Najnowsze artykuły
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Lucian Boia
4
6,4/10
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,4/10średnia ocena książek autora
75 przeczytało książki autora
299 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Dlaczego Rumunia jest inna? Lucian Boia
7,9
Podziwiam autora za dystans jaki ma do swojego kraju i swoich rodaków. Dzięki temu, bez własnych emocji opisał swój kraj w wielu przekrojach. Najwięcej miejsca jest tam na czasy współczesne i dzięki temu poznajemy kraj tak nam bliski geograficznie a jednak inny mentalnie. Bardzo chciałbym aby książka taka została napisana o Polsce. Może jeszcze do takiej nie dotarłem ?
Jak zrumunizowała się Rumunia Lucian Boia
6,1
Książka pod dość przewrotnym tytułem. Autor, śledząc historię od roku 1859 do 2015 opisuje historię definiowania Rumunii jako kraju narodowego oraz walki z mniejszościami. Kiedy państwo powstawało jako zlepek księstw (hospodarstw) Mołdawii i Wołoszczyzny, ilość Rumunów w nim wynosiła niewiele poniżej 90%, co jednak nie w pełni oddawało jego charakter. Znaczna część ludności tzw. obcej, przede wszystkim Żydów, mieszkała bowiem w Rumunii bez obywatelstwa. Tworząc po I wojnie światowej tzw. Wielką Rumunię (przyłączenie Siedmiogrodu, Banatu, Kriszany i Maramureszu oraz Bukowiny i Besarabii, a jeszcze wcześniej Dobrudży)spowodowano, że rdzenni Rumunii spadli do poziomu 75% ludności kraju (i tak lepiej niż II Rzeczpospolita, gdzie Polacy nigdy nie doszli do 70% ogółu populacji). Do tego Niemcy, Żydzi i Węgrzy stanowili mniejszości o wyższym stopniu wykształcenia niż rdzenni Rumunii, a ponadto wskutek wielowiekowej dominacji politycznej i społeczno-gospodarczej (nie dotyczy to oczywiście Żydów) stanowili w dalszym ciągu miejskie warstwy uprzywilejowane i silniejsze ekonomicznie.
W sferach politycznych Królestwa Rumunii istniał consensus co do tego, że należy ten stan zmienić, korzystając z władzy politycznej. Spory dotyczyły tempa i formy zmian. Oczywiście faszystowska, skrajnie prawicowa Żelazna Gwardia postulowała po prostu fizyczną eliminację mniejszości. Autor przy okazji przytacza jako ciekawostki fakt, że wielu spośród tak twierdzących Rumunów miała przodków wywodzących się z zupełnie innych nacji,np. Greków, Francuzów czy Albańczyków.
I – zupełnie jak w Polsce – rozwiązaniem problemów – ale na krótką metę – okazał się komunizm. Po swoim krótkim internacjonalistycznym epizodzie (do 1952 roku) zyskał on twarz „narodowego komunizmu”, coś jak u nas po 1968 roku. Z tym że przy okazji towarzyszyło temu uniezależnienie się od ZSRR, a u nas było na odwrót. Autor opisuje ile tysięcy osób spośród Żydów, Niemców Węgrów a nawet Turków, tatarów i Bułgarów wyjechało po wojnie z Rumunii i na jakich zasadach. Zatem w „zrumunizowaniu” kraju komuniści okazali się skuteczniejsi od nacjonalistów, a nawet faszystów. Ale tak jak i u nas po upadku „jedynie słusznego ustroju” odrodziły się upiory nacjonalizmu, mimo coraz mniejszej ilości mniejszości narodowych, a nawet wyznaniowych (po przymusowej likwidacji w latach czterdziestych rumuński kościół grecko-katolicki odrodził się z kilkakrotnie mniejszą ilością wiernych).
Jeszcze większym nieszczęściem komunizmu okazało się odcięcie Rumunii o zachodnioeuropejskiej kultury, z którą – przede wszystkim francuską – ten kraj był tradycyjnie związany. W tym zakresie Rumunia się zderomanizowała.
Na szczęście autor widzi i tu przysłowiowe światło w tunelu. W 2014 roku (a potem pięć lat później),w powszechnych wyborach Rumuni wybrali na prezydenta kraju Niemca i do tego protestanta, Klausa Iohannisa, burmistrza Sibiu (Sybina),miasta posiadającego do I wojny światowej większość niemiecką. Oczywiście ta mniejszość budzi w kraju najmniej negatywnych emocji (najwięcej Węgrzy),tym niemniej nie wyobrażam sobie takiej sytuacji w Polsce.
Krótka, ale bardzo ciekawa pozycja.