-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1191
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać451
Biblioteczka
2022-09-08
Brawurowy i fascynujący opis początków nowej i rodzącej się w chaosie republiki. Na szczególną uwagę zasługują tu starcia starego cesarskiego porządku reprezentowanego przez rozżalonych wojskowych oraz hordy byłych żołnierzy i najemników z Freikorpsów z komunistycznymi bojówkami KPD dążącymi zgodnie z wytycznymi Lenina do światowej rewolucji. Chwała autorowi, że nie przemilcza faktu, iż Republika Weimarska de facto przejęła długi wojenne wobec zwycięskich mocarstw, i dzięki hiperinflacji wyłgała się od niebotycznych kwot zaciągniętych od społeczeństwa za pośrednictwem obligacji przeznaczonych na wysiłek wojenny. Natomiast kolejne spłaty reparacji zgodnie z planem Younga były tak naprawdę uiszczane środkami z pożyczek zaciągniętych za oceanem (co oczywiście runęło niczym domek z kart wraz z "czarnym czwartkiem" na Wall Street). Zresztą gospodarczy boom, rozwój niemieckich miast, realizowanie wielkich projektów budowlanych, życie elit republiki ponad stan, za wszystko to płaciła Ameryka za pośrednictwem zadłużających się u niej niemieckich banków jako pośredników w tym procederze. Jahner trochę przemilczał fakt, że Niemcy przodowały w rozwoju nowych technologii, co pomogło im potem w zbudowaniu nowoczesnej armii, oczywiście z obejściem traktatu wersalskiego, którego postanowienia gros społeczeństwa uważało za niezasłużoną i zbyt drastyczną karę. Oczywiście radykalne elementy jak NSDAP zbijały na tym niezadowoleniu kapitał, ale przecież to kanclerz Cuno nadwerężał państwowy budżet płacąc odszkodowania właścicielom wielkich koncernów z Zagłębia Ruhry oraz powstrzymującym się od pracy robotnikom. Co więcej, społeczeństwo popierało sabotaż wobec francuskiego okupanta, który jako zwycięzca wojenny miał prawo domagać się chociaż części finansowego zadośćuczynienia, którego Niemcy płacić nie zamierzali. Przez całą książkę wyczuwalna jest sympatia autora do SPD i władz republiki, oczywiście nie stroni on od krytykowania takich czy innych posunięć, częstych roszad gabinetowych (12 kanclerzy w ciągu zaledwie 14 lat), to jednak próbuje skwapliwie scedować winę za dojście Hitlera do władzy na prezydenta Republiki, sędziwego feldmarszałka von Hindenburga i nadużywania przez niego instrumentu dekretu nadzwyczajnego w obliczu niemożności stworzenia stabilnej koalicji przez SPD i wielkiego kryzysu, do którego przecież ta sama socjaldemokracja dołożyła cegiełkę swoim szastaniem cudzymi pieniędzmi i oderwanymi od rzeczywistości projektami. Samo społeczeństwo również lecące na fali i upojone nieograniczonymi możliwościami w sztuce, architekturze, literaturze, życiu codziennym, żądne wyjścia ze strefy komfortu, pogardzało umiarkowanym kanclerzem Ebertem, który był kwintesencją roztropności i solidności, które jednak w owym czasie rozbuchania nowych idei były synonimem nudy i nijakości. Interesujący rozdział traktujący o Bauhausie, ukazujący zarówno jego świeżość i funkcjonalność, jak i bezkompromisowość zahaczającą o skrajny radykalizm architektoniczny i fanatyzm niektórych przedstawicieli nurtu. Autor wspomina również o nurcie będącym w kontrze do Bauhausu, czyli Heimatschutzstil, bardziej konserwatywnym, stroniącym od obcych naleciałości, odwołującym się do kultury nordyckiej i budownictwa zgodnego z niemieckim duchem. Jednak odnoszę wrażenie, że autor bardziej potraktował ten nurt jako ciekawostkę, skwapliwie przypinając mu łatkę bazy dla radykalnych prawicowych ruchów, żeby nie posądzono go o stronniczość. Należy pamiętać, że zarówno elity lewicowe (SPD), ale również te konserwatywne i prawicowe (Centrum, DVP czy ultrakonserwatywne DNVP) uważały Hitlera i jego ruch za zgraję nieokrzesanych parweniuszy, którymi będzie można sterować jak pionkami na szachownicy. Zresztą sama elita wojskowa traktowała SA jako przyszłe kadry dla nowego Wehrmachtu, który miał zastąpić Reichswehrę. Szczególną moją uwagę zwrócił passus, w którym posłowie SPD, którym udało się dotrzeć na głosowaniu nad ustawą o pełnomocnictwach (tych, którym udało się umknąć nowemu konstruktowi tzw. aresztu ochronnego) docierają na salę i mimo wszechobecnej wrogości ze strony parlamentarzystów NSDAP, szturmowców z SA (szpaler niczym "ścieżka zdrowia"), wręcz wiszącej w powietrzu atmosferze przemocy i mordu, jednak głosują przeciw, zachowując namiastki honoru.
Brawurowy i fascynujący opis początków nowej i rodzącej się w chaosie republiki. Na szczególną uwagę zasługują tu starcia starego cesarskiego porządku reprezentowanego przez rozżalonych wojskowych oraz hordy byłych żołnierzy i najemników z Freikorpsów z komunistycznymi bojówkami KPD dążącymi zgodnie z wytycznymi Lenina do światowej rewolucji. Chwała autorowi, że nie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-10-08
Doskonałe true crime z literackim zacięciem. Zestawienie niebywale brutalnych zbrodni Il Mostro di Firenze (do tej pory nie ujętego) z pięknem perły Toskanii czyli Florencji. Patologia włoskiego systemu sądownictwa przebija wszystko, co do tej pory czytałem i oglądałem, nawet amerykański wymiar sprawiedliwości ze swoimi rażącymi pomyłkami sądowymi i mętnymi wyrokami blednie w porównaniu z radosną twórczością wysmażoną przez tandem, nie ma co owijać w bawełnę, idiotów, czyli pubblico ministero Mignini i komisarz Giuttari. Sprawa zabójstwa Meredith Kercher jest wisienką na torcie systemowej niekompetencji i nieudolności.
Doskonałe true crime z literackim zacięciem. Zestawienie niebywale brutalnych zbrodni Il Mostro di Firenze (do tej pory nie ujętego) z pięknem perły Toskanii czyli Florencji. Patologia włoskiego systemu sądownictwa przebija wszystko, co do tej pory czytałem i oglądałem, nawet amerykański wymiar sprawiedliwości ze swoimi rażącymi pomyłkami sądowymi i mętnymi wyrokami blednie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-09-28
Kolejny świetny reportaż od Patricka Raddena Keefe'a. Dobitnie pokazuje, że nienasycona żądzą zysku w kapitalizmie prowadzi do całkowitego zaniku empatii. Ród Sacklerów jest tego wręcz książkowym przykładem. Autor skupia główną narrację na losach trzech braci, tj. Arthura, Mortimera i Raymonda, i ich drogi na szczyty list najbardziej majętnych ludzi na planecie, dzięki najpierw Librium, Valium, MS Continowi, i przede wszystkim kurze znoszącej złota jajka, czyli Oxicontinowi. Zaletą tej pracy jest na pewno ukazanie mechanizmów działania firm farmaceutycznych, zarówno molochów, jak i firm rodzinnych, jak Purdue Pharma. Nie jest to przyjemna lektura, jak już czytający zda sobie sprawę ze skali oszustw, przekrętów i zaniechań, które koniec końców nie skutkują żadnymi poważniejszymi konsekwencjami. Prawo silniejszego, bogatszego, wpływowego, w pełnej krasie. Przeciętny zjadacz chleba stanowi jedynie suchą liczbę wpisaną w corocznym raporcie takiej czy innej korporacji. A przekręt z "Oxy" jest tylko wierzchołkiem góry lodowej, wystarczy sobie zerknąć obecnie, jak syntetyczne opioidy (niechlubny prym wiedzie fentanyl), dosłownie niszczą ludzi w Stanach, doprowadzając do skrajnej nędzy i społecznego dna, albo śmierci.
Kolejny świetny reportaż od Patricka Raddena Keefe'a. Dobitnie pokazuje, że nienasycona żądzą zysku w kapitalizmie prowadzi do całkowitego zaniku empatii. Ród Sacklerów jest tego wręcz książkowym przykładem. Autor skupia główną narrację na losach trzech braci, tj. Arthura, Mortimera i Raymonda, i ich drogi na szczyty list najbardziej majętnych ludzi na planecie, dzięki...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-07-27
Nareszcie doczekałem się porządnej literatury faktu z serii Amerykańskiej. Zdecydowałem się głównie ze względu na dość pobieżną wiedzę nt. Dust Bowl. Reportaż tematu nie wyczerpuje, ale przybliża przyczyny, przebieg i skutki jednej z największych katastrof ekologicznych wywołanych przez człowieka na terenie Wielkich Równin (przede wszystkim Texas i Oklahoma Panhandle). Minęło kilkadziesiąt lat od tych tragicznych i apokaliptycznych wydarzeń, ale odnoszę wrażenie, że ludzie nadal nie wyciągnęli wniosków ze swojej niszczycielskiej działalności, podsycanej chciwością i pychą. Książka jest napisana ładnym językiem (bardzo dobre tłumaczenie), treść jest angażująca, wywołuje skrajne emocje, od złości po empatię dla ludzi, bądź co bądź, oszukanych przez państwo próbujące uczynić z bezkresnej prerii, gdzie świetnie czuły się bizony i Komancze, nie nadającej się do zasiedlenia, tradycyjne farmy z polami uprawnymi. Dodatkowym smaczkiem jest ciekawa historia Niemców nadwołżańskich.
Nareszcie doczekałem się porządnej literatury faktu z serii Amerykańskiej. Zdecydowałem się głównie ze względu na dość pobieżną wiedzę nt. Dust Bowl. Reportaż tematu nie wyczerpuje, ale przybliża przyczyny, przebieg i skutki jednej z największych katastrof ekologicznych wywołanych przez człowieka na terenie Wielkich Równin (przede wszystkim Texas i Oklahoma Panhandle)....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-01-29
6,5/10 Sporo wartościowych informacji i faktów, szczególnie dotyczących wszelkiej maści skrajnie lewicowych partii, organizacji i bojówek, które w tamtym czasie pojawiały się niczym grzyby po deszczu w krajach Południowego Stożka i całej Ameryce Łacińskiej. Jeśli chodzi o rządy junt, to najwięcej informacji jest oczywiście o rządach Pinocheta i soldateski w Argentynie, też trochę o Urugwaju i Paragwaju, ale raczej podstawowe rzeczy. Przeszkadzał mi dość wyraźny subiektywizm autora, próby podciągnięcia wszystkiego pod z góry przyjętą tezę, i spora ilość powtórzeń. Ogólnie jednak uważam książkę za wartościową, o trochę topornym i suchym stylu, ale sporo z niej wyniosłem na temat samej Operacji Kondor, roli CIA i Departamentu Stanu, czy mechanizmów stosowanych przez dyktatury wojskowe w walce z lewicowymi oponentami. Zdecydowanie na plus.
6,5/10 Sporo wartościowych informacji i faktów, szczególnie dotyczących wszelkiej maści skrajnie lewicowych partii, organizacji i bojówek, które w tamtym czasie pojawiały się niczym grzyby po deszczu w krajach Południowego Stożka i całej Ameryce Łacińskiej. Jeśli chodzi o rządy junt, to najwięcej informacji jest oczywiście o rządach Pinocheta i soldateski w Argentynie, też...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-08-28
Widziałem już kilka dokumentów na temat Theodora Bundy, ale książka Ann Rule jest zdecydowanie najlepszym studium przypadku. Dowiadujemy się o jego dzieciństwie, i czy ono było głównym powodem wybrania drogi sadystycznego mordercy. Dzięki chronologicznemu przedstawianiu faktów widzimy kulminacyjny moment, w którym nastąpiło przeobrażenie i podjęcie decyzji obrania ścieżki zabijania. Poza tym dokładne opisy "polowań" na ofiary wraz z wyszczególnieniem zadanych obrażeń, poszukiwań przez policję z jednej i tragedią bliskich z drugiej. I tu muszę przyznać, że choć siedzę w true-crime od kilku dobrych lat, to zestawienie czarującego i przystojnego "Teda" z jego prawdziwą twarzą potwora w ludzkiej skórze, jest szokujące i wstrząsające. Jego modus operandi oparty na sprycie, wręcz wojskowym zorganizowaniu, sposób w jaki porywał ofiary niczym nieuchwytny duch, drwił z policji, wg mnie czyni go najbardziej przerażającym seryjnym mordercą. Autorka przytacza również korespondencję prowadzoną z Bundym, ich rozmowy telefoniczne i spotkania towarzyskie jeden na jeden (sic!). Ale chyba najciekawszy jest wątek pracy w telefonie zaufania, gdzie biurko Rule praktycznie sąsiadowało ze stanowiskiem "Teda". Oczywiście nie mogło zabraknąć potyczek na sali sądowej, gdzie pod koniec przez pewien moment wszyscy ujrzeli jego prawdziwą twarz ukrytą pod fasadą uroczego, dobrze wychowanego i perspektywicznego inteligenta.
Widziałem już kilka dokumentów na temat Theodora Bundy, ale książka Ann Rule jest zdecydowanie najlepszym studium przypadku. Dowiadujemy się o jego dzieciństwie, i czy ono było głównym powodem wybrania drogi sadystycznego mordercy. Dzięki chronologicznemu przedstawianiu faktów widzimy kulminacyjny moment, w którym nastąpiło przeobrażenie i podjęcie decyzji obrania ścieżki...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-03-29
Wartością tej książki jest przede wszystkim relacja z pierwszej ręki uczestnika regularnych walk podczas stacjonowania amerykańskich sił w Wietnamie. Chociaż autor był tylko pilotem "Hueya" (Bell UH-1 Iroquois), to podczas okresu służby był świadkiem wręcz surrealistycznych wydarzeń będących zapowiedzią rychłej klęski Stanów Zjednoczonych. Tak jak w przypadku wielu weteranów tego konfliktu Mason nabawił się PTSD i spadł praktycznie na samo dno. Bardzo celnych spostrzeżeń jest w tej opowieści bez liku, ale najbardziej trafnie podsumowującym szaleństwo i bezsens przesłanek, na podstawie których działali żołnierze podczas kolejnych źle przygotowanych operacji, jest poniższy fragment:
"Według oficjalnych danych bitwa o Szczęśliwą Dolinę dawno już zakończyła się naszym zwycięstwem, Teraz jednak musieliśmy tam wrócić, żeby załatać parę dziur w tym wiekopomnym sukcesie. Pewnie jakiś pieprzony kutas zapomniał powiedzieć żółtkom, że przegrali, bo było ich tam wciąż pełno i nadal zestrzeliwali nasze helikoptery."
Schemat "Hueya" pozwala w jakimś stopniu zdać sobie sprawę, jakim wyczynem było pilotowanie tej skomplikowanej i zarazem niemal mitycznej maszyny pod regularnym ostrzałem wroga i wykonywanie różnego typu manewrów praktycznie "na czuja".
Wartością tej książki jest przede wszystkim relacja z pierwszej ręki uczestnika regularnych walk podczas stacjonowania amerykańskich sił w Wietnamie. Chociaż autor był tylko pilotem "Hueya" (Bell UH-1 Iroquois), to podczas okresu służby był świadkiem wręcz surrealistycznych wydarzeń będących zapowiedzią rychłej klęski Stanów Zjednoczonych. Tak jak w przypadku wielu...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Bardzo angażująca i zarazem emocjonalnie wyczerpująca lektura. Trzeba zaznaczyć i mieć na uwadze, że literatura "true crime" rządzi się innymi prawami aniżeli literatura piękna. Oczywiście zapewne więcej czytelników sięgnie po pozycję napisaną przystępnym językiem i trzymającą w napięciu, ale kryminały wypaczyły ludziom umysły. Prawdziwe zbrodnie nie mają nic wspólnego z tymi bajeczkami, często są o wiele gorsze. Ann Rule nigdy chyba nie aspirowała do bycia wielką pisarką, raczej chciała przelać na papier wiedzę jaką posiadała odnośnie wielu głośnych dochodzeń, nie zasłyszaną czy uzyskaną w wyniku jakiegoś researchu, ale często z pierwszej ręki - Rule pracowała jako funkcjonariusz w Departamencie Policji w Seattle, co na pewno otworzyło jej wiele drzwi w późniejszej karierze pisarki "true crime". Książka o polowaniu na seryjnego mordercę znad Green River jest inna niż jej najbardziej rozpoznawalna "The Stranger Beside Me" (krzykliwy i infantylny polski tytuł psuje wydźwięk oryginału). Bo przede wszystkim Ridgway alias GRK był kimś zupełnie innym niż "Ted" Bundy. Jest taka scena w genialnej "Zagadce zbrodni", kiedy już były detektyw pyta pewną napotkaną dziewczynkę, jak wyglądał morderca, a ona z rozbrajającą szczerością odpowiada: po prostu zwyczajnie. Jest to idealne podsumowanie Gary'ego Leona Ridgwaya, prostego i nie rzucającego się w oczy człowieczka, który dla zaspokojenia swoich chorych fantazji bezdusznie i bez mrugnięcia okiem zamordował prawie 50 kobiet (a może i więcej). SeaTac strip (rozległe tereny lotniska Seattle-Tacoma), hrabstwa King, Kent, tereny przy drodze międzystanowej I-5 czy te znajdujące się przy meandrującej niczym pełzający wąż Green River, jawią się w latach 80. poprzedniego stulecia jako przedsionek piekła, czyściec. Opisy wielu tamtych miejsc działają na wyobraźnię. Połączenie tych złowieszczych lokacji ze znikaniem młodych, pogubionych życiowo, ale zarazem często bardzo atrakcyjnych dziewczyn szukających okazji stanowi niebywale przygnębiającą kombinację. Jest to ten typ książki, którą należy sobie dawkować, bo ładunek smutku i rozpaczy, jaki aż kipi z tych historii, przytłacza i obezwładnia. Mimo, że człowiek współczuje i wręcz współodczuwa ból bliskich, złość śledczych, którzy dosłownie spalają się w pogoni za takimi zwyrodnialcami, przypłacając to zniszczonym zdrowiem, życiem, a nawet śmiercią, to zawsze zapamiętuje jedną, dwie historie ofiar, których nie da się wyrzucić z pamięci. W sprawie Bundy'ego to było dla mnie zniknięcie Georgeann Hawkins, natomiast w przypadku GRK, to porwanie i zabójstwo Marie Malvar. Jeśli ktoś oglądał amerykańską wersję "The Killing", to klimat Seattle w sezonie nr 3 jest bardzo zbliżony do tego przedstawionego w książce. Różnica jest jednak taka, że pierwsze to fikcja, a drugie prawda. Zdarzały się dziwne potknięcia w przekładzie, jak choćby tłumaczenie "caucasian" jako 'rasy kaukaskiej', zamiast po prostu 'białej', ale nie jest to jakiś wielki mankament. Ogólnie rzecz biorąc, jest to solidna pozycja z gatunku "true crime", może miejscami przegadana, pełna dygresji (chyba taki znak rozpoznawczy Ann Rule, swoją drogą często całkiem interesujących), chaotyczna i sprawiająca wrażenie sklejanej na szybko (tu należy pamiętać, że Rule pisząc i kończąc ten reportaż była już dość zaawansowana wiekowo), ale książka się broni historią GRK, jego ofiar, obrazu Seattle w latach 80. i oczywiście całej grupy zadaniowej. Według mnie, must-read dla fanów gatunku.
Bardzo angażująca i zarazem emocjonalnie wyczerpująca lektura. Trzeba zaznaczyć i mieć na uwadze, że literatura "true crime" rządzi się innymi prawami aniżeli literatura piękna. Oczywiście zapewne więcej czytelników sięgnie po pozycję napisaną przystępnym językiem i trzymającą w napięciu, ale kryminały wypaczyły ludziom umysły. Prawdziwe zbrodnie nie mają nic wspólnego z...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to