Trochę lepsze niż ,,Opętania. Historie prawdziwe", ale nie na tyle, aby oceniać wyżej. Po prostu historie tu przedstawione wydają się mniej rwane - narracja jest płynniejsza, a i więcej im czasu poświęcono.
Czy dowiedziałam się czegoś nowego, albo zostałam czymś zaskoczona? Nieszczególnie. Opisane tu historie to taka klasyka opowieści o duchach szwędających się w pobliżu cmentarzy. Jedne ciekawsze, inne mniej. Przeczytanie na pewno nie zaszkodzi, ale ominąć też nic się nie stanie.
Rzadko się trafia tak źle napisana książka. Historie opisane skrótowo, nic z nich nie wynika, niczego nie można się dowiedzieć. Utrzymane w pseudosensacyjnym tonie, który wyszedł infantylnie i męcząco - przenoszenie każdego zdania do następnego wiersza miało pewnie nadać dynamiki, akcentu, ale jeśli cały tekst tak jest napisany... historie o przesyłającej telepatycznie obrazy małpie byłyby ciekawe, gdyby były, no właśnie, historiami, a nie zlepkami losowych zdań o niczym. Do tego nie wytrzymuje najmniejszego fact checkingu - napisali, że Egzorcysta był Carlos Martins, który potem w tajemniczych okolicznościach zaginął w Afryce. Ojciec Martins żyje i nie był pierwowzorem Karrasa, raczej mieli na myśli Pierre'a de Chardina Teilhardta, który z resztą umarł w Nowym Jorku bez żadnej tajemnicy.
Lubię czytać takie rzeczy, ale nie w taki sposób, to po prostu stek bzdur podanych w dodatku w wyjątkowo zły sposób.