Czternaście nocy to szkatułkowe, wielowątkowe historie pióra Margaret Atwood, Tess Gerritsen, Johna Grishama oraz wielu innych znakomitych pisarzy.
Akcja głównej opowieści rozgrywa się na dachu starego nowojorskiego budynku, gdzie w czasie pandemii COVID-19, mieszkańcy zbierają się wieczorami i opowiadają sobie opowieści poboczne, dotykające takiej problematyki jak adopcja dzieci przez pary homoseksualne, PTSD, nietolerancja, przemoc i gdzieś między tym wszystkim wyją syreny karetek pogotowia. Miałam wrażenie, że autorzy postanowili wpleść tu opowieści o wszystkich problemach świata, co zupełnie odwróciło moją uwagę od ukrytego zakończenia. Jest tu wielokulturowo i trochę strasznie. W pewnym momencie budynek zaczyna żyć swoim życiem, drzwi same się otwierają, a w jednym z pustych mieszkań, słychać czyjeś kroki. Niespodziewanie akcja zmierza ku innemu światu.
Podsumowując: Czternaście nocy to barwny kolaż, wielokulturowych historii sąsiedzkiej społeczności. Dużym plusem powieści jest zakończenie z nagłym plot twistem, którego w żaden sposób nie można przewidzieć.
Historia rozpoczyna się niby zwyczajnie. 1 A zarządza budynkiem przy Rivington Street na Lower East Side w Nowym Jorku. Poprzedni dozorca zostawia jej masę dokumentów do przejrzenia oraz segregator na notatki i obserwacje. Kiedy covid dociera do miasta, 1A zauważa, że większość lokatorów spędza czas na dachu. To tam, opowiadają swoje historie. Historie, które całkowicie pochłaniają czytelnika. Nie da się przejść obok nich obojętnie…
Znakomity pomysł na książkę! Ba! Na literackie arcydzieło! Zbiór pisarzy i pisarek, którzy mają do opowiedzenia historie warte poznania. Powieść zespołowa, która nie powstałaby gdyby oni wszyscy nie zjednoczyli się w jedną, wielką, pisarską grupę. Ich opowieści nie tylko poruszają czytelnika, ale też wywołują ciary. Czy są prawdziwe? Jak wiele w nich fikcji? Jestem pewna, że odpowiedzi na te pytania znajdziecie podczas czytania lektury. To wyjątkowa pozycja, jedna z lepszych publikacji jakie czytałam. Nie spodziewałam się, że aż tak mnie pochłonie, ale każda historia i sposób w jaki zostały ze sobą połączone, to dla mnie po prostu mistrzostwo. Nie wspomnę nawet o zakończeniu, którego się totalnie nie spodziewałam. Nie zawiodłam się ani trochę, przeciwnie- to książka, która zostanie ze mną na zawsze i do której na pewno jeszcze wrócę. Moim zdaniem ZNAKOMITA!