Pomysł na antologię jako taką jest bardzo ciekawy, myślę, że mimo wszystko nie jest łatwo napisać tekst na raptem 300 znaków. Jednak sporo „opowiadań” jest raczej nudnych, „bezbeckich” czy po prostu średnich – ale i tak warto sięgnąć z czystej ciekawości, bo przeczytanie tego nie zajmie dużo czasu, a można znaleźć kilka perełek. Mimo pewnego narzekania i tak daję wysoką ocenę na zachętę.
Wymienię właśnie kilka tych perełek, na które według mnie warto zwrócić uwagę: „Wiadomość ostatniego dnia” Beaty Baran, „Miejsce na dom rodzinny” Jędrzeja Chrząstka, „Szepty” Adama Figurskiego, „Pan M. przybywa do miasta” Konrada Hyżego, „Śpiąca królewna” Aleksandry Jung, „Stara wiedźma” i „Poszukiwania” Anny Kłodnickiej, „Przeprawa” Filipa Artura Kowalskiego, „Rozwój” Krzysztofa Marcińskiego, „Efekt obserwatora” i „To nie jest multiświat dla mnie” Adama Raglana.
Skuszony "neo" w "legendach" sięgnąłem po świeżość opowieści miejskich legend mając w pamięci ubiegłoroczne 6 tomików "Fantastycznego Poznania". Oczekiwania nie spotkały jednak zaspokojenia, bo horyzonty wyobraźni autorów z nielicznymi wyjątkami zdały się zaparkować na orbicie historyczno-bogobojnej.
Rasową miejską legendą jest pierwsza w tym zbiorze rzecz o tym, że tworzywo ustępuje dziełu, z którego je wykonano. Zaraz potem dawkę zdrowego humoru aplikuje nam młoda Jadwiga (ta Jadwiga). Dalej idą te nowe legendy bardziej w wydumanie i przestrzenie wewnętrzne z istotną dawką fantazmatów.
Poruszyła mnie jednakowoż do głębi Pietà z racji przewrotności losu i przeznaczenia. Z niejaką irytacją natomiast odczytałem neowersję żółtego trzewiczka, który nakazano nam onegdaj przyswajać w szkolnej lekturze, choć urzekającą silnie w tej opowieści jest magia i magnetyzm najsłynniejszego hejnału w tej części, którą przemocą odebrał nam tatarzyn. Stereotypem natomiast rozpoznaję opatrznościowe przywołanie galaru i mocy talizmanu wydobytego z rzecznego wrakowiska średniowiecznego zwycięstwa nad czarnym krzyżem.
Ważąc jednak całość, antologii nam trzeba. Koniecznie jednak wołam o więcej redakcji w doborach tak zwanych obszarowo-tematycznych. W zbiorze neolegend nie znajduję bowiem ani krzyty legend, których można byłoby się nasłuchać w przyszłości - tej stechnicyzowanej, wyobcowanej, także pozaziemskiej i tej postapo. Może to pomysł na kolejny tom nowych legend?