Amerykańska pisarka, poetka i eseistka, z wykształcenia biolog (studiowała na uniwersytetach DePauw i Arizona). Zdobywczyni wielu nagród literackich (m.in. The Orange Prize 2010, National Book Prize of South Africa),nominowana do Nagrody Pulitzera i PEN/Faulkner Award. Członkini zespołu Rock Bottom Remainders, który zakładała wspólnie z Amy Tan i Stephenem Kingiem. Autorka licznych esejów, opowiadań, wierszy oraz ośmiu powieści, m.in. Biblii jadowitego drzewa, Lata namiętności, Odysei i Lotu motyla. Amerykański magazyn „Writer’s Digest” uznał ją za jedną z najważniejszych pisarek XX wieku. W 2010 roku prezydent Bill Clinton wyróżnił Kingsolver prestiżowym medalem National Humanites, najwyższym amerykańskim odznaczeniem za osiągnięcia na polu sztuki i literatury.http://www.kingsolver.com/
Bardzo przyjemne czytadło. Autorka ma niezwykłą umiejętność wciągać czytelnika tekstem, w którym niekoniecznie toczy się jakaś akcja. Sama historia prowadzi nas w bliżej nieokreślonym kierunku, ale czytelnik dojrzewa wraz z głównym bohaterem, dla którego zmienia się perspektywa. Zmieniają się jego oczekiwania, bo zderzenie otoczeniem, które szczelnie zamyka niemal wszystkie bliskie mu osoby pod kopułą ograniczeń, braku szans na spełnianie własnych marzeń, rozwijanie talentu, zmusza sięganie po środki, które dają pozorną ucieczkę z tego środowiska. Pozorną, bo szybko okazuje się, wszechobecne odurzenie opioidami, zamiast uwalniac od rzeczywistości, jeszcze bardziej do niej przywiązuje.
Fruuuuu przez największe problemy, śmierci, nałogi, biedę i głód. To mnie w tej książce bardzo denerwowało. Czy można jechać przez życie szybkim slalomem na nartach i mijać przeszkody, ledwie się nad nimi zastanawiając? Moim zdaniem nie. Dodatkowa irytacja: zapowiadanie (reklamowanie) tego, że będzie jeszcze gorzej. Po co? Potem zapowiedź okazywała się nieadekwatna do wydarzenia, a przynajmniej do poświęconej mu uwagi. I ta końcówka: po tym, co przeżył, nagle takie subtelności. Szczerze mówiąc, dziwię się wielkiemu sukcesowi, choć oczywiście lektura wciągała. Ale pisanie z nutką humoru o tragediach uważam za nietrafione.