Dobrze wychowani goście przynoszą placek drożdżowy.
Najnowsze artykuły
- ArtykułyZawodne pamięci. „Księga luster” E.O. ChiroviciegoBartek Czartoryski1
- Artykuły„Cud w dolinie Poskoków”, czyli zabawna opowieść o tym, jak kobiety zmieniają światRemigiusz Koziński3
- ArtykułyUwaga, konkurs! Do wygrania książki „Times New Romans“ Julii Biel!LubimyCzytać8
- ArtykułyWygraj egzemplarz „Róż i fiołków” Gry Kappel Jensen. Akcja recenzenckaLubimyCzytać2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Wojciech Przylipiak
3
7,3/10
Pisze książki: reportaż, publicystyka literacka, eseje
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,3/10średnia ocena książek autora
718 przeczytało książki autora
782 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Sex, disco i kasety video. Polska lat 90.
Wojciech Przylipiak
7,4 z 384 ocen
726 czytelników 157 opinii
2021
Popularne cytaty autora
Cytat dnia
Można było na nim powisieć głową w dół, poganiać wokół niego, pograć przy nim w siatkówkę. Idealnie nadawał się do przyczepienia gumy do ska...
Można było na nim powisieć głową w dół, poganiać wokół niego, pograć przy nim w siatkówkę. Idealnie nadawał się do przyczepienia gumy do skakania, do trenowania zwisów, wymuków i innych figur gimnastycznych. Był też najlepszym miejscem do" zaklepywania" podczas zabawy w chowanego.
osób to lubi
Najnowsze opinie o książkach autora
Czas wolny w PRL Wojciech Przylipiak
7,0
Miało być cudo (tak to sobie wyobrażałam),nostalgia, wspomnień czar, wyszło marnie.
Wypracowanie licealisty na zadany temat. I choć pewnie bardzo się stara, to rzeczonemu uczniowi brak polotu i iskry bożej, nie potrafi wywołać klimatu tamtych czasów. Do powiedzenia nie ma nic takiego, o czym bym nie wiedziała. Zaś jako źródłami posługuje się m.in. opisami scenek z Polskiej Kroniki Filmowej i tym, co powiedziała na jakiś temat Kobieta Pracująca, która żadnej pracy się nie boi, żona Czterdziestolatka Magda Karwowska lub bohaterowie innych filmów. Poza tym nudno, nudniej, jeszcze nudniej, stronniczo i rozwlekle jest. Sprawę trochę ratują zdjęcia, które zajmują mniej więcej połowę książki, ale prawdę mówiąc - lepsze mam w rodzinnych albumach.
Jeśli ktoś szuka suchych danych, wyliczanek, pobieżnego referatu - tutaj to znajdzie. Jeśli klimatu, nostalgii i wzruszeń - niech zajrzy do „Domu pachnącego pomarańczą”, „Kąkola”, czy licznych powieści z PRLem w tle.
Czytałyśmy tę książkę w 8 koleżanek, do końca rzetelnie doczytały dwie, sześć nie dała rady i od połowy przekartkowała. Zabawiłyśmy się w ocenę wg skali LC, zgadnijcie Państwo jaka wyszła średnia? Całe 4 punkty. Nie polecamy. Szkoda lasów, wzroku i czasu.
Czas wolny w PRL Wojciech Przylipiak
7,0
No nie za bardzo mi ta książka przypadła do gustu. Czas wolny - jeśli założymy, że wszyscy mieszkańcy PRL-owskiej Polski to byli mieszkańcy miast, ekstrawertycy i tzw. masy robotnicze. Jak dzieciństwo, to tylko na trzepaku, pod blokiem. Jakby wszyscy mieszkali w blokach. Poza tym czytając to, odnosi się wrażenie, że wszystko było zorganizowane i koniecznie w grupie, a Polacy nie spędzali czasu wolnego samodzielnie: pochody, czyny społeczne, konkursy, wczasy zorganizowane, kaowcy, kolonie, domy kultury, nawet autostop był ujęty w karby jakiejś struktury. Tak, te rzeczy faktycznie miały miejsce, ale ten obraz to pewnie tylko jakaś część prawdy. Dlaczego, jeśli mowa jest np. o wyjeździe w góry, to czytamy o imprezach na Krupówkach, a nic o tym, że jednak ludzie wędrowali po tych górach (i po górskich schroniskach)? Może camping? - ale tu też ludzie siedzieli sobie na głowie, jak wynika z książki. Kino, teatr, czytanie książek w tej pozycji nie istnieją (być może dlatego, że nie były to rozrywki masowe). Ale przecież czytelnictwo w PRl-u miało się całkiem nieźle.
Autor deklaruje, że opiera się "raczej na osobistych przeżyciach i wspomnieniach moich i moich rozmówców", ale ja tego w ogóle nie widziałam w tej narracji. Zabrakło mi tu bardziej indywidualnej perspektywy, anegdot, wspomnień, ciekawych opowieści. Autor bardziej powołuje się na jakieś oficjalne źródła, dane, rozpisuje się o jakichś komitetach, organizacjach - mocno to jest formalne, przypomina raczej jakiś nudny raport, a nie reportaż na ciekawy przecież temat (a dla mnie, nie lubiącej zbiorowych form i tłumów - brzmiało to mocno odstręczająco). Być może owe osobiste przeżycia bardziej zdecydowały o doborze tematów - j.w. - raczej dyskoteki, niż czytanie książek, albo opowiadanie o przyczepach kempingowych, a nie np. o szydełkowaniu. Brakuje też szerszego nakreślenia tła społeczno-obyczajowego. O PRL-u wszyscy wiemy, że było biednie i ponuro, ale jednak ludzie radzili sobie jak mogli - o czym świadczy m.in. ta książka. Nie świadczy to bynajmniej o tym, że "dawniej to było lepiej". Książka nie wyjaśnia czemu pewne rzeczy wyglądały tak, jak wyglądały - a jeśli już to te kwestie pojawiają się ledwie szczątkowo. Np. dopiero pod koniec pojawia się jakaś refleksja, że kobiety to de facto czasu wolnego nie miały, bo tyrały na dwóch etatach, a kilka godzin życia codziennie zajmowało im stanie w kolejkach (przypuszczam, że dla mężczyzny jest to kwestia marginalna). Tak samo nie wspomniano o ludziach na wsi - pewnie nie ma o czym wspominać, bo oni też wolnego od roboty nie mieli (a jak mieli, to spędzali go "na ławeczce"). Dzieci latające po podwórkach samopas, bo rodzice nie mieli dla nich ani czasu, ani się nimi de facto nie interesowali? W innym miejscu znowu autor konkluduje, że wielu ludzi po prostu się nudziło, bo nie umieli odpoczywać. Ale dlaczego? No nie jest to żadna nowina, dziś też nie umiemy odpoczywać, ale zgoła z innych powodów, niż były w PRL. Przyznaję, że mocno zawsze boli mnie takie podchodzenie do sprawy: "nie ma co robić, w tv nic nie ma, deszcz pada, nudzi mi się..." Ale książki do ręki nie weźmiesz, co? Mnie się nigdy nie nudziło, bo zawsze miałam co czytać - no, ale czytanie to też nawyk.
Przyznam, że kiedy wzięłam tę książkę do reki, też się ucieszyłam: "o będzie fajnie, powrót do czasów dzieciństwa". Ale nie, niewiele tu dla siebie znalazłam. Zastanawiam się więc, dla kogo jest ta pozycja? Starsze pokolenia, te które jeszcze pamiętają PRL, mogą potraktować ją wspomnieniowo, ale też mogą się w niej kompletnie nie odnaleźć - jak ja. Będzie to raczej podróż w przeszłość pod hasłem, że "dawne, wcale nie tak dobre czasy". Obrazek, jaki kreśli Przylipiak na pewno nie jest polukrowany i zromantyzowany. Młodsi z kolei powinni czytać ją ku nauce, jak dobrze dziś mają, ale też, że człowiek może żyć bez internetu, telefonu komórkowego, czy streamingu. Jednak obawiam się, że i jedni i drudzy zanudzą się tą lekturą. Trochę tę książkę ratują zdjęcia, które stanowią chyba połowę jej objętości.
Faktycznie, jak słusznie powiedział Jan Himilsbach: "Życie jest piękne. Niestety trzeba umieć z niego korzystać".