Złowieszczy dar Emily Thiede 7,3
ocenił(a) na 101 tydz. temu "Jeśli spodziewasz się, że uratują cię bogowie, to już po tobie".
Witajcie kochani 💜
Czy bywają pozycje, których nasza polska okładka bywa kompletnie niepodobna do tej zagranicznej oryginalnej oprawy — i zachęciła was w ten sposób do sięgnięcia i dania szansy historii, która ostatecznie was zachwyciła?
Cóż w pewnym sensie tak było ze mną, choć tak naprawdę gdy czytałam Złowieszczy Dar, nie od razu zdałam sobie sprawę, że czytam historię, której okładka w wydaniu specjalnym, jak i tym zwyczajnym kompletnie mnie nie zachwyciła. Dopiero gdy w końcu wpisałam imię i nazwisko autorki, dosłownie dostałam olśnienia, choć byłam już dawno za połową treści. To zabawne że gdybym ostatecznie zobaczyła książkę w jej żółtej wersji od samego początku możliwe, że nawet nie dałabym szansy poznania tak cudownej i niezwykle intrygującej historii Alessy i wyspy Saverio.
"Jeśli ty nie możesz zmienić reguł, to kto może?"
Jej dar może ocalić… albo zabić.
Alessa od początku zaskarbiła sobie moją sympatię. W końcu poznajmy ją na trzecim pogrzebie, a dokładniej pogrzebie jej niedoszłego kolejnego partnera do walki z potworami, które wraz z pojawieniem się nowej finestry i fonte nawiedzają wyspę. Jednakże co jeśli jej nie uda się znaleźć tego odpowiedniego, którego dotyk nie zabije wybranego przez nią towarzysza? Dziewczyna udaje silną, pokazując się przez chwilę ludowi zza murów Cytadeli, który jednakże pomału przestaje w nią wierzyć. I już na początku książki nie raz, a nawet dwa razy jest zagrożone jej życie. O mało nie umiera z ręki strażnika, który powinien ją chronić. Jednakże to, co pewnego dnia słyszy zarówno w murach Cytadeli, jak i na zewnątrz może oznaczać, że spisek, by się jej pozbyć, może być o wiele głębszy, niż z początku myślała. Dlatego też postanawia się wybrać do "Dna baryłki" - miejsca, które wielu uważa za najgorszą dzielnicę miasta Saverio — osobę, która ją ochroni przed zagrożeniem przed znalezieniem czwartego fonte. Jeśli i tym razem jednak zawiedzie i doprowadzi do śmierci kolejnego partnera, Alessa przysięgła, że sama zakończy swoje życie, nie czekając, aż lud po nią przyjdzie.
"Zaginione teksty uprzedzają, że nadejdzie dzień, kiedy powstanie fałszywa finestra. Wierni rozpoznają ją z twarzy".
Każdy z rozdziałów jest zakończony w takim momencie, że nie ma się ochoty zakończyć na niej swej lektury. Emily Thiede potrafi utrzymać zaciekawienie czytelnika oraz podtrzymywać napięcie wraz z każdą przeczytaną stroną jej powieści. Nie będę ukrywać, zabieg autorki, który stosuje tu przy każdym rozdziale, zanim zaczniemy czytać dalszą treść, sprawia, że ma się ochotę przystroić każde te zapowiadające zdanie, które sugeruje, czego możemy się tu spodziewać. Ale nie są to jednoznaczne sugestie, a raczej szyfry, które zyskują całkiem nowe znaczenie po poznaniu skrywanej treści rozdziału. Dodatkowo uwielbiam historie, w których otrzymujemy całkiem nową od podstaw stworzoną wiarę i strzępki legend poukrywanych w rozdziałach, które sprawiają, że staje się ona w czasie lektury książki bliższa, ale też rodzą się pytania.
Dlaczego bohaterka musi opuścić rodzinę i przestać nazywać się ich krewną?
Dlaczego nagle z dnia na dzień otrzymuje miano nieśmiertelnej istoty zesłanej przez Deę niemogąca spotkać się z własnym bratem otwarcie, a jedynie w tajemnicy przed wszystkimi?
I ostatnie, dlaczego tak bardzo starają się zamknąć ją w Cytadeli, przed światem i ludem, który ma ochronić, ale jednak mają ją ostatecznie oglądać jedynie z daleka?
"W pojedynkę — powiedziała — człowiek jest jak nić, którą łatwo przeciąć. Jeśli się spleciemy, starczy nam sił, by przetrwać".
I choć po kawałku otrzymujemy odpowiedzi, choć nie do końca całkowite i zrozumiałe na pierwszy rzut oka, to jednak im dalej, tym bardziej doceniam kunszt pisarski Emily i nie umiem wyjść z podziwu, że potrafiła stworzyć tak świetny debiut, o którym za granicą absolutnie mnie nie dziwi, że jest na tyle znany i został dostrzeżony, że otrzymało swoje wydanie specjalne w jednym z bardziej rozpoznawalnym boxie książkowym w zeszłym roku. Co prawda o wiele bardziej podoba mi się nasza polska okładka (jak i wielu zagranicznym fanom autorki, co dowodzą komentarze pod postem z ukazaniem jej na swoich social mediach).
"Nie jesteś sama. Żyjesz. Zostałaś wybrana.
Jesteś samotna. Umrzesz. Może Dea wybrała źle".
Złowieszczy Dar to cudowny, fantastyczny debiut posiadając bohaterów, którzy wręcz na naszych oczach ożywają i zawładną naszymi sercami oraz emocjami.
Jestem pewna, że nie jeden fan fantastyki z wątkiem zakazanej miłości i nie tylko znajdzie w niej wiele momentów, które mogą przypaść do gustu, a może nawet oczarować w pełni. Tak jak zrobiła to ze mną. W pełni oczarowana i zakochana w fabule, kreacji świata i bohaterach, jakich stworzyła autorka i nie mogę się już doczekać drugiego tomu tej niezwykłej dylogii kiedy zawita na nasze półki.
Za możliwość patronowaniu tak wspaniałej pozycji ogromnie dziękuję @zysk_wydawnictwo