Jęk zamykanych bram Wojciech Wójcik 8,1
ocenił(a) na 89 godz. temu 📚Tytuł: „Jęk zamykanych bram”
🖋️Autor: Wojciech Wójcik
📖Ilość stron: 528
🏢Wydawnictwo: @zysk_wydawnictwo
"Trzynastka"
Warszawski modny klub, który za dnia przyciąga biznesmenów na wystawne lunche, a wieczorem młode dziewczyny, które ruszają na łowy w poszukiwaniu sponsorów. Nie brak tu także studentów, którzy zazwyczaj nad ranem dogorywają w piwnym ogródku przy lokalu. Właścicielem tego miejsca, jak i całej kamienicy, jest Mecenas. Stare miasto, stara kamienica, starzy lokatorzy. To właśnie tych ostatnich bardzo chce się pozbyć właściciel, stosując nielegalne praktyki. Działają tu pokoje na godziny, są wieczne bójki i awantury, ćpuny, bezdomni. Nad wszystkim czuwa prawa ręka Mecenasa, ochroniarz Arkadiusz Maj. Zatrudniony w klubie jest także tzw.czyścicielem kamienic. Wraz z jedną z kelnerek zamieszkuje piwniczną suterenę.
Feralnego wieczoru kończy pracę nad ranem i przed opuszczeniem lokalu prosi Edytę, aby przechowała mu mały pakunek. Wewnątrz znajduje się 20 tys. złotych. Chwilę później zostaje dotkliwie pobity w kamienicy. Trafia do szpitala, ale tam zostaje zaatakowany ponownie. Sprawca zadał mu kilka śmiertelnych ciosów. Oczywiście nikt nic nie widzi, nikt nic nie słyszy.
Zapamiętajcie to imię i nazwisko: Arkadiusz Maj, bo od teraz będzie się bardzo często pojawiało na stronach książki.
Mamy całe grono zainteresowanych, którzy chcą poznać przeszłość mężczyzny, bądź dotrzeć do jego rodziny. Niektórzy kierują się dobrymi pobudkami, inni sieją tylko strach i panikę. Sam Mecenas wynajmuje byłego policjanta, aby pomógł mu odkryć, kto stoi za morderstwem. Drugą osobą jest lekarka, która miała akurat dyżur w szpitalu. Kobieta chce za wszelką cenę odnaleźć rodzinę Arkadiusza. I pozostaje jeszcze Edyta, której trefnej nocy Maj powierzył swoją kasę.
Poszukiwania zaprowadzą naszych bohaterów w wiele mrocznych miejsc. Aby poznać historię i początki działalności Mecenasa cofniemy się do czasów mafii zegrzyńskiej. Autor zabierze nas w podróż po popegeerowskich wsiach i miasteczkach, gdzie brakuje perspektyw do życia.
Akcja książki jest wielowątkowa, mamy dużo bohaterów, którzy z początku ciut mi się mieszali, ale z czasem zrozumiałam, kto stoi, po której stronie barykady.
Zakończenie mnie zaskoczyło i ukazało brzydką, sprzedają stronę ludzkiej natury. Mimo ciężkich tematów książki styl autora jest bardzo lekki. Podoba mi się brak wulgaryzmów, które ostatnio zalewają polską literaturę.
Książka ma swój niepowtarzalny klimat, a Pan Wójcik świetnie na koniec połączył wszystko w jedną całość. Psychologiczne portrety bohaterów, które stworzył, ukazuje, że zło kryje się nie na zewnątrz, ale we wnętrzach ludzkich serc.