-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1190
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać451
Biblioteczka
Pierwsza książka M. Siembiedy, jaką przeczytałam. Na podstawie wielu przychylnych recenzji spodziewałam się czegoś bardziej serio niż przygody sympatycznego (takim przymiotnikiem jest on określany) prokuratora i zniewalająco pięknej Niemki. O ile zmagania Kuby Kani są po kolei relacjonowane i czytelnik śledzi jego ruchy, włącznie z jazdą malowniczą ścieżką rowerową, o tyle motywy działań dociekliwej pani dziennikarz są przed nim zakryte niemal do ostatnich stron. Ursula F. spotyka się z żulem, bo czegoś się o nim dowiedziała, on mówi jej o sprawach, o których nie wiedziała, dlatego jedzie na spotkanie z profesorem biochemii. A potem postanawia dołączyć do prokuratora „węszącego” na Śląsku – i czytelnik też nie wie, dlaczego. Nie mam cierpliwości do takich rozwiązań, a i moje zaufanie do autora spada.
Miałam wrażenie, że czytam przygodówkę w stylu „Pana Samochodzika”, a nie kryminał, w którym akcja płynie wartko. Po lekturze całości jestem rozczarowana, nawet jeśli historyczne smaczki były całkiem apetyczne, a opisy Gdyni – bardzo zajmujące i ciekawe. Miałam dać 6 gwiazdek, ale z racji zakończenia (nieco nielogicznego i dziwnego) daję 5. Mogę zrozumieć, że pisarza goniły terminy, musiał oddać tekst i nie miał na pisanie tyle czasu, ile chciał i potrzebował. Co może być tylko przestrogą przed oddawaniem tekstu do druku, zanim nie zostanie porządnie zredagowany.
Pierwsza książka M. Siembiedy, jaką przeczytałam. Na podstawie wielu przychylnych recenzji spodziewałam się czegoś bardziej serio niż przygody sympatycznego (takim przymiotnikiem jest on określany) prokuratora i zniewalająco pięknej Niemki. O ile zmagania Kuby Kani są po kolei relacjonowane i czytelnik śledzi jego ruchy, włącznie z jazdą malowniczą ścieżką rowerową, o tyle...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Nie przepadam za amerykańskimi poradnikami psychologicznymi, ale ten nie jest o psychologii, tylko o zarządzaniu i byciu liderem. Mądrzejsi ode mnie polecają, więc czytam.
Pierwsze, co uderza, o imponująca wojskowa retoryka i głoszenie etosu wojownika – nieustraszonego, odpornego, zawsze gotowego do obrony swoich braci. Świetnie się to czyta.
Drugie, co porusza, to realia wojny w Iraku i świadomość, że autorzy (siłą rzeczy) opisują je z określonego punktu widzenia. A mi przed oczami staje zdjęcie, na którym widać zapłakane, przerażone dziecko, żołnierza z bronią i krew na ścianach po zakończonej egzekucji rebeliantów.
Trzecie, co zwraca uwagę, to świetny, spójny, zwięzły wywód – zwłaszcza w części teoretycznej, gdy autorzy wyjaśniają założenia omawianych zasad ekstremalnego przywództwa. Bardzo pociągające. I tak odległe od polskich realiów… Zasady te można stosować w życiu osobistym, małżeńskim. Sama przekonałam się, że uznanie tych zasad zmienia optykę i pociąga za sobą przeobrażenie myślenia i działania. U mnie świetnie się to sprawdza choćby podczas prowadzenia auta.
Nie przepadam za amerykańskimi poradnikami psychologicznymi, ale ten nie jest o psychologii, tylko o zarządzaniu i byciu liderem. Mądrzejsi ode mnie polecają, więc czytam.
Pierwsze, co uderza, o imponująca wojskowa retoryka i głoszenie etosu wojownika – nieustraszonego, odpornego, zawsze gotowego do obrony swoich braci. Świetnie się to czyta.
Drugie, co porusza, to realia...
Trochę nużąca i przygnębiająca opowieść. O czym?
Na pierwszy plan wysuwa się monolog wewnętrzny Evy – jej refleksje na temat pracy w szkole, życia u boku męża lekarza, opieki nad córkami. Jej próby dotarcia do przyczyn milczenia, ciszy, w jaką zapada jej starzejący się mąż, Simon.
Całe ich wspólne życie go uciszała, gdy chciał opowiedzieć o wojennej traumie – bo dzieci usłyszą, bo to już dawno było. Wyparła też własną traumę związaną z porzuceniem w młodości syna, którego trudno było jej pokochać.
Z perspektywy dzisiejszej wiedzy psychologicznej nie ma nic dziwnego w tym, że unikanie trudnych tematów powraca jako nieznośny ciężar, który oboje musza nieść.
Fragmenty wspomnień Simona były dla mnie najciekawszą częścią książki. Podczas wojny, jako dziecko ukrywał się wraz z rodzicami i bratem, by uniknąć losu większości Żydów. Zagrożenie inaczej wygląda z perspektywy dziecka, ono inaczej rozkłada akcenty i większym dramatem jest dla niego narastająca obcość mamy niż groźba aresztowania. Może dlatego Simona tak bardzo porusza fakt, że jego żona niegdyś pozbyła się syna.
Autorka umie budować napięcie. Pozostaje ono w kontraście z powolną narracją.
Jednen z wniosków po lekturze może być taki: nie można osądzać, oceniać bliskich/rodziców, bo nie znamy wszystkich motywów ich działań. I może nigdy nie poznamy.
Za książkę dziękuję Wydawnictwu ArtRage.
Trochę nużąca i przygnębiająca opowieść. O czym?
Na pierwszy plan wysuwa się monolog wewnętrzny Evy – jej refleksje na temat pracy w szkole, życia u boku męża lekarza, opieki nad córkami. Jej próby dotarcia do przyczyn milczenia, ciszy, w jaką zapada jej starzejący się mąż, Simon.
Całe ich wspólne życie go uciszała, gdy chciał opowiedzieć o wojennej traumie – bo dzieci...
Początek ani nie zachęca, ani nie zachwyca. Jednak powieść po kilku rozdziałach naprawdę wciąga, autorka dość sprawnie i szybko dodaje kolejne elementy układanki, przeplata narrację osób związanych z zaginioną młodą i piękną kobietą.
Domysły czytelniczek szybko weryfikuje para śledczych – drobna Wietnamka i stary wyjadacz z nadwrażliwością na światło. Okazuje się dzięki temu, kto naprawdę cierpi, a kto symulował. Autorka dość wiarygodnie i ciekawie kreśli też postaci drugoplanowe – choćby nieco nawiedzoną kwiaciarkę obstawiającą szanse na przeżycie bohaterów programu o osobach zaginionych.
Za to końcówka zaskakuje i nieco zdumiewa. Przypomina przygodówkę dla nastolatków. Niby wszystko się wyjaśnia, a tak naprawdę się nie klei. Dość powiedzieć, że kobieta w zaawansowanej ciąży biega nocą po lesie, grzęznąc w mchu, a potem wlecze ranną kobietę do pobliskiego rowu. Po przetransportowaniu jej w bardziej ludne miejsce w końcu rodzi, ukrywa się, w połogu wspina po drabinach i na koniec – sama będąc matką – zmusza ojca rocznego chłopca do porzucenia go na stałe.
Trzeba jednak autorce przyznać, że wszystkie wątki są wyjaśnione i podomykane, a sprawiedliwość jako tako wymierzona. Brawa i dodatkowa gwiazdka za wątek antyeutanazyjny.
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca.
Początek ani nie zachęca, ani nie zachwyca. Jednak powieść po kilku rozdziałach naprawdę wciąga, autorka dość sprawnie i szybko dodaje kolejne elementy układanki, przeplata narrację osób związanych z zaginioną młodą i piękną kobietą.
Domysły czytelniczek szybko weryfikuje para śledczych – drobna Wietnamka i stary wyjadacz z nadwrażliwością na światło. Okazuje się dzięki...
Świetnie opowiedziana historia pionierki polskiej medycyny, która zrezygnowała z ambicji i badań naukowych, by prowadzić praktykę lekarską. Zanim do tego doszło, leczyła żony z haremu sułtana. Z tamtego okresu nie zostawiła żadnych notatek, więc autorka musiała nieco puścić wodze fantazji, by przybliżyć czytelniczkom kulisy pracy Anny Tomaszewicz. Wyszło zgrabnie i ciekawie, z wątkiem feministycznym przewijającym się przez całą powieść - kobieca solidarność i wsparcie, pomoc i dyskrecja, kiedy trzeba. Z czasem powieść zaczęła mnie irytować. Może dlatego że po połowie historia mocno przyspiesza i są kilkuletnie skoki chronologiczne. Nie zmienia to faktu, że książka była bardzo potrzebna, wzbogaca wiedzę i wzmacnia narodową dumę z wybitnych dokonań córek naszego narodu :)
Świetnie opowiedziana historia pionierki polskiej medycyny, która zrezygnowała z ambicji i badań naukowych, by prowadzić praktykę lekarską. Zanim do tego doszło, leczyła żony z haremu sułtana. Z tamtego okresu nie zostawiła żadnych notatek, więc autorka musiała nieco puścić wodze fantazji, by przybliżyć czytelniczkom kulisy pracy Anny Tomaszewicz. Wyszło zgrabnie i...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Powieść to jawna szydera z naszego narodowego pokrzepiciela serc.
Nie jestem fanką takiego poczucia humoru, muszę jednak przyznać, że książka jest oryginalna. Wcale nie chodzi w niej o uprawę winorośli na farmie w Kalifornii., tylko o zabawę konwencją westernu i sceny pełnego absurdalnego okrucieństwa, których nie powstydziłby się Tarantino.
Jedno z ciekawszych doświadczeń czytelniczych od początku roku.
Powieść to jawna szydera z naszego narodowego pokrzepiciela serc.
Nie jestem fanką takiego poczucia humoru, muszę jednak przyznać, że książka jest oryginalna. Wcale nie chodzi w niej o uprawę winorośli na farmie w Kalifornii., tylko o zabawę konwencją westernu i sceny pełnego absurdalnego okrucieństwa, których nie powstydziłby się Tarantino.
Jedno z ciekawszych doświadczeń...
Autorkę mam szczęście znać osobiście i cieszę się, że napisała bardzo ciekawą, przyjemną w odbiorze książkę o jednym z bardziej niezwykłych kapłanów pełniących swą posługę w czasach komunizmu. Jego świętość zachwyca, ale i zawstydza.
Książka bardzo dziś potrzebna, gdy zanika świadomość, kim są kapłani i jakie jest ich powołanie. A jest to powołanie do składania ofiary.
Autorkę mam szczęście znać osobiście i cieszę się, że napisała bardzo ciekawą, przyjemną w odbiorze książkę o jednym z bardziej niezwykłych kapłanów pełniących swą posługę w czasach komunizmu. Jego świętość zachwyca, ale i zawstydza.
Książka bardzo dziś potrzebna, gdy zanika świadomość, kim są kapłani i jakie jest ich powołanie. A jest to powołanie do składania ofiary.
Książka nie oferuje łatwego i taniego pocieszenia w stylu amerykańskich poradników. To zapiski obserwatora polskiej rzeczywistości, który opisuje ją w sposób niepozbawiony życzliwości. W felietonach autora nie ma prostych tez i łatwych rozgraniczeń, są za to liczne znaki zapytania i refleksje człowieka, który sporo już przeżył i dzieli się swoim doświadczeniem oraz wrażliwością. A także zachęca czytelnika do krytycznego myślenia i snucia własnych refleksji.
Autor snuje także opowieści o tekstach kultury - albumach, obrazach, wierszach - by w nich odczytać jakąś prawdę o otaczającym świecie.
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Znak.
Książka nie oferuje łatwego i taniego pocieszenia w stylu amerykańskich poradników. To zapiski obserwatora polskiej rzeczywistości, który opisuje ją w sposób niepozbawiony życzliwości. W felietonach autora nie ma prostych tez i łatwych rozgraniczeń, są za to liczne znaki zapytania i refleksje człowieka, który sporo już przeżył i dzieli się swoim doświadczeniem oraz...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
"Zimowanie" podobało mi się jeszcze bardziej niż "Przesilenie" tej samej autorki. Zwłaszcza wzmianki dotyczące odpowiedzialnego, intuicyjnego rodzicielstwa, w którym chroni się dziecko i jego potrzeby. Zamiast zgadzać się, by system edukacji formował i niszczył małego człowieka.
"Zimowanie" to książka o szeroko rozumianych kryzysach. O momentach, w których trzeba przystopować i nieco wycofać się z życia. I o tym, co wtedy pomaga - o pieczeniu, głaskaniu kotów, życiu zgodnie z dobowym/rocznym rytmem.
Świetna pozycja dla tych, którzy chcą żyć po swojemu.
"Zimowanie" podobało mi się jeszcze bardziej niż "Przesilenie" tej samej autorki. Zwłaszcza wzmianki dotyczące odpowiedzialnego, intuicyjnego rodzicielstwa, w którym chroni się dziecko i jego potrzeby. Zamiast zgadzać się, by system edukacji formował i niszczył małego człowieka.
"Zimowanie" to książka o szeroko rozumianych kryzysach. O momentach, w których trzeba...
Erudycyjna, fascynująca, smakowita!
Lektura uświadamia, jak wiele współczesność czerpie ze starożytności i kultury średniowiecza. Choćby taki znak akapitu (odwrócone P widoczne po włączeniu w Wordzie "białych znaków") - wziął swój początek od C jak "capitulum", czyli początek nowego wersu. A geneza @ i obecność tego znaku na klawiaturze? Toż to historia kupiecka, handlowa, a z czasem - księgowa!
Są też ciekawe wzmianki o oznaczaniu przypisów + info, ile stron liczył najdłuższy przypis (165:)
To tylko niektóre smaczne kąski znalezione w tej publikacji. Polecam! Tym bardziej że tłumaczenie jest naprawdę świetne.
Erudycyjna, fascynująca, smakowita!
Lektura uświadamia, jak wiele współczesność czerpie ze starożytności i kultury średniowiecza. Choćby taki znak akapitu (odwrócone P widoczne po włączeniu w Wordzie "białych znaków") - wziął swój początek od C jak "capitulum", czyli początek nowego wersu. A geneza @ i obecność tego znaku na klawiaturze? Toż to historia kupiecka, handlowa,...
Zaciekawiła mnie geneza książki i chciałam się dowiedzieć, co tam autor wyczytał w tajemniczym dzienniku wyszperanym na bazarze.
Lektura 1. rozdziału wystarczyła, by zostawić powieść samą sobie. Sądząc po średniej ocen, chyba niewiele straciłam.
Zaciekawiła mnie geneza książki i chciałam się dowiedzieć, co tam autor wyczytał w tajemniczym dzienniku wyszperanym na bazarze.
Lektura 1. rozdziału wystarczyła, by zostawić powieść samą sobie. Sądząc po średniej ocen, chyba niewiele straciłam.
Nie wiedziałam, że to taka dobra książka, dlatego przeleżała 2 lata na półce. Do zakupu zachęciła mnie okładka (to nic, że grafika jest do góry nogami), jednak tytuł zniechęcał do lektury. Zastanawiam się, czy w ogóle pasuje do treści. A jest to opowieść o sprawach dużych i poważnych - śmierć, starość, choroba, dorastanie bez matki, niespełniona miłość - oraz małych i przyjemnych - wieś, pola, lasy, pies, rower i jezioro.
Mam wrażenie, że autorka opisała moją historię. Chociaż moja jest zupełnie inna. Chyba każdy, kto wyjechał daleko od domu rodzinnego odnajdzie się w tej historii.
Nie wiedziałam, że to taka dobra książka, dlatego przeleżała 2 lata na półce. Do zakupu zachęciła mnie okładka (to nic, że grafika jest do góry nogami), jednak tytuł zniechęcał do lektury. Zastanawiam się, czy w ogóle pasuje do treści. A jest to opowieść o sprawach dużych i poważnych - śmierć, starość, choroba, dorastanie bez matki, niespełniona miłość - oraz małych i...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Początkowo lekka opowiastka - młoda Ślązaczka zakochuje się w Polaku, biorą ślub, on kilka miesięcy później zostaje wcielony do wojska. Ona dostaje pracę w urzędzie, gdzie zakochuje się w niej przełożony. Sophie jednak wierzy, że jej mąż żyje i wróci z wojny, odrzuca więc zaloty szefa.
Denerwowały mnie skoki narracyjne o kilka miesięcy. Moją czytelniczą uwagę rozbudziły dopiero dramat ucieczki przed nadciągającą Armią Czerwoną, upór Sophie, by wrócić do swoich, zamiast chronić własne życie. Nie napiszę nic odkrywczego, ale dziś nawet sobie nie wyobrażamy, jak ciężkie były to czasy jak wiele przecierpieli ludzie, którzy wtedy żyli; ile było biedy, strachu, bezsilności, ale i determinacji, by przeżyć.
"W razie nalotów do piwnic, w razie strzałów do bram" - oby ta wiedza nigdy się nie przydała.
Początkowo lekka opowiastka - młoda Ślązaczka zakochuje się w Polaku, biorą ślub, on kilka miesięcy później zostaje wcielony do wojska. Ona dostaje pracę w urzędzie, gdzie zakochuje się w niej przełożony. Sophie jednak wierzy, że jej mąż żyje i wróci z wojny, odrzuca więc zaloty szefa.
Denerwowały mnie skoki narracyjne o kilka miesięcy. Moją czytelniczą uwagę rozbudziły...
Podczas lektury miałam wrażenie, że Agata Puścikowska zdążyła się dobrze z dr. Paweł poznać i polubić, i w efekcie rozmówca dość szczerze się przed nią otworzył. Dzięki temu można poznać go nie tylko jako lekarza i dyrektora hospicjum na Podlasiu, ale i tłumacza i poetę, któremu sama Wisława Szymborska wpisuje dedykację.
Z tematów „grubszego kalibru” chyba najcenniejszy jest rozdział o eutanazji i sedacji paliatywnej (łagodzenie cierpienia pacjenta polegające na częściowym ograniczaniu jego świadomości). A już zupełnie nieziemskie jest gdy doktor Paweł mówi trochę o swojej duchowości i o 3 kluczach do nieba zaczerpniętych z duchowości Wschodu ( a może po prostu z duchowości Podlasia?).
Jest to więc książka uniwersalna, można ją odczytywać na kilku poziomach i każdy znajdzie w niej coś dla siebie. Szczególnie polecałabym ją kapelanom szpitalnym. I lekarzom, zdecydowanie.
To nie jest pierwszy wywiad A. Puścikowskiej, jaki czytałam, i przyznam, że jej styl prowadzenia rozmów (o którym wnioskuję jedynie na podstawie zapisanych pytań) momentami mocno mnie drażnił. Dziennikarka nieco prowokuje, wbija szpile albo udaje, że nie rozumie i nie umie czytać między wierszami. Ale w przypadku tego wywiadu jej styl świetnie się sprawdza. Dzięki temu nie powstała laurka na cześć „Judyma z Podlasia”, tylko portret (niech już będzie) człowieka z krwi i kości, z wieloma talentami, ale niepozbawionego słabości.
Ponieważ dr Paweł Grabowski praktykuje medycynę paliatywną, to i wywiad z nim jest bardziej o śmierci niż o życiu. O zajmowaniu się całą rodziną (a nie tylko terminalnie chorym), o (nie)zgodzie na przemijanie, o żegnaniu się przed śmiercią z rodziną i dalszymi krewnymi, a nawet… o zapraszaniu na własną stypę. Ciekawie też pan doktor opowiada o unikaniu za wszelką cenę tematu śmierci we współczesnej kulturze. Zresztą mądrych obserwacji jest w tej książce całkiem sporo.
Podczas lektury miałam wrażenie, że Agata Puścikowska zdążyła się dobrze z dr. Paweł poznać i polubić, i w efekcie rozmówca dość szczerze się przed nią otworzył. Dzięki temu można poznać go nie tylko jako lekarza i dyrektora hospicjum na Podlasiu, ale i tłumacza i poetę, któremu sama Wisława Szymborska wpisuje dedykację.
Z tematów „grubszego kalibru” chyba najcenniejszy...
Poruszająca powieść o rzezi wołyńskiej (11 VII 1943 r.), ale bez epatowania okrutnymi obrazami. Maria Paszyńska skupia się na przybliżeniu czytelniczkom mordu na polskiej ludności. Na przykładzie Semka (pół-Polaka, pół-Ukraińca) pokazuje formowanie umysłów młodych ludzi, przechodzących od fascynacji wielką dla nich ideą do fanatycznego zaślepienia aż po gotowość zamordowania swoich bliskich.
Jak to zazwyczaj dzieje się u tej autorki, „wielka historia“ pokazana jest na przykładzie zwykłych, acz wyraziście zarysowanych, bohaterów – ich dorastania, przyjaźni, zakochania, pracy. Podobnie są przedstawiane zjawiska społeczne, w tym przypadku: wielokulturowość i przenikanie się religii oraz zwyczajów.
Gorąco polecam
Poruszająca powieść o rzezi wołyńskiej (11 VII 1943 r.), ale bez epatowania okrutnymi obrazami. Maria Paszyńska skupia się na przybliżeniu czytelniczkom mordu na polskiej ludności. Na przykładzie Semka (pół-Polaka, pół-Ukraińca) pokazuje formowanie umysłów młodych ludzi, przechodzących od fascynacji wielką dla nich ideą do fanatycznego zaślepienia aż po gotowość...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Jak na dzisiejsze standardy wydawnicze, to niecodzienna książka. Kobiece pożądanie jako głos serca i uczuć, a nie ciała, oraz przejaw woli życia. Trwanie w ułożonym, nudnym małżeństwie jako powolne obumieranie, a „skok w bok” wcale nie jako wyzwolenie z tej sytuacji, tylko szansa na przeżycie.
Mężczyzna, który chce, by kobieta została z nim na zawsze, zarazem zbyt dumny, by zgodzić się na związane z tym warunki. Dwaj inni mężczyźni – prawowity mąż i dawny narzeczony – roszczący sobie prawo do Konstancji, jątrzący swoje rany. Wymiana spojrzeń i zdań między nimi trzema, i trochę sympatii, jaką czują do siebie mężczyźni cierpiący z powodu tej samej kobiety. A ona sama ma na tyle rozsądku, by każdemu z nich mówić (na swój sposób): „Przestań mnie uwielbiać”.
Bardzo mi się podobała ta powieść, może po prostu przeczytałam ją w dobrym czasie. Jedna z niewielu, do których chciałabym wracać.
Jak na dzisiejsze standardy wydawnicze, to niecodzienna książka. Kobiece pożądanie jako głos serca i uczuć, a nie ciała, oraz przejaw woli życia. Trwanie w ułożonym, nudnym małżeństwie jako powolne obumieranie, a „skok w bok” wcale nie jako wyzwolenie z tej sytuacji, tylko szansa na przeżycie.
Mężczyzna, który chce, by kobieta została z nim na zawsze, zarazem zbyt dumny, by...
Ponoć w każdej rodzinie jest ktoś, kto siedział w więzieniu. A za każdym przestępstwem stoi skrzywdzone dziecko. Wydaje mi się, że trzeba mieć dużo wiary w ludzi, żeby w ten sposób patrzeć na skazanych. Autorka ich nie ocenia – po prostu pyta i słucha odpowiedzi.
Na pierwszą część książki składają się wywiady z kilkoma nawróconymi więźniami. Opowiadają autorce o swoim doświadczeniu Boga, o żalu, o straconych szansach, ale i „kosztach” życia w zgodzie z Ewangelią (są tacy, którzy dostatnie życie musieli zamienić na jazdę pociągami i wynajem kawalerki). Szczególnie ciekawa jest rozmowa z Jackiem – byłym żołnierzem z jednostki powietrznodesantowej. Świadomie dopuszczał się oszustw finansowych, by zdobywać środki na leczenie syna. Otwarcie punktuje patologie systemu więziennego (w odróżnieniu od większości rozmówców nie widzi niczego dobrego w grypsowaniu) i mówi, jak dotkliwa jest kara pozbawienia wolności.
W drugiej części rozmówcami Katarzyny Borowskiej są osoby zaangażowane w posługę więźniom – kapelani różnych wyznań, wolontariusze, policjanci. Mówią, często z humorem, czego nauczył ich kontakt ze skazanymi. A najciekawiej przemawia pani prezes Stowarzyszenia Bractwo Więzienne „Samarytania”. Relacje sprowadzają się do przekazu, że w skazanym można widzieć człowieka, a nie złodzieja czy mordercę.
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Świat Książki.
Ponoć w każdej rodzinie jest ktoś, kto siedział w więzieniu. A za każdym przestępstwem stoi skrzywdzone dziecko. Wydaje mi się, że trzeba mieć dużo wiary w ludzi, żeby w ten sposób patrzeć na skazanych. Autorka ich nie ocenia – po prostu pyta i słucha odpowiedzi.
Na pierwszą część książki składają się wywiady z kilkoma nawróconymi więźniami. Opowiadają autorce o swoim...
Ałbena Grabowska opowiada bardzo ciekawą historię o młodej warszawiance i jej ambicjach, o pragnieniu, by wyrwać się z socjalistycznej ojczyzny i wyjechać na Zachód. Dziewczyna jest piękna, zdolna i ambitna, a przy tym charakterna i, jak na swój wiek, bardzo opanowana i pełna godności. Choć dotknięta do żywego rozkwasza nos koleżance. Ola ma dzielną, kochającą babcię oraz mamę zamkniętą w zakładzie psychiatrycznym. Stopniowo poznaje jej przeszłość, dotąd ukrywaną przez troskliwą babcię. Próbuje uczyć się do matury, ale trochę przeszkadza jej w tym niezbyt fortunne lokowanie uczuć w niespełnionym literacie.
Aleksandra dorasta w szarej i trudnej rzeczywistości lat 60. Żywe są wciąż wspomnienia wojenne. Lepiej unikać ludzi, których kiedyś się znało. Rany jeszcze się nie zabliźniły i może nigdy nie zostaną uleczone.
Bardzo dobrze napisana powieść. Świetnie nakreślone postaci. Wciągająca i przyjemna lektura, choć momentami przygnębiająca i ściskająca za serce.
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Rebis.
Ałbena Grabowska opowiada bardzo ciekawą historię o młodej warszawiance i jej ambicjach, o pragnieniu, by wyrwać się z socjalistycznej ojczyzny i wyjechać na Zachód. Dziewczyna jest piękna, zdolna i ambitna, a przy tym charakterna i, jak na swój wiek, bardzo opanowana i pełna godności. Choć dotknięta do żywego rozkwasza nos koleżance. Ola ma dzielną, kochającą babcię oraz...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to