-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1191
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać451
Biblioteczka
2024-04-02
2024-01-27
2024-01-01
Wbrew tytułowi książka nie jest ani o Łukaszence, ani o Białorusi. To jest tylko pretekst do rozjechania polskiej dyplomacji – słusznie czy nie, nie wiem bo mam przed sobą opinię tylko jednej strony, ale na pewno w dobrym stylu bo pióro Jurasz ma lekkie, a więc i jego anegdotki czyta się lekko. Kto chce się czegoś dowiedzieć na temat tego co w tytule polecam artykuły Jurasza w Onet bo jest tam więcej analiz i merytorycznej wiedzy.
Raz czy dwa autor stwierdził, że nie może więcej powiedzieć bo ciąży na nim konieczność zachowania tajemnicy państwowej, natomiast tam gdzie takiego obowiązku nie było sypie jak z rękawa cytatami co mu kto na ”na ucho” powiedział, czasami nawet wprost podając personalia nie przejmując się jakie konsekwencje dla tych osób może to oznaczać. Rzecz dla mnie w stosunku do dyplomaty niezwykła. Porównując jego umiejętność zachowania dyskrecji z np.Mroziewiczem nie ma co tak naprawdę porównywać, nie ta skala. Słowem jak chcemy, aby coś „się rozeszło w wielkiej tajemnicy”, należy ten sekret powierzyć Juraszowi.
Śmieszy też format książki: czcionka jak dla dzieci, mega marginesy. Książkę czyta się szybko bo znaków na stronie prawie o połowę mniej niż zazwyczaj.
Wbrew tytułowi książka nie jest ani o Łukaszence, ani o Białorusi. To jest tylko pretekst do rozjechania polskiej dyplomacji – słusznie czy nie, nie wiem bo mam przed sobą opinię tylko jednej strony, ale na pewno w dobrym stylu bo pióro Jurasz ma lekkie, a więc i jego anegdotki czyta się lekko. Kto chce się czegoś dowiedzieć na temat tego co w tytule polecam artykuły...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-09-17
Ciekawe zakulisowe działania przed, po i w trakcie (Sowieci nie mieli ochoty się tam pchać bo znali ryzyko, ale jakoś tak wyszło, że nie było wyjścia, tzn. wszystkie wyjścia były złe?!).
Część środkowa czyli opis działań taktycznych dla entuzjastów.
Ciekawe zakulisowe działania przed, po i w trakcie (Sowieci nie mieli ochoty się tam pchać bo znali ryzyko, ale jakoś tak wyszło, że nie było wyjścia, tzn. wszystkie wyjścia były złe?!).
Część środkowa czyli opis działań taktycznych dla entuzjastów.
2023-10-22
Książkę czytałem „okrakiem” na wyborach 15.10. czyli zacząłem przed i zakończyłem po. Do wyborów była dla mnie źródłem frustracji bo z jej diagnozy wynikało, że PiS może rządzić wiecznie. Na szczęście stało się to co się stało, a co wszyscy rzucili się analizować jak to się stało…
Z perspektywy czasu w głowie zostały mi dwie rzeczy:
• Brak społeczeństwa obywatelskiego i zaufania do państwa (bardzo ciekawie opisane powody i konsekwencje: np. dlaczego lepsze 500+ niż reforma służby zdrowia.) w krajach postkomunistycznych co powoduje, że populizm właśnie tu jest bardziej odczuwalny i dotkliwy. Spotkałem się też gdzie indziej z teorią, że tam gdzie sięgnęło Cesarstwo Rzymskie jest większy respekt dla prawa. Są to przeszkody w krajach zachodnich dla rozwoju populizmu do tego stopnia, aby przejął władzę. Ale trochę kłóci mi się to z brexitem, trumpizmem i berlusconizmem. Do przemyślenia…
• Mentalność folwarczna naszego społeczeństwa (polecam "Dlaczego narody przegrywają" Daron Acemoglu, James A. Robinson). Do tej pory spotykałem się z analizami jak wpływa ona na stronę mniej uprzywilejowaną czyli tego przysłowiowego „fornala”. Tu pokazano też jak negatywnie wpływa na „pana”, nawet jeśli to „dobry pan”.
Duuuużo pracy przed nami wszystkimi. A i walnięcie się we własne piersi konieczne.
Książkę czytałem „okrakiem” na wyborach 15.10. czyli zacząłem przed i zakończyłem po. Do wyborów była dla mnie źródłem frustracji bo z jej diagnozy wynikało, że PiS może rządzić wiecznie. Na szczęście stało się to co się stało, a co wszyscy rzucili się analizować jak to się stało…
Z perspektywy czasu w głowie zostały mi dwie rzeczy:
• Brak społeczeństwa obywatelskiego i...
2023-07-20
Perła literatury "minor" czyli skromna, solidna powieść. Sam nie wiem co mnie zauroczyło w tej książce o niczym. A to NIC to życie zwykłego wykładowcy akademickiego z Midwestu. Mogło być lepiej, mogło być gorzej, ale jest jak jest bez fajerwerków: rodzina bez miłości, szef świnia, trafiło się uczucie, ale na krótko, cała radość to praca i … literatura.
Dla „królów życia” będzie to antyteza tego jak widzą siebie i samorealizację, ale dla tych co cieszą się każdą chwilą: poranna kawa, rozmowa z kimś bliskim, satysfakcja z tego co robią będzie to jak morska bryza w upalny dzień.
Polecam wydanie z posłowiem tłumacza, uzmysłowił mi dlaczego tak spodobała mi się ta książka.
Perła literatury "minor" czyli skromna, solidna powieść. Sam nie wiem co mnie zauroczyło w tej książce o niczym. A to NIC to życie zwykłego wykładowcy akademickiego z Midwestu. Mogło być lepiej, mogło być gorzej, ale jest jak jest bez fajerwerków: rodzina bez miłości, szef świnia, trafiło się uczucie, ale na krótko, cała radość to praca i … literatura.
Dla „królów życia”...
2023-06
Porównanie do „Gron gniewu” to jednak marketingowa przesada, ale rozumiem podstawy takiej analogii. Ten kto to wymyślił widzi w dzisiejszych nielegalnych imigrantach „Oklaków” Steinbecka tak jak oni szukających lepszego życia, zmuszonych do pielgrzymki.
Powieść drogi jak to powieść drogi: ciągnie się przez cały Meksyk, ciekawe ile stron by liczyła książka gdyby bohaterowie byli z Nogales a nie z Acapulco. Jeśli ktoś oglądał filmy jak Traffic czy Sicario to niewiele go zaskoczy, widzimy Meksyk od tej ciemniejszej strony (gangi, korupcja, przemoc) oczami kobiet uciekających do kraju gdzie jest bezpieczniej.
Porównanie do „Gron gniewu” to jednak marketingowa przesada, ale rozumiem podstawy takiej analogii. Ten kto to wymyślił widzi w dzisiejszych nielegalnych imigrantach „Oklaków” Steinbecka tak jak oni szukających lepszego życia, zmuszonych do pielgrzymki.
Powieść drogi jak to powieść drogi: ciągnie się przez cały Meksyk, ciekawe ile stron by liczyła książka gdyby bohaterowie...
2023-06-15
Jest to mój pierwszy kontakt z HOUELLEBECQiem i tak się zastanawiam czy jest on geniuszem czy po prostu tak mu wyszło….
Praktycznie przez cały czas książka się ślimaczy, przynudza, międlenie w kółko dwóch tematów: jakieś tam sukcesy intelektualnej pracy bohatera (wykładowca uniwersytecki) i jego przygody erotyczne, a wszystko jakieś nijakie. I gdy już po kilku rozdziałach miałem ją odłożyć pomyślałem: czy to nie jest aby celowy zabieg, aby rozmemłane tempo opowieści odzwierciedlało rozmemłane życie bohatera? Dokończyłem, aby się przekonać i nie znajduję odpowiedzi, czyli jak w pierwszym zdaniu. Akcja przyśpiesza na ostatnich stronach gdy udaje się podjąć decyzje więc może jednak to celowy zabieg…?
Ponoć książka jest islamofobiczna. Nie wydaje mi się, ja widzę w niej uniwersalną analizę zwycięstwa totalitaryzmu spod jakiegokolwiek znaku z punktu widzenie człowieka dobrego, ale niezaangażowanego, któremu się po prostu nic nie chce (czyli jak większość z nas) zgodnie z teorią Edmund Burke’a: „Jedyną rzeczą potrzebną złu do zwycięstwa jest bierność dobrych ludzi”. Bohater i inni przypominają żaby gotowane przez sprawnych polityków, mimo intelektualnej sprawności, aby krytycznie ocenić ich intencje i czyny awersja do jakiekolwiek działania powoduje, że woda jest coraz cieplejsza. Mimo, że książka nie wciąga warto się przemęczyć, aby dojść do ostatnich stron.
Jest to mój pierwszy kontakt z HOUELLEBECQiem i tak się zastanawiam czy jest on geniuszem czy po prostu tak mu wyszło….
Praktycznie przez cały czas książka się ślimaczy, przynudza, międlenie w kółko dwóch tematów: jakieś tam sukcesy intelektualnej pracy bohatera (wykładowca uniwersytecki) i jego przygody erotyczne, a wszystko jakieś nijakie. I gdy już po kilku rozdziałach...
2023-05-31
Wspaniały popis erudycji literackiej i… muzycznej (do czasu przeczytanie tej książki nawet nie zdawałem sobie sprawy, że taka istnieje!). Dwie pasje bohaterów– literatura i muzyka splatają się w jakimś fantastycznym zmysłowym balecie. A naprzeciwko ZŁO… Zło powtarzające się przez wieki jak zdarta płyta (symboliczna para bliźniaków). Pytanie bohatera: jak to możliwe, że ludzie mogą stworzyć sztukę urzekającą i ponadczasową oraz ZŁO w czystej postaci jak Inkwizycja, obozy koncentracyjne, nienawiść, obłuda i kłamstwo. Nawet główny bohater sobie z nim nie radzi…
Osią powieści jest historia skrzypiec, od momentu posadzenia drzewa z którego je zrobiono do czasów współczesnych. Na każdym etapie towarzyszyło im ZŁO w postaci cierpienia niewinnych (symbolicznie pokazane jako krople krwi na futerale), a mimo to powstały i dały możliwość obcowania ze SZTUKĄ, tym rewersem ludzkiej natury.
p.s.
Miłośnikom literatury prostej i niekomplikowanej odradzam lekturę, po co potem obnosić się z własną ignorancją. W jednej z recenzji za 1 pkt coś na kształt: „trzeba znać języki obce – łeeee, a gdzie szacunek do czytelnika” - urocze.
Wspaniały popis erudycji literackiej i… muzycznej (do czasu przeczytanie tej książki nawet nie zdawałem sobie sprawy, że taka istnieje!). Dwie pasje bohaterów– literatura i muzyka splatają się w jakimś fantastycznym zmysłowym balecie. A naprzeciwko ZŁO… Zło powtarzające się przez wieki jak zdarta płyta (symboliczna para bliźniaków). Pytanie bohatera: jak to możliwe, że...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-06-08
Aby dobrać się do Dobrej książki, należy przeczytać 2/3 tej średniej, nudnawej. Niestety nie można od razu przejść do końcowej 1/3 bo nie powiąże się wszystkich wątków, których jak to u Cabre jest sporo.
A o czym jest książka? O sprawiedliwości. A raczej o niemożności jej spełnienia. Jak ktoś chce może liczyć na tą boską, ale takie rozwiązanie ani autora ani większości jego bohaterów nie satysfakcjonuje mimo, że chętnie o tym rozprawiają.
A dlaczego ta ludzka zawodzi i nie ma co na nią liczyć? O tym jest caaaała książka... Aparat tzw. "sprawiedliwości" zainteresowany robieniem kariery, wzajemnymi animozjami, seksem, a ofiara/sprawca/podejrzany, którzy powinni być w centrum zainteresowania są tylko pretekstem do wzajemnych relacji.
Reszta to tło, równie dobrze mogłoby być inne, np. współczesne.
Aby dobrać się do Dobrej książki, należy przeczytać 2/3 tej średniej, nudnawej. Niestety nie można od razu przejść do końcowej 1/3 bo nie powiąże się wszystkich wątków, których jak to u Cabre jest sporo.
A o czym jest książka? O sprawiedliwości. A raczej o niemożności jej spełnienia. Jak ktoś chce może liczyć na tą boską, ale takie rozwiązanie ani autora ani większości jego...
Pseudo psychologiczno-socjologiczny bełkot wg schematu: bierzemy stereotyp nt Włochów, podajemy jakiś jednostkowy przykład potwierdzający stereotyp, dość dowolnie snujemy teorie skąd się wziął. Zazwyczaj wina tych, którzy podbijali różne regiony Italii: Normanów, Arabów, Habsburgów, itd. Bardzo przypomina to tłumaczenie: dlaczego Polacy wyrzucają śmieci do lasu? Bo byliśmy pod zaborami.
Zakończyłem przygodę z książką na rozdziale gdzie cytując Machiavellego autor wyjaśnia dlaczego Włosi nie lubią nowości. Ograniczył pracę Machiavellego do Włochów jakoby tylko oni woleli rutynę od innowacji bo nowinki oznaczały okupację nowych najeźdźców. Dalej nie zdzierżyłem…
Pseudo psychologiczno-socjologiczny bełkot wg schematu: bierzemy stereotyp nt Włochów, podajemy jakiś jednostkowy przykład potwierdzający stereotyp, dość dowolnie snujemy teorie skąd się wziął. Zazwyczaj wina tych, którzy podbijali różne regiony Italii: Normanów, Arabów, Habsburgów, itd. Bardzo przypomina to tłumaczenie: dlaczego Polacy wyrzucają śmieci do lasu? Bo byliśmy...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-03-26
Tom 4 - coraz mniej lambizmu (lambistości? lambowatości?) za to intryga klasy C czyli coraz dalej od rzeczywistości, a przewidywalna w swojej nieprzewidywalności. W następnej już albo kosmici, albo reptilianie...
Tom 4 - coraz mniej lambizmu (lambistości? lambowatości?) za to intryga klasy C czyli coraz dalej od rzeczywistości, a przewidywalna w swojej nieprzewidywalności. W następnej już albo kosmici, albo reptilianie...
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-03-08
Mam dylemat jak ocenić mojego trzeciego Herrona.
Najlepiej zawiązana i - co trudniejsze - rozwiązana intryga.
Ale zwłaszcza na początku jakby spadła werwa autora, niektóre fragmenty wyglądają na pisane przez inną osobę (może dał wnuczkowi popisać?). Zdarzają się nudnawe opisy na stronę, pseudofilozoficzno-psychologiczne rozważania, które opuszczałem bez straty dla narracji, a których w poprzednich tomach nie było.
Docenić trzeba jak Herron potrafi zrzucić z wozu każdego bohatera, nigdy nie wiemy w jakim składzie zaczniemy, a w jakim zakończymy lekturę. Aż nachodzą wątpliwości czy, aby na pewno Lamb jest nie do ruszenia? Eliminacja bohaterów też nie jest poprzedzona jakimiś długimi dywagacjami czy też mordobiciem na trzy strony, a la Bruce Willis. W każdej chwili możemy się spodziewać, że kogoś ubędzie - to trzyma w napięciu!
Mam dylemat jak ocenić mojego trzeciego Herrona.
Najlepiej zawiązana i - co trudniejsze - rozwiązana intryga.
Ale zwłaszcza na początku jakby spadła werwa autora, niektóre fragmenty wyglądają na pisane przez inną osobę (może dał wnuczkowi popisać?). Zdarzają się nudnawe opisy na stronę, pseudofilozoficzno-psychologiczne rozważania, które opuszczałem bez straty dla...
2023-02-12
Rozdziały książki odpowiadają etapom powstawania filmu: scenariusz, producenci, reżyser, casting, scenografia, … itd. Każdy ma swoją chronologię więc cierpi chronologia całości, ale da się z tym żyć.
Niestety pierwsze rozdziały mówiące o osobach przypominają poważniejszego „Pudelka” – kto, z kim i jak się znalazł w filmie. Poważniejszego tylko dlatego, że mówimy o „Ojcu chrzestnym”, a nie o „M jak miłość”.
Gdy przechodzimy do samej produkcji robi się znacznie ciekawiej.
Przeszkadza idealizowanie mafii (rodzina, królestwo) – film ma swoja poetykę, ale już ktoś piszący o jego kulisach powinien być bardziej krytyczny. Ci którzy biorą fikcję Puzo za rzeczywistość mogą mieć do tego skłonność, ale będzie dla nich zaskoczeniem, że to nie Puzo wzorował się na mafii, ale późniejsza mafia próbowała na Puzo budować swoją legendę.
Rozdziały książki odpowiadają etapom powstawania filmu: scenariusz, producenci, reżyser, casting, scenografia, … itd. Każdy ma swoją chronologię więc cierpi chronologia całości, ale da się z tym żyć.
Niestety pierwsze rozdziały mówiące o osobach przypominają poważniejszego „Pudelka” – kto, z kim i jak się znalazł w filmie. Poważniejszego tylko dlatego, że mówimy o „Ojcu...
2023-03-06
Bond à rebours, ciągle skutecznie wg tych samych schematów:
1. Sekret kardynała Richelieu: „Boże chroń od przyjaciół, z wrogami sobie poradzę” – walka w MI5 jest tak samo zacięta jak z zewnętrznym wrogiem.
2. Nie ten jest lepszy, kto lepszy, ale kto „mniej gorszy” – lamerzy, ani w pierwszym, ani w drugim tomie nikogo nie uratowali, nie zapobiegli wypadkom, a jedynie byli bliżej prawdy („mniej gorsi”) niż psy i garniturki.
3. Nic nie jest tym na co wygląda.
Humor autora nie opuszcza, jedno słowo potrafi zmienić zwykłe zdanie w perełkę.
Negatywny skutek jest taki, że zaczynam gadać Lambem.
Bond à rebours, ciągle skutecznie wg tych samych schematów:
1. Sekret kardynała Richelieu: „Boże chroń od przyjaciół, z wrogami sobie poradzę” – walka w MI5 jest tak samo zacięta jak z zewnętrznym wrogiem.
2. Nie ten jest lepszy, kto lepszy, ale kto „mniej gorszy” – lamerzy, ani w pierwszym, ani w drugim tomie nikogo nie uratowali, nie zapobiegli wypadkom, a jedynie byli...
2023-02-05
Z cyklu: miał być lamerem, a okazał się Bondem.
Zawsze mnie zastanawiało w tego typu narracji po co szkolić szpiegów, agentów, dywersantów skoro jakiś skaut, emerytowany agent, (itp zależnie od konwencji) jest lepszy od całej organizacji (w tym wypadku MI5).
Niemniej czyta się lekko i przyjemnie, okruchy poczucia humoru, a przecież o to chyba w kryminale chodzi.
Z cyklu: miał być lamerem, a okazał się Bondem.
Zawsze mnie zastanawiało w tego typu narracji po co szkolić szpiegów, agentów, dywersantów skoro jakiś skaut, emerytowany agent, (itp zależnie od konwencji) jest lepszy od całej organizacji (w tym wypadku MI5).
Niemniej czyta się lekko i przyjemnie, okruchy poczucia humoru, a przecież o to chyba w kryminale chodzi.
Książka jak lekkie wino - łatwo wchodzi, niewiele potem zostaje.
Ale ciekawostki ciekawe.
Książka jak lekkie wino - łatwo wchodzi, niewiele potem zostaje.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toAle ciekawostki ciekawe.