-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1190
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać451
Biblioteczka
2024-05-11
2024-05-09
Przeciętna to w moim mniemaniu najlepsza ocena tej książki. To klasyczne czytadełko akuratne do zbiorkomu, lekkie, całkiem wciągające, i, co najważniejsze, z fabułą na tyle prostą, że nie da się w niej zagubić.
Tytułowa Hanka pojawia się w zasadzie tylko na chwilę, by powić główną bohaterkę książki, i to jej losy śledzimy od narodzin do dorosłości. Nie chcę tutaj zdradzać szczegółów (choć w miarę czytania da się je przewidzieć), ale wszystkie wątki - rodzinne, edukacyjne, społeczne, miłosne, przedstawione są w sposób naiwny i pozbawiony psychologicznej głębi. Trochę to wygląda jak fabuła serialu w stylu hallmarkowskim przeniesiona na papier.
Czy wrócę do tej Autorki? Lektura "Hanki" nie obraziła mnie tak, jak twórczość wielu innych polskich pisarek obyczajowych, więc jeśli organizm poprosi o coś niewymagającego na plażę, to pewnie rozejrzę się po bibliotece.
Przeciętna to w moim mniemaniu najlepsza ocena tej książki. To klasyczne czytadełko akuratne do zbiorkomu, lekkie, całkiem wciągające, i, co najważniejsze, z fabułą na tyle prostą, że nie da się w niej zagubić.
Tytułowa Hanka pojawia się w zasadzie tylko na chwilę, by powić główną bohaterkę książki, i to jej losy śledzimy od narodzin do dorosłości. Nie chcę tutaj zdradzać...
2024-05-05
"Osobisty przewodnik" odczekał na półce kilka lat, bo wymyśliłam sobie, że będzie to moja lektura na wieczory w Pradze. W końcu się doczekałam. Plan zwiedzania miałam ustalony po swojemu, więc książka służyć mi miała przede wszystkim we wczuciu się w klimat i z tego wywiązała się znakomicie. To rzeczywiście bardzo osobisty przewodnik. Pełen miejsc, których w większości trudno znaleźć w standardowych publikacjach (ale też i nie takich, których niezobaczenie będzie jakąś wielką stratą).
To co powstrzymuje mnie od wyższej oceny to maniera Autora, pozującego trochę na przewodnicką wersję arbitra elegancji. On po prostu wie co jest ważne, na Pradze zjadł zęby, gardzi mainstreamową turystyką i wartość widzi tylko w niszy. Nie jak gmin przetaczający się masą po Hradczanach. W dodatku miastu nonszalancko poświęca niewiele więcej czasu, co samemu sobie. Liczne anegdotki z życia Autora oczywiście wpisują się w tytuł książki ("osobisty"), podobnie jak i nieoczywiste miejsca (znów "osobisty"), więc trochę się czepiam, ale chyba po prostu oczekiwałam mniej pretensjonalnego wykonania.
"Osobisty przewodnik" odczekał na półce kilka lat, bo wymyśliłam sobie, że będzie to moja lektura na wieczory w Pradze. W końcu się doczekałam. Plan zwiedzania miałam ustalony po swojemu, więc książka służyć mi miała przede wszystkim we wczuciu się w klimat i z tego wywiązała się znakomicie. To rzeczywiście bardzo osobisty przewodnik. Pełen miejsc, których w większości...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-05-05
Zbiór reportaży o sytuacji kobiet w krajach poradzieckich. Cieszę się, że Autorka nie skupia się tylko na Rosji, Ukrainie, czy Kaukazie, bo są też -stany Azji Centralnej, ale w dość symbolicznych ilościach.
Treść w zasadzie sprowadza się do idei "rozsądnego konserwatyzmu", czyli wojen, przemocy wobec kobiet i wszelkich form dyskryminacji. Jeśli czytaliście jakąkolwiek książkę o tych krajach, która nie była pisana przez mężczyzn piejących o honorze i gościnności tamtych nacji, to nie znajdziecie tu nic nowego. Niemniej jednak temat zawsze wart jest podniesienia, dlatego 8/10.
Zbiór reportaży o sytuacji kobiet w krajach poradzieckich. Cieszę się, że Autorka nie skupia się tylko na Rosji, Ukrainie, czy Kaukazie, bo są też -stany Azji Centralnej, ale w dość symbolicznych ilościach.
Treść w zasadzie sprowadza się do idei "rozsądnego konserwatyzmu", czyli wojen, przemocy wobec kobiet i wszelkich form dyskryminacji. Jeśli czytaliście jakąkolwiek...
2024-05-04
To była długa, ale ciekawa przygoda, której towarzyszyło całe spektrum wrażeń - od pewnego zaszokowania, mimo, że do pruderyjności mi daleko, do zachwytu nad boccacciową miłością do życia (i seksu, zwłaszcza seksu). Parę(naście) opowiadań raczej nie zyskałoby dzisiaj uznania, a biorąc pod uwagę tłumaczenia się samego Autora wplecione w tekst i skierowane do swoich czytelniczek, było kontrowersyjne także i te ponad 600 lat temu. Bo wiecie, seks w różnych konfiguracjach, rzadko kiedy małżeńskich, zajmuje tam większość stron.
Należy jednak pamiętać, że książka nie jest jakimś ideologicznym oświadczeniem Boccaccia. Historie, które opowiada sobie florencka młodzież nie mają jednolitego charakteru. Raz poważnie piętnuje w nich małżeńską zdradę i liche prowadzenie się kobiet, by w innych opowiadaniach chwalić zmyślność małżonków w przyprawianiu sobie rogów. Raz kobiecy intelekt jest doceniany, by gdzie indziej wytykać białogłowym przyrodzoną słabość umysłu. Jedyne co jest względnie spójne to niechęć do kleru. I duża chęć do seksu, ale o tym już chyba wspominałam ;).
Moim zdaniem warto skonfrontować się z Dekameronem. Nie każda opowieść jest warta przeczytania, ale całość daje wgląd we wczesnorenesansowe postrzeganie obyczajowości w dość specyficznym okresie epidemii. Dobra lektura dla ludzi, którzy myślą, że kiedyś ludzie nie umieli się bawić i doceniać ziemskich uciech.
To była długa, ale ciekawa przygoda, której towarzyszyło całe spektrum wrażeń - od pewnego zaszokowania, mimo, że do pruderyjności mi daleko, do zachwytu nad boccacciową miłością do życia (i seksu, zwłaszcza seksu). Parę(naście) opowiadań raczej nie zyskałoby dzisiaj uznania, a biorąc pod uwagę tłumaczenia się samego Autora wplecione w tekst i skierowane do swoich...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-04-24
Z wielką przyjemnością wróciłam do Milkont i Wilna by spotkać się z Narwojszami i Birkontami. Miałam nadzieję, że książka będzie przynajmniej tak dobra jak część pierwsza, a okazała się chyba lepsza.
Akcja ma miejsce kilkadziesiąt lat później, a życie bohaterów Silva Rerum, Urszuli, Kazimierza i Jana Kirdeja, dobiega, lub dobiegło już końca. Rozliczanie się z przeszłością przynosi gorzkie konstatacje, więc i nastrój jest tutaj nieco cięższy niż w pierwszej części. Nie poprawia go też młodsze pokolenie, bo życie przypadło im na czas szwedzkich najazdów i epidemii dżumy, a i charaktery ich nie są aż tak wyraziste jak starszego pokolenia. Nie zmienia to faktu, że fabuła rozwija się smakowicie, zarówno ta "współczesna", jak i ta, która wydarzyła się pomiędzy oboma tomami i powoli odkrywa tutaj swoje tajemnice.
To wszystko byłoby jednak "tylko" ciekawą powieścią, gdyby nie język - poetyki, barwny, płynny, który przenosi w czasie i przestrzeni i zdecydowanie wynosi narrację na literackie wyżyny. Tym językiem naprawdę można się delektować.
Z wielką przyjemnością wróciłam do Milkont i Wilna by spotkać się z Narwojszami i Birkontami. Miałam nadzieję, że książka będzie przynajmniej tak dobra jak część pierwsza, a okazała się chyba lepsza.
Akcja ma miejsce kilkadziesiąt lat później, a życie bohaterów Silva Rerum, Urszuli, Kazimierza i Jana Kirdeja, dobiega, lub dobiegło już końca. Rozliczanie się z przeszłością...
2024-04-11
Nie cieszy mnie wystawianie jedynek, ale lubię być szczera w ocenach. Tutaj nie znalazłam żadnych pozytywów, może poza tym, że książka nie była szczególnie długa.
Pomysł na fabułę przekombinowany do granic możliwości, klei się wyłącznie dlatego, że tak zdecydowała Autorka, bo jakiegoś prawdopodobieństwa trudno się tutaj doszukać. A minimum realizmu jednak by się przydało, inaczej książka bardziej przypomina fanfica nastolatki o spotkaniu amerykańskiej gwiazdy na spacerze do osiedlowej Żabki. W teorii wszak wszystko jest możliwe. Drugi problemem jest pewne wrażenie zapętlenia - jadą, gadają, idą, gadają, przemieszczają się, gadaja itd., mało w tym dynamiki i na dłuższą metę nic z tego nie wynika poza rozwiązaniami fabularnymi z kapelusza.
Wszelkie braki fabularne nikną jednak wobec bohaterów. A raczej bohaterki, bo cała reszta to tylko tło dla Matki Walczącej™. Trudno mi przywołać z pamięci tak antypatyczną postać i naprawdę - strata dziecka niczego tutaj nie tłumaczy. Personifikacja agresji, która nie potrafi komunikować się inaczej niż krzykiem, pogardą, niecierpliwością i irytacją, i to nieważne z kim rozmawia, czy z jedynym przyjacielem, czy z ojcem dziecka, który wszak również jest rodzicem, czy ze starszą kobietą, która straciła rodzinę. Niemal co druga jej wypowiedź działa w oparciu o schemat wydrzeć się na kogoś, a potem mieć chwilę refleksji, że "no może akurat nie zasłużył, ale jest pod ręką xD". Nie wiadomo, czemu te refleksje mają służyć, bo nic w zachowaniu bohaterki nie ewoluuje. Jej ból jest lepszy niż innych.
Nie ma co się rozpisywać, strata czasu.
Nie cieszy mnie wystawianie jedynek, ale lubię być szczera w ocenach. Tutaj nie znalazłam żadnych pozytywów, może poza tym, że książka nie była szczególnie długa.
Pomysł na fabułę przekombinowany do granic możliwości, klei się wyłącznie dlatego, że tak zdecydowała Autorka, bo jakiegoś prawdopodobieństwa trudno się tutaj doszukać. A minimum realizmu jednak by się przydało,...
2024-04-09
Nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać i to dobrze, bo zostałam arcymile zaskoczona. Nie jest to powieść historyczna w stylu Sienkiewicza. Na całe szczęście. Autorka idzie własną drogą tworząc historię szlacheckiej rodziny Narwojszów, pełną spraw przyziemnych, ludzkich i nieszczególnie pedagogicznych.
Stąd może zbulwersowanie niektórych czytelników na rzekomą współczesność bohaterów - wchodzących w dorosłość chimerycznych bliźniąt Urszuli i Kazimierza, ich schodzących w starość rodziców Elżbiety i Jana Macieja, a także lekko zaburzonego trudnymi doświadczeniami z czasów dziecięcych Jana Kirdeja Bironta. Oni są po prostu z założenia mało realistyczni, mają odzwierciedlać pewne postawy i dobrze wpasować się w fabułę. A co do zarzutów o wspomnianej współczesności - kiedyś mentalnie ludzie może i nie byli do końca tacy sami jak my dzisiaj, ale nie oznacza to, że byli przedstawicielami innego gatunku. A już na pewno nie nam decydować, czy któraś z postaci mogła się historii przydarzyć, czy też nie, tym bardziej, że Autorka nie przywołuje jakichś współczesnych idei i postaw nieznanych w XVII wieku. Dziwi mnie zdziwienie, że jeden z bohaterów jest homoseksualistą, i to w dodatku takim, o którym nikt oficjalnie nie wie. Statystycznie nie ma opcji, by wśród polskich szlachetków od czasu do czasu nie przydarzyła się odmienna orientacja. Zakochanie od pierwszego wejrzenia? Weryfikacje życiowych planów? Orgie i inne "grzeszne" pokusy ciała? Brak pełnego pokory zachwytu nad klasztornym życiem? Nic tu nie brzmi wyłącznie współcześnie. Ale rozumiem, kiedyś tak lekko i bez potępienia by o tym nie pisało. Pokuszę się o stwierdzenie, że pod kątem potrzeb bohaterowie Autorki są bardziej prawdziwi, niż pełni cnót rozlicznych, godni naśladowania bohaterowie Sienkiewicza.
Jednak to nie charakterni bohaterowie i nie fabuła, choć wciągająca, tak mnie miło zaskoczyła. Największą frajdę sprawiła mi strona językowa, czyli zdania wielokrotnie złożone biegnące przez kilka stron, ale wciąż czytelne, a także styl kwiecisty, barokowy i erudycyjny, ale nie przekombinowany archaizmami. Myślę, że duża też tutaj zasługa Tłumaczki. Dialogów jest niewiele i nie są wyznaczone półpauzami, ale są obecne.
Reasumując ten przydługi wywód - jeśli ktoś się spodziewa szlacheckiej opowieści z wielką historią w tle to może się rozczarować. Jeśli zaś spodziewacie się ciekawej historii w barwnym anturażu to szczerze polecam.
Nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać i to dobrze, bo zostałam arcymile zaskoczona. Nie jest to powieść historyczna w stylu Sienkiewicza. Na całe szczęście. Autorka idzie własną drogą tworząc historię szlacheckiej rodziny Narwojszów, pełną spraw przyziemnych, ludzkich i nieszczególnie pedagogicznych.
Stąd może zbulwersowanie niektórych czytelników na rzekomą...
2024-04-01
To bardziej produkt uboczny filmu dokumentalnego, niż "pełnoprawny" reportaż. Bez większego pomysłu, bez minimalnego choćby zaplecza historycznego, bez zaangażowania. Czytając miałam wrażenie, że Autorka trafiała do tej Bośni zupełnie przypadkiem i spisała po prostu swoje wrażenia, tak, jak czasem spisuje się w pamiętniku wrażenia z urlopu. Jeśli już niewiele jest merytoryki, to dobrze byłoby to wypełnić ciekawą narracją i lepszym opracowaniem jedynej siły książki - to znaczy wypowiedzi osób zajmujących się identyfikacją ofiar ludobójstwa i krewnych tychże ofiar. Taki temat zasługuje na o wiele lepsze i uważniejsze opracowanie.
Być może film jest dużo lepszy, ale po lekturze nie mam już potrzeby sprawdzenia.
To bardziej produkt uboczny filmu dokumentalnego, niż "pełnoprawny" reportaż. Bez większego pomysłu, bez minimalnego choćby zaplecza historycznego, bez zaangażowania. Czytając miałam wrażenie, że Autorka trafiała do tej Bośni zupełnie przypadkiem i spisała po prostu swoje wrażenia, tak, jak czasem spisuje się w pamiętniku wrażenia z urlopu. Jeśli już niewiele jest...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-03-28
Bardzo realistyczna fantastyka, nie pod kątem szczurów ludojadów czy mutantów, ale zachowań społecznych, jakie mogły by zaistnieć wśród garstki ocalałych z nuklearnej zabawy. Na drodze głównego bohatera, Artema, Autor postawił przedstawicieli różnorodnych systemów politycznych, religijnych czy filozoficznych i pozwolił im się zaprezentować w mniej (to częściej) lub bardziej zachęcający sposób.
Pod kątem ideologicznym to trochę odkrywanie Ameryki – nie znajdziemy tu szczególnej głębi i rewolucyjnych idei, choć na tego typu wątkach zbudowana jest duża część fabuły. Mi to jednak nieszczególnie przeszkadzało, przecież dla wychowanego w kompletnym odcięciu od szkoły i mediów Artema każde zetknięcie z filozoficzną myślą było nowością. Jeśli dodać do tego młody wiek Autora, który Metro 2033 wydał w wieku 26 lat, to trudno wymagać tutaj jakiegoś poważnego traktatu filozoficznego.
Bohaterowie z Artemem na czele może i nie byli szczególnie porywający, ale na swój sposób swojscy i normalni. Mogę tylko powiedzieć, że nie ma sensu za bardzo się do większości z nich przywiązywać.
Ale to wszystko nic. Mnie bez reszty wciągnęła atmosfera - duszna, przytłaczająca, niespieszna i nastrojowa w rosyjski sposób. To, co działo się w tunelach swoją subtelnością i pewnym niedopowiedzeniem bardzo sugestywnie działało na wyobraźnię, chętnie zobaczyłabym to na ekranie. Dużą rolę w budowaniu klimatu miały też opisy stacji, uznane przez niektórych za zbyt rozwlekłe. Moim zdaniem pozwalały na lepsze zrozumienie tego, jak ludzie w metrze funkcjonowali, jak wyglądała ich monotonna codzienność, nędzne namiastki rozrywek i walka o pozory normalności, by zachować człowieczeństwo. Do detali budujących to uniwersum Autor naprawdę się przyłożył.
Ostatnimi laty mocno zaniedbałam gatunek fantasy, a tutaj trafiłam od razu w dziesiątkę. No, może w dziewiątkę ;)
Bardzo realistyczna fantastyka, nie pod kątem szczurów ludojadów czy mutantów, ale zachowań społecznych, jakie mogły by zaistnieć wśród garstki ocalałych z nuklearnej zabawy. Na drodze głównego bohatera, Artema, Autor postawił przedstawicieli różnorodnych systemów politycznych, religijnych czy filozoficznych i pozwolił im się zaprezentować w mniej (to częściej) lub bardziej...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-03-24
Książka napisana chyba wyłącznie dla własnej przyjemności. W "Półmistrzu" nie znalazłam ani sensacji, ani kryminału, ani retro klimatu. Niezapamiętywalni, płascy bohaterowie, nieangażująca intryga, Zazwyczaj daję się wciągnąć nawet marnym kryminałom, tutaj zupełnie nie zainteresowało mnie kto zabił.
Wątki historyczne - skupione wokół wojny, Gombrowicza i szachistów - Autor wplótł na siłę i bez polotu. Nie mam pojęcia czemu służyć miało wymienianie niebędących bohaterami książki mistrzów szachowych i ich cech charakterystycznych. Poza dodaniem objętości.
Książka z gatunku "za dwa lata zapomnę, że w ogóle ją czytałam". Nawet miałam myśl, że też byłabym w stanie coś takiego napisać, i to bynajmniej nie jest komplement. Do wspominanej w innych opiniach Agathy Christie nie ma nawet podejścia.
Książka napisana chyba wyłącznie dla własnej przyjemności. W "Półmistrzu" nie znalazłam ani sensacji, ani kryminału, ani retro klimatu. Niezapamiętywalni, płascy bohaterowie, nieangażująca intryga, Zazwyczaj daję się wciągnąć nawet marnym kryminałom, tutaj zupełnie nie zainteresowało mnie kto zabił.
Wątki historyczne - skupione wokół wojny, Gombrowicza i szachistów -...
Trudno mi uwierzyć, że już 9 lat minęło od wydania "Tajemnicy domu Helclów"... Piąty raz spotykamy się z krakowską detektywką i po dość spadkowym tomie czwartym z radością mogę odnotować, że profesorowa Szczupaczyńska wraca do formy. Niestety, jednak wciąż nie tej z pierwszych tomów. Tym razem los pobłogosławił naszą bohaterkę dwoma trupami i rzucił wyzwanie w postaci wielu ślepych tropów w nieułatwiającym śledztwa anturażu powodzi z 1903 roku. Przyrodzone bohaterce mieszczańskie pruderie muszą z kolei ustąpić, kiedy Szczupaczyńska dla dobra śledztwa "infiltruje" społeczność krakowskich urningów.
Intryga kryminalna ginie nieco pod nawałem erudycji Autorów i naporem samego Krakowa, jego historii, topografii i mentalności mieszkańców. Nie oceniam tego pozytywnie ani negatywnie, taka jest natura tej serii, ale warto mieć świadomość, że to coś więcej niż kryminał.
To, czego nie kupiłam to rozdziały Franciszki, zadziornej służącej Szczupaczyńskich, pomyślane chyba jako komediowy przerywnik. Ostatecznie bez żalu przelatywałam je wzrokiem, bo i niełatwo je czytać, ze względu na bardzo autorską ortografię bohaterki.
Czy sięgnę po następny tom? Oczywiście, że tak.
Trudno mi uwierzyć, że już 9 lat minęło od wydania "Tajemnicy domu Helclów"... Piąty raz spotykamy się z krakowską detektywką i po dość spadkowym tomie czwartym z radością mogę odnotować, że profesorowa Szczupaczyńska wraca do formy. Niestety, jednak wciąż nie tej z pierwszych tomów. Tym razem los pobłogosławił naszą bohaterkę dwoma trupami i rzucił wyzwanie w postaci wielu...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to