułeczek czy świeżo otwartego piwa. To właśnie one składają się na zapach życia dziadka i Gottfrida.

Ilustracje do "Uciekinierów" stworzyła Kitty Crowther. Są one proste, malowane kredką i przywodzą na myśl dziecięce prace. Przebijają przez nie prawda, prostoduszność i niewinność. To świat oczami dziecka. Z teksem Ulfa Starka stają się jednością.

Bardzo mocno polecam lekturę tej książki Tobie i Twojemu dziecku. Rozmawiajcie o niej, obierajcie ją z warstw i dokopujcie się do kolejnych pytań, a może i odpowiedzi. Filtrujcie przez siebie, przez własne doświadczenia i relacje. To niebywale ciepła opowieść, taka, którą zechcesz schować w sercu.

Ulf Stark napisał tę książkę jako ostatnią w swoim życiu. Została ona wydana w Szwecji na krótko po jego śmierci i jest niezależną kontynuacją trylogii opartej na wspomnieniach autora: "Magiczne tenisówki mojego przyjaciela Percy’ego", "Mój przyjaciel szejk w Stureby" oraz "Mój przyjaciel Percy, Buffalo Bill i ja".

"Uciekinierzy" wzbudzili we mnie tak wiele emocji, że musiały one trochę poleżakować, abym mogła ubrać myśli w słowa. Jednak to chyba wzruszenie i poczucie ulotności były tymi najbardziej intensywnymi. Dla zachowania równowagi znalazłam też w "Uciekinierach" sarkazm, trochę ironii, ale wiedziałam, że to tylko wierzchnia warstwa. Pod nią skrywają się nostalgia i melancholia....

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    10
  • Chcę przeczytać
    10
  • Posiadam
    3
  • Rodzina
    1
  • Ulubione
    1
  • Staruszkowie
    1
  • Niezapomniana
    1
  • Mądra powieść
    1
  • PRZECZYTANE 2024
    1
  • Samodzielne
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Uciekinierzy


Podobne książki

Przeczytaj także