Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Królestwo miedzi to drugi tom trylogii Dewabad stworzonej przez S.A. Chakraborty. Książka została wydana przez wydawnictwo WeNeedYa.

Choć jestem niezmiennie zakochana w pierwszym tomie i całym pomyśle, jaki niesie ze sobą Dewabad, tak przy lekturze drugiego tomu trochę się męczyłam i sporo brakowało mi do zachwytu nad treścią. Chociaż Chakraborty dalej czaruje językiem i tworzy nim magiczny, niezwykły świat, tak sama książka wydała mi się zwyczajnie nudna.

Drugi tom liczy sobie ponad 600 stron i przez większość czasu jest zwyczajnie nudny. Akcja jako tako zaczęła się po 450 stronach, przez które przewlekłam się z niemałym trudem. Co prawda rozumiem, dlaczego tak się stało. Autorka przez ten czas budowała skomplikowane intrygi i kładła fundamenty pod ostatnie dwieście stron, w czasie których wydarzenia potoczyły się lawiną. Brakuje jednak balansu, który sprawiłby, że czytelnik cały czas pozostawałby silnie zainteresowany treścią. Niestety, przez początkowe znużenie i pewne zmęczenie treścią, w pewnym momencie bardziej zależało mi na tym, by dotrwać do końca, niż ekscytować się nadciągającą akcją.

W kwestii bohaterów również mam problem. W tym tomie było mi trudno polubić kogoś poza Alim. Miałam wrażenie, że tylko on szedł naprzód i faktycznie uczył się siebie czy swoich nowych mocy. Na dodatek z łatwością było mi go zrozumieć, zarówno jego działania jak i pobudki, które nim kierowały. Nahri stała się z kolei bardziej irytująca niż wcześniej, jednak w finale sporo zyskała w moich oczach. Czuję, że kolejny tom będzie miejscem, gdzie bohaterka zalśni i pewnie sporo mnie zaskoczy. A jeśli chodzi o Darę... Cóż, Dara z nich wszystkich okazał się najgorszy. Był niezwykle monotonny i przez całą książkę skupiał się tylko na swojej obsesji na punkcie Nahri. Jest to postać, które zatacza kręgi i ciągle robi to samo. Możnaby rzec, że stanowi idealny przykład szaleństwa, które ledwo widać.

Jak wspominałam wcześniej, Chakraborty czaruje językiem, jednak mimo to książka jest przerażająco długa i momentami nudna, zwłaszcza z początku. Chociaż finał wynagradza długą podróż, droga do niego jest męcząca i dość mocno zniechęcająca. Doprowadziło to do tego, że zastanawiałam się nad porzuceniem lektury bądź odłożeniem jej na inny czas. Ledwo się przed tym powstrzymałam i mam nadzieję, że trzeci tom okaże się dużo lepszy, bo widać, że autorka zostawiła sobie ogromne pole do popisu.

Królestwo miedzi to drugi tom trylogii Dewabad stworzonej przez S.A. Chakraborty. Książka została wydana przez wydawnictwo WeNeedYa.

Choć jestem niezmiennie zakochana w pierwszym tomie i całym pomyśle, jaki niesie ze sobą Dewabad, tak przy lekturze drugiego tomu trochę się męczyłam i sporo brakowało mi do zachwytu nad treścią. Chociaż Chakraborty dalej czaruje językiem i...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Przygody Aminy Al-Sirafi to książka napisana przez Shannon Chakraborty. Jest to opowieść o słynnej piratce i przemitniczce ze Wschodu, gdzie morski klimat przeplata się z niebezpieczną magią. Książka z przepięknymi brzegami została wydana przez Wydawnictwo Czwarta Strona.

Ta pozycja charakteryzuje się świetną narracją. Chakraborty wpadła na pomysł przekazania przygód Aminy jej własnymi ustami spisanymi przez skrybę Dżamala. Dzięki temu oraz barwnej osobie nachudy (kapitanki) całą historia brzmi niezwykle, jest wciągająca i ma pewien gawędziarski klimat.

Już od samego początku byłam w pełni wciągnięta w tę opowieść. Autorka bardzo szybko pokazała nam postać nieustraszonej Aminy, dawnej piratki i postrachu Arabskiego półświatka pirackiego, która uparcie tkwiła na emeryturze i zajmowała się swoją rodziną, mimo że ciągnęło ją i do morza, i do przygód. I te przygody równie prędko nadeszły.

Początkowo, poza samym wstępem, magii w tym wszystkim za wiele nie ma. Doszło nawet do tego, że w pewnym momencie zapomniałam, że to jednak jest fantastyka, a wody wokół krajów arabskich czary zdają się przyciągać. Gdy jednak magia ponownie zawitała na karty opowieści, zrobiła to w taki sposób, że już nie dało się o niej zapomnieć. Na dodatek z każdym swoim pojawieniem wprawiała w zachwyt, przerażenie bądź oba na raz.

Chakraborty jest przepotężnie utalentowaną pisarką z magicznym wręcz stylem pisania. Jej wyobraźnia nie zna granic, a inspiracje kulturami arabskimi tylko ją podsycają. Do tego wszystkiego w swoich powieściach używa barwnego języka, który tak silnie odwołuje się do zmysłów, że opisywane miejsca można niemal z łatwością poczuć, zobaczyć, usłyszeć i posmakować. Wzmacnia to klimat egzotyki i morskich opowieści.

Historia sama w sobie jest niesamowita. Nie dość, że wprowadza czytelnika w realia życia ludzi oraz żeglarzy tamtych czasów, to jeszcze pokazuje niecodzienny punkt widzenia. Jako że akcja osadzona jest w średniowieczu, Chakraborty ukazuje krucjaty oraz wojny religijne prowadzone przez Europejczyków oczami mieszkańców tamtych rejonów. Jest to naprawdę odświeżająca perspektywa, której wiele osób z naszych kręgów kulturowych może może być zwyczajnie nieświadoma.

Z lekkim sercem można przyznać, że Przygody Aminy Al-Sirafi to historia wypełniona po brzegi akcją, magią, morzem oraz okraszona odpowiednią dozą humoru, od którego uśmiech sam się wkrada na usta. Jest to także historia pełna emocji, czasem sprzecznych, czasem skrajnych, ale wszystkich prawdziwych. Jestem pewna, że w wielu momentach Amina jest postacią, z którą z łatwością można się utożsamiać i właśnie to sprawia, że opowieść o jej przygodach jest taką zachwycającą książką.

Przygody Aminy Al-Sirafi to książka napisana przez Shannon Chakraborty. Jest to opowieść o słynnej piratce i przemitniczce ze Wschodu, gdzie morski klimat przeplata się z niebezpieczną magią. Książka z przepięknymi brzegami została wydana przez Wydawnictwo Czwarta Strona.

Ta pozycja charakteryzuje się świetną narracją. Chakraborty wpadła na pomysł przekazania przygód Aminy...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Zdecydowanie najgorsza książka z serii.

Ogólnie czytałam, by dowiedzieć się w końcu, czym jest Organizacja. Po 7 książkach dalej tego nie wiem, ale, co więcej, nabrałam przekonania, że sama autorka może tego nawet nie wiedzieć. Uparcie mówi, że nie jest to mafia, ale każde ich zachowanie czy akcja idealnie wpisują się w obraz mafii.

Haillie jest paskudną osobą. Co z tego, że prowadzi szeroko zakrojone działania charytatywne, kiedy zachowuje się jak rozpuszczona dziewucha, której wszystko wolno? Wywaliła sąsiadkę z jej drogiego mieszkania tylko dlatego, że uznała, że kobieta ukradła jej kota - nawet nie wysłuchując jej strony, tylko od razu atakując i grożąc braćmi.

Perspektywy Adriena są zupełnie nie potrzebne. Do tego pojawiło się kilka rozdziałów z perspektywy Willa, równie zbędne. A już kompletnie dziwne były rozdziały w stylu "co by było gdyby Haillie wychowywała się z braćmi". W środku książki.

Na dodatek całości brak konsekwencji. Ledwo co Camden Monet uciekł z więzienia, do którego dobrowolnie poszedł (co swoją drogą był ciekawy wątek, ale został całkowicie zignorowany i upłycony), by na koniec książki wrócić w wielkim stylu i całe ogólnoświatowe poszukiwanie uciekłego więźnia tak po prostu zniknęło. Jak magia. A to nie miała być fantastyka...

Zdecydowanie najgorsza książka z serii.

Ogólnie czytałam, by dowiedzieć się w końcu, czym jest Organizacja. Po 7 książkach dalej tego nie wiem, ale, co więcej, nabrałam przekonania, że sama autorka może tego nawet nie wiedzieć. Uparcie mówi, że nie jest to mafia, ale każde ich zachowanie czy akcja idealnie wpisują się w obraz mafii.

Haillie jest paskudną osobą. Co z tego,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Odkryj mnie to debiut literacki Weroniki Szalewicz-Kardy. Książka została wydana przez wydawnictwo BeYa.

Zdecydowanie jest to książka, która porusza tematy, które często omijane są szerokim łukiem. Chociaż z początku zaczyna się dość niepozornie i wydaje się być zwykłą obyczajówką, to się prędko zmienia.

Autorka w książce mierzy się z tematyką osób w spektrum autyzmu, co nie jest zadaniem łatwym. Przez wciąż dość negatywne nacechowanie nieneurotypowości w naszym społeczeństwie, temat ten może pociągnąć za sobą wiele niepoprawnych lub nawet krzywdzących kwestii. Moim zdaniem jednak w książce został on pociągnięty w sposób odpowiedni, przy czym ukazała różne podejścia.

Jeśli chodzi o same wydarzenia i fabułę, na której opiera się książka, momentami były nieco nudne. To może być związane z tym, że Odkryj mnie należy do rodzaju literatury, po którą rzadko sięgam, przez co zwyczajnie nie spotkało się z moimi przyzwyczajeniami. Widać wyraźnie, że akcja opiera się przede wszystkim na relacji głównych bohaterów, Klary i Eryka, oraz tego, jak mierzą się z rzuconymi w ich stronę problemami.

Klara jako główna bohaterka jest specyficzna. Na samym początku zostaje pokazana w dość negatywny sposób, który wrzuca czytelnika w postawę oceniająca już w pierwszym rozdziale. Jest to dziwny zabieg, przez który później trudno znaleźć nić sympatii do postaci. Jednak może zwróci uwagę na to, że w takim sposób na co dzień oceniamy osoby, które przejawiają się innymi zachowaniami, jakie jak na przykład osoby ze spektrum autyzmu.

Muszę przyznać, że autorka ma bardzo przyjemny styl. Choć akcja osobiście mnie nie porwała, przez książkę płynęło się gładko, co jest niemałym zaskoczeniem w przypadku debiutu. Co prawda niektóre postacie, jak matka Klary, były nieco płytkie i zdawały się nie do końca dopracowane, całościowo książka zbiera się całkiem nieźle.

Odkryj mnie to debiut literacki Weroniki Szalewicz-Kardy. Książka została wydana przez wydawnictwo BeYa.

Zdecydowanie jest to książka, która porusza tematy, które często omijane są szerokim łukiem. Chociaż z początku zaczyna się dość niepozornie i wydaje się być zwykłą obyczajówką, to się prędko zmienia.

Autorka w książce mierzy się z tematyką osób w spektrum autyzmu, co...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Aurora: Koniec Amie Kaufman, Jay Kristoff
Ocena 7,8
Aurora: Koniec Amie Kaufman, Jay K...

Na półkach: ,

Aurora. Koniec to finał historii sci-fi stworzonej przez Amie Kaufman i Jaya Kristoffa. Książka została wydana przez wydawnictwo Mag.

Recenzja zawiera SPOILERY dotyczące treści.

Poprzedni tom zostawia nas w nieciekawej sytuacji. Drużyna jest rozbita, a jej członkowie mierzą się z dość pewną śmiercią. Zastanawiało mnie, jak duet autorski rozwiąże ten problem, bo wydawał się być ostateczny. Rozwiązanie, jakie przygotowali dla czytelników, choć bardzo wyraźnie przemyślane, dla mnie było częściowo chaotyczne.

Nie jestem fanką zabaw z czasem, choć muszę przyznać, że Kaufman i Kristoff poradzili sobie z tymi aspektem z połowicznym sukcesem. Bardzo podoba mi się ich podejście do bańki czasowej i zwinnie wpasowali je w fabułę - widać było, że poświęcili temu zagadnieniu mnóstwo czasu, bo nie dość, że nadali mu sens, to jeszcze sprawili, że bohaterowie biorący udział w tych wydarzeniach mogli lśnić.

Jednak wątek przyszłości, z którym mierzyli się Aurora i Kal zupełnie mi nie podszedł. Co prawda przedstawiony świat był ciekawy, jednak bardzo przewidywalny. Nic mnie w nim nie zaskoczyło. W zasadzie jedyne zaskoczenie w tym wątku dotyczyło czarnego charakteru, czyli Cearsana. Jak dla mnie zbyt mocno próbowali go ocalić moralnie, przez co stracił całą swoją moc jako antagonista. Jego finalne działania zupełnie nie zgrały mi się z tym, jak był wcześniej kreowany i nie potrafię uwierzyć w jego nagłą przemianę, bo sam proces nie został mi w żaden sposób ukazany.

Dużym minusem jest dla mnie rozbicie drużyny. Gdy działali razem, tworzył się niepowtarzalny klimat i cudowna atmosfera żartu, która królowała nawet w najbardziej tragicznych sytuacjach. Rozbijając ich, autorzy postawili sobie trudne zadanie, by to ciągnąć dalej i wydaje mi się, że nie do końca temu podołali. Humor zniknął niemal zupełnie z wątków Tylera i Aurory z został jedynie z Scarlett i jej bandą. Do tego w całości Kal stracił swoją funkcję i wydawał się być tylko po to, by być. Co jest smutne, bo wcześniej był integralną częścią drużyny. Przez całą książkę jego jedyna rola sprowadzała się do tego, że stał u boku Aurory i błagał ojca, by się zmienił i pomógł. Nijak mi to nie pasowało do postaci, którą wprowadzili i stworzyli w poprzednich tomach.

Muszę jednak przyznać, że doskonale poprowadzono wątek Zili. Uważam, że jako jedyna w tej trylogii dostała godne siebie zakończenie. Gdy wyszło na jaw, jaka jest jej rola w całości, byłam zachwycona. Doczekała się godnego zamknięcia swoich wątków, a na dodatek jej znaczenie w trylogii wzrosło diametralnie. Stała się także moją ulubioną postacią i mam wrażenie, że to właśnie ona przeszła największą zmianę, która została bardzo wyraźnie pokazana, przez co łatwo było w nią uwierzyć.

Ten tom ma swoje wady, jednak uważam, że całkiem dobrze finalizuje całą trylogię. Może nie zachwyca, wiele nie zaskakuje, ale z pewnością jest ciekawą lekturą, która usatysfakcjonuje czytelnika zwieńczeniem wątków trzech tomów.

Aurora. Koniec to finał historii sci-fi stworzonej przez Amie Kaufman i Jaya Kristoffa. Książka została wydana przez wydawnictwo Mag.

Recenzja zawiera SPOILERY dotyczące treści.

Poprzedni tom zostawia nas w nieciekawej sytuacji. Drużyna jest rozbita, a jej członkowie mierzą się z dość pewną śmiercią. Zastanawiało mnie, jak duet autorski rozwiąże ten problem, bo wydawał...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W tym tomie autorka powraca z fabułą, co jest ciekawe, choć bardzo szybko się z nią rozprawia. Temat złych kosmitów jest ciekawy, ale traktuje go strasznie po macoszemu. Dziwi mnie, że Kira uważała, że tylko ona się dla nich liczy i że z tą myślą autorka poszła naprzód.

Wkurzyło mnie zakończenie i to, co autorka napisała w posłowiu. Przypadek Kiry był szczególny i wydawać się mogło, że będzie to historia, gdzie jej bezpłodność nie będzie stanowiła "problemu" dla społeczeństwa, gdzie posiadanie dzieci jest priorytetem. To była naprawdę dobra i warta podążenia ścieżka. Szkoda, że nią nie poszła i potraktowała bezpłodność Kiry jako coś, co należy naprawić kosmicznym robakiem.

W tym tomie autorka powraca z fabułą, co jest ciekawe, choć bardzo szybko się z nią rozprawia. Temat złych kosmitów jest ciekawy, ale traktuje go strasznie po macoszemu. Dziwi mnie, że Kira uważała, że tylko ona się dla nich liczy i że z tą myślą autorka poszła naprzód.

Wkurzyło mnie zakończenie i to, co autorka napisała w posłowiu. Przypadek Kiry był szczególny i wydawać...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zdecydowanie warto czytać przed Nieswiatem, bo wyjaśnia wiele spraw. Niezmiennie zachwyca mnie, co autorka zrobiła z językiem, jak go unowocześniła i pomieszała kilka języków.
Momentami narracja była jednak trudna i wymagająca.

Zdecydowanie warto czytać przed Nieswiatem, bo wyjaśnia wiele spraw. Niezmiennie zachwyca mnie, co autorka zrobiła z językiem, jak go unowocześniła i pomieszała kilka języków.
Momentami narracja była jednak trudna i wymagająca.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Recenzja dotyczy części 1 i 2 tomu 2.

Dom Nieba i Oddechu to drugi tom serii Księżycowego Miasta stworzonej przez Sarah J. Maas. Ten tom, podobnie jak poprzedni, został podzielony na dwie części i wydany przez Wydawnictwo Uroboros.

Nie wiem, czego się spodziewałam po tym tomie. Wydawało mi się, że bardzo dużo rzeczy zostało zakończonych w poprzednim tomie. Oczywiście, byłam świadoma, że autorka przyszykowała dużo większe plany na serię i dla bohaterów, ale nijak nie mogłam się domyślić, co zaserwuje w kontynuacji.

Książki są strasznie długie, co momentami wydaje się być niepotrzebne. Do tego coraz liczniejsze sceny er0tyczne (a do tego coraz mocniejsze) niewiele wprowadzają, a zbyt często kradną całą uwagę, zupełnie porzucając rozbudowaną fabułę.

Sam pomysł fabuły opartej na wdrażaniu się w działania ruchu oporu jest interesujący i bardzo mnie zaciekawił. Zwłaszcza że już w poprzedniej części pojawiło się trochę na ten temat i cieszę się, że został rozwinięty. Oczywiście, oprócz ruchu oporu, pojawia się cała masa innych wątków, które momentami stawały się nieco przytłaczające.

Jeśli chodzi o postacie, najbardziej zaciekawił mnie Cormac. Może dlatego, że właściwie po raz pierwszy otrzymał większą rolę do odegrania i stanowił pewien powiew świeżości. Innych fajnie było ponownie zobaczyć, chociaż Ithan bardzo często był zwyczajnie irytujący, co sprawiło, że wątki, które wiem, że otrzyma w przyszłości, lekko mnie odpychają.

Autorka zaczęła sięgać po pewne zabiegi tak często, że stały się bardzo drażniące, a ich ponowne pojawienie się sprawiało, że przewracałam oczami. Bryce co chwila zdawała się mieć jakiś genialny plan, o którym nikomu nic nie mówiła, nawet czytelnik był pozostawiony poza akcją aż do momentu, gdy pokazane zostały efekty, a to, co zrobiła, zostało po prostu przez nią opowiedziane. Raz mogło coś takiego przejść, jednak później było to po prostu męczące.

Do tego odniosłam wrażenie, że w tej książce niemal każdy gra na dwa fronty. Wielkie odsłonięcia prawdziwych celów i tego, kto jest szpiegiem, pojawiały się na tyle często, że w pewnym momencie zupełnie przestały zaskakiwać.

Maas stworzyła naprawdę ciekawy koncept brzasku, który zgrabnie napędza główną oś fabularną. Jednak w finale zabrakło mi wielkiej, epickiej bitwy, do których autorka już trochę mnie przyzwyczaiła. Sprawiło to, że przedstawiona misja wydała mi się trochę nijaka i wcale nie zbudowała poczucia, że to jest już koniec tomu. Przypominała raczej coś, co bohaterowie robili przez cały czas.

Na koniec chciałabym tylko powiedzieć, że ogromny plot twist, który stanowić miał chyba największe zaskoczenie całej serii, był bardzo dobry. Ale przez działania fandomu Maas stracił całą swoją moc, jak to również miało miejsce w innych seriach autorki.

Recenzja dotyczy części 1 i 2 tomu 2.

Dom Nieba i Oddechu to drugi tom serii Księżycowego Miasta stworzonej przez Sarah J. Maas. Ten tom, podobnie jak poprzedni, został podzielony na dwie części i wydany przez Wydawnictwo Uroboros.

Nie wiem, czego się spodziewałam po tym tomie. Wydawało mi się, że bardzo dużo rzeczy zostało zakończonych w poprzednim tomie. Oczywiście,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Recenzja dotyczy części 1 i 2 tomu 2.

Dom Nieba i Oddechu to drugi tom serii Księżycowego Miasta stworzonej przez Sarah J. Maas. Ten tom, podobnie jak poprzedni, został podzielony na dwie części i wydany przez Wydawnictwo Uroboros.

Nie wiem, czego się spodziewałam po tym tomie. Wydawało mi się, że bardzo dużo rzeczy zostało zakończonych w poprzednim tomie. Oczywiście, byłam świadoma, że autorka przyszykowała dużo większe plany na serię i dla bohaterów, ale nijak nie mogłam się domyślić, co zaserwuje w kontynuacji.

Książki są strasznie długie, co momentami wydaje się być niepotrzebne. Do tego coraz liczniejsze sceny er0tyczne (a do tego coraz mocniejsze) niewiele wprowadzają, a zbyt często kradną całą uwagę, zupełnie porzucając rozbudowaną fabułę.

Sam pomysł fabuły opartej na wdrażaniu się w działania ruchu oporu jest interesujący i bardzo mnie zaciekawił. Zwłaszcza że już w poprzedniej części pojawiło się trochę na ten temat i cieszę się, że został rozwinięty. Oczywiście, oprócz ruchu oporu, pojawia się cała masa innych wątków, które momentami stawały się nieco przytłaczające.

Jeśli chodzi o postacie, najbardziej zaciekawił mnie Cormac. Może dlatego, że właściwie po raz pierwszy otrzymał większą rolę do odegrania i stanowił pewien powiew świeżości. Innych fajnie było ponownie zobaczyć, chociaż Ithan bardzo często był zwyczajnie irytujący, co sprawiło, że wątki, które wiem, że otrzyma w przyszłości, lekko mnie odpychają.

Autorka zaczęła sięgać po pewne zabiegi tak często, że stały się bardzo drażniące, a ich ponowne pojawienie się sprawiało, że przewracałam oczami. Bryce co chwila zdawała się mieć jakiś genialny plan, o którym nikomu nic nie mówiła, nawet czytelnik był pozostawiony poza akcją aż do momentu, gdy pokazane zostały efekty, a to, co zrobiła, zostało po prostu przez nią opowiedziane. Raz mogło coś takiego przejść, jednak później było to po prostu męczące.

Do tego odniosłam wrażenie, że w tej książce niemal każdy gra na dwa fronty. Wielkie odsłonięcia prawdziwych celów i tego, kto jest szpiegiem, pojawiały się na tyle często, że w pewnym momencie zupełnie przestały zaskakiwać.

Maas stworzyła naprawdę ciekawy koncept brzasku, który zgrabnie napędza główną oś fabularną. Jednak w finale zabrakło mi wielkiej, epickiej bitwy, do których autorka już trochę mnie przyzwyczaiła. Sprawiło to, że przedstawiona misja wydała mi się trochę nijaka i wcale nie zbudowała poczucia, że to jest już koniec tomu. Przypominała raczej coś, co bohaterowie robili przez cały czas.

Na koniec chciałabym tylko powiedzieć, że ogromny plot twist, który stanowić miał chyba największe zaskoczenie całej serii, był bardzo dobry. Ale przez działania fandomu Maas stracił całą swoją moc, jak to również miało miejsce w innych seriach autorki.

Recenzja dotyczy części 1 i 2 tomu 2.

Dom Nieba i Oddechu to drugi tom serii Księżycowego Miasta stworzonej przez Sarah J. Maas. Ten tom, podobnie jak poprzedni, został podzielony na dwie części i wydany przez Wydawnictwo Uroboros.

Nie wiem, czego się spodziewałam po tym tomie. Wydawało mi się, że bardzo dużo rzeczy zostało zakończonych w poprzednim tomie. Oczywiście,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Zdecydowanie nie polecam audiobooka, lektorka brzmi gorzej niż tekst czytany przez AI - zero intonacji, zero modulacji głosu, wszystko na jedną barwę.

Ilekroć zaczynała się jakaś akcja, bardzo szybko była ucinana i szło się do kolejnej. Ogólnie książka zdecydowanie za długa, a przez to nudząca.

Końcówki słuchałam oglądając filmiki z czyszczenia dywanów, bo potrzebowałam innych bodźców, co odwrócą moją uwagę od egoizmu Haillie, jej zasadniczo głupich zachowań oraz tego, że autorka w tej książce zniszczyła do cna jedną z dwóch ciekawych postaci - czyli Adriena, którego ukazała jako gościa z manią na punkcie jednej osoby, który zamienia się w stalkera, a później ma nawet zwidy z obiektem swojej obsesji w roli głównej.

Ta książka to jeden wielki red flag.

Zdecydowanie nie polecam audiobooka, lektorka brzmi gorzej niż tekst czytany przez AI - zero intonacji, zero modulacji głosu, wszystko na jedną barwę.

Ilekroć zaczynała się jakaś akcja, bardzo szybko była ucinana i szło się do kolejnej. Ogólnie książka zdecydowanie za długa, a przez to nudząca.

Końcówki słuchałam oglądając filmiki z czyszczenia dywanów, bo potrzebowałam...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ludzie w nienawiści to książka kryminalna stworzona przez Krzysztofa Zajasa. Jest to drugie wydanie tej powieści, tym razem za sprawą wydawnictwa PulpBooks. Książkę przesłuchałam w audiobooku w aplikacji wydawnictwa.

Nie jestem znawcą kryminałów i nie przeczytałam ich zbyt wiele w swoim życiu, jednak nie zmienia to faktu, że od czasu do czasu lubię po nie sięgnąć. Gdy otwierałam plik z Ludźmi z nienawiści, wiedziałam tylko, że to przedstawiciel tego gatunku.

Sam pomysł na zbrodniarza bardzo mi się podobał. Wyraźnie poprowadzono motyw zemsty, a kreacja Mściciela pragnącego pozbyć się ze świata tych, których uważa za śmieci, był naprawdę interesujący. Ale w moim odczuciu tylko nim książka się broni.

Niestety, nie przekonała mnie do siebie żadna z postaci. Nie wiem, czy taki był zamysł autora, czy to kwestia moich prywatnych preferencji, ale bohaterowie wydali mi się płytcy i mocno jednowymiarowi. W szczególności osoba Krzyckiego, czyli w gruncie rzeczy głównego bohatera. Czasami miał wrażenie, że tak naprawdę on, mimo bycia policjantem, nie ma pojęcia o swojej robocie. Wszystkie informacje za niego zdobywał inny policjant, Lucek. Który okazał się dla mnie najciekawszą postacią i żałuję, że było go tak niewiele.

Ogólnie całość mi się trochę dłużyła. Przez długi czas nie potrafiłam pojąć, jaki był cel wykorzystania dość stereotypowego wątku dziennikarki. Nie dość, że postaci nie dało się polubić, to jeszcze wydawała się zupełnie zbędna. Aż do momentu, gdy wygodnie okazało się, że jest ważna. Tylko ten moment był również chwilą, gdy wszystko stało się jasne, a książka zamieniła się w dość przewidywalny ciąg przyczynowo-skutkowy.

Wątek romantyczny, który odegrał w całości dość niespodziewanie dużą rolę, był dla mnie mocno naciągany i, ponownie, niepotrzebny. Nie byłam w stanie w niego uwierzyć, bo pojawił się i rozwinął tak nagle, że musiałam cofać odtwarzanie, by sprawdzić, czy przypadkiem coś mi nie umknęło.

Moje podejście do tej książki może być, jakie jest, ze względu na to, że gatunek poznałam przez pryzmat śledztw Sherlocka Holmesa czy Herkulesa Poirota. Nie zmienia to jednak tego, że książka w całości dała mi się odczuć jakoś dość chaotyczna. Wiem, że to początek trylogii, ale, jeśli mam być szczera, nie kusi, by sięgnąć po kolejne tomy.

Ludzie w nienawiści to książka kryminalna stworzona przez Krzysztofa Zajasa. Jest to drugie wydanie tej powieści, tym razem za sprawą wydawnictwa PulpBooks. Książkę przesłuchałam w audiobooku w aplikacji wydawnictwa.

Nie jestem znawcą kryminałów i nie przeczytałam ich zbyt wiele w swoim życiu, jednak nie zmienia to faktu, że od czasu do czasu lubię po nie sięgnąć. Gdy...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka w gruncie rzeczy o niczym, wszystko kręci się wokół scen erotycznych, które szybko stają się powtarzalne. Ale sięgnęłam po nią z pełną świadomością, że to dostanę.

Co jak co, ale Liz podeszła mi bardziej jako postać od Georgie. Chociaż tutaj syndrom Sztokholmski jest ogromny i mocno gloryfikowany, a tytułowy obcy barbarzyńca jest zaborczym red flagiem, można się przy niej nieźle bawić.

Odmóżdżacz, którego obecnie potrzebowałam.

Książka w gruncie rzeczy o niczym, wszystko kręci się wokół scen erotycznych, które szybko stają się powtarzalne. Ale sięgnęłam po nią z pełną świadomością, że to dostanę.

Co jak co, ale Liz podeszła mi bardziej jako postać od Georgie. Chociaż tutaj syndrom Sztokholmski jest ogromny i mocno gloryfikowany, a tytułowy obcy barbarzyńca jest zaborczym red flagiem, można się...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Na zawsze twoja to trzeci, finałowy tom trylogii Dunbridge Academy. Książka została napisana przez Sarah Sprinz, a wydana przez wydawnictwo Moondrvie.

W tym tomie zapoznajemy się z historią po pożarze, który wydarzył się na ostatnich stronach drugiego tomu. Poznajemy losy Olive, której życie zmieniło się przez ogień, oraz Colina, który do Dunbridge Academy przyjechał że Stanów.

Jak to zwykle bywa w książkach Sprinz, bohaterowie mierzą się z natłokiem problemów, traum i ciągle popadają w nowe kłopoty będące skutkami wcześniejszych. I oczywiście w tym wszystkim rozkwita miłość oraz przyjaźń.

Z całą pewnością trzeba przyznać, że Sarah Sprinz potrafi pisać odpowiednio o trudnych sprawach. Do tego się ich nie boi, tylko w godny sposób rozprawia się z nimi bez oceniania czy szkalowania. Do tego wprowadza w książki rzeczy, które, przynajmniej dla mnie, stanowią nowość w literaturze młodzieżowej. Po raz pierwszy spotkałam się z reprezentacją cukrzyków i jestem pod wrażeniem, jak podeszła do tematu. Nawet jeśli czasami zachowania i reakcje Olive zdawały się być nieco na wyrost.

Autorka ma talent do tworzenia postaci. Jej bohaterowie są skonstruowani tak, by z łatwością wydawać się być realnymi osobami. Na dodatek fakt, że choć każdy tom opowiada opowieść innego duetu, pojawiają się postacie z poprzednich części, które cały czas się rozwijają, jest zachwycający.

Ten tom był dobrym finałem serii, nawet jeśli nie wszyscy opuścili Dunbridge Academy ku większemu światu. Lubiłam do nich powracać, stanowiły dla mnie dość lekką, mimo trudniej tematyki, lekturę, dzięki której mogłam się oderwać od moich zwyczajowych gatunków. Są to książki, które byłabym w stanie polecać licealistom, zwłaszcza ze starszych klas. Oczywiście zaznaczając, by zapoznali się z ostrzeżeniami dotyczącymi treści przed lekturą.

Na zawsze twoja to trzeci, finałowy tom trylogii Dunbridge Academy. Książka została napisana przez Sarah Sprinz, a wydana przez wydawnictwo Moondrvie.

W tym tomie zapoznajemy się z historią po pożarze, który wydarzył się na ostatnich stronach drugiego tomu. Poznajemy losy Olive, której życie zmieniło się przez ogień, oraz Colina, który do Dunbridge Academy przyjechał że...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Romanse potrafią mnie wymęczyć, ale w stylu Moyes, a może w historii Lou, jest coś takiego, że chce się czytać.

To przede wszystkim historia o szukaniu własnego miejsca i uczeniu się, jak być sobą w świecie, gdzie bycie sobą nie jest chętnie widziane.
Z tego powodu to książka naprawdę warta czytania.

Romanse potrafią mnie wymęczyć, ale w stylu Moyes, a może w historii Lou, jest coś takiego, że chce się czytać.

To przede wszystkim historia o szukaniu własnego miejsca i uczeniu się, jak być sobą w świecie, gdzie bycie sobą nie jest chętnie widziane.
Z tego powodu to książka naprawdę warta czytania.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wszystko, czego szukasz, znajdziesz w bibliotece to książka z nurtu japońskich, pięknych książek opisujących prozę życia. Została napisana przez Michiko Aoyamę, a w Polsce wydało ją Wydawnictwo Relacja.

Jest to zbiór pięciu opowiadań, a każde z nich jest obdarzone inną perspektywą. Narratorzy są naprawdę przeróżni - kobiety i mężczyźni, z różnych grup społecznych, w różnym wieku, ale łączą ich dwie rzeczy. Po pierwsze, w życiu każdego z nich czegoś brakuje, coś chcą zmienić, czegoś się obawiają. A po drugie, życie kieruje ich w stronę biblioteki, gdzie bibliotekarka zadaje proste pytanie "Czego szukasz?".

Za każdym razem zdumiewało mnie, że każdy z narratorów zupełnie inaczej opisuje bibliotekarkę. To charakterystyczna postać, dość ważna dla opowiadania, przez co mogłoby się wydawać, że pozostanie niezmienna. A jednak za każdym razem czytelnik dostaje inny opis tej samej osoby. W ten sposób Aoyama przepięknie ukazała coś, co wszyscy wiedzą, ale chyba czasem się o tym zapomina. A mianowicie, że każdy z nas widzi świat inaczej. Każdy z nas patrzy na co innego i widzi to przez pryzmat własnych zainteresowań, doświadczeń i wiedzy. Nie pokazuje tego dobitnie, to zwykły mały szczegół, który ujął mnie bez reszty i w każdym opowiadaniu tylko czekałam na moment, gdy na nowo opiszą mi tę samą postać.

Autorka w prosty sposób opisuje prozę życia. Są to historie, w których z łatwością można znaleźć samego siebie. Nawet gdy czytałam opowiadanie o mężczyźnie, który po wielu latach przeszedł na emeryturę, byłam w stanie w pełni zrozumieć jego działania i emocje, choć do tych przeżyć mi daleko. Do tego każda z historii przekazuje uniwersalną naukę, którą warto zachować w pamięci.

Jedynymi "minusami", które zapadły mi w pamięć są imiona i język, jednak obie te rzeczy można zarzucić na moje małe doświadczenie z literaturą japońską. Mam problemy z azjatyckimi imionami, są dla mnie często bardzo podobne i często jestem zbyt leniwa, by czytać je poprawnie. Dlatego zdarzało mi się, że myliłam postacie. A jeśli chodzi o język, to momentami wydał mi się dziwny, lekko niezgrabny. To jednak może być echo oryginału pozostałe po tłumaczeniu z języka, który jest tak różny od naszego ojczystego.

Tekst jest przesycony kulturą japońską, która dla laika może przypominać trochę magię. Lekturę zdecydowanie ułatwiły przypisy od tłumacza, Andrzeja Świrkowskiego, dzięki którym mogłam lepiej zrozumieć bohaterów, ale również świat, w którym żyję.

Opowiadania z Wszystko, czego szukasz, znajdziesz w bibliotece nie są może opowieściami wielce poruszającymi, a przynajmniej dla mnie. Jednak z pewnością jest to pozycja, która stanie się dla wielu osób książką komfortową, do której będą z chęcią wracać. W mojej pamięci pozostanie na długo.

Wszystko, czego szukasz, znajdziesz w bibliotece to książka z nurtu japońskich, pięknych książek opisujących prozę życia. Została napisana przez Michiko Aoyamę, a w Polsce wydało ją Wydawnictwo Relacja.

Jest to zbiór pięciu opowiadań, a każde z nich jest obdarzone inną perspektywą. Narratorzy są naprawdę przeróżni - kobiety i mężczyźni, z różnych grup społecznych, w różnym...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dłuższa niż być powinna przez masę drobnostek, które można było pominąć, przez co niezwykle skomplikowana sytuacja pędziła za szybko na końcówce.
Też całą moja sympatia do bohaterów zgasła. W tym tomie byli wyjątkowo tępi i irytujący.

Dłuższa niż być powinna przez masę drobnostek, które można było pominąć, przez co niezwykle skomplikowana sytuacja pędziła za szybko na końcówce.
Też całą moja sympatia do bohaterów zgasła. W tym tomie byli wyjątkowo tępi i irytujący.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Tutaj zrobiło się za bardzo smutowo. Tak naprawdę jedyną motywacją bohaterów stał się seks. Przesada, nawet jak na diabłów.
Ale fabuła nie najgorsza.

Tutaj zrobiło się za bardzo smutowo. Tak naprawdę jedyną motywacją bohaterów stał się seks. Przesada, nawet jak na diabłów.
Ale fabuła nie najgorsza.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Fajna, naprawdę, ale... Chyba spodziewałam się czegoś więcej. Poprzednie wydawały się być bardziej angażujące i akcja wyraźniej się rysowała i rozwijała. To bardziej przypominało epizod, coś jak opowiadanie, a nie cały tom.

Fajna, naprawdę, ale... Chyba spodziewałam się czegoś więcej. Poprzednie wydawały się być bardziej angażujące i akcja wyraźniej się rysowała i rozwijała. To bardziej przypominało epizod, coś jak opowiadanie, a nie cały tom.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pieśń o Achillesie to książka Madeline Miller, która czerpie z kultury greckiej i przybliża historię tytułowego Achillesa oraz Patroklosa. Pozycja została wydana przez Wydawnictwo Albatros.

Jest to książka, która od dawna czekała na mojej półce, a do przeczytania jej zachęciła mnie akcja dwunastu książek w dwanaście miesięcy, której się podjęłam. Pieśń została mi polecona i zdecydowanie rozumiem, skąd się to polecenie wzięło.

Jest to zdecydowanie dobra książka, choć początek aż tak jasno tego nie zdradza. Początkowo było trochę nudno, jednak trzeba było wprowadzić postacie, zbudować klimat i wprowadzić czytelnika do świata. Miller zrobiła to na spokojnie, trochę inaczej niż się zazwyczaj spotyka, przez co pierwsze sto-sto pięćdziesiąt stron lekko się dłużyło. Jednak im dalej, tym było lepiej.

Postacie i wydarzenia, w których biorą udział, wymuszają mnóstwo refleksji. Nie jest to pozycja, po lekturze której można tak po prostu przeskoczyć do następnej lub zignorować kłębiące się w głowie myśli. Człowiek samoistnie zaczyna rozważać istotę honoru czy żałoby oraz to, jak sława i oczekiwania innych potrafią wpłynąć na człowieka.

Książka budzi wiele emocji. Nie tylko strach i terror związany z wojną oraz tym, że głównie bohaterowie są w gruncie rzeczy nastolatkami, ale również zachwyca. Miller korzysta z bardzo poetyckiego, pięknego języka, dzięki czemu dodaje do klimatu antycznej Grecji.

Samo zakończenie, choć równie tragiczne jak kończy się historia Achillesa, ma w sobie sporo piękna. Sprawiła, że zakręciły mi się łzy w oczach, co nie zdarza się często. Pieśń o Achillesie stanowi poruszającą opowieść o tym, kto i za co zostanie zapamiętany.

Pieśń o Achillesie to książka Madeline Miller, która czerpie z kultury greckiej i przybliża historię tytułowego Achillesa oraz Patroklosa. Pozycja została wydana przez Wydawnictwo Albatros.

Jest to książka, która od dawna czekała na mojej półce, a do przeczytania jej zachęciła mnie akcja dwunastu książek w dwanaście miesięcy, której się podjęłam. Pieśń została mi polecona...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Piekielne niebo to debiut literacki Karoliny Ligockiej, który został opatrzony hipnotyzującą okładką i wydany przez Wydawnictwo Mięta.

Ta książka ma anioły, demony, wilka, magię i tajemnicze księgi czarów. To wszystko okraszone jest sprawą kryminalną, Rzymem oraz podważaniem grzeczności niebiańskich istot. Taka kombinacja sprawia, że gdy usłyszałam o książce, byłam pewna, że podejdzie idealnie pod moje gusta. Rzeczywistość jednak bywa przewrotna.

Nie mogę zaprzeczyć, że fabuła była ciekawa i miała olbrzymi potencjał. Dawała również ogromne pole do popisu dla autorki, która mogła popuścić wodze wyobraźni. I widać, że to zrobiła i podejrzewam, że świetnie się przy tym bawiła, bo niektóre pomysły wyszły naprawdę świetnie.

Jednak fabuła to nie wszystko. Niestety, nie polubiłam żadnego bohatera. Każdy z nich wydawał mi się pusty i jednopoziomowy. Na dodatek w chwili wprowadzenia ich do tekstu razem z postacią czytelnik dostawał ich życiorys rozpisany w jednym lub dwóch akapitach, co było trochę męczące. Do tego miałam trudności w uwierzenie w relacje między bohaterami - w wielu momentach wydawały mi się sztuczne, wymuszone lub popędzane. W szczególności relacja romantyczna, która wykwitła w zasadzie znikąd.

Tekst zalewa czytelnika informacjami i zaczyna to robić bardzo szybko. Gdy pojawiało się coś nowego, jakiś element świata, towarzyszył mu długi opis, w którym dana rzecz została przedstawiona od A do Z. Było to lekko nużące, zwłaszcza że później część z tych rzeczy miała mało znaczenia fabularnego.

Podobna sytuacja miała miejsce przy charakterze bohaterów czy relacjach. Bardzo często zamiast ukazać pewne cechy w tekście poprzez zachowania, zostało wszystko podane niemal na tacy. Na przykład podam rzekomo cięty język głównej bohaterki - o jego istnieniu narracja przypomina co chwila, ale w dialogu poczułam go może raz.

Sporo moich zastrzeżeń, które mam do książki, dotyczy stylu autorki. Jakby nie patrzeć, on oraz język potrafią diametralnie zmienić podejście do tekstu, przynajmniej dla mnie. Przy lekturze Piekielnego nieba towarzyszył mi chaos. Zdania, często krótkie, wydawały mi się nierzadko oderwane od akapitów, przez co przypominały raczej wymienianie czynności niż płynną całość akcji. Trudno mi było przez to się "wbić" w tempo akcji oraz zaangażować w fabułę.

Fabuła pod koniec również przeżyła kilka wzlotów oraz upadków. I o ile była ciekawa sama w sobie i po 300 stronach człowiek, bądź co bądź, czuje pewną ciekawość na temat tego, jak to wszystko się potoczy, tak czułam pewne rozczarowanie i niedosyt. Końcówka zadziała się za szybko - co było zaskoczeniem przy rozległym, nieco nalanym rozwinięciu akcji. Do tego mam wrażenie, że poszła nieco fartem. Narida po prostu co chwila odkrywała w sobie magię, którą okazywała się być im nagle przydatna czy potrzebna. Raz czy dwa takie zagranie można przepchnąć, jednak oparcie na tym konkluzji jest dość wyczerpujące i żmudne w lekturze.

Poza tym napotkałam na kilka dziwnych błędów fabularnych, które sprawiły, że książka wydała mi się niedopracowana. Raz narracja zaspoilerowała mały zwrot akcji, zdradzając tożsamość jednego z bohaterów, zanim ta informacja pojawiła się w tekście. Innym razem Narida nagle sobie przypomniała, że to, co dopiero co wprowadziło ją w stan głębokiego szoku, tak naprawdę miała w szkole i się o tym uczyła. Do tego opis książki stanowi ciekawy wybór. Tak naprawdę opisuję sytuację z książki po co najmniej stu stronach i, moim zdaniem, zdradza trochę za dużo.

Jak można się domyślić, Piekielne niebo to nie jest pozycja, która mi się spodobała. Co dziwne, bo naprawdę miała w sobie wszystko, co lubię w fantastyce. I naprawdę wysłuchałam z głowy wszystkie negatywne myśli, by dawać jej coraz to nowszą szansę, ale prawda jest taka, że to po prostu nie była pozycja dla mnie.

Piekielne niebo to debiut literacki Karoliny Ligockiej, który został opatrzony hipnotyzującą okładką i wydany przez Wydawnictwo Mięta.

Ta książka ma anioły, demony, wilka, magię i tajemnicze księgi czarów. To wszystko okraszone jest sprawą kryminalną, Rzymem oraz podważaniem grzeczności niebiańskich istot. Taka kombinacja sprawia, że gdy usłyszałam o książce, byłam pewna,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to