-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1191
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać451
Biblioteczka
2024-06-02
2024-06-02
To drugi i chyba ostatni tom historii opowiadającej o losach psychopatki Stelli.
Gdyby autor chciał kontynuować tę serię, musiałby niestety wkroczyć w jakieś science fiction, a jak dotąd w miarę możności opowieść nosiła jakieś znamiona prawdopodobieństwa i chyba nie warto jej pod tym względem psuć.
Są chwile, kiedy sympatia czytelnika stoi po stronie psychopatki, niestety opowieść wieńczy czyn, za który sympatia czytelnika raczej umiera ostatecznie.
Dla mnie ta historia w dwóch tomach była w odbiorze wciągająca, tyle że w ostateczności nie czuję powodu napisania przez autora akurat takiej historii, z taką dokładnie bohaterką.
Mam uczucia ambiwalentne po przeczytaniu obu tomów.
To drugi i chyba ostatni tom historii opowiadającej o losach psychopatki Stelli.
Gdyby autor chciał kontynuować tę serię, musiałby niestety wkroczyć w jakieś science fiction, a jak dotąd w miarę możności opowieść nosiła jakieś znamiona prawdopodobieństwa i chyba nie warto jej pod tym względem psuć.
Są chwile, kiedy sympatia czytelnika stoi po stronie psychopatki, niestety...
2024-05-26
Co się dzieje, gdy zdrajca nie zostaje powieszony, tylko skazany z litości na więzienie?
Może zza krat inspirować zbrodniczą hołotę.
Wszystko w tym tomie zaczyna się od opowiadania, co wyczyniają bolszewicy w królestwie.
Czytałem, a właściwie słuchałem audiobooka wręcz z obrzydzeniem, pamiętając, co bolszewia wyczyniała w Polsce, w osobach choćby takich „sędziów” jak Helena Wolińska i Stefan Michnik, ludzi dopuszczający się mordów sądowych wcale nie mniej agresywnie, niż powieściowa „sędzia”. Nienawidzę bolszewizmu tak bardzo, że obrzydły mi właściwie wszystkie postaci w tej książce, nawet te, które dały się wcześniej choć trochę lubić. Teraz słuchając audiobooka życzyłem im wszystkiego najgorszego, niestety autor najgorzej potraktował tych, których być może dałoby się jeszcze uratować dla polubienia, a pozostawił przy życiu i władzy najgorsze śmieci, które jako czytelnik obdarzam najjadowitszą nienawiścią.
Tak więc przesłuchanie tej książki było dla mnie przykrością w ostateczności.
A bolszewizm z książki w sumie chyba najbardziej przypominał to, co się działo w ZSRR tuż po rewolucji.
Zniszczyć fabryki, bo mało płacą, tylko jak zniszczyć fabryki, to nie będzie tego, co one produkowały.
Jak zabić piekarza, za to, że za drogi chleb, to nikt tego chleba nie wyprodukuje i nastąpi przecież jeszcze większy głód.
Ale tak działa marksistowska rewolucja.
Motłoch marksistowski jest całkowicie pozbawiony zdolności do racjonalnego myślenia i działania. To siła wyłącznie niszcząca, destrukcyjna i autor wymyślił świetną nazwę dla tej „partii” – Destruktorzy. I Podpalacze.
Dokładnie tak, jak odbywało się w bolszewizmie – działania marksistów przynoszą dokładnie odwrotny skutek do zamierzonego i nikomu nie może być w marksizmie lepiej, z wyjątkiem obrzydliwców kierujących motłochem, zagarniających wyprodukowane wcześniej dobra i mających władzę życia i śmierci nad wszystkimi, także nad tą tłuszczą. Hołota może zostać zmuszona do pracy wyłącznie siłą, bo naturalne mechanizmy gospodarcze już nie działają.
A potem mamy w książce upadek bolszewizmu i jak to z wiatrem historii: gdy mocno wieje, najgorsze śmieci się podnoszą. To też przypomina to, co w Polsce mamy teraz. Minęło 30 lat, a najgorsze śmieci u władzy jak były, tak są.
Książka zasługuje na wyższą ocenę, tak obiektywnie, ale obniżam ilość gwiazdek z uwagi na przykrości doznawane przy jej czytaniu.
Co się dzieje, gdy zdrajca nie zostaje powieszony, tylko skazany z litości na więzienie?
Może zza krat inspirować zbrodniczą hołotę.
Wszystko w tym tomie zaczyna się od opowiadania, co wyczyniają bolszewicy w królestwie.
Czytałem, a właściwie słuchałem audiobooka wręcz z obrzydzeniem, pamiętając, co bolszewia wyczyniała w Polsce, w osobach choćby takich „sędziów” jak...
2024-05-26
Ironiczny wydaje się tytuł tego tomu, jeśli zważyć, ile miejsca w nim zajmuje opis pewnej krwawej bitwy.
Książki tego autora jak dotąd są tak pisane, że na końcu mamy coś przypominającego happy end.
Byłem ciekawy, czy i tym razem intuicja mnie nie zawiedzie, bo czuję wyjątkowe obrzydzenie do zdrajców, tym bardziej do zdrajców powodujących wojnę domową i masowe ofiary, będące ostatecznie skutkiem działania tychże obleśnych zdrajców.
Uważam, że zdrada stanu powinna być karana przez powieszenie zdrajcy i jestem od lat oburzony zmianą w naszym polskim prawie usuwającą z kodeksu karę śmierci za zdradę i to także w przypadku wojny.
Co spotkało zdrajców w tej książce i czy moja „paskudność” została w tym względzie nakarmiona – dowiecie się czytając ten emocjonujący tom.
Pod koniec aktywizują się znowu marksiści sygnalizując, że następny tom serii będzie już poświęcony tylko im.
Nie wiem, jak z tego wybrnie autor, bo dla mnie ukazani w książce marksistowskie oszołomy, to kreatury równie, albo wręcz bardziej odrażające, niż zdrajcy w niniejszym tomie: zważywszy na historię marksizmu w naszym rzeczywistym świecie, pełnym masowych ofiar takich zbrodniarzy marksistowskich, jak choćby Stalina, PolPota i innych. Zresztą postaci rewolucjonistów obecne w tej książce są też wystarczająco wstrętne, by ktoś taki jak ja życzył im w następnym tomie wszystkiego najgorszego.
Ironiczny wydaje się tytuł tego tomu, jeśli zważyć, ile miejsca w nim zajmuje opis pewnej krwawej bitwy.
Książki tego autora jak dotąd są tak pisane, że na końcu mamy coś przypominającego happy end.
Byłem ciekawy, czy i tym razem intuicja mnie nie zawiedzie, bo czuję wyjątkowe obrzydzenie do zdrajców, tym bardziej do zdrajców powodujących wojnę domową i masowe ofiary,...
2024-05-26
Audiobook czytał, po mistrzowsku – Wojciech Żołądkowicz.
Jak zwykle wysoki poziom, jeśli chodzi o pomysł na książkę, u tego autora.
Seria niniejsza, czyli „Epoka obłędu”, powinna być czytana po zakończeniu serii książek z cyklu „Pierwsze prawo”, czyli:
„Ostrze”
„Nim zawisną”
„Ostateczny Argument”, a po nich innych książek z „Uniwersum Pierwszego Prawa”, a mianowicie:
„Zemsta najlepiej smakuje na zimno”
„Bohaterowie”
„Czerwona kraina”.
I dopiero po nich sięgnięcie po książki z cyklu „Epoka obłędu” da czytelnikowi najlepsze rozumienie tego, co się w nich dzieje, gdyż są one poniekąd kontynuacją opowiadanej wcześniej historii.
W niniejszej książce mamy wspaniały opis marksistowskiej rewolucji proletariackiej. Znajdujemy tam nawet partię marksistowską, oczywiście pod inną nazwą, bardziej odpowiadającą jej cechom istotnym, czyli dążeniu do destrukcji, niszczenia i rozpieprzenia wszystkiego, co było dotąd, bez zastanawiania się, co dalej. Mamy nawet pewną sugestię, że za marksistami stoi jakaś inna siła sprawcza, destrukcyjna, a wszystko to ukazuje analogię do świata w którym dziś żyjemy.
A marksizm jak zawsze i jak wszędzie – prowadzi do zbrodni.
Coraz mocniej odnoszę wrażenie, że książki z „Uniwersum Pierwszego Prawa” są pełne paraboli rodem z naszego świata, a umieszczenie tego wszystkiego w świecie fantasy pozwala pisarzowi o nie martwienie się sprawami wolności słowa, ograniczanej dziś coraz brutalniej przez nowych marksistów 21 wieku.
Zgadzam się z głosami, że tłumaczenie Wojciecha Szypuły jest świetne. Wraca on między innymi do takich określeń, jak „powrót do błota” na określenie śmierci, co stanowi istotną część oryginalnego świata wykreowanego przez pisarza.
Książkę oczywiście polecam.
Audiobook czytał, po mistrzowsku – Wojciech Żołądkowicz.
Jak zwykle wysoki poziom, jeśli chodzi o pomysł na książkę, u tego autora.
Seria niniejsza, czyli „Epoka obłędu”, powinna być czytana po zakończeniu serii książek z cyklu „Pierwsze prawo”, czyli:
„Ostrze”
„Nim zawisną”
„Ostateczny Argument”, a po nich innych książek z „Uniwersum Pierwszego Prawa”, a...
2024-05-16
Klimat, jak w innych książkach tej serii, gdzieniegdzie przewijają się znani nam już bohaterowie, niektórzy pod nowym imieniem, choć czytelnik musi się domyślić dość szybko, kim jest pewien duży mężczyzna o niewinnym imieniu OWCA.
To, co mi się w tych książkach podoba, to mniej lub bardziej wyrazisty happy end za każdym razem. Czarne charaktery dostają zwykle to, co im się należy i nie są to bynajmniej delikatne pieszczoty. Podoba mi się to, że jak należy się jakiejś kreaturze krwawa jatka, to „ci dobrzy”, których lubimy, czynią tą jatkę bez charakterystycznych dla innych pisarzy „skrupułów” i „marksomoralnych”, idiotycznych, irytujących zachowań, które w realnym świecie byłyby nie tylko nieskuteczne, ale wręcz nawet niebezpieczne, gdy jest oczywiste, że należy jakiś wredny łeb po prostu uciąć albo odstrzelić.
Na przestrzeni czasu trwania opowiadanej w pięciu tomach historii możemy zauważyć, że nikt nie jest tak samo zły czy dobry cały czas. Niektórzy ludzie ewoluują w kierunku pozytywnym, inni wchodzą w całkowitą degrengoladę, jak choćby pewien alkoholik. Trudne wydarzenia niektórych hartują i czynią lepszymi, innych zamieniają w kreatury do odstrzału.
Książka warta polecenia, a pan Joe Abercrombie zaczyna awansować powoli do grona moich bardziej lubianych autorów.
Klimat, jak w innych książkach tej serii, gdzieniegdzie przewijają się znani nam już bohaterowie, niektórzy pod nowym imieniem, choć czytelnik musi się domyślić dość szybko, kim jest pewien duży mężczyzna o niewinnym imieniu OWCA.
To, co mi się w tych książkach podoba, to mniej lub bardziej wyrazisty happy end za każdym razem. Czarne charaktery dostają zwykle to, co im się...
2024-05-15
Wydaje mi się, że autor w tej książce chciał pokazać, jak odrażająca jest wojna. Jest wystarczająco odrażająca, gdy walczący używają w miarę prostych narzędzi do robienia sobie krzywdy, jednak nie trudno sobie wyobrazić jak straszne są nowoczesne środki zagłady w porównaniu do tych prostych, używanych przez bohaterów książki, a już wystarczająco strasznych.
Książkę zaczyna cytat z Brechta: „Nieszczęśliwy kraj, który potrzebuje bohaterów”. Jakże dobrze pasuje do naszej rodzimej historii…
Wydawało mi się, że w pewnym momencie ktoś w książce sugeruje, że oprócz rozlicznych minusów wojny ma ona mieć tę jedną zaletę, że czyni POSTĘP.
Cóż, nie uważam tego za zaletę. Tego typu zbyt szybki postęp technologiczny wprowadza całe cywilizacje w świat kulturowo nieprzygotowany. Gdyby postęp technologiczny odbywał się wolniej, wcale nie byłoby gorzej. I tak prędzej czy później odkryto by to, co jest do odkrycia, a bez wojen więzi społeczne mogłyby być siłą kulturotwórczą, a przynajmniej kulturozachowawczą, której obecnie brakuje w agresywnie marksistowskim świecie.
Wojna jest także stanem, w którym na wierzch wypływają najgorsze psychopatyczne, złodziejskie i bandyckie śmieci tudzież szumowiny. Umierają wszelkie zasady i zaczyna działać marksistowskie marzenie pana O.: „róbta, co chceta”.
Sporo niezłych przemyśleń autora w tej książce skłania mnie do tego, by ją polecać.
Wydaje mi się, że autor w tej książce chciał pokazać, jak odrażająca jest wojna. Jest wystarczająco odrażająca, gdy walczący używają w miarę prostych narzędzi do robienia sobie krzywdy, jednak nie trudno sobie wyobrazić jak straszne są nowoczesne środki zagłady w porównaniu do tych prostych, używanych przez bohaterów książki, a już wystarczająco strasznych.
Książkę zaczyna...
2024-05-11
Miałem do czynienia z audiobookiem czytanym przez panią Annę Szymańczyk. Ma ona bardzo przyjemną barwę głosu, ale w odbiorze moim jej interpretacja – bez szału.
Książkę tłumaczył inny tłumacz, niż pierwsze tomy serii i wyraźnie pojawiły się niespójności. W tomach 1-3 umierający specyficznie-urokliwie „wracali do błota”, w tym tomie „wracali do ziemi”. Podobnie „Krwawa Dziewiątka” był w audiobooku czytany tym razem jako Krwawy Dziewięć”, co było w odbiorze dziwaczne.
Wydaje mi się, że tłumacz powinien najpierw przeczytać tomy 1-3, zanim zabrał się za tłumaczenie „Zemsty”. Nie byłoby tak irytujących elementów w książce.
Jeśli chodzi o fabułę, to jak u tego autora często bywa – świetna, a nawet zaskakująca klamrą na końcu.
Trochę dużo filozofowania, ale nieraz z sensem.
Pojawia się pewien zamęt aksjologiczny, ale to autorowi zawsze wolno w świecie fantasy.
Książkę polecam.
Miałem do czynienia z audiobookiem czytanym przez panią Annę Szymańczyk. Ma ona bardzo przyjemną barwę głosu, ale w odbiorze moim jej interpretacja – bez szału.
Książkę tłumaczył inny tłumacz, niż pierwsze tomy serii i wyraźnie pojawiły się niespójności. W tomach 1-3 umierający specyficznie-urokliwie „wracali do błota”, w tym tomie „wracali do ziemi”. Podobnie „Krwawa...
2024-05-03
Trzeci tom najlepszy. Świetne postacie, dużo dobrej akcji.
Momentami rewelacyjne u autora, aczkolwiek specyficzne poczucie humoru.
Polecam.
Trzeci tom najlepszy. Świetne postacie, dużo dobrej akcji.
Momentami rewelacyjne u autora, aczkolwiek specyficzne poczucie humoru.
Polecam.
2024-05-03
Świetne. Podobało mi się. Coraz więcej akcji i sytuacja się zagęszcza. Mamy jedną regułę występującą przed każdą potyczką: gdy walka jest już tuż tuż, naszym bohaterom zawsze, niezmiennie, koniecznie – chce się siusiać.
A wrogowie grają znaczonymi kartami.
Pojawiają się nadzwyczaj ciekawe relacje damsko-męskie i chciałoby się im kibicować, bywa nieźle, choć czasem nadchodzi smutny koniec.
Świetny jak zawsze Mistrz Filip Kosior.
Polecam.
Świetne. Podobało mi się. Coraz więcej akcji i sytuacja się zagęszcza. Mamy jedną regułę występującą przed każdą potyczką: gdy walka jest już tuż tuż, naszym bohaterom zawsze, niezmiennie, koniecznie – chce się siusiać.
A wrogowie grają znaczonymi kartami.
Pojawiają się nadzwyczaj ciekawe relacje damsko-męskie i chciałoby się im kibicować, bywa nieźle, choć czasem...
2024-05-03
Pierwszy tom jakiejś historii, bez zakończenia nawet jakiegokolwiek zawartego w tej opowieści wątku.
Trzeba chyba potraktować tę książkę, jako prezentację postaci dramatu, który zacznie się chyba dopiero w drugim tomie, bo w tym działy się wyłącznie zdarzenia epizodyczne, pozwalające poznać owe postaci dramatu, a właściwie jedynie sposób, w jaki mogą się one zachować wobec nadchodzących wydarzeń.
Gdzieniegdzie wspaniałe stwierdzenia, jak to, w którym autor mówi, że wojna to nie jest walka dobra ze złem, tylko walka złego z jeszcze gorszym. Genialne, prawda?
Wobec powyższego aż dziw bierze, jak dobrze się słucha audiobooka, który czytany jest przez mistrza Filipa Kosiora.
Pierwszy tom jakiejś historii, bez zakończenia nawet jakiegokolwiek zawartego w tej opowieści wątku.
Trzeba chyba potraktować tę książkę, jako prezentację postaci dramatu, który zacznie się chyba dopiero w drugim tomie, bo w tym działy się wyłącznie zdarzenia epizodyczne, pozwalające poznać owe postaci dramatu, a właściwie jedynie sposób, w jaki mogą się one zachować wobec...
2024-04-29
Zastanawiam się, czy to jakiś błąd tłumacza, czy nieuctwo samego autora, ale po raz kolejny zostało także w tym tomie użyte stwierdzenie, że poprzednia wojenka naszych bohaterów odbywała się „w innej galaktyce”. Takich bzdur autor czy też tłumacz (nie wiem, kto jest winny) powinien unikać. Tysiąc lat świetlnych, to niewielka odległość w skali kosmicznej i nie ma w tak bliskiej odległości „innej galaktyki”.
Jeśli spuścić zasłonę milczenia na tę bzdurę, to bawiłem się przy tej książce rozkosznie, tak bardzo, że już nie mogę się doczekać na kolejny tom tej serii. I dlatego, bardzo subiektywnie, dałem dziewięć gwiazdek.
Końcowe sceny jak w Hitchcocku, zgodnie z zasadą, że powieść winna zaczynać się od trzęsienia ziemi, a potem napięcie tylko rośnie. Tu w zakończeniu mamy apogeum trzęsienia ziemi.
Jednakże niniejszego tomu nie kończy jakiś straszliwy cliffhanger: można uznać, że pewne wątki zostały pomyślnie doprowadzone do końca, a czytelnik wie, że walka będzie musiała toczyć się dalej, choć nikt z naszych bohaterów nie jest w momencie zakończenia tomu bezpośrednio zagrożony. Zagrożone jest wszystko, co kochają i będą musieli coś z tym zrobić, choć mogliby gdzieś uciec i schować się na drugim końcu Galaktyki, z dala od kłopotów.
Polecam książkę wielbicielom kosmicznych awanturników.
Zastanawiam się, czy to jakiś błąd tłumacza, czy nieuctwo samego autora, ale po raz kolejny zostało także w tym tomie użyte stwierdzenie, że poprzednia wojenka naszych bohaterów odbywała się „w innej galaktyce”. Takich bzdur autor czy też tłumacz (nie wiem, kto jest winny) powinien unikać. Tysiąc lat świetlnych, to niewielka odległość w skali kosmicznej i nie ma w tak...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-04-29
Mamy wiele zaskakujących zwrotów akcji. Zamiarem tych „dobrych” ma być dopadnięcie Hitlerko-Stalina, skopanie mu tyłka i dokonanie terapii ołowiem. Takie zamiary drzemią przynajmniej w głowach kilku głównych bohaterów tej książki. Inni mają bardziej „humanitarne” zamiary. Czy komuś się coś z tego udało – czytelnicy dowiedzą się dopiero po przeczytaniu książki. Pomysły na akcje wojskowe czy specjalne w tej książce nie są tak błyskotliwe, jak to zdarza się u kilku innych autorów pomysłów bijatyk kosmicznych podobnego typu, ale wszystko jest bardzo dramatyczne i niemal do końca naprawdę nie wiadomo, jak to się skończy.
Podobało mi się to czytadło w sześciu tomach, zwłaszcza, że ta opowieść jest tematycznie odpowiednio zamknięta. Daje mimo to szerokie możliwości kontynuowania serii, w tym samym uniwersum, ale w innym miejscu kosmosu.
Mamy wiele zaskakujących zwrotów akcji. Zamiarem tych „dobrych” ma być dopadnięcie Hitlerko-Stalina, skopanie mu tyłka i dokonanie terapii ołowiem. Takie zamiary drzemią przynajmniej w głowach kilku głównych bohaterów tej książki. Inni mają bardziej „humanitarne” zamiary. Czy komuś się coś z tego udało – czytelnicy dowiedzą się dopiero po przeczytaniu książki. Pomysły na...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-04-24
Stawka zostaje podniesiona. Coraz dramatyczniejsze wydarzenia. Ludobójstwo zbrodniczego Hitlerko-Stalina udającego cesarza.
Cena wolności staje się coraz wyższa.
Autor ma dar opowiadania, jakkolwiek w najbardziej dramatycznych momentach akcja jest w irytujący sposób rozciągana w czasie. Czytelnik odnosi wrażenie, że padają rozwlekłe komendy i odpowiedzi na komendy w czasie niemożliwym. Nie da się zrealizować przemówienia w trzy sekundy, a ten autor usiłuje coś takiego raz po raz nam zaserwować.
Trochę jestem zawiedziony, że pomysł z napędem skokowym nie został konsekwentnie pociągnięty dalej, na przykład mogłyby to być torpedy obdarzone napędem skokowym, które meldowałyby się od razu we wnętrzu wrażego okrętu i tam eksplodowały. Skoro z taką dokładnością można było sterować skokami wielkiego statku, to czemu by nie zastosować tej sztuczki z pociskami, gdy ma się do dyspozycji całą masę naukowców pewnej planety i jej możliwości techniczno – przemysłowe. To wydaje się mniej skomplikowane, niż strzelanie dronami.
Inną rzeczą, nasuwającą się w sposób oczywisty byłoby konstruowanie pojazdów bezzałogowych z napędem nadświetlnym, które mogłyby zostać używane zamiast torped. Zaletą takich pocisków byłaby ich niewidzialność dla ofiary, gdyż uderzałyby wcześniej, niż mogłyby być widoczne.
Oczywiście wszystko to są rozważania w uniwersum autora, nie w realnej fizyce, która nie uznaje podobnych bzdur. Odnosi się także wrażenie, że jak na tak rozwinięte cywilizacje, komputery w tej baśni wypadają blado. Z prawdopodobieństwem bliskim pewności można powiedzieć, że napędy „naświetlane” będą niemożliwe do skonstruowania nawet za tysiące lat, natomiast komputery w tak długim czasie staną się niewyobrażalne pod względem nie tylko samej mocy obliczeniowej, ale i pod względami, których nawet nie umiemy sobie wyobrazić.
W tej książce komputery są cienkie, jak żebro bakterii. :)
Kilka osób ma jakąś mroczną tajemnicę, choć ja zaczynam się domyślać, co się w niej kryje.
Nadal nie widać perspektyw powrotu Ziemian do domu.
Wciąż jest dramatyczna robota do wykonania: aż się prosi, żeby dorwać Hitlerko-Stalina i poczęstować go ołowiem.
Stawka zostaje podniesiona. Coraz dramatyczniejsze wydarzenia. Ludobójstwo zbrodniczego Hitlerko-Stalina udającego cesarza.
Cena wolności staje się coraz wyższa.
Autor ma dar opowiadania, jakkolwiek w najbardziej dramatycznych momentach akcja jest w irytujący sposób rozciągana w czasie. Czytelnik odnosi wrażenie, że padają rozwlekłe komendy i odpowiedzi na komendy w czasie...
2024-04-23
Mamy tu kilka opowiadań umieszczonych w realiach uniwersum cyklu demonicznego autora. Są one dość obszerne, prawie jak mini-powieści i uzupełniają bądź poszerzają wątki obecne w książkach głównego cyklu uniwersum demonicznego.
Z moich refleksji, to pisarz powinien chyba zdecydować się na przykład w jaki sposób uśmierca się księcia demonów, bo w jednym przypadku wbicie włóczni w serce czy w mózg księcia uśmierca, w innym nie i trzeba mu odciąć głowę runicznym sznurem, itd. Pewne drobne niekonsekwencje wciąż się pojawiają także w metodach zabijania innych rodzajów demonów.
Opowiadania ciekawe, wciągające, talent narracyjny autora objawia się w nich w całej pełni.
Fanom cyklu demonicznego książkę jak najbardziej polecam.
Mamy tu kilka opowiadań umieszczonych w realiach uniwersum cyklu demonicznego autora. Są one dość obszerne, prawie jak mini-powieści i uzupełniają bądź poszerzają wątki obecne w książkach głównego cyklu uniwersum demonicznego.
Z moich refleksji, to pisarz powinien chyba zdecydować się na przykład w jaki sposób uśmierca się księcia demonów, bo w jednym przypadku wbicie...
2024-04-19
Daję jedną gwiazdkę dla pisarza, który nie tylko nie wie, kiedy skończyć, ale chyba też po prostu nie potrafi skończyć cyklu opowieści i postanowił onanizować się nią bez końca, póki z tym pomysłem śmierć go nie rozłączy.
Gdyby powiedzmy autora przejechał tramwaj i następne części nie zostaną napisane, to czytanie cyklu demonicznego byłoby najbardziej wkurzającym zajęciem dla czytelnika, a wkurzenie szczytowałoby po przeczytaniu niniejszej książki, tym bardziej, że zakończenie tej akurat opowieści jest w tym tomie najgorsze, jakie tylko można sobie wyobrazić. Okazuje się ponadto, że nadmiar szkodzi nie tylko jakości, ale i logice wewnętrznej stworzonego w tym cyklu uniwersum.
Prawdziwy mężczyzna – jak mawiał klasyk - ponoć nie jest oceniany za to, jak zaczyna, ale za to, jak kończy, zwłaszcza, gdy wcale nie kończy.
Nie polecam. Dno i 89metrów mułu.
Daję jedną gwiazdkę dla pisarza, który nie tylko nie wie, kiedy skończyć, ale chyba też po prostu nie potrafi skończyć cyklu opowieści i postanowił onanizować się nią bez końca, póki z tym pomysłem śmierć go nie rozłączy.
Gdyby powiedzmy autora przejechał tramwaj i następne części nie zostaną napisane, to czytanie cyklu demonicznego byłoby najbardziej wkurzającym zajęciem...
2024-04-19
Nie przepadam za męczeniem kiszki ponad normę. Jeśli „Otchłań” miała zwieńczyć cykl demoniczny, to na tym powinno się skończyć.
Nic nie może powstrzymać jednak pazerności pisarza, który gotów jest męczyć kolejnymi częściami tej opowieści, której pewnie nigdy nie skończy, a nie ma nic gorszego, niż opowieść bez finału, albo z finałem beznadziejnym.
W pierwszej części „Pustynnego Księcia” można mieć nadzieję, że tym razem uda się zakończyć istnienie demonów, ale już zaczyna to wszystko brzydko śmierdzieć.
Widzę, że sporo recenzujących osób zaczyna tu pisać o „poprawności politycznej”, ale ten smród, to jest po prostu ten obrzydliwy, prowadzący inwazję wszechobecny, totalitarny nowy marksizm, drodzy Państwo...
Nie przepadam za męczeniem kiszki ponad normę. Jeśli „Otchłań” miała zwieńczyć cykl demoniczny, to na tym powinno się skończyć.
Nic nie może powstrzymać jednak pazerności pisarza, który gotów jest męczyć kolejnymi częściami tej opowieści, której pewnie nigdy nie skończy, a nie ma nic gorszego, niż opowieść bez finału, albo z finałem beznadziejnym.
W pierwszej części...
2024-04-16
Czy uda się mrożąca krew w żyłach wyprawa do otchłani?
Czy wszyscy nasi bohaterowie to przeżyją?
A gdyby wyprawa się udała, a demony zostały zniszczony – czy ludzie potrafią wypracować pokój i przestać się wzajemnie mordować?
To finał cyklu demonicznego, bardzo dramatyczny.
Wiele pomysłów autora budzących niezwykle plastyczne obrazy.
Trochę rozważań filozoficznych, wobec których można zająć własne stanowisko.
Cały cykl demoniczny należy bezwzględnie czytać w następującej kolejności:
1. Malowany Człowiek
2. Pustynna Włócznia
3. Wojna w blasku dnia
4. Tron z czaszek
5. Otchłań
Każda z tych części cyklu składa się z dwóch tomów.
Polecam.
Czy uda się mrożąca krew w żyłach wyprawa do otchłani?
Czy wszyscy nasi bohaterowie to przeżyją?
A gdyby wyprawa się udała, a demony zostały zniszczony – czy ludzie potrafią wypracować pokój i przestać się wzajemnie mordować?
To finał cyklu demonicznego, bardzo dramatyczny.
Wiele pomysłów autora budzących niezwykle plastyczne obrazy.
Trochę rozważań filozoficznych, wobec...
2024-04-16
Trzeba się udać w głąb otchłani, żeby dopaść królową demonów, zanim wyklują się nowe demony i demonice ze zniesionych jaj. Na powierzchni Ziemi powoli narasta groza i wojna z demonami przynosi coraz więcej ofiar.
Sadystyczne eunuchy panoszą się w pewnym klasztorze.
I wiele, wiele innych rzeczy. Dzieje się, że hej.
Trzeba się udać w głąb otchłani, żeby dopaść królową demonów, zanim wyklują się nowe demony i demonice ze zniesionych jaj. Na powierzchni Ziemi powoli narasta groza i wojna z demonami przynosi coraz więcej ofiar.
Sadystyczne eunuchy panoszą się w pewnym klasztorze.
I wiele, wiele innych rzeczy. Dzieje się, że hej.
2024-04-12
Akcja z Zakątka przenosi się do ważnego pałacu.
Psychopaci wszystkich krajów łączcie się w niszczeniu wszystkiego, co żywe i niepopaprane. Głupi psychopaci walczą o koryto, a trup ściele się gęsto.
Polowanie na demona umysłu zakończy się sukcesem czy nie?
Czy zginie ktoś ważny kogo lubimy?
Bardzo dużo zdarzy się w tej części cyklu demonicznego, jeśli zagłębicie się w lekturę.
Polecam.
Akcja z Zakątka przenosi się do ważnego pałacu.
Psychopaci wszystkich krajów łączcie się w niszczeniu wszystkiego, co żywe i niepopaprane. Głupi psychopaci walczą o koryto, a trup ściele się gęsto.
Polowanie na demona umysłu zakończy się sukcesem czy nie?
Czy zginie ktoś ważny kogo lubimy?
Bardzo dużo zdarzy się w tej części cyklu demonicznego, jeśli zagłębicie się w...
Słabo, Panie Brzozowski.
Rozumiem, że science fiction musi zawierać bzdury, podług zasady deklarowanej przez Arthura C. Clarka znanego z powiedzenia: „dostatecznie zaawansowana technologia jest nieodróżnialna od magii”. Zatem w porządku, autorzy mogą wymyślać, co chcą, dowolne urządzenia, pojazdy i tym podobne. Kompromitujące jednak jest nieuctwo, którego można uniknąć zaglądając do Cioci Wikipedii choćby, gdy ktoś jest zbyt leniwy, by sięgać bezpośrednio do specjalistycznych książek.
Przecierałem oczy ze zdumienia i nie wiedziałem czy z żenady śmiać się czy spłakać, gdy autor książki wymyślił GALAKTYKĘ odległą od nas o 231 lat świetlnych. Przecież nasza Droga Mleczna ma grubość tysiąca lat świetlnych i średnicę dysku mniej więcej sto TYSIĘCY lat świetlnych. Odległość 231 lat świetlnych to niewielka odległość od Ziemi, wewnątrz „mięsa” naszej Drogi Mlecznej. Najbliższa Galaktyka, tak bliska, że Droga Mleczna ją aktualnie rozrywa na strzępy, to Karzeł Wielkiego Psa, znajdujący się w odległości 25 TYSIĘCY lat świetlnych od Ziemi i w odległości 45 tysięcy lat świetlnych od centrum naszej galaktyki. Inne galaktyki są jeszcze dalej, następna w kolejności Draco II znajduje się w odległości 70 TYSIĘCY lat świetlnych od Ziemi, Tucana III w odległości 74 tysięcy lat świetlnych, itd. a są to marne galaktyki, powiązane grawitacyjnie z Drogą Mleczną. Jest ich zresztą więcej i są jeszcze dalej. Co trzeba mieć w głowie i jakim trzeba być nieukiem, żeby wymyślić galaktykę znajdującą się w odległości 231 lat świetlnych?
Konia z rzędem temu, kto potrafi sporządzić model układu planetarnego z dwoma gwiazdami ustawiony w taki sposób, że ZAWSZE jedna gwiazda wschodzi wtedy, gdy druga zachodzi. Jak ta planeta miałaby okrążać taki układ, żeby był stabilny? Trzeba się chyba nieźle opieprzać na lekcjach fizyki, żeby wymyślić takie cudo.
No i te planety dużo większe od Ziemi: jaka tam musiałaby być grawitacja?
Jeśli wymyślamy już te bzdury, to niech one chociaż ocierają się o jakieś prawdopodobieństwo większe od zera.
Całość jest wymyślona niesłychanie antropocentrycznie, z kosmitami o ludzkich twarzach i ciałach nadających się do kopulacji z Ziemianami. Jeśli te ludziki miałyby pochodzić z Ziemi z bardzo dalekiej przeszłości, to nie za bardzo miałyby czas wyewoluować, a jeśli nie pochodzą z Ziemi, to powinny ewoluować inaczej. Nawet jeśli to oni zapoczątkowali życie na Ziemi, to nasza ewolucja musiałaby na pewno biec inaczej, przynajmniej na tyle inaczej, że z ewentualnej kopulacji międzygatunkowej byłyby nici.
Śmieszne te obrazki z życia PRL.
Rozumiem, że książka być może jest adresowana dla młodzieży, ale poziom naiwności w skali od zera do dziesięć osiąga jakieś dziewięć i pół.
Lubię takie bajdu-pierdu o wszechświecie i kosmitach, ale ta pozycja bardzo mnie zawiodła i nie usatysfakcjonowała moich namiętności wielbiciela kosmosu, przede wszystkim z powodu wspomnianego już skrajnego nieuctwa autora.
Fabuła prowadzona jest momentami niechlujnie: co w końcu z tą bombą wodorową, wybuchła czy nie? A Jaś z Małgosią ewakuowali się, czy zaspali, gdy asteroida robiła swoje? Czy ktoś wyrwał nerkę tyranowi, czy ten spieprzył na jakąś planetkę, gdzie dalej mógł knuć intrygi? Przecież jest taka jedna zaprzyjaźniona, gdzie go lubią?
Mógłby szanowny autor choćby nasycić moje najwredniejsze poczucie sprawiedliwości oraz mściwe instynkty i ukarać skurwieli przykładnie, dosłownie i spektakularnie.
Słabo. Bardzo słabo.
Jednak nie chcę zniechęcać do czytania książki: jak ktoś chce się trochę odmóżdżyć, to czemu nie?
Słabo, Panie Brzozowski.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toRozumiem, że science fiction musi zawierać bzdury, podług zasady deklarowanej przez Arthura C. Clarka znanego z powiedzenia: „dostatecznie zaawansowana technologia jest nieodróżnialna od magii”. Zatem w porządku, autorzy mogą wymyślać, co chcą, dowolne urządzenia, pojazdy i tym podobne. Kompromitujące jednak jest nieuctwo, którego można uniknąć...