rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Świetna, urocza, trochę mroczna, dowcipna fantasy z pięknym przesłaniem dla młodszego czytelnika. Ale trochę starszy, który potrzebuje dobrej, lekkiej opowieści też będzie się przy czytaniu "Wypieków defensywnych" dobrze bawił.

Świetna, urocza, trochę mroczna, dowcipna fantasy z pięknym przesłaniem dla młodszego czytelnika. Ale trochę starszy, który potrzebuje dobrej, lekkiej opowieści też będzie się przy czytaniu "Wypieków defensywnych" dobrze bawił.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jako miłośniczka opowiadań mam problem, bo ciężko jest trafić na taki zbiór, w którym wszystkie są dobre i trzymają w miarę podobny poziom. Sięgając po prozę Margaret Atwood byłam pewna, że się nie zawiodę. Jak to się można pomylić… Z dziewięciu opowiadań może trzy jakoś do mnie przemówiły. Reszta wydaje mi się mdła i pozbawiona zakończenia. Opowieści poświęcone przemijaniu i rozliczeniu z życiem powinny być pełne emocji i zawierać jakieś podsumowanie. Tutaj wszystko utrzymane jest w bardzo melancholijnym i depresyjnym nastroju, a puenty ciężko się doszukać. Podsumowując, trafiłam na zbiór opowiadań, które trzymają w miarę podobny poziom, ale nie jest on zbyt wysoki.

Jako miłośniczka opowiadań mam problem, bo ciężko jest trafić na taki zbiór, w którym wszystkie są dobre i trzymają w miarę podobny poziom. Sięgając po prozę Margaret Atwood byłam pewna, że się nie zawiodę. Jak to się można pomylić… Z dziewięciu opowiadań może trzy jakoś do mnie przemówiły. Reszta wydaje mi się mdła i pozbawiona zakończenia. Opowieści poświęcone...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Lata 90… Kto je przeżył, ten się w cyrku nie śmieje. Ryszard Ćwirlej rzucił starych znajomych z poznańskiej milicji w czasy transformacji, które zwłaszcza w organach ścigania, miały dość burzliwy przebieg. Czy panowie odnaleźli się w nowej rzeczywistości? Ciekawie było śledzić losy starych wyjadaczy postawionych wobec nowych wyzwań. Nie da się jednak nie wspomnieć o wadach książki, jakimi są dłużyzny i powtórzenia. Dla osób, którym droga jest poprawność polityczna, niektóre fragmenty mogą być nie do strawienia. I jeżeli książka ma być początkiem serii z prokuratorką Brygidą Bocian to zaskoczeniem może być fakt, że ta bohaterka pojawia się właściwe pod koniec opowieści. Kryminał poprawny, ale bez fajerwerków.

Lata 90… Kto je przeżył, ten się w cyrku nie śmieje. Ryszard Ćwirlej rzucił starych znajomych z poznańskiej milicji w czasy transformacji, które zwłaszcza w organach ścigania, miały dość burzliwy przebieg. Czy panowie odnaleźli się w nowej rzeczywistości? Ciekawie było śledzić losy starych wyjadaczy postawionych wobec nowych wyzwań. Nie da się jednak nie wspomnieć o wadach...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

“Rok wilkołaka”, mimo że nie jest ani najnowszym, ani najlepszym dziełem Kinga, zasługuje jak najbardziej na uwagę, bo jest … bajką. Taką dla dorosłych, trochę mroczną, niepokojącą, powielającą klisze (w końcu to bajka), ale dającą ponad godzinę przedniej rozrywki. Wydanie z 2023 roku ma jeszcze bonus w postaci świetnych, bardzo klimatycznych ilustracji Berni`ego Wrightsona. Krótkie, a świetne – polecam :).

“Rok wilkołaka”, mimo że nie jest ani najnowszym, ani najlepszym dziełem Kinga, zasługuje jak najbardziej na uwagę, bo jest … bajką. Taką dla dorosłych, trochę mroczną, niepokojącą, powielającą klisze (w końcu to bajka), ale dającą ponad godzinę przedniej rozrywki. Wydanie z 2023 roku ma jeszcze bonus w postaci świetnych, bardzo klimatycznych ilustracji Berni`ego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jeden nie do końca przemyślany czyn popełniony w 1936 r. sprawia, że losy braci Janoschek , które do tej pory toczyły się razem, zostają rozdzielone. Bruno nie może już strzec Herberta, a że lata są niepewne, obaj bracia zostają wciągnięci w tryby historii, które jak wiadomo mielą nieubłaganie.
To była piękna podróż w czasie, ale także w przestrzeni, bo Maciej Siembieda rzuca swoich bohaterów po Polsce, Niemczech, Włoszech a nawet Egipcie. Śledzimy kluczowe momenty tej historii i co chwila zaskakiwani jesteśmy nie tylko perypetiami głównych postaci, ale także mało znanymi ciekawostkami historycznymi – dla mnie taką niespodzianką były powojenne losy więźniów obozów koncentracyjnych skazanych z par. 175. Nie mogę się doczekać trzeciego tomu i tego, czym autor zaskoczy.

Jeden nie do końca przemyślany czyn popełniony w 1936 r. sprawia, że losy braci Janoschek , które do tej pory toczyły się razem, zostają rozdzielone. Bruno nie może już strzec Herberta, a że lata są niepewne, obaj bracia zostają wciągnięci w tryby historii, które jak wiadomo mielą nieubłaganie.
To była piękna podróż w czasie, ale także w przestrzeni, bo Maciej Siembieda...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Vesper mieszka w mieście otoczonym przez Burzę. Więzi ona mieszkańców, zmieniając tych, którzy choć lekko jej dotkną, pochłania tych, którzy w nią wejdą i rodzi potwory, atakujące podczas szkwałów. Jedyne co ją powstrzymuje przed zajęciem miasta są wojownicy Wardana, którzy za pomocą znaków ikonomancji likwidują burzowe potwory oraz moc panującej Regii, słabnącej z każdym dniem. Czy Vesper zdoła ocalić ojca, uwięzionego przez Wardana? Jak bardzo będzie jej w tym przeszkadzać rodzące się uczucie do następcy tronu?
Och, jak ja żałuję, że nie było takich książek jak miałam naście lat! Bo to jest świetna lektura dla młodego czytelnika, który zaczyna poznawać literaturę fantasy. Jest magiczny świat, uparta główna bohaterka, przystojny obiekt jej uczuć, skomplikowane relacje z ojcem. Nie ma tu jakiegoś głębokiego przesłania, nie trzeba doszukiwać się treści między wierszami, świat w którym rozgrywa się ta historia nie jest opisany bardzo szczegółowo, ale wystarczająco, aby wyrobić sobie obraz tła na jakim rozgrywa się akcja. Bardziej wyrobionego czytelnika może irytować (oprócz narracji pierwszoosobowej) właśnie ta prostota i schematyczność. Ja oczekiwałam jakiegoś większego opisu świata w jakim rozgrywa się powieść, a zwłaszcza rozwinięcia schematu sprawowania władzy, bo on jest dość szczególny. No, ale ja jestem raczej z tych starszych czytaczy :) Ogólnie, mogę polecić młodszym czytelnikom lub tym, którzy chcą odpocząć od ciężkich i skomplikowanych fabuł.
Dziękuję wydawnictwu Dom Wydawniczy REBIS za egzemplarz książki.

Vesper mieszka w mieście otoczonym przez Burzę. Więzi ona mieszkańców, zmieniając tych, którzy choć lekko jej dotkną, pochłania tych, którzy w nią wejdą i rodzi potwory, atakujące podczas szkwałów. Jedyne co ją powstrzymuje przed zajęciem miasta są wojownicy Wardana, którzy za pomocą znaków ikonomancji likwidują burzowe potwory oraz moc panującej Regii, słabnącej z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wydawnictwo JaMas stoi na krawędzi. Jedynym ratunkiem wydaje się karkołomny pomysł zorganizowania warsztatów pisarskich w zapomnianym przez Boga, ludzi i zasięg telefoniczny poligonie. Stworzone tam arcydzieła kryminału mają dać upadającemu wydawnictwu fortunę, sławę albo chociaż wyciągnąć je z zapaści finansowej. Plan jest piękny, ale jak zwykle wykonanie pozostawia wiele do życzenia, zwłaszcza kiedy w tajemniczych okolicznościach znika jeden z uczestników.
Muszę szczerze powiedzieć, że ta część moim zdaniem jest słabsza od I tomu cyklu. Z ekipy wydawnictwa ostało się tylko dwóch panów. „Starszaki” reprezentowane są jedynie w postaci Michała Mogiły, na którego barkach spoczęło prowadzenie śledztwa, mimo stosunkowo niskiej szarży. A propos szarż to nagle, w rozdziale 23, starszy sierżant staje się starszym aspirantem i nie wiadomo, czy to awans, czy pomyłka. Ogólnie, mimo że nadal jest zabawnie to opowieść nieco straciła rozpęd i pojawiły się bluzgi, co jest chyba nowością w twórczości Marty Kisiel. Ciekawa jestem w którym kierunku rozwinie się ta historia w trzeciej części.

Wydawnictwo JaMas stoi na krawędzi. Jedynym ratunkiem wydaje się karkołomny pomysł zorganizowania warsztatów pisarskich w zapomnianym przez Boga, ludzi i zasięg telefoniczny poligonie. Stworzone tam arcydzieła kryminału mają dać upadającemu wydawnictwu fortunę, sławę albo chociaż wyciągnąć je z zapaści finansowej. Plan jest piękny, ale jak zwykle wykonanie pozostawia wiele...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Każdy z nas tu zgromadzonych czyta książki. A czy zastanawialiście się kiedykolwiek, co dzieje się w tym tajemniczym okresie pomiędzy postawieniem ostatniej kropki przez natchnionego autora a otworzeniem okładki przez wzruszonego czytelnika? Ja już wiem – dzieje się krew, pot, łzy a w wydawnictwie JaMas także trup, dochodzenie, mordobicie i frywolna sesja zdjęciowa. Chichotałam jak pensjonarka na „50 twarzach Grey`a”. Nic tak dobrze nie robi na wkurw życiowy i ogólne obniżenie nastroju jak książki Marty Kisiel.

Każdy z nas tu zgromadzonych czyta książki. A czy zastanawialiście się kiedykolwiek, co dzieje się w tym tajemniczym okresie pomiędzy postawieniem ostatniej kropki przez natchnionego autora a otworzeniem okładki przez wzruszonego czytelnika? Ja już wiem – dzieje się krew, pot, łzy a w wydawnictwie JaMas także trup, dochodzenie, mordobicie i frywolna sesja zdjęciowa....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

W bułgarskim amfiteatrze znaleziono rozpięte na krzyżu zwłoki polskiego parlamentarzysty. Sprowadzona z Polski psycholożka pomaga miejscowym policjantom rozwiązać tę zagadkę, łączącą się w skomplikowany sposób z postacią Jana Chrzciciela, którego rzekome kości znaleziono niedawno.
Już dawno chciałam się zapoznać z twórczością Ałbeny Grabowskiej, ale odkładałam to, bo jednak obyczajówki to nie jest to, co czytam najchętniej. Kiedy jednak odkryłam, że autorka napisała także kryminał, nie wahałam się ani chwili. Jakież było moje rozczarowanie, kiedy odkryłam, że pod przykrywką intrygi kryminalnej to nadal jest obyczajówka. Mimo to, do połowy czytało mi się nawet całkiem nieźle, być może dlatego, że autorka co chwilę karze swoim bohaterom coś pić lub jeść, a kulinaria to moja słabość, więc z ciekawością czytałam o bułgarskich przysmakach. Jednak książka jest dość obszerna i mniej więcej od połowy zaczęły mnie denerwować drobiazgi, na które skuszona jedzeniem, początkowo nie zwracałam uwagi. I jak zwykle na pierwszy ogień idzie narracja w pierwszej osobie. Może bym zacisnęła zęby i przetrawiła i to, gdyby nie fakt, że główna bohaterka na początku wyznaje, że nie cierpi swojego imienia, a potem mówi do siebie używając go co drugie zdanie. Potem w oczy zaczęły kłuć niekonsekwencje i brak logiki. Jeszcze bym to zniosła, gdyby bohaterowie mnie porwali, ale tu żadna z postaci nie budzi żywszych uczuć, wszystkie są dość schematyczne i przewidywalne, podobnie jak sama intryga kryminalna, która jest tak nieistotna, że dopiero pod koniec, kiedy autorka wyjaśnia kto i jak zabił, przypominamy sobie, kto zginął. No, ale bomba czekała mnie na samym końcu, kiedy dowiedziałam się, że w Bułgarii sadzono ziemniaki i siano kukurydzę w XII wieku… Hmm. To mogła być ciekawa podróż do Bułgarii, a skończyło się rozczarowaniem. Jedyny plus to lista potraw, których muszę spróbować, jak już tam dotrę.

W bułgarskim amfiteatrze znaleziono rozpięte na krzyżu zwłoki polskiego parlamentarzysty. Sprowadzona z Polski psycholożka pomaga miejscowym policjantom rozwiązać tę zagadkę, łączącą się w skomplikowany sposób z postacią Jana Chrzciciela, którego rzekome kości znaleziono niedawno.
Już dawno chciałam się zapoznać z twórczością Ałbeny Grabowskiej, ale odkładałam to, bo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jedna z pierwszych powieści Szczepana Twardocha i od razu poprzeczka wisząca w okolicach sufitu…Tak, można się czepiać, że niektóre wątki za bardzo rozbudowane, że niektóre postaci płytkie i niedopracowane (ta warszawska dziennikarka wkurza do łez), ale mnie ta książka kupiła od pierwszych stron. Historia objawienia wikarego jednej ze śląskich parafii porusza nie tylko ciekawą fabułą ale i pytaniami jakie musimy sobie postawić. Kto jest godny spotkania z najwyższą tajemnicą, kto jest godzien poznać prawdę i czy my, jako społeczeństwo jesteśmy na nią gotowi? To wszystko napisane językiem prostym, ale pełnym uroku. I coś, na co zwracam zawsze uwagę: dialogi. Tu są naturalne, dowcipne, kiedy trzeba, a dodatkowym atutem jest to, że część z nich jest po śląsku.

Jedna z pierwszych powieści Szczepana Twardocha i od razu poprzeczka wisząca w okolicach sufitu…Tak, można się czepiać, że niektóre wątki za bardzo rozbudowane, że niektóre postaci płytkie i niedopracowane (ta warszawska dziennikarka wkurza do łez), ale mnie ta książka kupiła od pierwszych stron. Historia objawienia wikarego jednej ze śląskich parafii porusza nie tylko...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jest kilka utworów tej autorki, które uważam z o wiele lepsze. Tu nie było ani jednego bohatera, którego mogłabym polubić, ani jednego zwrotu akcji, którym mogłabym się przejąć, ani jednej tajemnicy, której rozwiązanie mogłoby mnie zainteresować. Nawet zakończenie jest takie nijakie. Doceniam styl, ale to trochę za mało.

Jest kilka utworów tej autorki, które uważam z o wiele lepsze. Tu nie było ani jednego bohatera, którego mogłabym polubić, ani jednego zwrotu akcji, którym mogłabym się przejąć, ani jednej tajemnicy, której rozwiązanie mogłoby mnie zainteresować. Nawet zakończenie jest takie nijakie. Doceniam styl, ale to trochę za mało.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Postanowiłam sięgnąć po „Problem trzech ciał” zaintrygowana kontrowersjami wokół serialu, zwłaszcza, że z literaturą dalekowschodnią nie miałam zbyt wiele do czynienia.
Co uderza, to przede wszystkim niewielki udział emocji bohaterów. Oni nie rozpaczają, nie złoszczą się, nie są zawiedzeni… to czasami jest tak przytłaczające, jakby czytało się o maszynach. Jednocześnie pozbawione emfazy opisy sprawiają, że czytając np. o katowaniu w czasie rewolucji kulturalnej, czy masowym wycinaniu wiekowych drzew, jeżą się włosy na głowie. Ten oszczędny, rzekłabym nawet techniczny styl pisania nie wszystkim może pasować. Nie ma też co się tu doszukiwać komizmu, ironii, sarkazmu, mrugania okiem do czytelnika. Nie twierdzę, że autor nie ma poczucia humoru, tylko po prostu w tej książce coś takiego nie występuje. Jako przedstawiciel gatunku science fiction „Problem trzech ciał” pełny jest fragmentów czysto naukowej narracji, lub rozważań filozoficznych o naturze człowieka. Dla zwolenników szybkiej akcji takie wyhamowanie może być uciążliwe. Mam jednak nieodparte wrażenie, że w tej książce dynamiczna akcje nie jest priorytetem. Te wszystkie braki sprawiają, że „Problem trzech ciał” to książka bardzo nieoczywista, stawiająca mnóstwo pytań, a nie dająca odpowiedzi. Ogromnie poruszające jest też posłowie autora, odkrywające co go ukształtowało i co tak naprawdę niepokoi go w perspektywie kontaktu z cywilizacją pozaziemską. Warto przeczytać, bo tego w serialu raczej nie będzie.

Postanowiłam sięgnąć po „Problem trzech ciał” zaintrygowana kontrowersjami wokół serialu, zwłaszcza, że z literaturą dalekowschodnią nie miałam zbyt wiele do czynienia.
Co uderza, to przede wszystkim niewielki udział emocji bohaterów. Oni nie rozpaczają, nie złoszczą się, nie są zawiedzeni… to czasami jest tak przytłaczające, jakby czytało się o maszynach. Jednocześnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Komisarz Marek Bondys musi rozwikłać sprawę zabójstwa , którego okaleczoną i podpisaną ofiarę odnaleziono w podmiejskim zagajniku. Modus operandi sprawcy świadczy, że nie będą to jedyne zwłoki…
Sięganie po debiuty to zawsze taka trochę loteria. Niby ktoś to wydał, więc jakość powinna zostać zweryfikowana, ale zawsze można się nieprzyjemnie naciąć. „Robaki w ścianie” są jednak bardzo przyjemnym odkryciem. Bydgoszcz lat 90 nie zachwyca, ale w tamtym okresie naprawdę niewiele miast zachwycało. Ten bardzo specyficzny okres został tu przedstawiony dokładnie tak, jak się prezentował – właściwie tylko muzyka była ok, a że Bondys też lubi cięższe brzmienia, więc od razu złapaliśmy wspólny flow. Zresztą postać bydgoskiego śledczego jest bardzo dokładnie przemyślana i skonstruowana, razem z jego fobiami, zwyczajami i sympatiami. Żeby nie było tak słodko, nie wszystko jest tu dopracowane. Razi trochę sztuczność dialogów i wszechobecne, zupełnie niepotrzebne bluzgi. Tytułowa metafora też taka trochę naciągana, choć nawiązujące do niej grafiki na kartach książki bardzo mi się podobały. Pozytywnie zaskoczyć mogą za to scenki rodzajowe prosto z lat 90 (kupowanie rajstop w kiosku – kto dziś tak robi?!), bydgoskie regionalizmy, czy cudowna więź komisarza z sąsiadką i psem Kodeksem. Może sama intryga kryminalna nie jest jakoś bardzo skomplikowana i mamy tu trochę nielogiczności i błędów, ale jak na debiut jest całkiem nieźle.
Recenzja powstała w ramach akcji recenzenckiej Wydawnictwa SQN.

Komisarz Marek Bondys musi rozwikłać sprawę zabójstwa , którego okaleczoną i podpisaną ofiarę odnaleziono w podmiejskim zagajniku. Modus operandi sprawcy świadczy, że nie będą to jedyne zwłoki…
Sięganie po debiuty to zawsze taka trochę loteria. Niby ktoś to wydał, więc jakość powinna zostać zweryfikowana, ale zawsze można się nieprzyjemnie naciąć. „Robaki w ścianie” są...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Krzyżyk niespodziany. Czas Goralenvolk Bartłomiej Kuraś, Paweł Smoleński
Ocena 6,5
Krzyżyk niespo... Bartłomiej Kuraś,&n...

Na półkach: ,

Goralenvolk to jeden z tematów, które są dość bolesne, zwłaszcza wśród tych, którzy chcą widzieć historię Polski jako niekończącą się pieśń o chwale, godności i patriotyzmie rodaków. Jednak przemilczanie tych trudnych tematów nikomu nie przynosi korzyści i tu kapelusze z głów przed autorami, że zdecydowali się na podjęcie tego zagadnienia. Niestety wykonanie zawiodło. Mamy z grubsza zarysowany problem, są przedstawione (również z grubsza) główne postaci tego ruchu, ale całość ginie w gąszczu wspomnień, cytatów z wypowiedzi, dokumentów czy innych książek. Ciągłość chronologiczna nie istnieje – co chwila musimy przeskakiwać pomiędzy tym co się działo przed wojną, w czasie wojny i po jej zakończeniu. To wprowadza chaos i męczy. W ostateczności nie dowiedziałam się jaki był zasięg tego ruchu ani po co on był komukolwiek potrzebny. Jako wprowadzenie do tematu „Krzyżyk niespodziany” może być, ale,aby mieć pełny obraz tego czym był Goralenvolk, niewątpliwie potrzebna jest lektura uzupełniająca.

Goralenvolk to jeden z tematów, które są dość bolesne, zwłaszcza wśród tych, którzy chcą widzieć historię Polski jako niekończącą się pieśń o chwale, godności i patriotyzmie rodaków. Jednak przemilczanie tych trudnych tematów nikomu nie przynosi korzyści i tu kapelusze z głów przed autorami, że zdecydowali się na podjęcie tego zagadnienia. Niestety wykonanie zawiodło....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ktoś zabija ludzi inspirując się obrazami namalowanymi na podstawie wizji księdza, który popełnił samobójstwo skacząc z wieży kłodzkiej katedry. Franz Koschella, mimo pracy w kłodzkiej obyczajówce, zostaje włączony do sprawy po znalezieniu kolejnych zwłok i odkryciu, że tajemnicze zabójstwa związane są w czasie z pojawieniem się w mieście nowej grupy przestępczej. Czy pojawienie się kapitana Kleina zwiastuje nowe kłopoty?
Glatz ma swój urok. Piękne miasto, ciekawa intryga i świetnie skonstruowani bohaterowie to ogromne zalety tej książki. Szkoda, że Klein zaczyna grać w tej serii trochę drugie skrzypce i większość uwagi poświęcona jest Franzowi, a zwłaszcza jego zmaganiom z intrygami wewnątrz kłodzkiej policji. Wadą jest też to, że wydawca przyoszczędził na korekcie. Błędów jest dużo, co skutecznie rozprasza w trakcie czytania, a szkoda, bo Tomasz Duszyński pisze naprawdę pięknie.

Ktoś zabija ludzi inspirując się obrazami namalowanymi na podstawie wizji księdza, który popełnił samobójstwo skacząc z wieży kłodzkiej katedry. Franz Koschella, mimo pracy w kłodzkiej obyczajówce, zostaje włączony do sprawy po znalezieniu kolejnych zwłok i odkryciu, że tajemnicze zabójstwa związane są w czasie z pojawieniem się w mieście nowej grupy przestępczej. Czy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie jest łatwo spędzać emeryturę w Cooper`s Chase. Elisabeth wraz z towarzyszami postanawia wkroczyć w świat celebrytów i zająć się zniknięciem młodej dziennikarki. Wszyscy uważają, że dziewczyna zginęła, mimo że jej ciała nie odnaleziono. Czy naprawdę? Działania energicznej czwórki staruszków nie przechodzą bez echa – liczba ich wrogów zaczyna wzrastać. To nie może skończyć się dobrze…
Z ogromnym smutkiem stwierdzam, że moje życie jest nudne i bezbarwne w porównaniu z tym, które ma ekipa brytyjskich emerytów. A oni są niemożliwi. No i mają Bogdana, który jak trzeba to załatwi narkotyki, wykręci rękę, podwiezie w środku nocy albo zagra w szachy i zabierze do kina. Człowiek – orkiestra  A ta książka, jak zresztą cała seria, to taki plasterek na uwierającą, smutną rzeczywistość. Przynosi mnóstwo otuchy i radości życia, mimo świadomości, że w pewnym wieku do końca jest już raczej bliżej niż dalej.

Nie jest łatwo spędzać emeryturę w Cooper`s Chase. Elisabeth wraz z towarzyszami postanawia wkroczyć w świat celebrytów i zająć się zniknięciem młodej dziennikarki. Wszyscy uważają, że dziewczyna zginęła, mimo że jej ciała nie odnaleziono. Czy naprawdę? Działania energicznej czwórki staruszków nie przechodzą bez echa – liczba ich wrogów zaczyna wzrastać. To nie może...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Orwell pisał, że do kontroli człowieka można wykorzystać to, czego się boi, Huxley uważał, że może do tego posłużyć to, co przynosi szczęście, a Lem zwraca uwagę, że wystarczy dać iluzję choćby w postaci chemicznego kopa. I oczywiście można „Kongres futurologiczny” czytać jako zabawną nowelkę o przygodach lekko naćpanego podróżnika-futurologa, ale tak naprawdę to opowieść filozoficzna o tym, czy prawda zawsze daje szczęście. Nie jest to więc lektura łatwa, tym bardziej, że nafaszerowana mnóstwem neologizmów, które autor wyrzucał z siebie z prędkością karabinu maszynowego, ale już czytelnik nie do końca tak szybko je przyswaja. Taka zabawa językiem budzi podziw, ale po dłuższym czasie również męczy. Jednak, mimo upływu czasu, treść rozważań Lema nadal jest aktualna, tym bardziej, że większość z nas ogromną ilość czasu spędza w rzeczywistości wirtualnej, gdzie o iluzję bardzo łatwo.

Orwell pisał, że do kontroli człowieka można wykorzystać to, czego się boi, Huxley uważał, że może do tego posłużyć to, co przynosi szczęście, a Lem zwraca uwagę, że wystarczy dać iluzję choćby w postaci chemicznego kopa. I oczywiście można „Kongres futurologiczny” czytać jako zabawną nowelkę o przygodach lekko naćpanego podróżnika-futurologa, ale tak naprawdę to opowieść...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Trzecia Rzesza na haju” to bardzo interesująca książka, bo zwraca uwagę na problem powszechnej obecności narkotyków w hitlerowskich Niemczech. Wiedza o tym, że Hitler i Göring byli uzależnieni od różnych środków psychoaktywnych nie jest jakąś tajemnicą. Nie każdy z nas ma jednak świadomość, że takie środki jak metamfetamina były rozdawane żołnierzom Wehrmachtu, a pralinki ze środkiem pobudzającym można było kupić legalnie w sklepie. Mamy więc ciekawe informacje o nieznanej szerzej historii podane w ciekawej, wciągającej narracji. Czegóż chcieć więcej? Otóż czytając, można wpaść w pułapkę. Autor tak konstruuje swoją opowieść, że wydaje się, jakby wojnę toczyły hordy naćpanych nazistów, kierowane przez opanowanego nałogiem wodza i uzależnionych, bojących mu się sprzeciwić, podwładnych. Tak oczywiście nie było. Hitlerowcy doskonale zdawali sobie sprawę z tego co robili, a Hitler pisał swoje „Mein Kampf” zupełnie na trzeźwo. Jednak autor tak prowadzi narrację, że mamy wrażenie wręcz usprawiedliwiania niektórych czynów stanem zamroczenia narkotykowego. Z czasem jednak przychodzi refleksja, że przecież do II wojny światowej doszło przed masowym spożyciem narkotyków. I nie jest to żadnym usprawiedliwieniem tego, co działo się w trakcie. Większą część książki zajmuje przedstawienie tego, co narkotyki zrobiły z Adolfem Hitlerem i zobrazowanie jego więzi z osobistym lekarzem Theodorem Möllerem . W książce omawiającej dystrybucję środków odurzających w kraju, związek dealera i jego klienta, będącego jednocześnie głową tego państwa, powinien zajmować góra jeden rozdział a nie stanowić większości treści. Bardziej interesowałyby mnie skutki tak powszechnego spożycia narkotyków wśród żołnierzy, lub omówienie skali dystrybucji wśród ludności cywilnej, a tego tu nie znajdziemy. Książka warta przeczytania, bo mówi o rzadko wspominanym wątku historycznym, jednak warto czytać ją ze świadomością, że absolutnie nie wyczerpuje tematu i uzbroić się w dystans wobec osobistych dywagacji autora na temat omawianych postaci historycznych.

„Trzecia Rzesza na haju” to bardzo interesująca książka, bo zwraca uwagę na problem powszechnej obecności narkotyków w hitlerowskich Niemczech. Wiedza o tym, że Hitler i Göring byli uzależnieni od różnych środków psychoaktywnych nie jest jakąś tajemnicą. Nie każdy z nas ma jednak świadomość, że takie środki jak metamfetamina były rozdawane żołnierzom Wehrmachtu, a...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książka całkiem nieźle napisana, wciągająca, choć trochę przygnębiająca jeżeli chodzi o wnioski.

Książka całkiem nieźle napisana, wciągająca, choć trochę przygnębiająca jeżeli chodzi o wnioski.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Aneta Jadowska jest lekiem na całe zło, a przynajmniej na kaca po książkach, które przeczołgują i rozbijają. „Katia. Cmentarne love story” może nie jest najlepszą książką tego uniwersum, ale daje mnóstwo pozytywnej energii, co jest nieco niespodziewane , biorąc pod uwagę specjalizację głównej bohaterki. I nie dajcie się zwieść słodkiemu różowi okładki. „Katia” to przede wszystkim dobre urban fantasy z właściwie dobranymi proporcjami magii, bogiń, mordobicia i tajemnic. Romansu też jest tu tyle co potrzeba. Relaks gwarantowany.

Aneta Jadowska jest lekiem na całe zło, a przynajmniej na kaca po książkach, które przeczołgują i rozbijają. „Katia. Cmentarne love story” może nie jest najlepszą książką tego uniwersum, ale daje mnóstwo pozytywnej energii, co jest nieco niespodziewane , biorąc pod uwagę specjalizację głównej bohaterki. I nie dajcie się zwieść słodkiemu różowi okładki. „Katia” to przede...

więcej Pokaż mimo to