Tomasz Konatkowski (ur. 1968) - zajmuje się tłumaczeniami oraz redakcją tekstów specjalistycznych. Studiował fizykę i informatykę na Uniwersytecie Warszawskim. Od 1991 roku pracował jako programista i analityk. W karierze literackiej zadebiutował powieścią Przystanek Śmierć wydaną w 2007 roku, która rozpoczyna cykl kryminałów z komisarzem Adamem Nowakiem, nominowaną do Nagrody Wielkiego Kalibru dla najlepszej powieści kryminalnej i sensacyjnej 2007 roku. Przetłumaczono ją na język niemiecki i włoski. Rok później ukazała się druga część cyklu - Wilcza Wyspa - również nominowana do Nagrody Wielkiego Kalibru. Na początku 2010 roku ukazała się trzecia część przygód komisarza Nowaka - Nie ma takiego miasta, w której akcja nie dzieje się już tylko w Warszawie, ale także w Londynie. Kolejną powieścią Konatkowskiego będzie Bazyliszek, który ma zostać wydany w 2011 roku. Tomasz Konatkowski mieszka pod Warszawą.
Tak, zgadzam się z jedną z opinii, że to bardziej powieść obyczajowa niż kryminał. Dla mnie to jednak ogromna zaleta. Dlatego przypomina mi pierwsze książki Henninga Mankella. Akcja mocno osadzona w realiach, ale takich "realistycznych realiach", z którymi ty sam spotykasz się na co dzień. Normalne życie, normalni ludzie, normalne ich sprawy, no i nawet ten seryjny nie żaden Lecter. Zwrócił moją uwagę niestety rzadko spotykany, dość ascetyczny, kostyczny styl pisania. Bez udziwnień, oszałamiających i rzadko kiedy wnoszących coś ciekawego, literackich popisów. To moje pierwsze spotkanie z tym autorem, nie wiem więc, czy to jest jego styl, czy też narzędzie dobrane do tej powieści. Brawa za oddanie atmosfery prawdziwego (tak myślę, bo policjantem nie jestem) policyjnego śledztwa. Nie każdy autor kryminałów potrafi odróżnić zadania i kompetencje prokuratora i policji, a do tego jeszcze sądu (tu nie było potrzeby). Bardzo udane dzieło. Mnie się podobało i polecam.
Nie lubię kryminałów. Zwłaszcza skandynawskich, ale za polskimi też nie przepadam. I w zasadzie nie sięgnąłbym nigdy po książkę zupełnie mi nieznanego Tomasza Konatkowskiego gdyby nie to, że... leżała ona na skrzynce na listy na parterze bloku, w którym mieszkam. To taki rodzaj sąsiedzkiej wymiany książkowej - jeśli komuś zalegają niepotrzebne książki/gry/czasopisma to znosi je na parter i kładzie na skrzynkach na listy. No więc ja "Przystanek Śmierć" (cóż za koszmarny tytuł!) przytuliłem. I przeczytałem z tyłu książki, że choć to niestety kryminał, to jednak mocno osadzony w warszawskich realiach. A Varsaviana to coś, co Jacki lubią bardziście.
Akcja kryminału rozgrywa się w dużej części na Bemowie, w rejonie, w którym pomieszkiwałem z ówczesną partnerką przez 4 lata i w którym od niemal 10 lat mieszka moja córka. Znam więc okolice pętli Nowe Bemowo, niedaleko położonego Maka, róg Wrocławskiej i Radiowej czy przystanek Orlich Gniazd, na którym wysiadałem setki razy lecąc do tej jednej, jedynej (choć nie ostatniej, jak się potem okazało). To duży plus książki, że rzecz dzieje się w miejscach, które znam. Drugim plusem jest kibicowska pasja głównego bohatera, Adama Nowaka. Co prawda kibicuje on, wzorem Jana Serce czy Michała Listkiewicza, totalnym patałachom, czyli Polonii Warszawa, ale samo wplątanie autentycznych wyników Ekstraklasy uważam za dobry pomysł. Podobnie byłoby ze sporą ilością tytułów utworów, których słucha Nowak, gdyby nie to, że to... rock, muzyka biała jak ściana. Z drugiej strony, czego można oczekiwać od policjanta? :)
Minusem książki są sztampowe nazwiska bohaterów. Nowak, Kowalski, Michalski, Żurek. Słabe to i bez jaja. Jakże inaczej by się to czytało gdyby komisarz Adam Nowak nazywał się np. Sebastian Gulbinowicz albo dajmy na to Adrian Glapich.
Minusów książki jest więcej, niemniej "Przystanek Śmierć" oceniam na 7 w skali 1-10, właśnie z wymienionych na początku powodów.
Adam Nowak nie został naczelnym literackim łowcą przestępców w Warszawie, natomiast niesłusznym byłoby odrzucenie tego stróża prawa w niebyt. Warto więc sięgnąć po ten kryminał ze stolicą w tle.