rozwiń zwiń
Gromomir

Profil użytkownika: Gromomir

Tarnów Mężczyzna
Status Czytelnik
Aktywność 7 lata temu
103
Przeczytanych
książek
109
Książek
w biblioteczce
100
Opinii
545
Polubień
opinii
Tarnów Mężczyzna
Dodane| 1 ksiązkę
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach: , ,

Książki pana Andrzeja są mi znane już od lat. Od bardzo dobrej "Nadziei czerwonej jak śnieg", a potem przez oba tomy przygód Kazika Luxa stał się on jednym z moich ulubionych rodzimych pisarzy, obok Komudy czy Przechrzty.

Steampunk również jest mi znany, jestem nawet związany z facebookowym profilem "Steampunk - Klimat wieku Pary". Ten trend w fantastyce poprawia bardzo nielubiany przezemnie XIX wiek, przerabia go na coś ciekawego.

I pan Andrzej udowodnił wspomnianą nadzieją, że steampunk nie jest mu obcy, tak więc Aposipesis zanosił się na powieść pisaną bezpośrednio pode mnie.

Niestety, marzenia o świetnym rodzimym steampunku zderzyły się z rzeczywistością jak marzenia o niepodległości z moskiewskim sukińsyństwem...

W powieści śledzimy losy pruskiej wojowniczki, mechaborga (taki odpowiednik cyborga, tylko na tryby i parę) oraz jej dwóch adoratorów próbujących rozwiązać sprawę ataku demona na austriackiego ambasadora. Po drodze sprawy się komplikują, gdy we wszystko wmieszany jeszcze zostaje Turek handlujący niewolnikami, a jeden z adoratorów zostaje aresztowany, "bo tak".
Niestety, wbrew pozorom nie jest to powieść detektywistyczna. Ani sensacyjna. Ani romans. Ani w zasadzie nic innego. Najbliżej temu do powieści-światoopisania, w której pan Andrzej podejmuje wyzwanie "ile klasycznie rozumianego steampunku zdołam upchać na jednej stronie".
I najsmutniejsze jest to, że właśnie te elementy stanowią najlepszą część powieści - rozmowy z policyjnymi automatami, dżiny i konie mechaniczne przemierzające ulice Warszawy, szaleni naukowcy badający niestworzone teorie w swoich nierealnych ustrojstwach. Niestety jest tego mało i rzadko a i tak autor czasami popada w przesadę, jak montując jednemu z bohaterów Necronomikon leżący ot tak sobie na półce obok książki kucharskiej.

Niestety, powieść ta nie może się również oprzeć na bohaterach. Już przy Szabli Sobieskiego dostrzegłem u pana Andrzeja zakusy do moralnego usprawiedliwiania zbrodniarzy, pisania o nich w sposób wzbudzający sympatię. Tutaj poszedł już na całość z niczym się nie kryjąc.
Nasza Prusaczka bez żenady wspomina wyżynanie jeńców, a gdy jej adorator zostaje aresztowany, jego dobytek zniszczony, dom zapieczętowany, a on sam wzięty na tortury nie tylko nie kiwa nawet palcem aby pomóc, a wręcz jest oburzona, że mógł ją oszukać.
Wspomniany adorator z kolei w pewnym momencie przystaje na pomoc wspomnianym handlarzom niewolników. Tak, tej grupy którą twórcy gier obok nazistów z miejsca umieszczają graczom jako przeciwników, aby nie miał oporów moralnych przed miażdżeniem im czaszek wielkimi młotami. Tych tutaj pan autor postanawia rozgrzeszać.
Z kolei drugi adorator naszej bohaterki to lubujący się w torturowaniu oficer bezpieki. Zresztą w ogóle pojęcie tortur jest dla autora chyba kompletną abstrakcją. Nikt się tu nimi nie przejmuje. Ba, praktycznie prawią sobie komplementy w ich trakcie.
A i warto wspomnieć, że to adorator dwa aresztował adoratora jeden...

Co pozwala przejść do innego problemu tej powieści - sceniczności. Być może miał to być zamierzony efekt, nawiązanie do opery i ograniczonej liczby scen i aktorów jakie siłą rzeczy mogą na niej występować. Problem jednak w tym, że tworzy to niesamowity dysonans pomiędzy gigantycznym, otwartym niby światem, a wydarzeniami.
Nie chce zdradzać tu za dużo, ale nagle trzy zupełnie ze sobą niezwiązane wątki nagle znajdują swoją kulminację w jednym i tym samym miejscu, a innym razem bohaterowie nie mogą wylądować w Warszawie przez co są w kropce. Bo wylądowanie np w Czechowicach i przebycie tych kilkunastu kilometrów to już za duży problem...

Niestety w efekcie obu tych braków tak fabuły jak i postaci bardzo cierpi klimat książki. Jedyne jego błyski, drażniąco udowadniające, że był w niej potencjał, są w rozmowach z policyjnymi automatami. Nawet klimatu XIX-stego wieku za bardzo tu nie widać, co jest szczególnie przykre, bo pan Andrzej we wspomnianych wcześniej książkach pokazał, że naprawdę go czuje. Ba, jest jedynym znanym mi autorem potrafiącym ciekawie napisać o Powstaniu Styczniowym...

Od strony technicznej książka jest poprawna. Pod koniec parę błędów się prześlizgnęła (a to "za" zmieni się w "na" i takie pierdoły), ale są do przeżycia. Język jest przystępny a do tego pan Andrzej bardzo przyjemnie wymierza karnego plaskacza "poprawności politycznej" pisząc kilka razy o szlachetnym obliczu Murzyna.

Podsumowując książka ta strasznie mnie rozczarowała. Liczyłem na narodowy steampunk, a dostałem nieskładną opowiastkę, która tylko przypadkiem dzieje się w Warszawie.
Tym samym nie mogę z czystym sumieniem polecić jej nikomu.
Szkoda, wielka szkoda...

Książki pana Andrzeja są mi znane już od lat. Od bardzo dobrej "Nadziei czerwonej jak śnieg", a potem przez oba tomy przygód Kazika Luxa stał się on jednym z moich ulubionych rodzimych pisarzy, obok Komudy czy Przechrzty.

Steampunk również jest mi znany, jestem nawet związany z facebookowym profilem "Steampunk - Klimat wieku Pary". Ten trend w fantastyce poprawia bardzo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jeśli chodzi o Conana to nazwisko Carpentera jest mi prawie tak dobrze znane jak Howarda. Drugi tom opowieści o Cymerianinie jaki miałem był jego autorstwa i jest jednym z moich ulubionych.
Jednak kolejne książki spod jego pióra nie zdołały już powtórzyć sukcesu pierwszego wrażenia, a momentami były tak tragiczne, że wołało to o zemstę bogów.
Tym samym do Conana Bohatera podszedłem pełen obaw.

Akcja tej liczącego 201 stron opowieści dzieje się w dziwnej krainie na południe od Turanu. Choć mapa pokazuje nam tam góry i pustynie, tutaj trafiamy na duszne, gorące i wilgotne dżungle. Czyli bardziej Vendhia, niż wschodnie rubieże Iranistanu, ale możemy być wspaniałomyślni i uznać, że chodzi o jakiś kraj na południe od znanej nam mapy.
Do tej też krainie trafia młodziutki, nastoletni jeszcze Conan, służący od niedawna w szeregach armii cesarza Yildiza. Wraz z bardziej doświadczonymi towarzyszami z oddziałów cudzoziemskich pomaga on miejscowym, marionetkowym władzom zwalczać chłopsko-religijną rebelię jednocześnie musząc zmagać się z niechęcią i sabotowaniem ich wysiłków przez szlachetnie urodzonych głupców, którym nie w smak są sukcesy cudzoziemców. Do tego niepokorna natura dzikiego górala sprawia, że bardzo szybko staje się głównym celem ich niechęci, co jeszcze potęguje fakt nagłej atencji jaką - na skutek przypadku - zaczął darzyć go sam cesarz.
Wszystko to z kolei sprawia, że Conan i jego towarzysze stają się pionkami na szachownicy najwyższych władz Turanu, knujących, planujących zamachy i rewolty.
Fabuła jest tutaj dobra, ale jej prowadzenie jest... dziwne. Przez większość książki ma nietypowy, naturalistyczny rytm, przyjemny w swojej inności. Możemy dzięki niemu dowiedzieć się co nieco o życiu w tej obcej, egzotycznej krainie, z drugiej zaś strony niektórzy mogą poczuć się znudzeni.
Potem prędkość wydarzeń gwałtownie przyśpiesza i miejscami wydaje się bardzo wymuszona, tylko po to aby w epilogu zostać nagle ucięta nożem. Było to co prawda do przewidzenia, ale sposób realizacji tych przypuszczeń pozostawia bardzo wiele do życzenia.
Patrząc na opowieść z perspektywy, jest ona dość... nie chce powiedzieć uniwersalna, ale mogłaby spokojnie rozegrać się w XIX-stym wieku w okupywanych przez Brytyjczyków Indiach i nie trzeba by wiele zmieniać. Sami oceńcie czy to zaleta czy wada...

Conan przedstawiony tu został w sposób poprawny. Jest trzeźwo myślącym, sprawnym młodzieńcem, mającym oddanych przyjaciół i swoje wartości którym jest wierny. Nie wieży w rację państwa ani religii której służy, po prostu wypełnia swoje obowiązki jako żołnierz, oddając każdemu tyle szacunku i człowieczeństwa na ile ten zasługuje.
Ma przy tym ten barbarzyński honor, za który tak go kochamy.
Jego możliwości fizyczne również nie są tu przesadzone, nie raz i nie dwa ogromny wzrost i szerokość ramion jest wspominany jako wada uniemożliwiająca mu wmieszanie się w tłum, a niejeden przeciwnik jest sprawniejszy od niego.

Pozostali bohaterowie są mieszanką dobrych, ze średnimi. Juma, wieloletni towarzysz Conana w wielu miejscach naturalnie przyjmuje rolę mentora narwanego barbarzyńcy, jednocześnie dysponującego wielką dozą pragmatyzmu i trzeźwego spojrzenia na świat. Z kolei turański głosiciel wiary proroka Tarima jest przyjemnym, nietypowym żołnierzem jaki potrafi zapaść w pamięć jeśli nie z imienia to z osobowości.
Cała trójka czarnych charakterów, od głównego spiskowca, przez nadętego oficerka, po miejscowego szefa handlarzy lotosem, jest opisana równie dobrze. Główny spiskowiec zdołał mnie nawet w pewnym momencie pozytywnie zaskoczyć, co rzadko się zdarza czarnym charakterom.
Najgorzej wykreowane zostały kobiety. Zarówno młodziutka autochtonka, jak i aghrapurska wielmożna pani zdają się stanowić dosłowne skrajne końce spektrum przez co obie wypadają bardziej jak kartony niż postaci. Autochtonka miała jeszcze pewne pozytywne aspekty i własne przemyślenia, które niestety przekreśla to co dzieje się z nią w epilogu.

Od strony konstrukcyjnej opowieść jest dobra. Ponownie rzuca się tu w oczy dziwne tempo jak i imperatyw narracyjny, ale miejscami jest on równoważony zaskakująco pięknymi określeniami i opisami wydarzeń. Dla samych tych perełek warto przeczytać tą książkę, zwłaszcza aspirującym jak i wydanym już pisarzom.
Opisy akcji niestety miejscami kuleją, czy to poprzez brak wyrazistości, czy wręcz kreskówkową przesadę.
Wydawnictwo tym razem stanęło na wysokości zadania. W tekście nie ma za bardzo błędów i pomyłek, nawet pod względem spójności świata (pomijając kwestię lokalizacji tej nowej krainy) jest tylko jeden błąd - Tarim to imię turańskiego proroka, nie zaś boga. Tak więc do przeżycia.

Forma to jak zawsze dziś niespotykanie wysoka półka. Twarde, lakierowane oprawy, szyte strony, dobry papier gwarantują, że książka przetrwa wiele.
Co więcej, tym razem okładka w pełni pasuje do treści. Wszystko co widzimy na niej, mag w pełnej szacie, półnagi wojownik, blondynka, a nawet wykładana klejnotami czaszka. I takie właśnie powinny być okładki dla Czarnej Serii, kurde! Niema co, za sam ten fakt +1 do oceny końcowej.

Podsumowując Conana Bohater to książka dobra. Nie wybitna, nie zachwycająca, ale na tyle egzotyczna i dobrze napisana, że nie uważa się czasu nad nią spędzonego za stracony.
Mogę ją polecić tak wielbicielom Conana, opowieści przygodowych jak i fantastycznych.

Aha, na marginesie, książka też dostaje -1 do oceny, za jeden opis: kwas chlebowy murwa nie śmierdzi i jest po prostu pyszny, durny jankesie!

Jeśli chodzi o Conana to nazwisko Carpentera jest mi prawie tak dobrze znane jak Howarda. Drugi tom opowieści o Cymerianinie jaki miałem był jego autorstwa i jest jednym z moich ulubionych.
Jednak kolejne książki spod jego pióra nie zdołały już powtórzyć sukcesu pierwszego wrażenia, a momentami były tak tragiczne, że wołało to o zemstę bogów.
Tym samym do Conana Bohatera...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książkę tą dorwałem na jakieś wyprzedaży, za jej gówna zaletę uznając fakt, że był to pierwszy tom serii. Nie miałem jakichś wielkich nadziei, ot na czytadło.
I bardzo miło się zaskoczyłem

Książkę napisano w narracji pierwszoosobowej i reprezentuje ona - zdominowany niestety obecnie przez wampiry - gatunek urban fantasy. Akcja dzieje się w Londynie, a dokładniej w jego mrocznym, magicznym odbiciu, tytułowym Nightside.
Widać tutaj, że książka jest wstępem do większej całości, fabuła jest bowiem tylko wymówką do zaprezentowania nam kolejnych istotnych miejsc, motywów rządzących tym światem, bohaterów i co najważniejsze - protagonisty.
Nie jest jednak zrobiona na odczepnego, wręcz przeciwnie, napisano ją starannie. Nie jest to co prawda powieść detektywistyczna jak wizerunek na okładce pozwalałby przypuszczać, bardziej opowieść drogi. Bohaterowie muszą dotrzeć z punktu A do B, a wszelkie utrudnienia są wzdłuż tej drogi.
A jest ich...trochę.

Bohaterowie zamieszkujący Nightside są postaciami trochę przesadnie barwnymi. Tylko od gustu czytelnika będzie zależeć po której stronie wąskiej granicy między fajnością a karykaturą się znajdą. Mamy tutaj piękną dziewczynę z wielką strzelbą, nieśmiertelnego menela-zabójcę, czy podróżującego w czasie zbieracza pamiątek o wyglądzie gangstera z ery prohibicji. Między innymi...
Główny bohater na ich tle wypada dość...blado, ale to zapewne zamierzony efekt. Nie dostajemy na jego temat prawie żadnego opisu, więcej orientujemy się po pięknych ilustracjach Dominika Brońka. Zapewne ma to pozwolić czytelnikom lepiej się utożsamiać z nim i przynajmniej dla mnie odniosło to pewien efekt.

Świat przedstawiony nie jest niestety najmocniejsza stroną powieści, autor uczynił go bowiem zbyt jaskrawym, zbyt bogatym. Jest to jedna z częstych przypadłości literackich bogów, klecących swoje uniwersa. Mamy tu więc masę sztampowych elementów, jak poszukiwanie graala itd. Obok nich na szczęście są rzeczy po prostu cudne, jak pociągi metra, które nie wymagają już obsługi, bo po fakcie i tak nikt nie przeżyłby widoku przez szoferkę na to co znajduje się poza ich szczelnymi ścianami... i co regularnie stuka w te ściany prosząc o wpuszczenie, lub wali o nie z całej siły, próbując się wedrzeć.

Podsumowując książka jest całkiem przyjemna i sprawnie napisana, zdecydowanie warta przeczytania sama w sobie i na pewno zachęciła mnie aby ponownie odwiedzić mroczne odbicie Londynu w kolejnych tomach

Książkę tą dorwałem na jakieś wyprzedaży, za jej gówna zaletę uznając fakt, że był to pierwszy tom serii. Nie miałem jakichś wielkich nadziei, ot na czytadło.
I bardzo miło się zaskoczyłem

Książkę napisano w narracji pierwszoosobowej i reprezentuje ona - zdominowany niestety obecnie przez wampiry - gatunek urban fantasy. Akcja dzieje się w Londynie, a dokładniej w jego...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Gromomir

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


ulubieni autorzy [4]

Jacek Komuda
Ocena książek:
6,7 / 10
49 książek
7 cykli
669 fanów
Tomasz Kołodziejczak
Ocena książek:
6,8 / 10
40 książek
7 cykli
Pisze książki z:
83 fanów
Andrzej W. Sawicki
Ocena książek:
6,4 / 10
34 książki
5 cykli
Pisze książki z:
32 fanów
Tomasz Kołodziejczak Czarny Horyzont Zobacz więcej

statystyki

W sumie
przeczytano
103
książki
Średnio w roku
przeczytane
7
książek
Opinie były
pomocne
545
razy
W sumie
wystawione
102
oceny ze średnią 6,8

Spędzone
na czytaniu
515
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
6
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
1
książek [+ Dodaj]