rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

„Gaslighting” Paulina Jaskuła to książka, która na pierwszy rzut oka pięknie się prezentuje, jednak jej tytuł nie mówi większości zbyt wiele. Niemniej jednak książka porusza niezwykle istotny temat przemocowych związków, przemocy psychicznej stosowanej wobec drugiej osoby, jak również podpowiada, jak można skutecznie się od tego odciąć.
Książka jest niezwykle potrzebna, bo przemoc, szczególnie ta psychiczna często z boku nie jest widoczna, ale tkwienie w niej potrafi prowadzić do tragedii. Niejednokrotnie, każdy z nas spotkał się z przypadkami przemocy bezpośrednio, czy pośrednio. Często takie przypadki zdarzają się tuż obok nas, za zamkniętymi drzwiami rodziny, która pozornie wydaje się idealnie szczęśliwą.
Jest to bardzo ważny poradnik, który przybliża również historię samej autorki, która właśnie wygrała walkę o samą siebie, o swoje życie i odzyskała wolność, która należy się każdemu z nas.
Po ten poradnik warto sięgnąć dla siebie, dla innych, możemy go polecać, możemy korzystać z jego porad i starać się pomóc innym, tym którzy tej pomocy od nas potrzebują. Nie pozostawajmy obojętni na krzywdę innych, bo kiedyś to my możemy potrzebować, aby ktoś wyciągnął pomocną dłoń w naszą stronę.
Poradnik nie czyta się jednym tchem, z uwagi na trudne tematy w nim poruszone, ale porady dawane przez autorkę są bardzo życiowe i dają czytelnikowi do myślenia. Ja czytając, analizowałam swoje życiowe doświadczenia i sytuacje. Niezwykle ważna, wartościowa i dobitna pozycja, którą naprawdę warto przeczytać. Dla siebie, dla swoich bliskich, dla znajomych, dla tych którym brakuje odwagi zawalczyć o siebie!

„Gaslighting” Paulina Jaskuła to książka, która na pierwszy rzut oka pięknie się prezentuje, jednak jej tytuł nie mówi większości zbyt wiele. Niemniej jednak książka porusza niezwykle istotny temat przemocowych związków, przemocy psychicznej stosowanej wobec drugiej osoby, jak również podpowiada, jak można skutecznie się od tego odciąć.
Książka jest niezwykle potrzebna, bo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Zaginiona Księga” Kamili Goszczyńskiej to kolejna wspaniała pozycja, którą miałam wielką przyjemność przeczytać wraz z moimi pociechami. My jesteśmy wielkimi fanami wspólnego czytania, które towarzyszy nam niemal od pierwszych dni życia i wciąż staramy się podtrzymywać tę tradycję codziennego, wspólnego czytania przed snem.

W tej historii autorka zabiera nas we wspaniałą podróż wraz z sympatycznym skrzatem imieniem Wanda. To właśnie ona odkryła, że jedna z książek, która miała trafić do wspaniałej, pełnej nowości Biblioteki Narodowej, trafiła na półkę do antykwariatu, w którym nie brakuje starych tytułów. Zdarzyło się tak właśnie przez Wandę, a przy okazji została nieco obnażona jej nadpobudliwość, co nie jest również łatwe do zaakceptowania. Skrzatka teraz czuje się winna i postanawia naprawić swój błąd, a w tym przedsięwzięciu pomaga jej Alojzy. Ale czy aby na pewno uda się przywrócić książkę na właściwy adres, na który powinna od razu trafić? Odpowiedź na to pytanie poznamy, sięgając właśnie po ten tytuł!

Wanda i Alojzy wspólnie działają w celu przywrócenia książki, na początkowo wyznaczone jej miejsce. Skrzat nie byłby w stanie sam zdziałać tak wiele, dlatego też Wanda postanowiła udać się po pomoc. I to również jest niezwykle ważną lekcją dla czytelników, szczególnie tych najmłodszych, którzy przekonają się, że poproszenie kogoś o pomoc nie jest niczym złym i czasem warto to zrobić, dla uzyskania pożądanego efektu. Niemniej jednak niejednokrotnie każdy z nas twierdząc, że nie będzie się nikogo o nic prosił, działa sam, a pomoc przyjaciół może okazać się dla nas zbawienna.

 Jest to wspaniała przygoda dwójki przyjaciół, która może czytelnikowi podkreślić wartość, jaką w życiu daje nam przyjaźń. Niejednokrotnie nie doceniamy wartości przyjaźni w naszym życiu, co może nam dopiero w życiu pokazać sytuacja, w której pomoc przyjaciół okaże się dla nas potrzebna. Czy nie każdy z nas zna przysłowie, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie… Bo z reguły właśnie w sytuacjach kryzysowych dowiadujemy się, na kogo w życiu tak naprawdę możemy liczyć, a kto zostawi nas z naszymi problemami samych. Myślę, że w życiu każdy z nas się o tym przekonał. Najważniejsze jednak jest to, aby docenić prawdziwych przyjaciół, którzy są obok nas, dbać i pielęgnować ten wspaniały dar, który został nam w życiu dany.

Do napisania książki autorka została zainspirowana prawdziwymi wydarzeniami, które jednak miały nieco inny przebieg, aniżeli nasza tutejsza historia.

Przepiękna i niezwykle wartościowa książka, którą bardzo przyjemnie nam się czytało, spędziliśmy z nią wspaniały czas. Dodatkowo wielkim atutem książki są piękne ilustracje, które umilają czytelnikowi czytanie, ale co najważniejsze tych młodszych czytelników potrafią również zainteresować i przyciągnąć ich uwagę. Moje dzieciaki podczas czytania były nimi zachwycone, a po zakończonym czytania już kilka razy wracaliśmy do tej książeczki. Dzieciaki są chyba najlepszym wyznacznikiem tego, czy książka była dobra, gdy była dla nich przeznaczona! Dodatkowo ten tytuł idealnie nadaje się niemal dla każdego przedziału wiekowego. Ja czytałam książeczkę ze swoimi maluchami, do 5 lat, ale idealnie ta historia sprawdzi się także dla dzieci starszych. Będzie też świetna dla tych, które właśnie rozpoczynają swoją przygodę z czytaniem i sami chętnie po nią sięgną. Literki są duże, także i czytać będzie się im łatwo.

Mnie ta książeczka oczarowała! Moje dzieci również, dlatego z całego serca polecam się na nią skusić!

„Zaginiona Księga” Kamili Goszczyńskiej to kolejna wspaniała pozycja, którą miałam wielką przyjemność przeczytać wraz z moimi pociechami. My jesteśmy wielkimi fanami wspólnego czytania, które towarzyszy nam niemal od pierwszych dni życia i wciąż staramy się podtrzymywać tę tradycję codziennego, wspólnego czytania przed snem.

W tej historii autorka zabiera nas we wspaniałą...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czy myślicie, że znacie siebie naprawdę. Czy jest ktoś, kto może powiedzieć, że zna siebie doskonale. Ja uważam, że nie! Bo tak naprawdę często nawet nie jesteśmy w stanie przewidzieć własnego zachowania, jak byśmy postąpili, gdybyśmy znaleźli się w kryzysowej sytuacji.
„Miło mi się poznać. Gdzie kończy się świat, a zaczynam ja” dr Sary Kuburic to wspaniały poradnik, który pozwoli nam skupić się na samym sobie, zrozumieć jak wielkie znaczenie mają podejmowane przez nas decyzje i dostrzec zależność między pewnymi elementami naszego życia. Dzięki tej pozycji możemy odkryć, coś, co jest w nas, jednak na co dzień tego nie dostrzegamy. Ja podczas czytania tej pozycji niejednokrotnie miałam wrażenie, jakby autorka doskonale mnie znała i pisała właśnie o mnie!
Dzięki temu tytułowi można sobie uświadomić, że nasze życie jest w naszych rękach, a każda podejmowana przez nas decyzja je kształtuje, w mniejszym, bądź większym stopniu.
Kiedyś niechętnie sięgałam po poradniki, jednak to w znacznym stopniu uległo zmianie, a ta zmiana działa na plus, bo to właśnie one najwięcej mogą wnieść do mojego życie, pomagają odkrywać siebie, wdrażać dobre nawyki, czy eliminować negatywy! Bardzo serdecznie polecam ten tytuł, a wydawnictwu dziękuję za możliwość jego przeczytania!

Czy myślicie, że znacie siebie naprawdę. Czy jest ktoś, kto może powiedzieć, że zna siebie doskonale. Ja uważam, że nie! Bo tak naprawdę często nawet nie jesteśmy w stanie przewidzieć własnego zachowania, jak byśmy postąpili, gdybyśmy znaleźli się w kryzysowej sytuacji.
„Miło mi się poznać. Gdzie kończy się świat, a zaczynam ja” dr Sary Kuburic to wspaniały poradnik, który...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Ruch oporu. Walka z szatanem we wnętrzu Kościoła” Michael Voris to książka niezwykle potrzebna w dzisiejszych trudnych czasach. Dla mnie temat religii jest elementem totalnie indywidualnym, który jest niezwykle ważny, niemniej jednak staram się nigdy nikogo nie przekonywać i nie narzucać swoich racji. Uważam natomiast, że Polska jest jednym z nielicznych krajów, w których wiara kościoła w dalszym ciągu pozostaje silna i nienaruszona, choć ostatnimi czasy i to zaczyna się zmieniać.
Myślę, że wielu zgodzi się z tym, że wiary z polityką nie należy mieszać. Każde z nich powinno być oddzielną jednostką, niezależną od siebie, mogącą wyrazić swoje zdanie i niezależnie od wiary w Boga, każdy z nas może mieć inne poglądy polityczne. Nigdy te dwie kwestie nie powinny być uzależniane od siebie wzajemnie. Niestety realia dzisiejszych czasów zupełnie odbiegają od tych założeń.
Uważam, że „Ruch oporu. Walka z szatanem we wnętrzu Kościoła” może wielu osobom otworzyć oczy na to, co dzieje się we wnętrzu kościoła katolickiego, którego wiara dosłownie jest niszczona. Ludzie wreszcie muszą się obudzić, otworzyć oczy i dostrzec to, co wokół wyprawiają inni. Bunt przeciw temu, co jest robione, jest nieunikniony, aby świat dalej mógł funkcjonować w wierze katolickiej. Cała wiara poddawana jest ponownej interpretacji, która jest kształtowana na nowo, bardzo często również dopasowywana do istniejących standardów, potrzeb i wymogów dzisiejszego świata. Nikt nie zwraca uwagi naprawdę, fakty, a czyta wszystko tak, aby było dobrze dzisiaj, tu i teraz.
Wiele zastrzeżeń i zarzutów ludzie mają również w kierunku duszpasterzy, którzy często zaburzają nauczanie moralne, które powinno być ich priorytetem. Niestety posługa dla Boga stała się dla wielu możliwością łatwego dorobku, co nie idzie w parze z deklarowaną Bogu posługą. Takie akty stają się jedynie jeszcze większym rozjuszeniem dla ludzi atakujących kościół, którzy mają pożywkę z nietaktownych zachowań czy słów. Ich morale odeszły daleko, dlatego ciężko też ich nie oceniać, nam jako osobom postronnym.
Michael Voris w swojej książce przybliża czytelnikowi najważniejsze punkty, które obrazują atak na kościół, jaki w dzisiejszych czasach szerzy się w społeczeństwie. Ukazuje on tym samym niezwykle pilną potrzebę powstania ruchu oporu ze strony osób, które naprawdę wierzą, chcą ratować dobre imię kościoła i pokazywać obraz wiernych katolików, z których przykład powinniśmy czerpać. Każdy z nas nie powinien oglądać się na innych, a wyłącznie skupiać na sobie, to w końcu osobista świętość jest początkiem mojego nawrócenia, które może zapoczątkować szerzenie dobra i dawać innym przykład. Myślę, że wszyscy, każdy z nas, bez najmniejszego wyjątku, najpierw szuka winy u innych, nie dostrzegając popełnianych przez siebie błędów, co jeszcze bardziej nas zaślepia.
Książka porusza bardzo i niezwykle aktualny temat, dlatego warto po nią sięgnąć. Pomaga ona otworzyć oczy na to, co dzieje się dzisiaj wokół nas. Może pomóc zobrazować pewne fakty, dostrzec nieprawidłowości i zrozumieć niektóre decyzje, które mogą być dla wielu niezrozumiałe.
Myślę, że tytuł nie został odpowiednio wypromowany i nagłośniony, bo została ona wydana już trzy lata temu, a jakże niewielu miało okazję ją przeczytać. Ja ten tytuł będę dalej polecała i już przekazałam do czytania mojej mamie, bo jestem pewna, że ją książka również zachwyci i bardzo poruszy swoją realnością. Ja ten tytuł z całego serca polecam dla wszystkich, zarówno tych wierzących, chcących umocnić swoją wiarę, jak również tym zagubionym!

„Ruch oporu. Walka z szatanem we wnętrzu Kościoła” Michael Voris to książka niezwykle potrzebna w dzisiejszych trudnych czasach. Dla mnie temat religii jest elementem totalnie indywidualnym, który jest niezwykle ważny, niemniej jednak staram się nigdy nikogo nie przekonywać i nie narzucać swoich racji. Uważam natomiast, że Polska jest jednym z nielicznych krajów, w których...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Miłość w kratach oczu” Patryk Przewłocki to książka, która zaintrygowała mnie przede wszystkim swoim tajemniczym opisem. Informacje, że nie będzie to najpiękniejsza historia, którą w życiu poznamy, nie wszystkich zachęci do sięgnięcia po ten tytuł. Niemniej jednak jej oschłość i szorstkość czytelników już może skusić. Jakoś tak wychodzi, że czytelnicy chętnie sięgają po te brutalne tytuły, które czytając, wzbudzają w nas wiele emocji, wiele przede wszystkim tych negatywnych emocji, niemniej jednak nie potrafimy z nich zrezygnować. Sama zresztą również często wybieram takie tytuły, mimo iż zostają we mnie na długo, a emocje wciąż buzują, to i tak ponownie wybieram podobne historie. Myślę jednak, że takie historie, jak ta opisana w „Miłość w kratach oczu” są nam niezwykle potrzebne. Mogą one ostrzec czytelnika, o tym, jak wielkie niebezpieczeństwa czyhają na nas na każdym kroku, w naszym życiu.
Tym większe było moje zaciekawienie książką, że jej autorem jest mężczyzna. Przyznam szczerze, że gdy tak analizuję, to nie zdarza mi się często sięgać po tytuły napisane przez mężczyzn, a jeśli już to z reguły są to naprawdę dobrze napisane kryminały, thrillery, powieści sensacyjne, czy też fantastyka. Mężczyźni o problemach, szczególnie tych problemach, które w życiu dotykają wielu, nie mówią zbyt często i nie mówią o nich również chętnie. Uczucia są często dla nich tematem tabu, a jak to kiedyś powiedział mąż…” raz powiedziałem Ci, że Cię kocham, to jak się coś zmieni, to Cię o tym poinformuje”. Chłodne podejście do kobiety, która z reguły przepełniona jest uczuciami, miłością i ciepłem. Nie odtrąca, ale sama często znosi odtrącenie, bez nadmiernych słów.
Często będąc zakochaną, kobiety przymykają oczy na wiele problemów, które mają miejsce obok. Zdarza się tłumaczenie zachowań drugiej osoby, którą za wszelką cenę chcemy zachować w naszym wyidealizowanym obrazie, którego nikt i nic nie może zaburzyć.
Grupa przyjaciół, na której czele stoi Patus, to naprawdę zgrana paczka, która przyjaźni się od lat i mimo wszystko. Ich życie nigdy nie było usłane różami, a piętrzące się problemy zawsze starali się rozwiązywać razem. Rozbite rodziny, ale również niełatwe życie w domu jedynie scaliło przyjaźń chłopaków, którzy wkraczając w dorosłość, nadal zawsze mogą na siebie liczyć. Wspólne cierpienie zdecydowanie umacnia relacje, o czym mogli się przekonać chłopcy, mimo iż niejednokrotnie się nie rozumieli, to w sytuacjach kryzysowych zawsze potrafili znaleźć wspólny język. Przyjaźń i wsparcie, jakie daje, okazuje się mieć, niezwykle wielkie znaczenie w życiu chłopaków, którym w życiu przychodzi borykać się z niezliczonymi problemami, ale zawsze na siebie mogą liczyć. Dodają sobie otuchy, wspierają i najzwyczajniej w świecie po prostu są razem. Problemy rodzinne, alkoholowe i inne, z którymi przyszło się im w życiu mierzyć, nie są tematem łatwym, tym większy szacunek dla autora!
Ta książka wzbudziła we mnie wiele emocji i z pewnością na długo zostanie ona w mojej głowie. Nie jest to tytuł długi, a forma i duża ilość dialogów, którą autor zastosował, sprawia, że czyta się ją z wielkim zaciekawieniem i bardzo szybko, nie zauważamy, nawet kiedy przewracamy ostatnią stronę. Myślę, że książka zasługuje na poświęcenie jej chwili i osobiście uważam, że ten tytuł został za mało wypromowany! Ja z pewnością będę polecała dalej książkę i zachęcała do sięgnięcia po ten tytuł.
Za możliwość przeczytania dziękuje portalowi sztukater.

„Miłość w kratach oczu” Patryk Przewłocki to książka, która zaintrygowała mnie przede wszystkim swoim tajemniczym opisem. Informacje, że nie będzie to najpiękniejsza historia, którą w życiu poznamy, nie wszystkich zachęci do sięgnięcia po ten tytuł. Niemniej jednak jej oschłość i szorstkość czytelników już może skusić. Jakoś tak wychodzi, że czytelnicy chętnie sięgają po te...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Dziewczyna z Konstancina” Witold Horwath to już moje drugie spotkanie z Hanką Lubochowską, która jest główną bohaterką serii „Lisica”.
Przyznam szczerze, że pierwsza część mnie zachwyciła, dlatego nie mogłam odmówić sobie przyjemności sięgnięcia po kolejny tom. Hania odnajduje się w policyjnych szeregach, ciągle jednak musi walczyć o swoje, udowadniać na każdym kroku, że kobieta też może sobie świetnie radzić. W policyjnym świecie, po brzegi wypełnionym męskimi osobnikami, pierwsza policjantka niestety nie ma lekko, a współpracownicy dodatkowo nic nie ułatwiają, a wręcz przeciwnie!
Tym razem mamy do czynienia z morderstwem znanego z niejasnych interesów prawnika. Wszystko mogłoby wskazywać na biznesowe morderstwo, jednak gdy przyjrzymy się sprawie bliżej, okazuje się, że nie wszystko wygląda tak, jak początkowo zakładaliśmy. Książka zabiera nas w podróż po niebezpiecznej Warszawie i jej okolicach. Po drodze natrafiamy na wiele niebezpieczeństw, sekretów i zagadek, których rozwiązania mogą nas zaskoczyć. Akcja książki nawet na chwilę nie zwalnia tempa, ciągle utrzymując napięcie na bardzo wysokim poziomie!
Uwielbiam książki, których akcja osadzona jest w okresie międzywojennym, a ten tytuł tylko mnie utwierdził w tym przekonaniu! Autor napisał świetną, trzymającą w napięciu serię, która mnie zachwyciła! Bardzo autorowi za możliwość przeczytania i zrecenzowania tej zaskakującej serii o wyjątkowej i silnej policjantce Hannie! Ja bardzo serdecznie ze swojej strony polecam tę serię!

„Dziewczyna z Konstancina” Witold Horwath to już moje drugie spotkanie z Hanką Lubochowską, która jest główną bohaterką serii „Lisica”.
Przyznam szczerze, że pierwsza część mnie zachwyciła, dlatego nie mogłam odmówić sobie przyjemności sięgnięcia po kolejny tom. Hania odnajduje się w policyjnych szeregach, ciągle jednak musi walczyć o swoje, udowadniać na każdym kroku, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Draka na antypodach” Katarzyny Ryrych to wspaniała historia, która zachwyci młodych czytelników. Jest to opowieść o czwórce przyjaciół Kostek, Draka, Policjanna i Art. To właśnie z tymi bohaterami mamy możliwości przeżywania ich letnich przygód, które wciągną nas w ich wspaniały, wypełniony przemyśleniami świat dorastania.
Nadszedł długo wyczekiwany czas letniego odpoczynku, który dla czwórki przyjaciół okazał się nie tylko beztroską zabawą, ale przede wszystkim pierwszą poważną lekcją życia, która zwiastuje ogromne zmiany, które mają nastąpić w ich życiu. Niewielkie miasteczko, które jest za blisko wielkiego miasta, aby mogło pozwolić sobie na wielkie atrakcje, ale zbyt daleko, aby nie brakowało chęci na korzystanie z tych nieco oddalonych! Jednak książka pokazuje nam, że przygoda może na nas czekać zawsze i wszędzie!
Czwórka przyjaciół, która dużą wagę przywiązuje do swoich więzi i interakcji, które się budują w ich relacjach. Ludzkie związki, przyjaźnie, rodzinne więzi nie są dla młodych, szczególnie w okresie dorastania, tematem łatwym, a w tej książce mamy możliwość poznania wartości przyjaźni, która w życiu jest tak cenna. Niejednokrotnie bowiem w naszym życiu dochodzi do zmian, na które nie byliśmy przygotowani, ale dzieją się one niezależnie od tego, czy my się z tym zgadzamy, czy też nie. Wielkie znaczenie jednak w takich przypadkach mają nasze więzi z otoczeniem, a także to na kogo naprawdę możemy liczyć.
Książka została napisana idealnie przez autorkę dla młodych czytelników. Myślę, że zastosowana forma dużej ilości dialogów w znacznym stopniu zachęci ich do czytania i zainteresują samą historią, gdyż czyta się to zdecydowanie lżej i szybciej, a dla młodych czytelników ma to ogromne znaczenie!
Myślę, że jest to książka przeznaczona dla dzieciaków, które właśnie poczynają swoje pierwsze kroki w kierunku dorastania, a już z pewnością im najbardziej przypadnie do gustu, bo najwięcej z niej skorzystają! Ja, jako dorosły czytelnik muszę przyznać zachwyciłam się tym tytułem, niezwykle żałuję, że sama nie miałam okazji przeczytać czegoś tak wspaniałego w okresie swego dorastania!
Nie można pominąć wspaniałego wydania książki, które zachwyca oko! Ja bardzo serdecznie polecam!

„Draka na antypodach” Katarzyny Ryrych to wspaniała historia, która zachwyci młodych czytelników. Jest to opowieść o czwórce przyjaciół Kostek, Draka, Policjanna i Art. To właśnie z tymi bohaterami mamy możliwości przeżywania ich letnich przygód, które wciągną nas w ich wspaniały, wypełniony przemyśleniami świat dorastania.
Nadszedł długo wyczekiwany czas letniego...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki NIEWIDZIĄTKA. Przewodnik po emocjach i nie tylko Sophie Miller, Andy J. Pizza
Ocena 9,3
NIEWIDZIĄTKA. ... Sophie Miller, Andy...

Na półkach:

„Niewidziątka. Przewodnik po emocjach i nie tylko” autorstwa Sophie Millar oraz Andy J. Pizza to przepięknie wydana książeczka dla dzieci, która zachwyca w pierwszej kolejności swoimi wizualnymi aspektami. Moją uwagę od razu przyciągnęła, a ponieważ posiadam dwoje wspaniałych maluszków, to od razu wiedziałam, że chcę, abyśmy mieli możliwość ją poznać.
Uczucia są obecne w życiu każdego człowieka, niemniej jednak każdy przeżywa je nieco inaczej. Bardzo ważne jest, aby potrafić nazwać swoje uczucia, umieć sobie z nimi radzić i nie tłumić ich w sobie. Emocje, czy uczucia, to coś, czego nie zobaczymy gołym okiem, przeżywamy je wewnątrz siebie, możemy się dzielić nimi z innymi, ale również możemy je tłumić w sobie, co jednak może mieć negatywne skutki dla naszego organizmu. Uczucia i emocje to nieodzowny element życia każdego z nas, nie ma znaczenia, czy chcemy ich, czy nie, one bezwarunkowo same pojawiają się w naszym życiu, a my musimy nauczyć się je przede wszystkim rozpoznawać i sobie z nimi odpowiednio poradzić.
Wprowadzenie dziecka w świat, w którym dopiero wszystko odkrywa i poznaje, jest wielkim , przed którym stają rodzice. Wykorzystywanie edukacyjnych książeczek, które mogą nam w tym pomóc, jest niezwykle cennym przywilejem, który został nam dany! Ja korzystam z niego w pełni i jestem bardzo wdzięczna za tą możliwość, szczególnie gdy a na tak wspaniałe pozycje, jak ta. „Niewidziątka” to cudowny przewodnik po ludzkich emocjach oraz uczuciach, których nie jesteśmy w stanie zobaczyć. A jak wytłumaczyć dziecku coś, czego nie widać!
Zostajemy zabrani do ludzkiego świata, w którym nazwane zostało wszystko to, co nie jest widzialne dla człowieka gołym okiem. Jest niezwykle wiele emocji, które bardzo trudno jest ująć w słowach, niemniej jednak każdy z nas je odczuwa. Ale jak można wytłumaczyć ich istnienie, odczuwanie dziecku. Same często odczuwamy trudności z nazwaniem emocji, które są w nas, a co dopiero mówić o wytłumaczeniu ich maluszkowi.
Książka przede wszystkim zawiera cudowne ilustracje, które obrazują prezentowane emocje. Jest to niezwykle ciekawa forma zainteresowania dzieci, ale również pobudzenia ich wyobraźni, która będzie miała szerokie pole do popisu! Nie tylko emocje zostały nazwane, ale również zmysły, bo chociażby węch i zapachy, które również dzieci dopiero poznają. Smaki, których jest cała gama, a ich wprowadzanie do dziecięcego życia zaczyna się już na wczesnym etapie dzieciństwa.
Ta książeczka skradła zarówno moje, jak i serduszka moich dzieci! Zachwyciła nas i zaczarowała na długie godziny, które wspólnie z nią spędzamy. Jestem przekonana, że jeszcze przez bardzo długi czas będziemy po nią chętnie sięgać i się nią zachwycać.
Takie książeczki są niezwykle ważne i potrzebne. Zdecydowanie powinno być ich więcej. Mimo iż nie ma w nich wiele teksu, ten, który został ujęty, kierowany jest bezpośrednio do dzieci, co w znacznym stopniu ułatwia dotarcie do nich. Przekaz jest rzeczowy i konkretny, a wydanie kolorowe i piękne, co przyciąga uwagę najmłodszych czytelników. Dla mnie jest to książka idealna dla dzieci, wiele ich nauczy, a z pewnością nie zanudzi! Jeśli szukacie idealnego prezentu dla maluszka, to ten będzie dobrym wyborem.
Ja bardzo serdecznie polecam książeczkę dla dzieci, bo będą nią zachwycone! Moje dzieciaki ją po prostu pokochały!

„Niewidziątka. Przewodnik po emocjach i nie tylko” autorstwa Sophie Millar oraz Andy J. Pizza to przepięknie wydana książeczka dla dzieci, która zachwyca w pierwszej kolejności swoimi wizualnymi aspektami. Moją uwagę od razu przyciągnęła, a ponieważ posiadam dwoje wspaniałych maluszków, to od razu wiedziałam, że chcę, abyśmy mieli możliwość ją poznać.
Uczucia są obecne w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Miłość nie wystarczy” Alutka to pięknie wydany tomik poezji, który wzbudza pozytywne emocje, gdy tylko na niego spojrzymy. Delikatny, uczuciowy i sympatyczny, to moje pierwsze skojarzenia z tomikiem poezji, który trafił w moje ręce.
Przyznam szczerze, że osobiście nigdy nie byłam wielkim miłośnikiem poezji. Szczególnie niechętnie patrzyłam w kierunku poezji w szkole, gdy czytając wiersze, tak naprawdę niewiele z nich rozumiałam. Niemniej jednak, patrząc teraz, z perspektywy czasu myślę, że najzwyczajniej w świecie do wszystkiego w życiu należy dojrzeć i dorosnąć. U mnie ten moment chyba już nadszedł. Dojrzałam do tego, by sięgać po poezję, zachwycać się nią i cieszyć. Dostrzegać w niej piękno i ukryte przesłanie, które autor chce nam przekazać.
Poezja jest zdecydowanie wyjątkowym dziełem literatury, które przepełnione jest emocjami. Jest to chyba ulubiona forma autorów na dzielenie się z innymi swoimi emocjami, przeżyciami. Bardzo często poprzez wiersze autorzy wyrażają swoje emocje, zarówno te pozytywne, jak i negatywne, o których nie mają odwagi mówić wprost. Bardzo często jest tak, że łatwiej jest nam nasze przeżycia przelać na papier w formie poezji, aniżeli otwarcie mówić, szczególnie oczywiście w przypadku emocji negatywnych, smutnych przeżyć, czy strat! Myślę, że poezja nie jest dla każdego, a już z pewnością nie w każdym wieku, czy etapie życia możemy, czy też powinniśmy po nią sięgać.
W tym zbiorze znajdziemy niezliczone emocje, głównie te negatywne, smutki, wzruszenia, ale również i przemyślenia. Jest ona niezwykle refleksyjna i skłania odbiorcę do przemyśleń w kwestii sensu istnienia, otaczającego nas świata, ale również ciągłego szukaniu sensu w życiu i kolejnego wyznaczania celów, tak aby ciągle dążyć do ich realizacji. Dla niektórych brak w życiu uczucia powoduje utratę sensu istnienia, dlatego odnalezienie prawdziwych uczuć staje się ich życiowym priorytetem, a każde niepowodzenie powoduje ogromny smutek i utratę sensu życia.
Ta pozycja jest dla osób, które czują za dużo, za dużo myślą i analizują, a życie na świecie traktują, jako przystanek, słodko – gorzki przystanek, a wszystkie emocje i uczucia z niezwykłą intensywnością kumulują w swoim umyśle.
Jest to wspaniały tomik poezji, który mnie zachwycił. Niezwykle przypadł mi do gustu. Przyznam, że myślę, że to już mój czas, aby sięgać po tak wyjątkowe pozycje. Oczywiście nie jest to kryminał z akcją w zawrotnym tempie, ale wspaniały odstresowywacz, który pozwoli nam na chwile wyciszenia, spokoju i przeanalizowania naszych życiowych postępowań. Będzie to nasz moment do refleksji nad naszym życiem. Myślę, że taki moment, szczególnie w dzisiejszych, zabieganych czasach, w których wszyscy ciągle gdzieś pędzimy, każdemu jest potrzebny.
Dodatkowo należy podkreślić, jak pięknie został on wydany! Myślę, że ta pozycja idealnie może się sprawdzić w formie prezentu, szczególnie dla osób wrażliwych, dojrzałych i tych, które zbyt wiele emocji duszą w sobie, nie chcąc się nimi podzielić z innymi. Może to być dla nich pierwszy krok do rozmowy. Ja już wiem, że ten tytuł będzie moją propozycją prezentową na zbliżający się dzień mamy. Moja mama z pewnością doceni takie cudo. Zresztą, to właśnie ona zaszczepiła e mnie miłość i pasję do książek, którą teraz pielęgnujemy razem.
„Miłość nie wystarczy” to wspaniała pozycja, którą bardzo serdecznie polecam!

„Miłość nie wystarczy” Alutka to pięknie wydany tomik poezji, który wzbudza pozytywne emocje, gdy tylko na niego spojrzymy. Delikatny, uczuciowy i sympatyczny, to moje pierwsze skojarzenia z tomikiem poezji, który trafił w moje ręce.
Przyznam szczerze, że osobiście nigdy nie byłam wielkim miłośnikiem poezji. Szczególnie niechętnie patrzyłam w kierunku poezji w szkole, gdy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Formuła Ellie” Agnieszka Rautman Szczepańska, to wspaniała literatura dziecięca, która nie tylko może pomóc zachęcić najmłodszych do sięgania po książki, ale również porusza niezwykle ważny w dzisiejszych czasach temat samoakceptacji. Jest to kolejny już tom książek z serii „Czytam, bo lubię”, który kradnie serca młodych czytelników, ale zachwyca również i dorosłych!
Ella to młoda dziewczynka, którą wychowuje ojciec. W życiu dziewczynki zabrakło mamy, jednak gdy przychodzi odpowiedni wiek, pojawia się tajemnicza postać Nano, wraz z którym Ella wyrusza w magiczną podróż odkrywania samej siebie! Wokół Elli od zawsze działy się dziwne rzeczy, których nikt nie potrafił wyjaśnić, niemniej jednak w dzisiejszych czasach, nikt nie powie głośno o czarach, bo od razu może zostać wyśmiany! Nano zabiera dziewczynkę, zgodnie z obietnicą daną jej matce, do Biblioteki Elfów, gdyż uważa, że jest ona już na tę życiową wyprawę gotowa! To właśnie podczas tej podróży Ella odkrywa swoją przeszłość, pochodzenie i przodków, a wszystko, czego się dowiaduje, jest dla niej nie lada zaskoczeniem! Ma możliwość spotkania, chociażby swojej babci, ale również i poznania Elfów, których istnienia do tej pory nie dopuszczała do myśli. Ale nie jest to zwykła podróż, gdyż tą zaplanowała dla dziewczynki mama, po której odziedziczyła coś tajemniczego – nie chcę tutaj zdradzić zbyt wiele, Niemniej jednak jest to podróż, która odmieni życie dziewczynki!
Autorka wspaniale przedstawiła historię dziewczynki, której nie sposób nie polubić podczas czytania. Mnie niezwykle cała historia przypadła do gustu i myślę, że może być idealną lekturą dla młodych czytelniczek, które dopiero rozpoczynają swoją przygodę z czytaniem. Uważam to książeczka, która może okazać się tą, która przekonała młode damy do częstszego sięgania po książki do czytania!
Niestety szkalowanie i prześladowanie w dzisiejszych, okrutnych czasach zdarza się nagminnie, co często skutkuje nerwowymi załamaniami, depresją, a są i przypadki, że kończy się odebraniem sobie życia. Autorka poruszyła w książce temat zaakceptowania siebie takim, jakim się jest naprawdę. Niezależnie od akceptacji społeczeństwa, niezależnie od utartych stereotypów i mody, ale po prostu zaakceptować siebie tu i teraz, dziś, dokładnie takim, jakim się jest! Jest to niezwykle ważne i myślę, że powinniśmy to dzisiejszej młodzieży podkreślać na każdym możliwym kroku.
Książka nie jest długa, dlatego czyta się ją bardzo szybko i przyjemnie! Dodatkowym, wielkim atutem są duże litery, które idealnie sprawdzą się dla młodych czytelniczek! Bardzo polecam!

„Formuła Ellie” Agnieszka Rautman Szczepańska, to wspaniała literatura dziecięca, która nie tylko może pomóc zachęcić najmłodszych do sięgania po książki, ale również porusza niezwykle ważny w dzisiejszych czasach temat samoakceptacji. Jest to kolejny już tom książek z serii „Czytam, bo lubię”, który kradnie serca młodych czytelników, ale zachwyca również i dorosłych!
Ella...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Debit” C. J. Tudor to książka, która zaskakuje, intryguje, ale przede wszystkim przeraża! Nie trzeba koniecznie niestworzonych potworów i fikcyjnych, przerażających postaci, aby wzbudzić w czytelniku strach! Ja podczas czytania tego tytułu zdecydowanie czułam strach i obawy o spokojny byt i życie! Ale książki w ogóle nie chciałam odkładać! Wciągnęła mnie, zaintrygowała i nie miałam chęci nawet na moment jej odkładać!
Hannah wraz z innymi studentami akademii wyruszyła w podróż, jednak ich autokar uległ wypadkowi, wielu zginęło, a ci, którzy przeżyli, teraz muszą połączyć siły, aby przetrwać.
Meg, zupełnie nieświadomie w jaki sposób, znalazła się nad górami w wagonie kolejki linowej. Ani ona sama, ani nikt z jej współtowarzyszy nie jest świadomy tego, w jaki sposób się tam znaleźli, ale pewne jest to, że mieli wspólny cel podróży, tylko czy teraz uda się go zrealizować…
Carter natomiast znajduje się w schronisku narciarskim, w którym występują coraz znaczniejsze utrudnienia z elektrycznością. Szalejąca zamieć śnieżna, to żywioł, który nie ogląda się na nikogo.
Trzy zupełnie niezwiązane ze sobą historie, jednak w każdej z nich występuje niebezpieczeństwo o własne życie i wola walki o nie. Co więcej, może połączyć bohaterów…
„Debit” to książka, która początkowo nabiera rozpędu z akcją, ale gdy już odpowiednio się rozpędzi, to nic nie jest w stanie jej zatrzymać! Poznajemy wielu barwnych i świetny wykreowanych bohaterów, którzy z pewnością wzbudzą w nas wiele emocji, zarówno tych pozytywnych, jak i negatywnych! Bo co jak co, ale podczas czytania mocji nie zabraknie! Momenty kryzysowe, kiedy jesteśmy postawieni pod ścianą i tak naprawdę wtedy właśnie okazuje się, do czego tak naprawdę jesteśmy zdolni, ale również na kogo naprawdę możemy liczyć!
Świetnie napisana książka, która niejednokrotnie zaskakuje czytelnika, a samo zakończenie powoduje zbieranie szczęki z podłogi! Dla mnie petarda! Bardzo serdecznie polecam!
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu!

„Debit” C. J. Tudor to książka, która zaskakuje, intryguje, ale przede wszystkim przeraża! Nie trzeba koniecznie niestworzonych potworów i fikcyjnych, przerażających postaci, aby wzbudzić w czytelniku strach! Ja podczas czytania tego tytułu zdecydowanie czułam strach i obawy o spokojny byt i życie! Ale książki w ogóle nie chciałam odkładać! Wciągnęła mnie, zaintrygowała i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Mrówka gotówka” Grzegorz Tutas to już kolejna wspaniała książka dla dzieci, którą miałam przyjemność czytać, a porusza niezwykle ważny temat, w który należy odpowiednio wprowadzić najmłodszych obywateli, którym są pieniądze.
Tym razem mamy możliwość odwiedzenia Królestwa Mrówek, w którym nastała zmiana rządów. Tym razem na czele całego królestwa stanie PracoWitek, którego sama miałam już okazję wcześniej poznać i polubić! Jak to zawsze bywa, zarówno w życiu, jak i w bajkach, przed nowym królem stoją nie lada wyzwania, a sprostać każdemu z nich nie jest rzeczą łatwą. Pierwszym, niezwykle poważnym wyzwaniem, z którym przychodzi się zmierzyć nowemu władcy Królestwa Mrówek, jest stworzenie systemu finansowego swego królestwa. Ale stworzenie takiego systemu nie może być bezmyślne i pochopne, a wymaga wielu nakładów przemyśleń, analiz, rozmów i odpowiedniego planu działania. System finansowy musi być skonstruowany mądrze, dlatego wszystko trzeba bardzo dokładnie przeanalizować i przemyśleć, przewidując wszystkie możliwości. Dlatego też Król, gdy staje przed takim wyzwaniem, nie podejmuje decyzji samodzielnie, a wybiera się po pomoc i cenne porady do pozostałych, mądrych mrówek z królestwa. Burzliwe analizy, rozmowy, pomysły i wspólne cele prowadzą do powstania finansowego systemu, który miał być idealny, tylko czy aby na pewno jesteśmy w stanie stworzyć coś idealnego, co sprawdzi się w każdej okoliczności, nie będzie miało dziur i nie znajdą się na to, nasze przysłowiowe „kruczki prawne”!?
Pieniądze od zawsze były, są i będą obecne w naszym życiu, jednak wielu nie zdaje sobie sprawy z tego, jak ciężko czasem trzeba pracować, aby je mieć. Ich wartość jest również zróżnicowana w zależności od kraju, sytuacji, czy czasu, w jakim je posiadamy. Ostatnimi laty w życiu mieliśmy okazję drastycznie się o tym przekonać. Pieniądze nie zawsze są warte tyle samo, bo epidemia covid, a następnie wybuch wojny na Ukrainie, w niezwykle dosadny sposób zweryfikował nasze oszczędności. Inflacja, która gnała bez opamiętania, za każdym razem zmniejszając nasze zasoby finansowe i zarobki – w stosunku do nowych, szokujących cen, pojawiających się w sklepach. To właśnie czynniki ekonomiczne mają ogromny wpływ na wartość pieniądza, którą należy tłumaczyć dziecku, już od najmłodszych lat. A ten tytuł może nam to w znacznym stopniu ułatwić.
Nie jest to temat łatwy, niemniej jednak forma, w jakiej został ujęty przez autora, pozwala go zrozumieć nawet laikowi. Dlatego „Mrówka gotówka” jest niezwykle ważnym tematem, który cały czas jest obecny w naszym życiu. Dodatkowo czytanie książki umilają nam wspaniałe ilustracje, które cieszą oko czytelnika i zachwycają zarazem. Piękne wydana książka, obok której nie można przejść obojętnie.
Jest to idealny tytuł dla najmłodszych czytelników, którym przed snem jeszcze bajki czytają rodzice, jak również dla tych nieco starszych, a może szczególnie dla nich! To właśnie oni są w wieku, kiedy ta wiedza zaczyna być im potrzebna, a tutaj mają wszystko przedstawiony w niezwykle przejrzysty i bardzo przyjemny sposób!
Pieniądze w życiu każdego prędzej czy później zaczną się pojawiać, dlatego dobrze jest przygotować swoje dziecko, na to, czego mogą się w życiu spodziewać, jakie niespodzianki mogą na nich czyhać oraz jak powinniśmy sobie w życiu z pieniędzmi radzić!
Ja ze swojej strony ten tytuł bardzo serdecznie polecam! Nam bardzo przypadł do gustu!

„Mrówka gotówka” Grzegorz Tutas to już kolejna wspaniała książka dla dzieci, którą miałam przyjemność czytać, a porusza niezwykle ważny temat, w który należy odpowiednio wprowadzić najmłodszych obywateli, którym są pieniądze.
Tym razem mamy możliwość odwiedzenia Królestwa Mrówek, w którym nastała zmiana rządów. Tym razem na czele całego królestwa stanie PracoWitek, którego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Geriatryczne biuro śledcze. Zajazd pod Szalonym Mnichem” to druga część stworzonej przez Iwonę Banach serii zatytułowanej Geriatryczne Biuro Śledcze, przy której zdecydowanie nie możemy narzekać na nudę! Oczywiście mając do czynienia z geriatrycznym biurem śledczym, musimy być przygotowani na zagadkę, dosłownie, nie do rozwiązania, ale również na potężną dawkę dobrego humoru! Bo właśnie to wszystko znajdziemy w tej książce!
Autorka ponownie zabiera nas w podróż z przedstawicielami Geriatrycznego Biura Śledczego, czyli Adą, która jest całym operatorem biura, oraz emerytowanymi policjantami Edziem, Hubertem i Purchawą. Jest to grupa starszych, aczkolwiek prężnie i skutecznie działających ludzi, którzy za wszelką cenę szukają rozwiązania każdej sprawy, nawet tej, z której nie widać wyjścia! Tej grupie towarzyszy dwójka młodzieńców Mela i Mateusz, którzy wprowadzają do historii powiew świeżości, nieco szaleństwa i wariacji. Z taką ekipą z pewnością nie będziemy mogli narzekać na nudę, a przeżyjemy kolejne wspaniałe przygody, poszukując winnych morderstwa, czy nawet morderstw!
Grupa prężnie działających detektywów tym razem dostaje zlecenie od Olgi, która jest przyjaciółką Ady. Córka kobiety została zamordowana w Zajeździe po Szalonym Mnichem, a co najgorsze wszelkie ślady zbrodni zniknęły, a na dodatek morderca tak naprawdę nie mógł wydostać się z pomieszczenia, w którym znaleziono ciało, bowiem drzwi zostały zabarykadowane książkami! Zwyczajnie nie miał możliwości ucieczki, a jednak go nie ma! Poszukiwanie mordercy w przypadku nieposiadania żadnych śladów ani poszlak okazuje się niezwykle skomplikowane, niemniej jednak Geriatryczne Biuro Śledcze nie poddaje się bez walki! Oczy wszystkich, wraz z podejrzeniami o popełnienie zbrodni, zostają skierowane ku Szalonemu Mnichowi! Tylko czy oczywiste rozwiązania zawsze się sprawdzają? Chyba byłoby to zbyt banalne, aby mogło okazać się prawdziwe! Dodatkowo tajemniczy budynek zajazdu, który skrywa wiele tajemnic i dające do myślenia usługi, które są w nim świadczone! Relaks na katafalku zastanowi bowiem wszystkich! Nie można również pominąć postaci tajemniczej Zgrozy, która ciągle pojawia się w pobliżu! A gdy wszyscy myślą, że zmierzają już ku rozwiązaniu zagadki, w najmniej spodziewanym momencie, pojawia się drugi trup, który jeszcze bardziej komplikuje, i tak już bardzo skomplikowaną, sytuację!
Nie trzeba chyba podkreślać, że podczas czytania tej komedii kryminalnej, możemy się bawić naprawdę wyśmienicie, a niekontrolowane wybuchy śmiechu są dosłownie nieuniknione! Autorka potrafi tak poprowadzić akcję, że czytelnik nie będzie się nudził, a co najważniejsze Iwona Banach potrafi czytelnika nie tylko zaciekawić i rozbawić, ale również zaskoczyć! A mnie w tej części zaskoczyła i to niejednokrotnie!
Nie ma konieczności znajomości poprzedniej części, aby móc skusić się na ten tytuł, niemniej jednak myślę, że może to pomóc w pewnych sytuacjach i odniesieniach, odnaleźć się czytelnikowi, znajdują się bowiem nawiązania do wcześniejszych losów bohaterów.
Styl pisarski autorki, niezmiennie zachwyca, wciąga i bawi! Dla mnie to jeden z ulubionych gatunków, podczas którego czytania mogę oderwać się od problemów życia codziennego, zapomnieć o kłopotach i najzwyczajniej w świecie, świetnie się bawić, rozwiązując kryminalne zagadki wraz z bohaterami powieści! Autorka w pisaniu powieści tego gatunku, dla mnie jest mistrzynią! Nie dość, że bawi, to wykreowani bohaterowie dają się lubić, a przygotowane przez nią zagadki kryminalne wciągają. Dlatego, czego chcieć więcej! Nic, tylko czytać! Ja serdecznie polecam! Nie tylko ten tytuł, ale całą serię!

„Geriatryczne biuro śledcze. Zajazd pod Szalonym Mnichem” to druga część stworzonej przez Iwonę Banach serii zatytułowanej Geriatryczne Biuro Śledcze, przy której zdecydowanie nie możemy narzekać na nudę! Oczywiście mając do czynienia z geriatrycznym biurem śledczym, musimy być przygotowani na zagadkę, dosłownie, nie do rozwiązania, ale również na potężną dawkę dobrego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Plan doskonały” Izabelli Frączyk, to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki, ale powieść od razu mnie zachwyciła! Styl autorki jest lekki, ale historia sama w sobie bardzo wciąga i wzbudza wiele emocji! Doskonały plan na życie, być może i istnieje, jednak zawsze musimy mieć na uwadze to, że życie samo potrafi zweryfikować nasze plany!
Ania to młoda dziewczyna, która czuje niesprawiedliwość od życia, za status, który otrzymała. Od zawsze zazdrościła kuzynce, która miała wszystko, czego zapragnęła, dlatego też Ania postanowiła ułożyć doskonały plan na swoje życie, aby osiągnąć upragnione cele! Dziewczyna wyjeżdża do Krakowa na studia, gdzie z każdym dniem realizuje swoje założenia i dąży do upragnionego celu. Bezwzględna, nie patrzy na nikogo, dla niej liczy się tylko ona sama i nigdy nie zważa na uczucia innych. Osobiście podczas czytania książki miałam momenty, w których podziwiałam Anię za jej upór i wytrwałość, ale zdarzały się również momenty, gdy miałam ochotę nią potrząsnąć i wykrzyczeć w twarz: Dziewczyno, co Ty wyprawiasz! Ania swoimi decyzjami, bezwzględnością i zachowaniem niejednokrotnie mnie zaskoczyła. Myślę, że nikt nie jest ze stali, a jak kiedyś słyszałam „Ci, którzy najwięcej uśmiechają się wśród tłumu, najczęściej płaczą w samotności”, te słowa od razu skojarzyłam z główną bohaterką. Nie można pominąć zakończenia, które wbiło mnie w fotel, ale tutaj nie zdradzę nic więcej, żeby nikomu nie psuć przyjemności z czytania!
Autorka stworzyła wyjątkową postać, która wzbudza w czytelnikach wiele emocji. Ja, podczas czytania, miałam mieszane odczucia w stosunku do niej, ale sumarycznie muszę przyznać, że polubiłam tę dziewczynę, choć bywało, że mnie drażniła! Zdecydowanie jest to barwna postać, którą warto poznać!
Książkę czyta się wyśmienicie, wciąga od pierwszej, do ostatniej strony. Jest lekko, ale są również i mocne sceny, aczkolwiek nie ma tutaj nigdzie przesady. Myślę, że autorka wszystko doskonale przemyślała i dopracowała. Ja tą historią jestem zachwycona i z wielką przyjemnością nadrobię pozostałe książki autorki, a ten tytuł wszystkim bardzo serdecznie polecam!

„Plan doskonały” Izabelli Frączyk, to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki, ale powieść od razu mnie zachwyciła! Styl autorki jest lekki, ale historia sama w sobie bardzo wciąga i wzbudza wiele emocji! Doskonały plan na życie, być może i istnieje, jednak zawsze musimy mieć na uwadze to, że życie samo potrafi zweryfikować nasze plany!
Ania to młoda dziewczyna, która...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Glass Hills” Anna Szczypczyńska to wspaniała, ciepła i niezwykle przyjemna powieść, która pozwoli nam na miłe spędzenie czasu.
Mila to młoda dziewczyna, która lubi ciszę spokój, ceni bliskich i wartości rodzinne. Wiedzie spokojne życie, nie posiada smartfonu, co jest znaczną nowością w dzisiejszych czasach. Jest ona niezwykle sentymentalna i uczuciowa, dlatego jej spotkanie z Aleksem nie zaowocowało wzajemną sympatią. On kieruje projektem, który ma zostać zakończony powstaniem Glass Hills Resort w Szklarskiej Porębie, gdzie dziewczyna sprzeciwia się budowie kolejnych wieżowców! Połączenie tych dwóch, kompletnie odległych biegunów poskutkowało ciekawą mieszkanką, która bywa również i wybuchowa.
Przyznam szczerze, że czytając, ten tytuł bawiłam się wyśmienicie! Ta książka jest przepełniona ciepłem, humorem i pasją. Mnie niezwykle do gustu przypadli bohaterowie, których od razu polubiłam! Ich utarczki i przepychanki, zmiany, które w nich następowały, to wszystko składa się na świetnie napisaną historię. Dodatkowo styl pisarski autorki jest niezwykle przyjemny i lekki. Ja w wiosennym okresie uwielbiam sięgać po tak wspaniałe i ciepłe historie!
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu.

„Glass Hills” Anna Szczypczyńska to wspaniała, ciepła i niezwykle przyjemna powieść, która pozwoli nam na miłe spędzenie czasu.
Mila to młoda dziewczyna, która lubi ciszę spokój, ceni bliskich i wartości rodzinne. Wiedzie spokojne życie, nie posiada smartfonu, co jest znaczną nowością w dzisiejszych czasach. Jest ona niezwykle sentymentalna i uczuciowa, dlatego jej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Marco” Anna Soprych – Kornaus otwiera sagę Kastilo, która jest z gatunku romansu mafijnego. Gatunek ten stał się niezwykle popularny na rynku, dlatego też jest poddany znacznej krytyce, a autorzy stoją przed nie lada wyzwaniem przebicia się w tym gatunku!
Książka zabiera nas w niebezpieczny świat, gdzie nie ma zasad, nikt nie przestrzega żadnych kodeksów, a bezwzględność ludzi potrafi wywołać ciarki u czytelnika! Poznajemy Marco, który jest przymierzany na następcę nowojorskiej mafii, dlatego też jak na takie stanowisko przystało, mężczyzna pozbawiony jest skrupułów, działa z zimną krwią, a gdy ktoś „nadepnie mu na odcisk”, to nic nie jest go w stanie powstrzymać. W przypadku straty przyjaciela mężczyzna postanawia go pomścić i właśnie napędzany tą żądzą dąży do odnalezienia osób za to odpowiedzialnych.
Dla mnie autorka świetnie poradziła sobie w gatunku, książka wciąga od pierwszej strony, zaskakuje i utrzymuje napięcie na wysokim poziomie. Bohaterowie, szczególnie Marco, są wyraziści i zapadają w pamięć czytelnika, dając się przy tym jednak obdarzyć sympatią! Porachunki mafii połączone z miłością, rodzinne konflikty, zazdrość i intryga, to wszystko ujęte w jednym miejscu poskutkowało historią, której nie mamy chęci odkładać, nim nie poznamy zakończenia… Ale autorka w tym przypadku zaserwowała nam takie, że od razu powinna dołączyć dalsze losy!
Świetna książką, którą bardzo serdecznie polecam! Za możliwość jej przeczytania bardzo dziękuję wydawnictwu!

„Marco” Anna Soprych – Kornaus otwiera sagę Kastilo, która jest z gatunku romansu mafijnego. Gatunek ten stał się niezwykle popularny na rynku, dlatego też jest poddany znacznej krytyce, a autorzy stoją przed nie lada wyzwaniem przebicia się w tym gatunku!
Książka zabiera nas w niebezpieczny świat, gdzie nie ma zasad, nikt nie przestrzega żadnych kodeksów, a bezwzględność...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Trenerka” Agnieszki Kareckiej to niezwykle emocjonalna, ważna książka, która porusza tematy naszego życia, podejmowanych decyzji, ale także tego, jakie te decyzje mogą mieć skutki, zarówno teraz, jak i w przyszłości.
Książka przedstawia nam wyboistą drogę Nadi, która jest nastolatką, a całą swoją pasję poświęcała akrobatyce sportowej, mając plany pójścia w ślady matki, która jest uznaną trenerką. Niestety dla dziewczyny życie miało inne plany. Pewne zdarzenia z jej życia zmuszają ją do przewartościowania swojej pasji i zmiany marzeń. Tak właśnie życie zaprowadziło ją do prowadzenia wakacyjnej sekcji w podupadającym klubie. To zadanie okazuje się większym wyzwaniem, aniżeli spodziewała się Nadia. Tam też poznaje doświadczonego przez życie Pawła, który również mierzy się z demonami swojej przeszłości. Tych dwoje wiele w życiu przeszło, a to, co wydarzyło się kiedyś, ciągle odbija się echem w ich życiu.
„Trenerka” to piękna, poruszająca i niezwykle emocjonalna historia. Autorka przeplata w niej przeszłość z teraźniejszością, dając tym samym obraz całej historii, emocji i pozwala zrozumieć czytelnikowi decyzje bohaterów. Bohaterowi w powieści zostali doskonale wykreowani, każde z nich jest wyraziste, pełne emocji i pasji. Czytając, poznamy zarówno tych, którzy wywołają w nas pozytywne emocje, jak również tych, którzy będą wywoływać negatywne emocje.
Jest to wyjątkowa, piękna powieść. Wywołała we mnie łzy smutku, wzruszenia, ale niejednokrotnie pojawiał się również uśmiech, zadowolenie i nadzieja. To niezwykła historia, którą bardzo serdecznie polecam i która na długo zostanie w moim sercu!
Za możliwość przeczytania tej wspaniałej historii bardzo dziękuję wydawnictwu.

„Trenerka” Agnieszki Kareckiej to niezwykle emocjonalna, ważna książka, która porusza tematy naszego życia, podejmowanych decyzji, ale także tego, jakie te decyzje mogą mieć skutki, zarówno teraz, jak i w przyszłości.
Książka przedstawia nam wyboistą drogę Nadi, która jest nastolatką, a całą swoją pasję poświęcała akrobatyce sportowej, mając plany pójścia w ślady matki,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Wielka wyprawa Felicji” to niewielkich rozmiarów książeczka autorstwa Tomasza Krupy, jednak myślę, że jest ona bardzo potrzebna. Autor poruszył w niej temat Kwadrantu przepływu pieniędzy, który myślę, większości dorosłym jest znany, choć może nie do końca pod właśnie tą nazwą. Pieniądze, bowiem są tematem powszechnym, obecnym w każdym domu. Niezależnie od tego, czy tego chcemy, czy też nie. Zarabianie pieniędzy jest niezbędne w każdej rodzinie, gdyż to właśnie dzięki nim jesteśmy w stanie się utrzymać, zrobić zakupy, zjeść, czy się ubrać. Są każdemu potrzebne do egzystencji, w mniejszej, czy większej ilości mieć je musimy, abyśmy mogli przetrwać na tym świecie. Dlatego też pieniądze i ich zarabianie, to temat niezwykle ważny, w który należy wprowadzić także nasze maluchy! Niezwykle ważne jest, aby znały one również wartość pieniądza już od najmłodszych lat, gdyż mając świadomość, że nie wszystko jest za darmo, a na każdą kolejną zakupioną zabawkę rodzice muszą poświęcić swój czas i włożyć ciężką pracę, może pomóc im uszanować w przyszłym życiu zarobione pieniądze i rzeczy za nie kupione.
Kwadrant Przepływu Pieniędzy, którego temat został poruszony w książce, wyjaśnia dzieciakom różne spojrzenie na zarabianie i zarządzanie pieniędzmi, obrazując cztery kwadranty, do których zaliczamy pracownika, samozatrudnionego, przedsiębiorcę i inwestora. Każdy z nas, tak naprawdę znajduje się w jednym z nich. Oczywiście kwadranty są ściśle od siebie uzależnione, mogą wzajemnie się łączyć, czy współpracować, ale każde z nich ma swoje główne zadania, wyzwania i daje inne możliwości, a my musimy sobie z nimi radzić, w zależności od tego, w którym z nich się znajdziemy!
Książka zabiera nas w magiczną wyprawę, wraz z główną bohaterką, którą jest Felicja i wyrusza ona w świat, bo chce uratować swojego brata. Oczywiście taka wyprawa wiąże się z niezliczonymi przygodami, które przeżywa Felicja, ale również nowymi postaciami, które spotyka na swojej drodze. Felicja zaprzyjaźnia się ze zwierzakami, które są przedstawicielami różnych Kwadrantów Przepływ Pieniędzy. Właśnie w ten sposób autor postanowił przybliżyć czytelnikowi każdego, z czterech finansowych światów. Mamy możliwość zobaczenia jego zalet, ale również i wad. W ten sposób dzieciaki poznają świat pieniędzy ich zarabiania, ale również niezwykle cennej sztuki zarządzania swoimi środkami finansowymi.
Ta książka to idealne wprowadzenie, dla dzieciaków do świata finansowych starań człowieka, który jest niestety dla każdego z nas nieunikniony. Bez pieniędzy nie jesteśmy w stanie funkcjonować w świecie, dlatego fajnie poczytać dziecku przygody Felicji, która zdecydowanie ułatwi rodzicom wyjaśnianie finansowych możliwości, jakie stoją w przyszłości przed dzieckiem.
Myślę, że ta książka sprawdzi się do wspólnego czytania z dzieckiem, choć pewnie jak u mnie, mogą pojawiać się niezliczone pytania dodatkowe, na które przyjdzie rodzicowi z cierpliwością odpowiadać! Ale idealnie sprawdzi się także, a może i szczególnie, dla dzieci starszych, które mogą już same przebrnąć przez świat zarabiania pieniędzy i możliwości z tym związanych. Dodatkowym plusem książeczki jest jej piękne wydanie, a także wspaniałe ilustracje, które w znacznym stopniu, umilają czytanie, a w przypadku młodszych dzieciaków, przyciągają również ich uwagę.
Bardzo ważna, bardzo potrzebna i bardzo przyjemna książka, która nie skradnie czytelnikom dużo czasu, a pozwoli wiele się nauczyć i odkryć finanse w życiu, które niestety były, są i będą obecne.
Ja bardzo serdecznie polecam książeczkę!

„Wielka wyprawa Felicji” to niewielkich rozmiarów książeczka autorstwa Tomasza Krupy, jednak myślę, że jest ona bardzo potrzebna. Autor poruszył w niej temat Kwadrantu przepływu pieniędzy, który myślę, większości dorosłym jest znany, choć może nie do końca pod właśnie tą nazwą. Pieniądze, bowiem są tematem powszechnym, obecnym w każdym domu. Niezależnie od tego, czy tego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Cztery królestwa. Początek” Katarzyny Pająk – Zjawińska to pozycja, która zaintrygowała mnie swoim opisem. Sięgając po ten tytuł, można spodziewać się dosłownie wszystkiego. Ja zawsze uwielbiałam sięgać po książki dla dzieci, tej miłości nauczyła mnie moja mama, która każdego dnia, z wielką przyjemnością czytała mi i mojej siostrze przed snem. Książek dziecięcych nigdy tak naprawdę nie zaprzestałam czytać, a gdy na świecie pojawiły się moje ukochane dzieciaki, wiedziałam, że w nich również chcę zaszczepić miłość do codziennego czytania. Tak właśnie wspólnie, każdego dnia czytamy przed snem. Jest to wyjątkowy, nasz czas, który umacnia nasze relacje i sprawia nam dużo przyjemności. Dlatego teraz powróciłam do czytania dziecięcej literatury ze zdwojoną siłą i bardzo mi się to podoba!
Autorka zabiera nas na w krainę, gdzie na czterech wzgórzach rosną wszelakie gatunki drzewek owocowych. A te cztery światy wzgórz, w pewien sposób połączyła jedna niezwykle wyjątkowa Grusza, bowiem na wzgórzach owocowe drzewka i ich nazwy symbolizowały urodziny jednego członka ludu. Każdy nowo narodzony otrzymywał imię, jak owocowe drzewo, z jednym jednak wyjątkiem dziewczynki, która nosiła imię Śmigówka. Jej prababcia zawsze tłumaczyła, że musi poczekać, aż urodzi się dziewczynka, która będzie godna tego, aby przyjąć imię Grusza! Wtedy wreszcie będzie można posadzić owocowe drzewko, które będzie ją symbolizowało! Tak właśnie powstała Grusza, która zapoczątkowała życie czterech królestw, nadając im sens istnienia.
To właśnie dzięki niej mamy możliwość poznania tych wspaniałych przygód i niezwykłych emocji, których w książce zdecydowanie nie brakuje! Co w tej książce jest piękne, to uczuć i emocji nie brakuje, ale autorka nie skupiła się wyłącznie na tych dobrych emocjach i uczuciach. One oczywiście występują, niemniej jednak przeplatane są z negatywnymi, jak chociażby złość, zazdrość, czy zdrada!
Autorka w książce kilkukrotnie nawiązuje do wydarzeń z poprzedniej książki, której niestety my na razie nie mieliśmy okazji czytać, co nieco utrudniało nam odnalezienie się chwilowe w sytuacji, aczkolwiek nie jest niemożliwe czytanie tej części bez znajomości tej poprzedniej.
Książka podzielona została na króciutkie rozdziały, które czyta się błyskawiczne, a całość ubarwiona została wspaniałymi ilustracjami, które cieszą oko czytelnika i choć nie ukrywam, że jest ich nieco mało, bo sama chętnie podziwiałabym je znacznie częściej, to i tak mnie, zachwyciły. Bardzo dużym plusem książki jest również zawarte w niej, na końcu, drzewo genealogiczne, które zdecydowanie ułatwia czytelnikowi, a już szczególnie dzieciom, odnalezienie się i zrozumienie, genealogii wszystkich poznanych w książce bohaterów.
Myślę, że, mimo iż bardzo krótka, to jednak niezwykle wartościowa i potrzebna książeczka, która spodoba się dzieciom, ale także i dorosłym. Najmłodsze dzieciaki z pewnością będą zadawały wiele pytań, tak przynajmniej działo się w naszym przypadku. Podczas czytania książeczki co chwilę padały kolejne pytania i prośby o wyjaśnienie. Niemniej jednak myślę, że warto uzbroić się w cierpliwość i do skutku wszystko dziecko wyjaśniać, bo przecież kiedy jak nie teraz i od kogo, jak nie od rodziców, mają one pozyskiwać wiedzę! Po cichu oczywiście liczę, że być może autorka pokusi się o możliwość napisania kolejnych części, które z pewnością byśmy, z wielką przyjemnością, również przeczytali! Wszystko na to wskazuje, bo nie można zostawić czytelników, szczególnie tych młodych z takim niedosytem!

„Cztery królestwa. Początek” Katarzyny Pająk – Zjawińska to pozycja, która zaintrygowała mnie swoim opisem. Sięgając po ten tytuł, można spodziewać się dosłownie wszystkiego. Ja zawsze uwielbiałam sięgać po książki dla dzieci, tej miłości nauczyła mnie moja mama, która każdego dnia, z wielką przyjemnością czytała mi i mojej siostrze przed snem. Książek dziecięcych nigdy tak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Alemama, czyli historie z życia wzięte” to książka Agaty Wolnej, której rodzinę uwielbiam i od lat podziwiam! Oboje rodziców są mi doskonale znani i bardzo przeze mnie lubiani, a ich rodzina jest dla mnie idealnym przykładem rodziny, którą sama chcę posiadać. Podziwiam ich za wspaniałe zorganizowanie, miłość, która jest widoczna gołym okiem i radość, którą czerpią z życia. Dlatego nie mogłam przejść obojętnie obok tej książki, ale bardzo chciałam ją przeczytać! Temat jest mi niezwykle bliski, gdyż sama na pokładzie mama dwójkę wspaniałych, ale często dających popalić dzieciaków. Alemamam jest oczywiście i w moim domu na porządku dziennym, używane częściej, niż mama!
„Alemama, czyli historie z życia wzięte” przedstawia nam codzienność trójki rodzeństwa Sofa, Stefek i Lulu oraz ich rodziców. Jak to zazwyczaj w takiej rodzinie bywa, bardzo dużo się dzieje, nawet wtedy, gdy teoretycznie panuje tam pozorny spokój, nie można się nudzić, a na awanturę nie trzeba długo czekać! Tytułowa Alemama to mama tej wspaniałej trójeczki dzieciaków, która częściej niż zwrot mama zdecydowanie słyszy: Ale mama. Autorka zabiera nas do dnia z życia rodziny z trójką dzieci, podczas którego dzieciaki potrafią egzekwować swoje marzenia i pragnienia, a rodzice muszą sobie z tym radzić. Nie brakuje oczywiście dobrego humoru, który każdego dnia towarzyszy rodzinie, wielu sytuacji, które faktycznie się zdarzają, gaf – zarówno tych dziecięcych, jak i rodzicielskich. Każdego dnia wielokrotnie wytrzymałość rodziców poddawana jest niezwykłej próbie, przygotowywanej w spontanicznych sytuacjach przez własne dzieciaki!
Książka została podzielona na niezbyt długie rozdziały, a w każdym z nich mamy przedstawioną inną sytuację z dnia codziennego poznanej rodziny. Każda sytuacja nam coś pokazuje, a na koniec możemy znaleźć niezwykle ważny wywód, który może okazać się bardzo pomocny w codziennym rodzicielstwie każdego z nas. „Alemama, czyli historie z życia wzięte” przede wszystkim pokazuje nam, jak wielkie znaczeniem w wychowywaniu dzieci ma podejście rodziców do tematu. Niezwykle ważne jest, a nawet najważniejsze, co autorka również podkreśla, poświęcanie dzieciom czasu! W dzisiejszych czasach bardzo często zdarza się, że dbamy o to, aby dzieci miały wszystko, zapominając tym samym, że poza wszystkimi materialnymi rzeczami, dzieci przede wszystkim potrzebują miłości i uwagi rodziców. Najwięcej możemy dać dzieciom, poświęcając im swój czas, okazując miłość poprzez wspólne zabawy, spacery, czy zwyczajne spędzenie czasu razem na nic nierobieniu!
Dzieci mają jedno dzieciństwo, tylko raz przeżywają każdy wiek i cały czas odkrywają nowe rzeczy i umiejętności. Bardzo ważne jest, aby rodzice nie przegapili tego wszystkiego, nie zostawili ich samym sobie, będąc zajętymi realizowaniem własnych marzeń i ambicji, gdyż może okazać się, że przegapiliśmy najważniejsze lata życia naszego dziecka, zaniedbując tym samym jego wychowanie. To, co dziecko wynosi z domu, jego wychowanie, wpojone wartości i nawyki, ma niezwykle ogromny wpływ na rozwój i ukształtowanie dziecka. Właśnie dzieciństwo dziecka decyduje o tym, na kogo ono wyrośnie, dlatego tak ważne jest, aby rodzice nie zaniedbywali swoich pociech w tym, najważniejszym okresie ich życia, bo dzieciaki na nas liczą!
Ta książka to lektura obowiązkowa dla każdego rodzica. Ja wyniosłam z niej wiele, a posumowania zawarte po każdym z rozdziałów są niezwykle potrzebne i wartościowe. Dodatkowo podczas czytania możemy naprawdę dobrze się bawić! Humoru w książce nie brakuje, a całość idealnie nadaje się zarówno dla najmłodszych, jak i starszych dzieci, a i rodzice mogą z niej wiele wynieść. Jest to po prostu lektura dla każdego, dlatego nie zastanawiajcie się, tylko czytajcie! Ja bardzo serdecznie polecam!

„Alemama, czyli historie z życia wzięte” to książka Agaty Wolnej, której rodzinę uwielbiam i od lat podziwiam! Oboje rodziców są mi doskonale znani i bardzo przeze mnie lubiani, a ich rodzina jest dla mnie idealnym przykładem rodziny, którą sama chcę posiadać. Podziwiam ich za wspaniałe zorganizowanie, miłość, która jest widoczna gołym okiem i radość, którą czerpią z życia....

więcej Pokaż mimo to