Wow, tego właśnie teraz potrzebowałam. Nie jest to arcydzieło literatury, ale do takiego też nie aspiruje. To totalnie wciągająca historia. Przeczytałam w jeden dzień :)
Historia człowieka, który pomimo, że miał kiepskie dzieciństwo, odnalazł pasję, miłość i psa. A raczej to Ona - Gobi, go odnalazła.
To pokrzepiająca historia, która udowadnia, że adoptując jednego psiaka, faktycznie nie zmienimy całego świata, ale jesteśmy w stanie zmienić ten konkretny psi świat.
Ultramaratończyk podejmuje kolejne wyzwanie. Tym razem czeka na niego Pustynia Gobi. Nie wie jednak, że to będzie jeden z naważniejszych jego maratonów, że na wiele miesięcy zaszczepi w nim stres z powodu niewielkiej kulki z czarnymi oczkami, która obdarzy go niewiarygodnym zaufaniem. A tego nie można zlekceważyć.
To książkach o ludzkich zmaganiach z własną ambicją, ciałem i absurdami tego świata.
Książka jest o ultramarotończyku i w takim samym tempie się ją czyta. Nie można oderwać oczu, szczególnie w drugiej połowie, bo przecież chcemy wiedzieć, czy się udało, bo to prawdziwa historia.