Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

„Pamięć jednak jest ulotna. Jak zapach czereśni. Wydaje się, że pewne wydarzenia i emocje pozostaną w twoich wspomnieniach na wieki, a tracisz je już po chwili. Ale któregoś dnia drobny szczegół może przypomnieć ci wszystko...”

Zazwyczaj nie zaczynam swoich opinii od cytatu, ale ten tak bardzo pasuje do tego, co czuję.  Magdalena Witkiewicz obudziła we mnie wspomnienia i nostalgię. Pozwoliła uwierzyć w miłość, marzenia i szczęście, które zawsze gdzieś na nas czeka. 

Przepiękna jest to historia. Pełna rodzinnych sekretów, skomplikowanych relacji i miłości.  Mądra, życiowa, zawiera dużo ponadczasowych prawd. Czasami zasmuca, ale są to krótkie momenty, które szybko znikają pod kołderką przytulności, ciepła i wrażliwości.

„Ulotny zapach czereśni” to powieść, która przypomina most łączący przeszłość z teraźniejszością. To, co wydarzyło się w Koluszkach w czasie wojny, ma swoją kontynuację we współczesnej Łodzi.  Magdalena Witkiewicz z wirtuozerią łączy wątki tworząc wyjątkową historię rodzinną, pełną emocji, tajemnic i poplątanych ścieżek. Historię, która chwyta za serce.

Usiadłam tylko na chwilę, by wypić kawę i przeczytać jeden rozdział. Z tej chwili zrobił się cały dzień. Po prostu nie mogłam przestać czytać.  Przemieszczałam się między Łodzią i Koluszkami z rosnącym zaangażowaniem. Zrobiłam tylko przerwę, by przygotować play listę, która cichutko tworzyła klimat. Oczywiście znalazły się na niej piosenki, których fragmenty tekstów znajdują się na początku rozdziałów. Muzyka grała, a ja spędzałam pełne emocji chwile z bohaterami. Losy Elsy bardzo mnie poruszyły, a Marianny pozwoliły wrócić wspomnieniami do młodości. 
Jest tyle miejsc w Łodzi, na które spojrzę teraz inaczej. Na pewno biegnąc do Manufaktury przez Park Śledzia, zatrzymam się na chwilę, by pomyśleć o pierwszym spotkaniu Marianny i Michała. Bo ta ich miłość była taka piękna, a to przecież moi rówieśnicy, więc doskonale mogę sobie wszystko wyobrazić.

Powieści  Magdaleny Witkiewicz to dla mnie comfort read. Przy nich odpoczywam i łapę pozytywną energię. Pamiętam, jak kilka lat temu dostałam od córki w prezencie „Czereśnie zawsze muszą być dwie”. Byłam nią zachwycona. Kiedy się dowiedziałam, że będzie kontynuacja, oszalałam ze szczęścia. Nie mogłam doczekać się premiery i kolejnej emocjonującej i pięknej lektury.  I co ważne, znów będę długo o niej pamiętać, wracać do ulubionych fragmentów i przeżywać. Tylko wyjątkowe książki tak na mnie działają.

Poznajcie historie Elsy i Marianny. Dwóch kobiet, które nigdy się nie spotkały, ale wyraźnie czuć łączącą je więź. Popłyńcie z nurtem tej opowieści i dajcie się oczarować słowom Magdaleny Witkiewicz.

Polecam.

„Pamięć jednak jest ulotna. Jak zapach czereśni. Wydaje się, że pewne wydarzenia i emocje pozostaną w twoich wspomnieniach na wieki, a tracisz je już po chwili. Ale któregoś dnia drobny szczegół może przypomnieć ci wszystko...”

Zazwyczaj nie zaczynam swoich opinii od cytatu, ale ten tak bardzo pasuje do tego, co czuję.  Magdalena Witkiewicz obudziła we mnie wspomnienia i...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Piąta część genialnej serii Ani Sakowicz o nieustraszonej drużynie przesympatycznych zwierzaków obiecuje dużo emocji, przygodę i oczywiście obfitą dawkę śmiechu. Jest to fantastyczna opowieść o górach, która bawi i uczy jednocześnie. Nie sposób oprzeć się jej urokowi. Miałam przyjemność posłuchać Audiobooka i jestem nim zachwycona. Lektorzy zrobili kawał dobrej roboty i fenomenalnie wcielili się w zwierzęcych bohaterów.


Tym razem mieszkańcy Chaty pod Wierchami wraz z przyjaciółmi wybierają się na spacer aż do Doliny Chochołowskiej. W trakcie wędrówki ekipa
POPR -ańców i ich opiekunowie natrafiają na ślady wandali, którzy nic sobie nie robią z piękna otaczającej ich przyrody. Szczeniaki na czele z Gambitem postanawiają wytropić złoczyńców! Rozpoczyna się polowanie na wandali! Przed drużyną trudna i niebezpieczna misja!

Szalona ekipa z Chaty pod Wierchami bawi, uczy i rozczula. Dostarcza też emocji i odrobiny dreszczyku. W książce znajdziecie wiele walorów edukacyjnych, które pokażą dziecku, jak należy zachowywać się w górach, na co uważać, by uniknąć niebezpieczeństw. Dzieci dowiedzą się również o tym, że nie wolno zaśmiecać szlaków, lasów a tym samym niszczyć przyrody. Podhalańska ekipa nie ma sobie równych. To dzięki niej można przyswoić sobie wiedzę o górach, poznać ich mieszkańców i numery alarmowe. Choć książka jest krótka, to nie brakuje w niej wartościowych treści, które pomogą dzieciom zrozumieć świat.

Prosty i przystępny język, cudowni bohaterowie, śmieszne sytuacje i doskonały humor sprawią, że nie tylko dzieci pokochają tę książkę, ale również ich opiekunowie. Wspólne czytanie to doskonała forma rozrywki, która sprawi przyjemność całej rodzinie.

Czytajcie, słuchajcie, dobra zabawa gwarantowana!

Piąta część genialnej serii Ani Sakowicz o nieustraszonej drużynie przesympatycznych zwierzaków obiecuje dużo emocji, przygodę i oczywiście obfitą dawkę śmiechu. Jest to fantastyczna opowieść o górach, która bawi i uczy jednocześnie. Nie sposób oprzeć się jej urokowi. Miałam przyjemność posłuchać Audiobooka i jestem nim zachwycona. Lektorzy zrobili kawał dobrej roboty i...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Liczby odgrywają ważną rolę w naszym życiu. Dobitnie potwierdza to najnowszy thriller Sam Holland!

 To było niesamowite! Od prologu aż po epilog ta książka trzymała mnie w napięciu! Już dawno nie czytałam tak dobrze skonstruowanego thrillera! Autorka dołożyła wszelkich starań, by czytelnik poczuł strach i niepewność. By poznał zło, które wzięło górę nad człowieczeństwem. To genialny thriller, który jest obowiązkowy dla fanów gatunku!

„Dwadzieścia” to druga część cyklu Major Crimes. Nie czytałam pierwszej części i początkowo byłam pełna obaw, czy odnajdę się w akcji, która z rozdziału na rozdział rozwijała się w szybkim tempie. Przypuszczam, że znajomość pierwszej części jest pomocna w odbiorze, ale z drugiej strony jestem przykładem, że można, czytać „Dwadzieścia” nie znając fabuły „Echo Mana”.

„Dwadzieścia” to najlepszy thriller, jaki w tym roku czytałam. Piszę to z pełną świadomością, ponieważ wciąż czuję jego klimat i obezwładniający strach, który paraliżuje moje emocje. Zło czające się w człowieku i sposoby, by je okazać, są niesamowicie realnie przedstawione. Traumatyczna przeszłość, która bierze w posiadanie duszę małego chłopca  pcha go w otchłań zemsty. Pragnienie miłości i akceptacji, które staje się motorem napędowym zbrodni. Makabryczne opisy okaleczonych ciał, dzikie wysypisko śmieci, wszechobecna śmierć i wyścig z czasem. To wszystko tworzy wyjątkowo mroczny klimat, który nie tylko trzymał mnie w ciągłym napięciu, ale też zmuszał do przemyśleń na temat czarnej strony człowieczeństwa, która tak często ostatnio się uaktywnia.

 Lubię  mrożące krew w żyłach powieści, które nie pozwalają na szybkie odgadnięcie meritum zbrodni, które w pokrętny sposób krążą wokół sprawcy i mylą tropy, które nieustannie podsycają napięcie. Książka  Sam Holland posiada to wszystko! Doskonale skomponowane elementy thrillera i kryminału porywają czytelnika w wir toczących się wydarzeń. Tu nie ma czasu na wytchnienie: „Odliczanie się rozpoczęło. Kto umrze następny?”
Polecam!!!

Liczby odgrywają ważną rolę w naszym życiu. Dobitnie potwierdza to najnowszy thriller Sam Holland!

 To było niesamowite! Od prologu aż po epilog ta książka trzymała mnie w napięciu! Już dawno nie czytałam tak dobrze skonstruowanego thrillera! Autorka dołożyła wszelkich starań, by czytelnik poczuł strach i niepewność. By poznał zło, które wzięło górę nad człowieczeństwem....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Ta książka złamała mi serce. Gdy skończyłam ją czytać, zdałam sobie sprawę, że łzy spływają mi po policzkach. Poczułam smutek, ogromny żal i pustkę.

Katarzyna Majewska Ziemba zachwyciła mnie swoim debiutem „Cienie zostaną za nami”, który objęłam patronatem medialnym. Tak zaczęła się moja przygoda z wyjątkową Sagą kresową, która dzięki prostocie przekazu skradła moje serce. Losy bohaterów stały się dla mnie niesamowicie bliskie, a wydarzenia, których byli świadkami i które przeżyli, związały mnie z tą sagą nierozerwalnie. Dzisiaj ma premierę kolejna część cyklu. Tak bardzo na nią czekałam. Dostałam poruszającą historię rodziny, której przyszło się mierzyć z wojenną rzeczywistością.

„Na moście pożegnań”, to pełna bólu, cierpienia i determinacji podróż w przeszłość. Do czasów, kiedy nic nie było pewne, a wojenna zawierucha pozbawiała ludzi młodości, marzeń i życia. Nie przypuszczałam, że wydarzenia opisane w książce tak bardzo mnie poruszą. Wycisną łzy, ścisną serce i skłonią do głębokiej refleksji.

Losy bohaterów ściśle wiążą się z historycznymi wydarzeniami, które każdy z nas doskonale zna. Jednak nie one są w tej powieści kluczowe. Kanwę powieści stanowią mieszkańcy małej wioski, ich emocje, działania, determinacja, wybory. Janka, Stefania, Stach, Irena, Władek, to oni walczą na swój sposób z okupantem, to oni nie ustają w niesieniu pomocy, narażając własne życie. Nie jest to łatwe, gdy nie wiesz, kto jest sojusznikiem, a kto wrogiem. Represje ze strony okupantów niszczyły to, co w ludziach dobre. Dookoła panował strach, niepewność i spustoszenie.

Bardzo istotną rolę w tej książce odgrywają emocje. Na każdej stronie czuć je bardzo wyraźnie. Trudno nie brać ich sobie do serca i spokojnie czytać. Jest tu czas na łzy, odwagę, strach, determinację, miłość i żałobę. Uczucia bohaterów oplatają czytelnika swoją mocą i prowadzą go po trudnych ścieżkach wojennego życia.

Pani Katarzyna Majewska – Ziemba otworzyła serca czytelników i pozwoliła im dzielić troski bohaterów. Zrobiła to w ujmujący sposób, a jednocześnie tak prosty i bezpośredni. Udowodniła, że nie potrzeba patetycznych słów, by oddać realia panujące na Kresach w czasie okupacji. Autorka łączy fikcję literacką z prawdą i tworzy chwytającą za serce opowieść. Inspiruje się wydarzeniami historycznymi, ale sercem fabuły są bohaterowie. Ludzie z krwi i kości, których losy stają się bliskie czytelnikowi i o których trudno zapomnieć.

Nie potrafię wyrazić słowami wszystkich emocji, jakie towarzyszyły mi w trakcie lektury. Napiszę tylko, że warto je poczuć. Autorka celuje słowami prosto w serce, rani je, ale też zostawia miejsce na nadzieję.

Na Stefanię i Jankę czeka kolejny etap podróży przez zawiłe ścieżki życia. Jak będzie wyglądał? Tego dowiem się z kolejnej części, której premiery już nie mogę się doczekać.

Czytajcie, bo naprawdę warto!

Ta książka złamała mi serce. Gdy skończyłam ją czytać, zdałam sobie sprawę, że łzy spływają mi po policzkach. Poczułam smutek, ogromny żal i pustkę.

Katarzyna Majewska Ziemba zachwyciła mnie swoim debiutem „Cienie zostaną za nami”, który objęłam patronatem medialnym. Tak zaczęła się moja przygoda z wyjątkową Sagą kresową, która dzięki prostocie przekazu skradła moje serce....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Mroczny i niepokojący kryminał kostiumowy, który powoduje uczucie smutku i niepokoju. Gęsta atmosfera, lustra i nauka, która napędza machinę zbrodni. Młody, ambitny inspektor, tajemnica, która nosi znamiona obsesji i Paryż, jakiego nie znamy. Wszystko otulone politycznymi nastrojami, które po rewolucji lipcowej dominują wśród francuskich warstw społecznych. Brzmi dobrze, prawda?

Niewątpliwie jest to ciekawa i pobudzająca wyobraźnię lektura. Ma w sobie to „coś”, co przyciąga i powoduje, że ciekawość napędza do czytania. Ja musiałam poświęcić chwilę i skupić się na tekście, by docenić walory tej powieści. Ponieważ rzadko czytam kryminały retro, to miałam problem z odnalezieniem się w innej epoce. Zabrakło mi dynamiki i czegoś, co trudno ubrać mi w słowa. Miałam nawet ochotę przerwać lekturę, ale wtedy dotarłam do zapisków Damiena, które mocno mnie zaintrygowały. Od tego momentu zatraciłam się w świecie przedstawionym przez autora. Poczułam ciarki na plecach, gdy przed oczami stawał mi obraz dziewiętnastowiecznego Paryża osnutego lepką mgłą, brudem i zbrodnią.

Muszę przyznać, że autor doskonale oddał realia epoki, rozwój nauk medycznych i chemii i oczywiście ich udział w zbrodni. To dość przerażające, gdy uświadomisz sobie, że postęp nie tylko ułatwia życie, ale też przyczynia się do jego utraty. Tło historyczne nadaje tej powieści realizmu i wysublimowanego smaku.

Na uwagę zasługuje również kreacja głównego bohatera. Valentin Verne, jest postacią złożoną i bardzo interesującą. Błyskotliwy inspektor policji to również zapalony student nauk medycznych, chemii i ezoterycznych zjawisk. Jego obsesja na punkcie Wikarego jest uzależniająca i tajemnicza. Jednak im więcej szczegółów poznajemy, tym, bardziej sytuacja staje się klarowna. Nie mogę powiedzieć, że go bezgranicznie polubiła, ale na pewno wzbudził moją ciekawość i sympatię.

Przeczytajcie i oceńcie sami. Ja mimo początkowych obiekcji dobrze spędziłam czas z tą książką. To było dla mnie coś nowego, intrygującego i nieprzewidywalnego. Udręczony i wciąż przerażony po rewolucyjnych zamieszkach Paryż czeka na ciebie...

Mroczny i niepokojący kryminał kostiumowy, który powoduje uczucie smutku i niepokoju. Gęsta atmosfera, lustra i nauka, która napędza machinę zbrodni. Młody, ambitny inspektor, tajemnica, która nosi znamiona obsesji i Paryż, jakiego nie znamy. Wszystko otulone politycznymi nastrojami, które po rewolucji lipcowej dominują wśród francuskich warstw społecznych. Brzmi dobrze,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

„Utracone światło” to wielowątkowa powieść, w której fikcja literacka przeplata się z faktami historycznymi, a przeszłość domaga się ujawnienia. Skrywane przez lata sekrety mogą stać się przyczyną zmian, których bohaterowie się nie spodziewają. To powieść o przyjaźni, zakazanej miłości i wyborach, których wymagała wojenna rzeczywistość.

Autorka w bardzo wnikliwy sposób analizuję historię obozu oraz losy ludzi, którzy tam trafili. To miejsce przeraża okrucieństwem. Bezduszność nazistowskiego reżimu paraliżuje emocjami i obnaża ludzką naturę. Fabuła książki nie skupia się tylko na wątku Holocaustu. Jest tu poruszonych wiele istotnych kwestii dotyczących nie zawsze łatwych stosunków polsko-żydowskich. Czytając tę książkę, odnosi się wrażenie, że tolerancja i akceptacja odmienności religijnej nadal przychodzi wielu ludziom z trudem.

Pani Bożena Gałczyńska-Szurek od początku buduje napięcie i sprytnie wciąga czytelnika w wir toczących się wydarzeń. W malowniczy sposób opisuje uroki Zamościa i oddaje jego klimat, dbając o autentyczność i rzetelny przekaz. Fabuła rozgrywa się w 2004 roku, ale dzięki wspomnieniom bohaterów przenosimy się do lat wojny. Wpleciony w fabułę wątek romansu między amerykańskim tropicielem zbrodni hitlerowskich i młodą Polką, którą fascynuje historia, jest elementem dość zaskakującym, jednak nie zaburza harmonii powieści.

Książka jest pełna emocji, które nieustannie towarzyszą bohaterom. Można je poczuć dzięki sugestywnym opisom, których w powieści jest dość dużo. Na mnie zrobił niesamowite wrażenie opis Muzeum Miejsca Pamięci w Bełżcu, który powstał na terenie byłego obozu. Czytając słowa Autorki, przeszedł mnie dreszcz. Długo oglądałam w Internecie zdjęcia tego miejsca, ale przyznam, że nie zrobiły na mnie takiego wrażenia jak słowa, których użyła Pani Bożena.

Dla mnie była to niezwykle ciekawa lekcja historii, sumienny przekaz o Holocauście i losach przedwojennego Zamościa. To opowieść o okrucieństwie, bólu i cierpieniu. Opowieść, która zostaje z czytelnikiem na zawsze.

Książka „Utracone światło” to bardzo poruszająca i ważna lektura, która pozwala lepiej zrozumieć tragedię Holocaustu oraz skłania do refleksji nad ludzką naturą i moralnością.

Polecam!

„Utracone światło” to wielowątkowa powieść, w której fikcja literacka przeplata się z faktami historycznymi, a przeszłość domaga się ujawnienia. Skrywane przez lata sekrety mogą stać się przyczyną zmian, których bohaterowie się nie spodziewają. To powieść o przyjaźni, zakazanej miłości i wyborach, których wymagała wojenna rzeczywistość.

Autorka w bardzo wnikliwy sposób...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Usiadłam do pisania recenzji i od nowa przeżywam fabułę książki, która mnie zachwyciła. Uśmiecham się i czuję błogość na sercu, a w głowie wciąż rozbrzmiewa mi zdanie:

„On patrzył na nią, a ona na niego. Świat zatrzymał się w pół kroku”

Po przeczytaniu powieści Agnieszki Zakrzewskiej czuję się jak mała dziewczynka, która dostała wymarzony prezent. Jestem szczęśliwa, wzruszona i radosna. Pokochałam tę powieść całym sercem. To cudowna historia o miłości. Taka prawdziwa, szczera i magiczna. Ta powieść wzbudziła we mnie poczucie takiej przyjemnej tęsknoty, za Podlasiem (choć nigdy tam nie byłam), za życzliwością, miłością, bliskością...

Czytając "Czułe poranki, bezsenne noce" czułam się częścią tej opowieści. Chłonęłam zapachy, smaki i emocje bohaterów. Gościnne Podlasie przyjęło mnie serdecznie, a ja z zachwytem podziwiałam jego uroki. Spotkałam tu dużo sympatycznych osób, których życzliwość i otwartość mnie urzekła.

Agnieszka Zakrzewska zadbała o najdrobniejsze szczegóły, by nadać powieści wyjątkowy klimat. Swojskość, prostota i miłość emanują w każdym zdaniu. Dzięki słowom Autorki stworzyłam sobie w głowie portrety poszczególnych bohaterów. Nawet wyraźnie słyszałam ich głosy. O współodczuwaniu emocji już nawet nie wspominam, bo to jest oczywistością. Już dawno nie czytałam tak plastycznie i zręcznie napisanej powieści.

Każdy rozdział rozpoczyna się fragmentem tekstu znanych piosenek, które idealnie komponują się z fabułą. Łapałam się na tym, że nieświadomie nuciłam pod nosem te utwory, co irytowało domowników, bo zdolności wokalnych to ja mam tyle, co Shrek wdzięku. Musieli to jednak przeczekać, bo nie często się zdarza, że tak spontanicznie, wszystkimi zmysłami reaguję na czytaną książkę.

Co do fabuły, to zdradzę Wam tylko tyle, że jest ONA i ON. Piękna, subtelna i trochę „niedzisiejsza” Romy i przystojny, zamknięty w sobie Bodnar. Ich pierwsze spotkanie było dość niefortunne. Początkowa niechęć powoli, krok po kroku, przechodzi przemianę. Nie obyło się oczywiście bez zgrzytów i słownych utarczek, ale przecież tak właśnie jest w życiu, że to, co piękne rodzi się w bólu.

Jest jeszcze przecudowna babcia Tokajukowa, która dla każdego ma dobrą radę, podlaskie specjały i serce na dłoni. W jej skromnej chacie można odzyskać spokój i zatopić się w zapachu ziół.

Bohaterowie wykreowani przez Agnieszkę Zakrzewską nie są idealni. Każdy z nich ma swoje ciemne strony, mniejsze lub większe grzechy na sumieniu. To nadaje im autentyczności i pozwala dobrze poznać ich charaktery. Istotą ich życia jest to, że potrafią uczyć się na swoich błędach.

Pani Agnieszka stworzyła powieść idealną. Wszystko tu pięknie współgra. Spokojne życie na Podlasiu, gwara wtrącona w dialogi, regionalne zwyczaje, bohaterowie ze swoimi problemami tworzą hipnotyzującą wręcz scenerię, w której można poczuć się swobodnie i swojsko. Ta powieść wzrusza, wywołuje uśmiech i skłania do refleksji nad życiem. Uświadamia, że nigdy nie jest za późno na miłość i zmiany, które przynoszą tylko dobro.

Agnieszka Zakrzewska stworzyła, cudowną opowieść o miłości a Wydawnictwo Flow nadało jej piękną oprawę. Dzięki temu do rąk czytelniczek i czytelników trafiła wyjątkowa książka, która idealnie nadaje się na wiosenne czytanie.

Usiadłam do pisania recenzji i od nowa przeżywam fabułę książki, która mnie zachwyciła. Uśmiecham się i czuję błogość na sercu, a w głowie wciąż rozbrzmiewa mi zdanie:

„On patrzył na nią, a ona na niego. Świat zatrzymał się w pół kroku”

Po przeczytaniu powieści Agnieszki Zakrzewskiej czuję się jak mała dziewczynka, która dostała wymarzony prezent. Jestem szczęśliwa,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

„Do grobowej deski” to trzecia i zarazem ostatnia część komedii funeralnej o szalonych przyjaciółkach, które połączyły swoje biznesy w jedno pogrzebowo – weselne konsorcjum. Garść czarnego humoru, szczypta codzienności, odrobina niekontrolowanych wydarzeń i grupa wyjątkowych bohaterów. Możecie być pewni, że takie połączenie jest gwarancją doskonałej zabawy.

To było coś!
Wzruszającego i zabawnego jednocześnie.
Zastanawiacie się, jak komedia funeralna może wzruszyć? Już wyjaśniam. Wszystko przez trzy szalone kobiety, a ściślej rzecz ujmując, przez ich przyjaźń. Ta relacja jest bardzo piękna, szczera i taka pozytywna. Mogę śmiało powiedzieć, że dodaje skrzydeł.

W poprzednich częściach poznałam bliżej Jagnę – właścicielkę „Było – Minęło” oraz Martę niezastąpioną florystykę, która z powodzeniem prowadzi kwiaciarnię „Cuda – Wianki”. Nie było więc dla mnie zaskoczeniem, że trzeci tom przybliża życie i karierę Magdy, która w „Zamieszanym” kusi przysmakami. Tak oto, poznałam trzy kobiety w najlepszym momencie ich życia. Dojrzałe, odpowiedzialne i szalone. Spełniające marzenia i realizujące się zawodowo. Kobiety, które potrafią zadbać o swoje dobre samopoczucie i w natłoku obowiązków pomyśleć o przyjemnościach. Pomysł na meksykański wieczór chętnie sobie od nich pożyczę. Wiem jedno! W towarzystwie Jagny, Marty i Magdy nie sposób się nudzić!

Czas spędzony w towarzystwie Jagny, Marty i Magdy był dla mnie doskonałą odskocznią od codzienności. Zaangażowałam się w ich sprawy do tego stopnia, że nie mogłam się doczekać powrotu z pracy, aby móc znów zajrzeć na zaplecze domu pogrzebowego. Były momenty, że śmiałam się w głos, ale i takie, które skłoniły mnie do refleksji. Nie zabrakło też wzruszeń i odrobiny grozy. Doskonale wiedziałam, że i tym razem przeżyję z dziewczynami niezapomniane chwile.
Monika Wawrzyńska w lekki i humorystyczny sposób pisze o życiu. Czarny humor, jaki nam serwuje, jest wyważony i zawsze dobrany w punkt. Doskonałe dialogi, charakterystyczni bohaterowie i przezabawne sytuacje przeplatają się z problemami, tworząc wciągającą i emocjonującą fabułę. To błyskotliwa komedia, którą szczerze Wam polecam.

Cały cykl charakteryzują wyjątkowe tytuły, które łatwo wpadają w oko. „Gwóźdź do trumny”, „Kopnij w kalendarz” i „Do grobowej deski” stanowią wyśmienitą całość, która nie tylko bawi, ale i zaskakuje ciekawostkami. Atutem jest również szata graficzna, która doskonale komponuje się z fabułą.

Trochę szkoda, że to już ostatnie spotkanie z bohaterami cyklu. Jednak to, co z nimi przeżyłam, zostanie już ze mną do grobowej deski :)
Ps. Przed lekturą przygotuj sobie ulubione przekąski, bo książka zdecydowanie pobudza apetyt.

„Do grobowej deski” to trzecia i zarazem ostatnia część komedii funeralnej o szalonych przyjaciółkach, które połączyły swoje biznesy w jedno pogrzebowo – weselne konsorcjum. Garść czarnego humoru, szczypta codzienności, odrobina niekontrolowanych wydarzeń i grupa wyjątkowych bohaterów. Możecie być pewni, że takie połączenie jest gwarancją doskonałej zabawy.

To było...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

To już czwarta część cyklu: Hrabina Harlegh i tajemnice. Niesamowitej serii kryminalnej, której fabuła przenosi czytelnika do wiktoriańskiej Anglii. Mnie niezmiernie cieszą te wyprawy. Zawsze dostarczają mi wielu wrażeń. Arystokracki splendor przeplata się z intrygami, skandalami i zbrodnią. Czyż to nie brzmi apetycznie?

Tym razem Frances Wynn i George Hazelton zostali wplątani w aferę, która bezpośrednio zagraża ich reputacji. Mogą zostać wykluczeni z towarzystwa. Rozwikłanie zagadki zabójstwa młodej kobiety, która jest powiązana z rosyjską rodziną królewską, jest trudnym zadaniem nie tylko dla inspektora Delaney, ale i dla pary detektywów.

Co tu dużo pisać. Spotkanie z ulubionym duetem detektywistycznym to czysta przyjemność. Dianne Freeman zadbała o wszelakie atrakcje. Jest doskonale skrojona intryga. Jest zbrodnia i śledztwo, które zmusza do dedukcji. Jest arystokracja ze swoją etykietą i sztywnymi zasadami. Pojawiają się ludzie teatru i wielbiciele plotek. W tym wszystkim musi się odnaleźć Frances Wynn i stoczyć bój nie tylko z inspektorem policji, ale i z zawistnym towarzystwem.

„Poradnik prawdziwej damy. Co zrobić z pierwszą żoną narzeczonego?” to niezwykle wciągająca powieść, która od pierwszych stron urzeka klimatem. Intrygi, tajemnice, niedopowiedzenia i szczypta humor stanowią jednak tło dla niesamowitej bohaterki, która zdecydowanie wyprzedza ducha swoich czasów. Hrabina Frances Wynn jest sprytna, inteligentna, przedsiębiorcza i ogólnie cudowna. Bycie damą wszak zobowiązuje. To jedna z tych bohaterek literackich, z którą poszłabym na kawę i ploteczki. Wraz z narzeczonym Gorgem Hazeltonem tworzą wspaniałą parę, która zaskakuje partnerstwem i wzajemnym szacunkiem, jak na tamte czasy.

Dianne Freeman z niebywałą lekkością pisze o czasach, które są dla nas odległą przeszłością. Używa języka, który idealnie oddaje klimat i zwyczaje panujące w XIX wiecznej Anglii. Oprócz ciekawej intrygi kryminalnej wyraźnie dostrzegalna jest prawda o towarzystwie, które pod płaszczykiem dobrych manier, skrywa obłudę, fałsz i ciemne oblicze ludzkiej natury.

Zachęcam Was do podróży w czasie i zapewniam, że z Frances będzie to ekscytująca przygoda!

To już czwarta część cyklu: Hrabina Harlegh i tajemnice. Niesamowitej serii kryminalnej, której fabuła przenosi czytelnika do wiktoriańskiej Anglii. Mnie niezmiernie cieszą te wyprawy. Zawsze dostarczają mi wielu wrażeń. Arystokracki splendor przeplata się z intrygami, skandalami i zbrodnią. Czyż to nie brzmi apetycznie?

Tym razem Frances Wynn i George Hazelton zostali...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Uwielbiam, gdy książka daje mi możliwość przenieść się do innej epoki. Lubię też barwne i charakterne bohaterki, które realizują swoje marzenia. Dlatego lektura powieści Małgorzaty Garkowskiej „Jedyne marzenie” sprawiła mi ogromną przyjemność. Z ciekawością śledziłam rozwój wydarzeń i wybory bohaterów. Pierwsze zauroczenia, przyjaźnie i miłosne uniesienia przeplatały się z barwnymi opisami przełomu XIX i XX wieku tworząc niesamowitą atmosferę, która gwarantuje ogrom emocji.
„Jedyne marzenie” to historia burzliwej miłości Rosjanki i Polaka. Tym bardziej zadziwiającej, że panujące w ówczesnych czasach nastroje polityczne nie sprzyjały takim związkom i budziły społeczny dysonans. Autorka ujęła to w sposób delikatny i skupiła się raczej na emocjach towarzyszących bohaterom, co zdecydowanie klasyfikuje tę powieść w ramach romansów historycznych.
Tatiana Wasiliewna Makarowa to postać niezwykle złożona. Z jednej strony oddana rodzinie, a z drugiej buntowniczka, która pragnie podążać za marzeniami. Poznajemy ją jako małą dziewczynkę, która mimo społecznej renomy wymyka się konwenansom. Woli bawić się z wiejskimi dziećmi niż pobierać nauki. Kocha przyrodę, jazdę konną, grę na pianinie i nade wszystko rodzinę. Jednak to nie przeszkadza jej podążać za miłością, doświadczać pierwszych pocałunków i uniesień. Szczęście daje jej poczucie wolności i ogromna wiara w marzenia. Gdy na jej drodze staje przystojny porucznik Orłowski, jej życie diametralnie się zmienia.
Muszę przyznać, że Tatiana już od pierwszych stron zyskała moją sympatię. Byłam pod wrażeniem jej otwartości, poglądów, a przede wszystkim charakteru. Z podziwem przyjmowałam jej decyzje, choć niektóre potrafiły mnie zaskoczyć. Zdawałam sobie sprawę, że jej miłość jest szczera i bezwarunkowa, ale nie potrafiłam zaakceptować faktu, że musi ją dzielić z inną kobietą. Tutaj przejdę od razu do Pawła Orłowskiego, którego nie polubiłam. Dlaczego? Bo mylił poczucie obowiązku z miłością i nie potrafił zapomnieć o przeszłości. Jego poczynania dosłownie mnie drażniły! Jakby na to nie patrzeć, to postępowanie Orłowskiego na pewno podniosło walory powieści.
Małgorzata Garkowska niezwykle płynnie i barwnie opowiada o czasach, które już przebrzmiały. Daje czytelnikowi możliwość poznać obyczajowość, społeczne nastroje i konwenanse rządzące minioną epoką. Na tle historycznych wydarzeń rodzi się miłość, która nie tylko wybrzmiewa romantyzmem, ale i trudnymi wyborami.
Podoba mi się styl, w jakim autorka snuje tę historię. Wszystkie wydarzenie opisuje z wyczuciem i wrażliwością. Już od pierwszych stron czułam, jak emocje wibrują w mojej głowie, jak zastanawiam się nad poruszanymi w tekście kwestiami. To takie przyjemne uczucie, gdy czujesz książkę wszystkimi zmysłami, gdy łapiesz kontakt z bohaterami i rozumiesz ich rozterki. To dla mnie bardzo ważne i cieszę się, że mogłam tę książkę przeczytać.
„Jedyne marzenie” to kolejna książka, którą Wydawnictwo Flow przekazało w ręce czytelników. Kolejna piękna historia, w równie pięknej oprawie. To wydawnictwo dba o detale, które nie tylko rozpieszczają czytelnicze zmysły, ale i cieszą oczy. Podziwiam, doceniam i szanuję.
Polecam!

Uwielbiam, gdy książka daje mi możliwość przenieść się do innej epoki. Lubię też barwne i charakterne bohaterki, które realizują swoje marzenia. Dlatego lektura powieści Małgorzaty Garkowskiej „Jedyne marzenie” sprawiła mi ogromną przyjemność. Z ciekawością śledziłam rozwój wydarzeń i wybory bohaterów. Pierwsze zauroczenia, przyjaźnie i miłosne uniesienia przeplatały się z...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Czasami zdarza się, że spojrzę na okładkę i już wiem, że to, co się pod nią skrywa to pełna emocji historia. Tak miałam w przypadku styczniowej premiery „Czarcie lustro” Magdaleny Zimniak. Spojrzałam w oczy dziecka. Dostrzegłam ból, przerażenie i samotność. Pomyślałam, że te oczy powinny się uśmiechać, a nie emanować cierpieniem… Zaczęłam czytać i z każdą kolejną stroną w mojej głowy tworzył się obraz ofiary i oprawcy.

Jako matka, jestem szczególnie wrażliwa na krzywdy wyrządzane dzieciom. Książki o takiej tematyce łamią mi serce. „Czarcie lustro” to właśnie jedna z takich książek. Magdalena Zimniak podjęła się bardzo trudnego tematu, który często zamiatany jest pod dywan, bo zbrodniczych czynów dopuszczają się osoby społecznie szanowane. Nie mogę się z tym faktem pogodzić i zrozumieć znieczulicy ludzi, którzy wiedzą, a milczą.

Niezwykła konstrukcja fabuły sprawia, że trudno oderwać się od lektury. Z jednej strony poznajemy Martę, nastolatkę, która po sześciu latach od porwania odzyskuje wolność, a z drugiej Elwirę, młodą kobietę, która jest podejrzana w sprawie zaginięcia dyrektora liceum. Obie sprawy przykuwają uwagę. Czytelnik stara się znaleźć wspólny mianownik, ale wcale nie jest to takie łatwe. Wszystko wyjaśnia zakończenie, ale i ono pozostawia wyrwę w sercu i rozbrzmiewające w głowie pytania.

Dramatyczne wydarzenia z przeszłości pochłaniają więcej ofiar, niż początkowo się wydaje. Do głosu dochodzi zemsta, która pcha bohaterów w niebezpieczne rejony, gdzie sprawiedliwość od zbrodni dzieli cienka granica. Emocje buzują w bohaterach i czytelniku! Tajemniczy Mistrz przejmuje kontrolę!

Magdalena Zimniak udowodniła, że nie potrzeba drastycznych opisów, by czytelnik poczuł obezwładniający ból. Wiele fragmentów wywołuje ciarki i niedowierzanie. A jednak fabuła wydaje się niebezpiecznie rzeczywista. To przerażające!

W książce nie brakuje szeroko pojętych relacji międzyludzkich. Nie zawsze łatwych i dobrych, ale przedstawionych w taki sposób, by czytelnik mógł je zrozumieć. Psychologiczne portrety postaci są dogłębnie i szczegółowo przedstawione, co daje możliwość poczuć targające bohaterami emocje. Nawiązanie do baśni Andersena „Królowa śniegu” ma tutaj szczególne znaczenie, które jeszcze długo po lekturze rozbrzmiewa w głowie jak echo.

Od początku miałam przeczucie, że dostanę intrygującą, pełną niewiadomych i zaskakujących zwrotów akcji książkę. Miałam wysokie oczekiwania, które zostały zaspokojone. Moje czytelnicze zmysły czują się dopieszczone! Magdalena Zimniak dostarczyła mi niesamowitych wrażeń, przeczołgała emocjonalnie, wciągnęła w grę pełną napięcia, kłamstw i tajemnic. Wielowymiarowa fabuła, dbałość o szczegóły, doskonałe kreacje bohaterów, świetnie przygotowanie i lekkie pióro, sprawiają, że „Czarcie lustro” płynnie wpisało się na moją listę ulubionych książek.

"Spróbuj zajrzeć w czarcie lustro i nie zapomnij oddychać."

Czytajcie, bo naprawdę warto!

Czasami zdarza się, że spojrzę na okładkę i już wiem, że to, co się pod nią skrywa to pełna emocji historia. Tak miałam w przypadku styczniowej premiery „Czarcie lustro” Magdaleny Zimniak. Spojrzałam w oczy dziecka. Dostrzegłam ból, przerażenie i samotność. Pomyślałam, że te oczy powinny się uśmiechać, a nie emanować cierpieniem… Zaczęłam czytać i z każdą kolejną stroną w...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

To jedna z tych lektur, która zostaje z tobą na dłużej. Prawdziwa, życiowa, pełna inspirujących słów. Tak bardzo rozgościła się w moim sercu, że nie mogę przestać o niej rozmyślać.
Nie jest to łatwa lektura, nie ocieka świąteczną magią, nie bawi, a mimo to daje nadzieję.

Historia Iwony i Roberta pokazuje, że życie w związku to odpowiedzialność, kompromisy i szczera rozmowa. Miłość też jest ważna, ale sama nie da rady pokonać wszystkich problemów. Potrzebuje innych emocji do współpracy, a przede wszystkim zaangażowania ludzi.

Wczytałam się w tę opowieść całym sercem. Byłam pełna podziwu i sympatii względem Roberta, który w moim odczuciu był filarem tego związku. Nie rozumiałam zachowania Iwony, ale też nie starałam się jej oceniać. Na pewno moje uczucia względem tej bohaterki były chłodne.
W tym małżeństwie padło wiele przykrych słów, które raniły bardziej niż ciosy. To doprowadziło do krytycznej sytuacji, którą przerwało jedno zdarzenie, a właściwie jedna noc. Los sprawił, że życie tego małżeństwa spoczęło w ich rękach. Czy będą umieć wykorzystać szansę? Odpowiedź na to pytanie musicie sami odkryć.

Pisząc o bohaterach, nie mogę pominąć pani Alicja, która od samego początku skradła moje serce.
Ta schorowana kobieta, pełna mądrości i ciepła, która podporządkowała swoje życie córce, pragnie jedynie spędzać czas z rodziną i cieszyć się wnukiem To jedna z tych postaci, które chce się przytulić.

Dorota Dea Makowska napisała książkę naszpikowaną emocjami. Od początku do końca starała się słowem opisać uczucia bohaterów. Nie narzuciła swoich poglądów, tylko pozwoliła czytelnikowi na samodzielną ocenę sytuacji i wyrobienie sobie zdania o poszczególnych bohaterach. Czytałam ją i rozmyślałam o codziennych troskach i życiu w duecie.
Zdecydowanie warto przeczytać.

To jedna z tych lektur, która zostaje z tobą na dłużej. Prawdziwa, życiowa, pełna inspirujących słów. Tak bardzo rozgościła się w moim sercu, że nie mogę przestać o niej rozmyślać.
Nie jest to łatwa lektura, nie ocieka świąteczną magią, nie bawi, a mimo to daje nadzieję.

Historia Iwony i Roberta pokazuje, że życie w związku to odpowiedzialność, kompromisy i szczera...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

„Cienie zostaną za nami” to literacki debiut Pani Katarzyny, który zasługuje na uwagę i ciepłe przyjęcie. Jest to pierwszy tom sagi kresowej i jednocześnie wyjątkowa podróż w czasie.
Dzięki tej książce przenosimy się do małej wsi tuż przy wschodniej granicy, gdzie od lat mieszkają bohaterowie. Mała społeczność, mimo różnic poglądów, wiary i kultury wiedzie spokojne i ustabilizowane życie. Tę sielankową scenerię burzy wojna, która sieje agresję i strach. Sięgając po tę powieść, możecie być pewni, że zetkniecie się z różnymi sytuacjami, które poruszą Wasze serca.

Przeczytałam tę książkę w ubiegłym roku, praktycznie przez jedną noc. Byłam poruszona ogromnym ładunkiem emocjonalnym i siłą kobiet, które moim zdaniem stanowią integralną część tej powieści. To ich historie, ich trudne decyzje zawładnęły moim czytelniczym sercem.

Autorka ma niesamowity dar snucia opowieści. Robi to w tak naturalny i niewymuszony sposób, że trudno oderwać się od lektury. Dosłownie miałam wrażenie, że współuczestniczę w rozgrywających się na kartach powieści wydarzeniach. Czułam zapachy, powiew wiatru, przenikliwe zimno, szczęście i strach. Lubię odczuwać to, co bohaterowie, lubię poznawać ścieżki, które przemierzają, a Katarzyna Majewska-Ziemba mi to umożliwiła.

„Cienie zostaną za nami” to bardzo emocjonalna powieść. Pełna bólu, cierpienia i niesprawiedliwości, ale też pięknych rodzinnych i przyjacielskich relacji, które mimo wojennej zawieruchy wciąż tlą się w sercach bohaterów.

Autorka w piękny i bardzo plastyczny sposób przybliża nam realia panujące przed wojną, jak i w jej trakcie. Porusza temat rozwoju, nauki, podążania za marzeniami. Pokazuje ile wysiłku, zaradności i determinacji potrzeba by przetrwać.
To opowieść o ludzkich dramatach, trudnych wyborach i decyzjach, które odmieniły ich życie. Autorka doskonale nakreśliła portrety psychologiczne postaci, pokazała ich różne charaktery i sposób pojmowania rzeczywistości. Uczucia targające bohaterami są wręcz namacalne. Bogate tło historyczne i obrazowe opisy nadają książce niezwykle realny klimat, który w pełni odzwierciedla nastroje społeczne i atmosferę panującą w tamtych czasach.

„Cienie zostaną za nami” to bez wątpienia jedna z ciekawszych książek, jakie ostatnio przeczytałam. Jestem nią oczarowana! To powieść, którą każdy powinien przeczytać! Żywię ogromną nadzieję, że już niebawem, poznam dalsze losów bohaterów, tym bardziej że zakończenie złamało mi serce.

Polecam!

„Cienie zostaną za nami” to literacki debiut Pani Katarzyny, który zasługuje na uwagę i ciepłe przyjęcie. Jest to pierwszy tom sagi kresowej i jednocześnie wyjątkowa podróż w czasie.
Dzięki tej książce przenosimy się do małej wsi tuż przy wschodniej granicy, gdzie od lat mieszkają bohaterowie. Mała społeczność, mimo różnic poglądów, wiary i kultury wiedzie spokojne i...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Już po raz czwarty mam przyjemność opowiedzieć Wam, o przeuroczej serii „POPR-ańcy” Ani Sakowicz. Przed nieustraszoną drużyną szczeniaków na czele z Gambitem i Sculem kolejna misja. Jak zawsze spotkanie z tymi sympatycznymi zwierzątkami dostarczyło mi wiele radości. Może nie uwierzycie, ale książki dla dzieci również dorosłym mogą się podobać. W górach wieje halny, a w Chacie pod Wierchami dochodzi do katastrofy. Porywisty wiat rozdmuchał szopę, w której mieszkały osioł, lama i kuc. Wystraszone zwierzęta uciekły, a ekipa nieustraszonych szczeniaków, Gambit, Scul i Pepe  wyruszają w góry z misją poszukiwawczą. Oczywiście nie obyło się bez niebezpiecznych akcji i starcia z wrogiem, który miał zdecydowanie przewagę liczebną. Na szczęście drużyna POPR-ańców mogła liczyć na pomoc niedźwiedzia Agresta, który w tej części skradł moje serce.

Mamy styczeń, okres ferii zimowych, więc po szaleństwie na śniegu przyda się odrobina wytchnienia. Nie ma chyba nic lepszego niż kubek gorącego kakao i wspólne czytanie lub słuchanie „POPR-ańcy. Na tropie szajki kopytnych” idealnie się do tego nadaje. Rozśmieszy do łez, nauczy ciekawych rzeczy i przybliży zwyczaje panujące w górach. Czyż tonie brzmi idealnie?
Kochani dorośli, jeśli myślicie, że drużyna nieustraszonych zwierzaków z Chaty pod Wierchami nie wie, że Wam również podobają się ich przygody, to jesteście w błędzie. Ta drużyna manie tylko zapędy ratownicze, ale i całkiem dobrze rozwinięty zmysł detektywistyczny. Więc od teraz już nie podsłuchujcie, tylko wraz z dzieciakami słuchajcie i czytajcie legalnie. Nikt nie będzie Was za to wytykał palcami.

Książka dostępna jest w Legimi jako synchrobook. Wersja audio to fenomenalne słuchowisko w wykonaniu Ewy Abart, Anny Ryźlak, Leszka Filipowicza i Aleksandra Orsztynowicza-Czyża. Słucha się tego wyśmienicie. Natomiast e-book zdobią fantastyczne ilustracje w wykonaniu Huberta Grajczaka.

Gorąco Was zachęcam doczytania i słuchania. Gwarantuję, że to będzie fantastyczna i mądra rozrywka. Bawcie się dobrze z ekipą POPR-ańców.

Już po raz czwarty mam przyjemność opowiedzieć Wam, o przeuroczej serii „POPR-ańcy” Ani Sakowicz. Przed nieustraszoną drużyną szczeniaków na czele z Gambitem i Sculem kolejna misja. Jak zawsze spotkanie z tymi sympatycznymi zwierzątkami dostarczyło mi wiele radości. Może nie uwierzycie, ale książki dla dzieci również dorosłym mogą się podobać. W górach wieje halny, a w...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

To była bardzo sympatyczna lektura. Uwielbiam głównych bohaterów, a szczególnie łączącą ich relację. Jestem zachwycona klimatem lat 50, który Merryn Allingham tak świetnie kreuje. Pochwalić muszę też intrygę kryminalną, która jest przemyślana i naprawdę wciągająca.

Ponowne spotkanie z Florą i Jackiem sprawiło mi ogromną frajdę. „Morderstwo w zimowy dzień” to kolejna odsłona przygód panny Flory Steele. Jest to niezwykle intrygujący i wciągający kryminał, który bez wątpienia umili długie wieczory. To taka sympatyczna powieść dla miłośników Sherlocka Holmesa i Herkulesa Poirota, tylko z kobiecą bohaterką.
Bardzo bystrą i inteligentną.

Tym razem sprawa, którą stara się rozwiązać duet detektywów amatorów, jest bardzo trudna, a przede wszystkim niebezpieczna. Ktoś bardzo nie chce, by prawda wyszła na jaw i zrobi wszystko by ją ukryć. Czy Flora i Jack zdołają uniknąć kłopotów i zdemaskują mordercę? Odpowiedź znajdziecie w książce i zapewniam Was, że niejednokrotnie będziecie zaskoczeni przebiegiem wydarzeń.

Po raz kolejny Autorka zafundowała mi podróż w czasie. Z przyjemnością przeniosłam się do hrabstwa Sussex i śledziłam poczynania znanych mi już z pierwszej części bohaterów. Od pierwszych stron zatopiłam się niepowtarzalnym klimacie angielskiej wioski, tylko z pozoru cichej i spokojnej. Bo jak się zapewne domyślacie, zbrodnia też zapuściła tu korzenie i napawa mieszkańców przerażeniem.

„Morderstwo w zimowy dzień” to lekki, ale bardzo inteligentny kryminał, który zawiera wszystko, co dla tego gatunku istotne. Jest zbrodnia, motyw, śledztwo, niebezpieczeństwo i adrenalina. Ten napływ niepokojących emocji ociepla warstwa obyczajowa, która w tej powieści stanowi istotny element.

Autorka zręcznie posługuje się słowem. Jej styl jest lekki i niewymuszony. Od pierwszych stron łatwo wpada w oko i sprawia, że czytanie to czysta przyjemność.
Doskonale buduje napięcie i posługuje się subtelnym humorem, co zdecydowanie tworzy fajny klimat.

Jeśli nie mieliście jeszcze okazji poznać Flory, dociekliwej właścicielki księgarni i wielkiej miłośniczki literatury oraz jej towarzysza, pisarza Jacka Carringtona, to powinniście to zmienić. Nie ma bowiem nic lepszego na poprawę nastroju od dobrze skrojonego kryminału w stylu retro, gdzie dedukcja, dowody i poszlaki stanowią podstawę śledztwa.

Polecam!

To była bardzo sympatyczna lektura. Uwielbiam głównych bohaterów, a szczególnie łączącą ich relację. Jestem zachwycona klimatem lat 50, który Merryn Allingham tak świetnie kreuje. Pochwalić muszę też intrygę kryminalną, która jest przemyślana i naprawdę wciągająca.

Ponowne spotkanie z Florą i Jackiem sprawiło mi ogromną frajdę. „Morderstwo w zimowy dzień” to kolejna...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Choinka monstrum zdolna do zabijania, wilkołak, tajemnice, koniec świata i święta. Takie połączenie może się udać tylko w wykonaniu Iwony Banach.

„Białe święta, zimny trup” to przezabawna komedia pomyłek, która rozbawi nawet ponuraków. Zwariowana, to mało powiedziane! Ta komedia jest szalona! Ocieka ironicznym humorem (taki uwielbiam najbardziej), jest pełna absurdów i sarkazmu. W połączeniu z barwnymi postaciami, zagadką kryminalną i sprytnie uknutą intrygę tworzy mieszankę wybuchową, której eksplozja powoduje niekontrolowane wybuchu śmiechu.

To już piąty trup, który zasila serię komedii kryminalnych Iwony Banach. Trochę już poznałam twórczość Autorki, wiedziałam też, czego mogę się spodziewać, a jednak ponownie zostałam zaskoczona niebanalną fabułą i fantastycznymi żartami. Zamieszanie, zabawne dialogi i cała plejada osobowości oraz duża dawka absurdu sprawiły, że uśmiałam się do łez. Pomysł na fabułę i lekki styl Autorki sprawiły, że z prędkością światła mknęłam przez tę pokręconą historię.

Ogromnym plusem tej powieści jest oddanie klimatu małej miejscowości i dogłębna charakterystyka jej mieszkańców, dla których tajemnica i tradycja, to świętości. Urzekł mnie ten groteskowy obraz polskiej wsi, która w moich oczach wygląda podobnie.

Podoba mi się sposób, w jaki Autorka odnosi się do rzeczywistości i otaczającego nas świata. Z przymrużeniem oka wytyka nam błędy i przywary oraz przełamuje stereotypy. Jej bohaterowie są charakterystyczni i każdy z nich ma swoją rolę, w którą doskonale się wciela. Na pewno nigdzie indziej nie spotkacie tak barwnej plejady postaci. Błyskawiczna akcja, cięty dowcip i ciekawa fabuła, to znak rozpoznawczy Iwony Banach.
Zbrodnia z przymrużeniem oka to doskonała metoda na poprawę humoru. Masa śmiechu, szczypta dreszczyku i świąteczna atmosfera. Czy to nie wystarczy, aby się dobrze bawić?

Jeśli w okresie przedświątecznym poczujecie zwątpienie i niemoc, to ta książka postawi Was na nogi!
Polecam!

Choinka monstrum zdolna do zabijania, wilkołak, tajemnice, koniec świata i święta. Takie połączenie może się udać tylko w wykonaniu Iwony Banach.

„Białe święta, zimny trup” to przezabawna komedia pomyłek, która rozbawi nawet ponuraków. Zwariowana, to mało powiedziane! Ta komedia jest szalona! Ocieka ironicznym humorem (taki uwielbiam najbardziej), jest pełna absurdów i...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Doskonała intryga kryminalna, małomiasteczkowy klimat, humor na najwyższym poziomie, Róża Krull i Krzysztof Darski. Czyż może być lepsze połączenie? Nie sądzę. Dla mnie to idealnie rozpisana komedia kryminalna, która zachowuje równowagę między makabrą a zabawą!

W dniu ślubu Różę Krull spotyka bardzo przykra niespodzianka. W tajemniczych okolicznościach znika jej niedoszły mąż. Zrozpaczona pisarka powieści kryminalnych przez kilka miesięcy nie może dojść do siebie. Niezawodna grupa przyjaciół robi wszystko by wyrwać ją z marazmu. Na początek namawiają ją na udział w znanej imprezie literackiej. I wszystko byłoby pięknie, gdyby na tej imprezie nie doszło do morderstwa. Róża poczuła zew krwi i obudziła w sobie samozwańczy zapał detektywistyczny. Tym sposobem trafiła z grupą przyjaciół do Morderczego.

I zaczęło się!

Śledztwo!

Nawet podwójne…

Alek Rogoziński po raz kolejny udowodnił, że komedia kryminalna to jego domena! Intryga, którą tym razem serwuje czytelnikom, jest bardzo ciekawa, a powody zbrodni wręcz okrutne. Gdyby nie wyśmienity humor, to ta książka byłaby bardzo przygnębiająca, gdyż ujawnia ludzką podłość i pazerność. Cieszę się, że te brzydkie cechy Autor „ocieplił” satyrą, i tym samym rozładował napięcie.

„Póki śnieg nas nie rozłączy” to doskonała komedia kryminalna, która ma w sobie tyle samo zbrodni, co humoru. Małomiasteczkowy klimat i plejada barwnych postaci zdecydowanie dodają tej książce wyrazistości. Trudno się od niej oderwać i trudno się przy niej nie śmiać. Doskonale się przy niej bawiłam.

Alek Rogoziński to jeden z najbardziej kreatywnych autorów komedii kryminalnych. Przeraża i rozśmiesza, serwuje całą paletę emocji i sprawia, że lektura jego książek to czysta przyjemność! Drzemią w nim nieograniczone pokłady pomysłów i doskonałych żartów, które z fantazją przelewa na papier. Na potwierdzenie moich słów dodam, że to już dwudziesta dziewiąta powieść Autora i jedyne co je łączy to niezastąpiony komisarz Krzysztof Darski.

Niech Wam się dobrze czyta :)

Doskonała intryga kryminalna, małomiasteczkowy klimat, humor na najwyższym poziomie, Róża Krull i Krzysztof Darski. Czyż może być lepsze połączenie? Nie sądzę. Dla mnie to idealnie rozpisana komedia kryminalna, która zachowuje równowagę między makabrą a zabawą!

W dniu ślubu Różę Krull spotyka bardzo przykra niespodzianka. W tajemniczych okolicznościach znika jej niedoszły...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Ta książka jest rewelacyjna!

Każdy powinien ją przeczytać, bez wyjątku! Bo od kotów można się uczyć i brać z nich przykład! To przecież istoty idealne, nieomylne i mądre. Kot Nieteraz doskonale to przedstawił w tej książce. Prosto i humorem podał przykłady z życia wzięte, które przybliżą ludzi do szczęścia.
Napisana z humorem i dużym dystansem potrafi rozbawić, a przy okazji pokazać relacje kot- człowiek.

Po raz kolejny zasiadłam do lektury z przyjemnością, oczywiście w towarzystwie kotów.

Ludzie czytajcie, bo nic lepszego już w tym roku może Was nie spotkać.

Ta książka jest rewelacyjna!

Każdy powinien ją przeczytać, bez wyjątku! Bo od kotów można się uczyć i brać z nich przykład! To przecież istoty idealne, nieomylne i mądre. Kot Nieteraz doskonale to przedstawił w tej książce. Prosto i humorem podał przykłady z życia wzięte, które przybliżą ludzi do szczęścia.
Napisana z humorem i dużym dystansem potrafi rozbawić, a przy...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

To była niesamowita lektura!

Maria Paszyńska ożywiła historie. Ubrała ją w uczucia, zapachy i barwy. Sprawiła, że suche fakty i daty nabrały zupełnie innego znaczenia. Historia Jagiellonów w wykonaniu Paszyńskiej tętni życiem i emocjami. Nie sposób się od niej oderwać.

Majestatyczny Wawel, podniosłe i bohaterskie czyny. Wielkie namiętności i zakazana miłość. Skandale, intrygi, zdrady, klątwy i złamane przysięgi. Walka o władzę i wpływy. Te wszystkie czynniki połączone w jednej powieści tworzą niesamowity klimat, który z rozdziału na rozdział staje się coraz bardziej realistyczny. Maria Paszyńska stworzyła obraz złotego wieku Jagiellonów, w sposób brawurowy, niezwykle plastyczny i wciągający. W mojej głowie wciąż żyją obrazy z ceremonii zaślubin, koronacji, pochówków. Czy tak było naprawdę? Tego nigdy się nie dowiemy, ale wizja Paszyńskiej zrobiła na mnie ogromne wrażenie.

„Niechciane dziedzictwo” to powieść, w której historia odgrywa ważną rolę, ale to bohaterowie tworzą jej podwaliny. Bohaterowie znani z przeszłości i ci stworzeni na potrzeby fabuły. To oni nadają rytm tej opowieści i odkrywają przed czytelnikiem arkana dawnych czasów.

Przez meandry dworskiego życia, królewskich obowiązków i międzyludzkich emocji sprawnie prowadzi nas narrator Andrzej. Obok historii Jagiellonów, z którą jest bezpośrednio związany, roztacza przed nami wizję swojego niełatwego życia. Z rozdziału na rozdział historia Andrzeja, robi się coraz ciekawsza. Możemy nie tylko poznać jego charakter, ale też przywiązanie i wręcz braterską miłość do synów Władysława Jagiełły.

Już dawno nie czytałam powieści historycznej z takim zapałem! Jestem zachwycona obrazami, które tak zręcznie namalowała Maria Paszyńska. Chłonęłam każde słowo z entuzjazmem i ciekawością.

Mogę śmiało powiedzieć, że od pierwszego rozdziału czułam, że ta powieść jest tym, czego bardzo mi brakowało na polskim rynku wydawniczym. Trudno mi było się z nią rozstać, by zająć się, codziennymi obowiązkami. W pracy myślami byłam przy bohaterach, którzy zdobyli moje serce. Autorka rozbudziła we mnie głód wiedzy, który w sposób naturalny i płynny pozwoliła mi zaspokoić. Posłużę się słowami Autorki, bo one doskonale oddają moje uczucia, które towarzyszyły mi przez całą powieść.

„Powiadają, że historia to baśń, która wydarzyła się naprawdę”.

„Niechciane dziedzictwo” to wyjątkowa lekcja historii, w baśniowej oprawie, która porusza serce i rozbudza ciekawość. Jestem przekonana, że Was również porwie i przeniesie do czasów Jagiellonów.

Ja czekam na kontynuację, a Was mocno zachęcam do lektury pierwszego tomu.


Czytajcie Kochani, bo naprawdę warto!

To była niesamowita lektura!

Maria Paszyńska ożywiła historie. Ubrała ją w uczucia, zapachy i barwy. Sprawiła, że suche fakty i daty nabrały zupełnie innego znaczenia. Historia Jagiellonów w wykonaniu Paszyńskiej tętni życiem i emocjami. Nie sposób się od niej oderwać.

Majestatyczny Wawel, podniosłe i bohaterskie czyny. Wielkie namiętności i zakazana miłość. Skandale,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Grupa przesympatycznych zwierzaków z Chaty pod Wierchami powraca! Trzecia część tej wspaniałej serii jest bardzo emocjonująca. Ja jak zawsze jestem zachwycona i z przyjemnością spędzam czas w towarzystwie tej wyjątkowej drużyny, która potrafi mnie rozbawić do łez oraz wzruszyć.

Zapewne jesteście ciekawi, co tym razem wymyślą zwierzątka. Otóż moi drodzy ich zaangażowanie i pomysłowość potrafią zaskoczyć. Tym razem nieustraszona drużyna wyrusza w góry z bardzo ważną misją. Chcą pomóc pogrążonej w depresji papudze. Wyruszają więc na poszukiwanie jajka. Czy misja zakończy się powodzeniem?


Szalona ekipa z Chaty pod Wierchami bawi i uczy jednocześnie. W książce znajdziecie wiele walorów edukacyjnych, które pokażą dziecku, jak należy zachowywać się w górach, na co uważać, by uniknąć niebezpieczeństw. Dzieci dowiedzą się również o tym, że nie wolno zaśmiecać szlaków, lasów a tym samym niszczyć przyrody. Podhalańska ekipa nie ma sobie równych. To dzięki niej można przyswoić sobie wiedzę o górach, poznać ich mieszkańców i numery alarmowe. Choć książka jest krótka, to nie brakuje w niej wartościowych treści, które pomogą dzieciom zrozumieć świąt.

Przyszło mi właśnie do głowy, że seria Ani Sakowicz, to nic innego jak piękna opowieść o przyjaźni, o odkrywaniu swoich mocnych stron i o życiu, które nie zawsze jest kolorowe (tym bardziej, gdy prześladuje je inflacja z dużą stopą).

Prosty i przystępny język, cudowni bohaterowie, śmieszne sytuacje i doskonały humor sprawią, że nie tylko dzieci pokochają tę książkę, ale również ich opiekunowie. Wspólne czytanie to doskonała forma rozrywki, która sprawi przyjemność całej rodzinie.


Polecam szczególnie wspaniałe słuchowisko, które pobudza wyobraźnie i jest bardzo przyjemne dla ucha.

Polecam! Polecam! Polecam!

Grupa przesympatycznych zwierzaków z Chaty pod Wierchami powraca! Trzecia część tej wspaniałej serii jest bardzo emocjonująca. Ja jak zawsze jestem zachwycona i z przyjemnością spędzam czas w towarzystwie tej wyjątkowej drużyny, która potrafi mnie rozbawić do łez oraz wzruszyć.

Zapewne jesteście ciekawi, co tym razem wymyślą zwierzątka. Otóż moi drodzy ich zaangażowanie i...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to