-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1190
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać451
Biblioteczka
2024-06-02
2024-06-01
2024-06-01
2024-05-31
„Historynka” to książka, którą w głowie wsadziłam do kategorii „do przesłuchania przy sprzątaniu”, czyli jest lekką, niewymagającą historią, ale też bardzo przyjemną, zabawną i ciepłą, jak większość książek Montgomery.
Widzimy w niej przygody Historynki, czyli dziewczynki mającej talent do snucia opowieści i jej przyjaciół i kuzynostwa. Bardzo lubię to jak Montgomery pod płaszczykiem dziecięcych historii potrafi przemycić sporo prawd o ludzkich zachowaniach. „Historynka” nie utknie mi dłużej w pamięci, bo nie ma w sobie żadnego elementu wzruszającego, jak to mają niektóre z książek Montgomery, ale w momencie czytania sprawiła mi sporo radości.
„Historynka” to książka, którą w głowie wsadziłam do kategorii „do przesłuchania przy sprzątaniu”, czyli jest lekką, niewymagającą historią, ale też bardzo przyjemną, zabawną i ciepłą, jak większość książek Montgomery.
Widzimy w niej przygody Historynki, czyli dziewczynki mającej talent do snucia opowieści i jej przyjaciół i kuzynostwa. Bardzo lubię to jak Montgomery pod...
2024-05-29
2024-05-26
„Cztery żywioły magii” to kolejny po „Czterech porach magii” zbiór czterech opowiadań, których autorkami są Milena Wójtowicz, Marta Kisiel, Aneta Jadowska i Magdalena Kubasiewicz. Tamten zbiór był naprawdę przyjemną lekturą, więc chętnie sięgnęłam też po ten najnowszy. W tym zbiorze każda autorka pisała fantastyczne, magiczne opowiadanie inspirowane jednym z żywiołów.
„Zawieje zamiecie” - Milena Wójtowicz
To opowiadanie, w którym wietrzyca Maja niepokoi się z powodu wielkiej wichury, która pod jej nieobecność miała miejsce w mieście. Od tamtej pory dziewczyna czuje się śledzona i już sama nie wie, czy to dzieje się naprawdę czy popada w paranoję. Bardzo przyjemne opowiadanie!
„Jak długo żyje motyl?” - Marta Kisiel
To opowiadanie jest w sumie kontynuacją tego, które było w poprzednim zbiorze opowiadań i wtedy tamto było dla mnie najsłabsze z całego zbioru i teraz to też jest. Przygody trzech nadprzyrodzonych przyjaciółek na nawiedzonym ryneczku mają spory potencjał, a jednak jakoś bardzo mnie nie porwały.
„Wspomnienie ognia” - Magdalena Kubasiewicz
Opowiadanie o serii magicznych pożarów i czarownicy, która zajmuje się gaszeniem takich właśnie pożarów, i która próbuje rozwikłać, kto tych podpaleń dokonał, ponieważ łączą się one z innymi sprzed lat, które ona również gasiła.
Świetne opowiadanie! Bardzo chętnie przeczytałabym szerszą wersję tej historii w powieści!😀
„Wnuczka morza” - Aneta Jadowska
Mara nic nie wie o swoich korzeniach. Wie tylko, że jej ojciec nie żyje, a morze przyzywa ją we snach. Po skończeniu szkoły postanawia przeprowadzić się nad morze, co jest początkiem odkrywania jej rodzinnych tajemnic.
Dość smutna, lekko baśniowa opowieść o tęsknocie i żałobie, której również należy się kontynuacja! Najlepsze opowiadanie z tego zbioru.😀
Tak krótko podsumowując - był to naprawdę przyjemny zbiór. Bardzo lubię wszystkie te autorki, bo każda na swój sposób robi naprawdę dobrą robotę i wciąga do swojego fantastycznego świata.
„Cztery żywioły magii” to kolejny po „Czterech porach magii” zbiór czterech opowiadań, których autorkami są Milena Wójtowicz, Marta Kisiel, Aneta Jadowska i Magdalena Kubasiewicz. Tamten zbiór był naprawdę przyjemną lekturą, więc chętnie sięgnęłam też po ten najnowszy. W tym zbiorze każda autorka pisała fantastyczne, magiczne opowiadanie inspirowane jednym z żywiołów....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-05-26
„Przeminęło z wiatrem” Margaret Mitchell to książka, która trochę na moim regale przeleżała i z jednej strony śmieję się z siebie, że miałam jakiekolwiek obawy przed czytaniem jej, a z drugiej jest mi przykro, że już nigdy więcej nie przeczytam jej po raz pierwszy. Książka ma dobrze ponad 1000 stron i z jakiegoś powodu ta objętość napawała mnie strachem. Zupełnie niepotrzebnie. Kiedy już wgryzłam się w tę książkę odkryłam, że mogłabym ją czytać bez przerwy i skończyć o wiele szybciej niż bym chciała skończyć. Dlatego dość kategorycznie dawkowałam ją sobie przez dłuższy czas, żeby się nie kończyła. Złamała mi serce sto pięćdziesiąt razy, ale i tak chciałabym ją zacząć od nowa od razu w momencie, w którym ją skończyłam.
O fabule nie będę pisać, bo mam łzy w oczach na samą myśl. Naprawdę ciężko w kilku zdaniach ująć co przedstawia, żeby zawrzeć całą głębię i wielowymiarowość postaci i ich losów, które opłakałam wiele razy. Książka nie obchodzi się z nami lekko i ukazuje błędy, za które płaci się ogromną cenę.
W żadnym momencie nie była to historia przegadana, a nawet chciałabym żeby była dłuższa. Żeby dowiedzieć się, jak życie Scarlett potoczyło się dalej. Niech najlepszą rekomendacją tej książki będzie to, że praktycznie od pierwszych stron wiedziałam, że będzie ona w topce mojego życia. I z każdą stroną tylko się w tym utwierdzałam.
Aktualnie jestem na świeżo po przeczytaniu i mam w sobie głęboki strach, czy jeszcze w życiu uda mi się natrafić na TAKĄ książkę.
https://www.instagram.com/p/C7tapDgtieX/?igsh=NzExYWlwbm5pbXdy
„Przeminęło z wiatrem” Margaret Mitchell to książka, która trochę na moim regale przeleżała i z jednej strony śmieję się z siebie, że miałam jakiekolwiek obawy przed czytaniem jej, a z drugiej jest mi przykro, że już nigdy więcej nie przeczytam jej po raz pierwszy. Książka ma dobrze ponad 1000 stron i z jakiegoś powodu ta objętość napawała mnie strachem. Zupełnie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-05-23
„Berło Serapisa i inne opowiadania” to zbiór opowiadań, który powiązany jest z seriami „Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy”, „Kroniki rodu Kane” i „Olimpijscy Herosi”. Wyrywkowo można pojedyncze opowiadania czytać gdzieś pomiędzy poszczególnymi tomami tych serii, chociaż ja dla własnego bezpieczeństwa wolałam czytać je po przeczytaniu tych wszystkich serii.
Okazało się, że trzy z tych opowiadań o Percym już znałam z jakichś innych dodatków do serii o nim, ale cała reszta była dla mnie bardzo przyjemną nowością! Szczególnie trzy pierwsze opowiadania, w których mieliśmy połączenie greckiej i egipskiej serii i mogliśmy zobaczyć jak Percy i Annabeth działają wspólnie z Sadie i Carterem, co okazało się naprawdę świetnym połączeniem! Polecam wszystkim fanom tych serii!😀
„Berło Serapisa i inne opowiadania” to zbiór opowiadań, który powiązany jest z seriami „Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy”, „Kroniki rodu Kane” i „Olimpijscy Herosi”. Wyrywkowo można pojedyncze opowiadania czytać gdzieś pomiędzy poszczególnymi tomami tych serii, chociaż ja dla własnego bezpieczeństwa wolałam czytać je po przeczytaniu tych wszystkich serii.
Okazało się,...
2024-05-22
„Cień węża” to finałowy tom trylogii „Kroniki rodu Kane”, czy serii opartej na mitologii egipskiej autorstwa Ricka Riordana.
W tym tomie, podobnie jak w poprzednim, głównym złem jest Apopis, który chce połknąć słońce i zniszczyć świat, a rodzeństwo Kane i cały Dom Życia muszą go przed tym powstrzymać, używając wszystkich możliwych środków, nawet tych najbardziej niebezpiecznych.
Wielka, pełna emocji ostatnia bitwa w seriach fantastycznych jest czymś, co dobrze poprowadzone może wprawić mnie w zachwyt, nawet jeśli miałam zastrzeżenia do poprzednich tomów. Tutaj tego zachwytu nie ma. Wszystkie wątki się dobrze rozwiązały i naprawdę wszystko było tam poprawne, ale zabrakło tych emocji, które by sprawiły, że czytałabym ten finał z zapartym tchem. Miło będę wspominać tę serię, bo była angażująca i pokazała mi świat mitologii egipskiej w bardzo przystępny sposób, ale miłość w moim sercu zarezerwowana jest dla grecko-rzymskich klimatów Riordana.
https://www.instagram.com/p/C7eFlPltq5e/?igsh=MWdldGx5a2NlOTE2aA==
„Cień węża” to finałowy tom trylogii „Kroniki rodu Kane”, czy serii opartej na mitologii egipskiej autorstwa Ricka Riordana.
W tym tomie, podobnie jak w poprzednim, głównym złem jest Apopis, który chce połknąć słońce i zniszczyć świat, a rodzeństwo Kane i cały Dom Życia muszą go przed tym powstrzymać, używając wszystkich możliwych środków, nawet tych najbardziej...
2024-05-17
Po twórczość Edgara Allana Poe chciałam sięgnąć od dawna, bo to taki klasyczny autor, z którego twórczości czerpało wielu twórców, których uwielbiam i teraz miałam w końcu okazję poznać jego „Zagładę domu Usherów”.
I to jest dobry sposób na poznanie autora, bo to zbiór opowiadań, w którym znajdują się zarówno opowieści grozy, jak i jego opowiadania detektywistyczne i poematy, więc jest dość szeroki przekrój jego twórczości. Sam język nie był łatwy, choć koniec końców był i tak prostszy niż myślałam, że będzie. Opowieści grozy były klimatyczne i sięgające głęboko w duszę i lęki człowieka, więc podobały mi się najbardziej, za to kryminalna odsłona podobała mi się średnio, chociaż spore wrażenie robi to, że Dupin był pierwszym w historii literatury detektywem i to na nim wzorowani byli wszyscy moi ulubieni detektywi. Czułam w niektórych historiach trochę chaosu, co sprawiało, że się gubiłam, chociaż nie wiem do końca, czy to nie wina tego, że nie wszystko zrozumiałam. Zdarzały się przypadki, że szukałam w Internecie interpretacji niektórych utworów, więc było to dla mnie trochę wyzwanie czytelnicze.
Po twórczość Edgara Allana Poe chciałam sięgnąć od dawna, bo to taki klasyczny autor, z którego twórczości czerpało wielu twórców, których uwielbiam i teraz miałam w końcu okazję poznać jego „Zagładę domu Usherów”.
I to jest dobry sposób na poznanie autora, bo to zbiór opowiadań, w którym znajdują się zarówno opowieści grozy, jak i jego opowiadania detektywistyczne i...
„Ucieczka z zamku Falaise” to 16 tom serii „Zwiadowcy” Johna Flanagana i tak naprawdę niewiele mam o nim do powiedzenia, bo ta seria od wielu tomów nie zaskakuje niczym nowym. Uważam, że trzeba mieć w życiu chociaż jedną taką serię, po której wiadomo, czego się spodziewać, bo daje to taki komfort, gdy się po nią sięga i dla mnie są to właśnie „Zwiadowcy”. Bohaterów uwielbiam, więc cokolwiek robią, ja jestem zadowolona, chociaż fajerwerków nie ma.
„Ucieczka z zamku Falaise” to 16 tom serii „Zwiadowcy” Johna Flanagana i tak naprawdę niewiele mam o nim do powiedzenia, bo ta seria od wielu tomów nie zaskakuje niczym nowym. Uważam, że trzeba mieć w życiu chociaż jedną taką serię, po której wiadomo, czego się spodziewać, bo daje to taki komfort, gdy się po nią sięga i dla mnie są to właśnie „Zwiadowcy”. Bohaterów...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to