Najnowsze artykuły
- ArtykułyNatasza Socha: Żeby rodzina mogła się rozwijać, potrzebuje czarnej owcyAnna Sierant1
- ArtykułyZnamy nominowanych do Nagrody Literackiej „Gdynia” 2024Konrad Wrzesiński2
- ArtykułyMój stosik wstydu – które książki czekają na przeczytanie przez was najdłużej?Anna Sierant22
- ArtykułyPaulo Coelho: literacka alchemiaSonia Miniewicz3
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Edward Dolnick
Źródło: https://www.hoodedhawk.com/blog/edward-dolnick-signing-the-clockwork-universe/
4
7,1/10
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,1/10średnia ocena książek autora
179 przeczytało książki autora
304 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
The Writing of the Gods: The Race to Decode the Rosetta Stone
Edward Dolnick
0,0 z ocen
1 czytelnik 0 opinii
2021
Nowe życie. Jak największe umysły wszechczasów odkryły skąd się biorą dzieci
Edward Dolnick
7,1 z 80 ocen
320 czytelników 11 opinii
2019
Wielki zegar Wszechświata. Wiek geniuszy i narodziny nowoczesnej nauki
Edward Dolnick
7,6 z 23 ocen
91 czytelników 3 opinie
2012
W pogoni za sztuką. Prawdziwa historia o sztuce, złodziejach i zaginionym obrazie.
Edward Dolnick
6,6 z 26 ocen
71 czytelników 1 opinia
2007
Najnowsze opinie o książkach autora
Nowe życie. Jak największe umysły wszechczasów odkryły skąd się biorą dzieci Edward Dolnick
7,1
Skąd się biorą dzieci ?
To co w dzisiejszych szkołach uczy się dzieci jako rzecz najbardziej oczywistą pod słońcem dla takich geniuszy nowożytności jak Leonardo Da Vinci czy Izaak Netwon było poza zasięgiem. Tajemnice udało się rozwikłać dopiero w 1875 r wcześniej wszystko to co miało związek z poczęciem i rozwojem, spowijał mrok....
Polecam przeczytać, lektura naprawdę daje perspektywę.
Wielki zegar Wszechświata. Wiek geniuszy i narodziny nowoczesnej nauki Edward Dolnick
7,6
"Zadziwiające jest to, że coś tak użytecznego i tak oczywistego - jeśli spojrzymy wstecz - umykało największym myślicielom przez tysiące lat. W kształtowaniu się nowoczesnego świata ten sam wzór pojawiał się jednak raz po raz: jakiś geniusz pojmował abstrakcyjną ideę, której nikt przed nim nawet nie chwytał, a wraz z upływem czasu jego odkrycia wnikały tak głęboko w nasze życie, że zapomnieliśmy, iż kiedyś ludzie żyli bez nich."
Mało który wiek (jeśli w ogóle) był gorszy niż wiek XVII. Wojny, głód, śmierć, zaraza, a w Londynie także pożary to tylko początek długiej listy nieszczęść, jakie w ciągu tego parszywego stulecia dotknęły Europę. Paradoksalnie w tym samym czasie narodziła się także współczesna idea nauki. Nauki, która wychodzi z filozofii (bo zanim wyjdzie z teologii minie jeszcze 10 dekad) i staje się dziedziną samą dla siebie. O stuleciu tych, którzy na zawsze zmienili rzeczywistość pisze Edward Dolnick w "Wielkim zegarze wszechświata. Wieku geniuszy i narodzinach nowoczesnej nauki". I robi to... ekhm... genialnie!.
Za geniusz trzeba płacić - własnym potem, łzami, czasem krwią. Ludzie, którzy potęgą umysłu i wewnętrzną naukową odwagą wyprzedzają epokę, w której żyją, nie są mile widziani. A jeśli dołożymy do tego fakt, że samym mistrzom nauki nie najłatwiej żyje się z własną osobą, a jeszcze trudniej w relacjach społecznych, wychodzi czarno na białym - geniusz to człowiek nieszczęśliwy. O Newtonie mówiło się nawet, że jako naukowiec osiągnął co prawda sukces, ale jako człowiek był potworem. Ale może warto czasem poświęcić człowieczeństwo w imię nauki?
Spróbujmy sobie wyobrazić świat, w którym nie istnieją tak podstawowe prawa, jak prawo ciążenia, rachunek całkowy i różniczkowy, świat, w którym nie ma pojęcia przyspieszenia, nie ma lunety i mikroskopu, a planety krążą wokół Ziemi (!) w sobie tylko znany sposób ruchem... nieokreślonym. Prędzej czy później ktoś by to wszystko wymyślił, odkrył, opisał, niemniej jednak współczesność ma za co dziękować właśnie tym XVII-wiecznym geniuszom - Kartezjuszowi, Galileuszowi, Keplerowi, Newtonowi, Leibnizowi i organizacji, w której działalność większość z nich była zaangażowana - Royal Society.
Ich działalność i wzajemne relacje (w końcu "nauka to sport kontaktowy") mogą nas dziś bawić, a nawet wywoływać uśmieszek politowania. Ale też tym ciekawiej czytać o ich pomysłach - choćby na dogryzanie sobie wzajemnie.
Niemniej jednak zmienili świat. W swoich dążeniach do czytania boskiej instrukcji i szyfru, jakim Bóg miał im zapisać kod do rozumienia wszechświata, który nagle stał się nieskończony, posunęli się niechcący do tego, że pomniejszyli znaczenie człowieka. Wzajemnie obrzucając się błotem i zarzutami herezji doprowadzili do tego, że ludzkość naprawdę zaczęła zastanawiać się nad (fizycznymi i logicznymi!) warunkami Jego istnienia.
Współczesność ma z wiekiem XVII niewiele wspólnego. Bez wiedzy, którą na tacy i w bardzo przystępnej formie podaje nam Dolnick da się żyć. Ale w świecie, w którym nadal nie wiemy wiele więcej o nieskończoności niż wiedział Newton cztery wieki temu, może warto ją poznać?
"Dodaj jeden. Dodaj jeszcze jeden. (...) W końcu dojdzie do miliona. Jednak nieskończoność znajduje się po przeciwnej stronie przepaści, przez którą nigdy nie można się przeprawić. Jeśli chodzi o nieskończoność, nie tylko jeszcze jeden (...) nie przybliża nas "do" celu - co gorsza, "w ogóle" nie przybliża nas do celu. (...) Zasadniczą kwestią jest bowiem to, że nieskończoność nie jest jedynie wielką liczbą, lecz czymś znacznie bardziej osobliwym."
***
P.S. Nie byłabym sobą, gdybym nie wspomniała o kilku błędach korekty i tym, że jako żywo Einstein NIE MÓGŁ mieć przy biurku FOTOGRAFII Newtona...
SKRÓT DLA OPORNYCH
Dla kogo na pewno tak: dla absolutnych laików w dziedzinie matematyki, fizyki i astronomii (nawet tych, którym wydaje się, że połowy nie zrozumieją - gwarantuję, że się mylicie!); dla czytelników ciekawych świata i zainteresowanych mechanizmami jego działania.
Kto powinien omijać: czytelnicy spodziewający się poważnej pracy naukowej oraz ci świetnie obeznani z zagadnieniami matematyczno-fizyczno-astronomicznymi - grozi wam nuda.