-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1190
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać451
Biblioteczka
2024-05-30
2024-05-25
Nie będę się wysilać i szukać pozytywów tego pseudo-tekstu, którego nie nazwę książką, gdyż byłaby to obraza dla książek. Żenujące żarty, których nawet prowadzący "Familiadę" by się wstydził. Kompletny brak korekty, co jest o tyle zabawne, że w jednym z rozdziałów autor naśmiewa się z błędów językowych polskich polityków, przy okazji nie widząc własnych. Do tego lektor (słuchałam w audio) również owych błędów nie dostrzega, czytając tak, jak zostało napisane.
Jeśli chodzi o wartość faktograficzną i historyczną, żadna rewelacja. Wszystko już było w innych tego typu książkach, ale w zdecydowanie lepszym wydaniu.
Rozumiem zamysł tej książki: porzućmy patos i pompatyczne opisy i porozmawiajmy o historii na wesoło. Niestety to też trzeba umieć, inaczej wychodzi jak w tym przypadku: żenująco, infantylnie, prostacko i wulgarnie..... Odbrązawiając nasze dzieje w ten sposób, popadamy ze skrajności w skrajność zakładając, że czytelnik to bezmózgi prostak.
Nie lubię lekceważenia czytelnika, prostackich żartów, pretensjonalnego stylu i dygresji na siłę, które mają sugerować, że autor jest oczytany i obeznany w różnych tematach, a ostatecznie czynią go przemądrzałym arogantem, który zjadł wszystkie rozumy, dlatego szczerze nie polecam "tego czegoś". Szkoda czasu i nerwów.
Nie będę się wysilać i szukać pozytywów tego pseudo-tekstu, którego nie nazwę książką, gdyż byłaby to obraza dla książek. Żenujące żarty, których nawet prowadzący "Familiadę" by się wstydził. Kompletny brak korekty, co jest o tyle zabawne, że w jednym z rozdziałów autor naśmiewa się z błędów językowych polskich polityków, przy okazji nie widząc własnych. Do tego lektor...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-05-13
Książka oszustwo lub książka wydmuszka. Już tytuł wprowadza w błąd. O Titanicu mamy tu w porywach trzy rozdziały i to bardzo ogólnikowe i skąpe. Autorka skupia się bardziej na dywanach i żyrandolach, a nie na cudzie techniki przełomu wieków, jakim niewątpliwie był Titanic. Opisy wnętrza sztampowe i żywcem wyjęte z filmu Jamesa Camerona z Kate Winslet i Leonardo DiCaprio. Szczegółami technicznymi, czy opisami nowoczesnych rozwiązań zastosowanych przy budowie tej jednostki autorka nie zawracała sobie głowy w najmniejszym stopniu, nawet nie udawała, że ją to interesuje. Co prawda jeden z bohaterów wybiera się na obchód statku od głębokich piwnic, aż po dach, ale nawet wtedy autorka nie wysila się na żadne, choćby podstawowe informacje......po za tym, że po obejrzeniu całego statku, bohater dochodzi do wniosku, że jest niezatapialny.
Zamiast opowieści o transatlantyku mamy tu za to opowiastkę o dziecinnej panience i jej wielkiej miłości do dwa razy starszego rozwodnika.
Panienka jest niedojrzała, lekko nierozgarnięta i mocno dziecinna. Ciągle tylko się kryguje, spuszcza wzrok, trzepocze rzęsami i bierze udział w niezliczonych herbatkach, spotkaniach, koktajlach itp.
Podobno oboje połączyło szczere i głębokie uczucie, którego ja w ogóle nie dostrzegam. Jack traktuje swoją żonę jak dziecko: opiekuje się nią, kupuje biżuterię i drogie suknie, spełnia kaprysy. Madeleine traktuje go jak opiekuna, a nie partnera; zresztą w pewnym momencie stwierdza, że "najpierw opiekował się nią ojciec, a teraz mąż" i jest coraz bardziej uprzejmie zdziwiona, że ktoś z jego pozycją i bogactwem mógł się nią zainteresować. Natomiast jej matka najbardziej zadowolona jest z bogactwa zięcia.
Takich płytkich historii o egzaltowanych panienkach, było, jest i powstanie jeszcze pewnie na pęczki. Większość z nich będzie dużo ciekawsza i dużo lepiej napisana. Styl i język autorki również nie powala: każdy dziennikarz to żurnalista, a przy robieniu każdego zdjęcia koniecznie należy zaznaczyć, że błysnął proszek magnezjowy. Ogólnie wyszła z tego mało przekonująca i jeszcze mniej wciągająca, nużąca historyjka, z mnóstwem niepotrzebnych i rozwlekłych opisów, o kompletnie nieistotnych pierdołach.
Autorka twierdzi, że napisała tę powieść na podstawie autentycznej historii podobnej pary. Niestety nie podaje żadnych bliższych szczegółów ani źródeł na ten temat, więc trudno to zweryfikować.
Książkę słuchałam w audio i tylko dlatego wysłuchałam jej do końca. Gdybym to samo miała czytać wynudziłoby mnie to na śmierć, a dodatkowo zgrzytałabym zębami nad naiwnością bohaterki. Lektorka - Joanna Domańska, natomiast bardzo wczuła się w rolę i odpowiednią modulacją głosu oddała charakter Madeleine.
Polecam tylko cierpliwym, mającym dużo czasu, a przy tym wyjątkowo niskie wymagania fabularne oraz bardzo mało wartościowych książek do przeczytania. Pozostałym zdecydowanie nie polecam.
Książka oszustwo lub książka wydmuszka. Już tytuł wprowadza w błąd. O Titanicu mamy tu w porywach trzy rozdziały i to bardzo ogólnikowe i skąpe. Autorka skupia się bardziej na dywanach i żyrandolach, a nie na cudzie techniki przełomu wieków, jakim niewątpliwie był Titanic. Opisy wnętrza sztampowe i żywcem wyjęte z filmu Jamesa Camerona z Kate Winslet i Leonardo DiCaprio....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Jedenasty tom losów Poldarków przynosi w końcu ożywienie i kilka znaczących zwrotów akcji, co dowodzi, że autorowi, kolokwialnie mówiąc nie wyczerpała się twórcza bateryjka....
Niestety mamy tu dwie śmierci przedstawicieli młodszego pokolenia, co potwierdza moją wcześniejszą teorię o tym, że autor nie miał pomysłu jak poprowadzić i rozwijać losy następców Demelzy i Rossa. A szkoda, bo nieżyjący bohaterowie do tej pory dodawali kolorytu powieści i niejednokrotnie inicjowali kluczowe i ważne dla fabuły sytuacje.
Wyjątkowo nie nudziły mnie opisy bitew, posunięć generałów, analizy przebiegu wojny z Napoleonem, a jest tego w tej części dużo. Niestety niezmiennie nudziła mnie Clowance i jej infantylne zachowanie. Nadal uważam, że nie pasowała do ambitnego, przedsiębiorczego, odważnego Stephena Carringtona, podobnie jak słodziutka, puściutka Cuby nie pasowała do Jeremy'ego. Kolejne kobiety sagi czyli Selina i Harriet odgrywają role trzeciorzędowe, o ile jeszcze Harriet pod koniec trochę wnosi do fabuły, a przez całą powieść gdzieś w tle się przewija, o tyle Selina jest zupełnie zbędna. Demelza, to Demelza od początku ma jedną, dobrze określoną rolę i konsekwentnie ją odgrywa, niczym nie zaskakuje. Bella jest dziewczynką, a jej poczynania w Paryżu, to jakiś wypadek przy pracy autora.
Ogólnie tom polecam. Czytało się przyjemnie i z zaciekawieniem, przede wszystkim ze względu na nieoczywiste rozwiązania fabularne.
Jedenasty tom losów Poldarków przynosi w końcu ożywienie i kilka znaczących zwrotów akcji, co dowodzi, że autorowi, kolokwialnie mówiąc nie wyczerpała się twórcza bateryjka....
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNiestety mamy tu dwie śmierci przedstawicieli młodszego pokolenia, co potwierdza moją wcześniejszą teorię o tym, że autor nie miał pomysłu jak poprowadzić i rozwijać losy następców Demelzy i Rossa. A...