Autorka namiętnych i pełnych pasji książek z gatunku New Adult i współczesnych romansów. Jej książki zawierają zróżnicowane postacie i emocjonalne, czasem kręte drogi do szczęśliwego zakończenia (z dużą ilością żartów i pikanterii).
Poza czytaniem i pisaniem Ana uwielbia podróżować, ma obsesję na punkcie gorącej czekolady i jest w związkach z wieloma fikcyjnymi chłopakami.
Świetnie się bawiłam podczas czytania. Myślę że śmiało mogę powiedzieć że ta książka skradła jakąś część mojego serca. Jest to niewątpliwie jeden z ciekawszych romansów jakie miałam okazję czytać. Jedynym moim zarzutem są sceny zbliżeń między bohaterami, mogłabym je przeboleć gdyby nie ich "konwersacje" w trakcie ich trwania. Każde zdanie jakie padło podczas takiej sceny przyprawiało mnie o ciarki żenady, na szczęście cała reszta była dobra.
Próbowałam. Naprawdę próbowałam, ale książka jest tak nudna, że po 100 stronach doszłam do wniosku, że nie chcę przedzierać się przez pozostałe 500 stron w nadziei, że być może będzie coś ciekawego.
Ale niech zgadnę, ona jest druga w kolejce do tronu więc coś się odwali i to jej przyjdzie zostać królową. Jest zakochana w swoim ochroniarzu, ale z powodu swojej pozycji nie będą mogli się związać. Ale będą ze sobą sypiać, aż w końcu wszystko wyjdzie na jaw i będzie skandal. Ostatecznie okaże się, że ochroniarz jest zaginionym synem, tudzież bękartem, jakiegoś lorda. Happy end.
Zgadłam? No to po co mi czytać?
Miałam nadzieję, że trope z różnicą wieku i "grumpy" ochroniarzem jakoś mi podejdzie, ale no cóż. Może jakiś inny tytuł mnie do niego przekona...
Swoją drogą, drażniło mnie to jego mówienie do niej na "ty" podczas kiedy ona miała ewidentnie więcej wychowania i mówiła na niego "pan". Ja rozumiem, że nie zwracał uwagi na jej tytuł szlachecki, ale nawet gdyby go nie miała to wypada mówić do kogoś per pan/pani zanim przejdziemy na "ty". Mamusia nie nauczyła?