Sari Peltoniemi (ur. 1963) jest poczytną fińską autorką książek dla dzieci i młodzieży. Publikuje także opowiadania fantastyczne w czasopismach oraz tworzy teksty piosenek rockowych. Jej książki były dwukrotnie nominowane do nagrody Finlandia Junior.http://www.peltoniemi.info/
Kiedy zaczęłam czytać Starszej o Groszce pomyślałam, że to świetna książka dla tych wszystkich dzieci, które marzą o swoim czworonożnym przyjacielu. Dla ich rodziców broniących się przed nim dwiema (a nawet czterema) rękoma również.
Główną bohaterką książki jest Groszka - wielorasowa sunia mieszkająca wraz z rodzicami i marząca o posiadaniu własnego ludziątka. Groszka marzy o dziewczynce. W końcu rodzice spełniają jej marzenie i w dniu swoich urodzin obok legowiska znajduje pudło w którym śpi dziewczynka - Dominika.
Groszka bardzo chciała mieć ludziątko - zobowiązała się nawet do przeczytania poradnika o tym jak hodować te stworzenia. Niestety obietnicy nie dotrzymała. Ma więc problem. No bo dlaczego Dominika nie chce nagrody w postaci lizaka znalezionego w rowie i tylko troszkę brudnego? Albo dlaczego nie chce bawić się tylko z Groszką? I co to znaczy że Dominika ma swoją wolę, którą należy uszanować? Dominika okazuje się nieco kłopotliwa w obsłudze, płacze w nocy (z tego powodu tata Groszki nazywa ją Domikrzyką),chce żeby się z nią bawić, wtedy gdy człowiek (a raczej pies) pograłby sobie na haustation, nie smakuje jej psia karma, a zamiast wody domaga się soku.
A oto próbka: (fragment)
"Groszka była wesoła i zadowolona z życia, ale miała jedno wielkie marzenie. Tak jak wiele innych małych piesków bardzo chciała mieć swojego przyjaciela.
Często chodziła za mamą i tata i prosiła:
- Może byśmy sobie wzięli do domu dziecko?
Tata nawet nie chciał o tym słyszeć.
- Dzieci hałasują i bałaganią. Nie ma mowy.
Mama też tak uważała.
- W naszej budzie nie wystarczy miejsca dla żadnego dziecka - tłumaczyła.
- Mogłabym je trzymać u siebie na górze - obiecywała Groszka, ale rodzice i tak nie chcieli się zgodzić. Tata twierdził, że jest uczulony na ludzi.
Córka nie przestała jednak marzyć o własnym ludziątku. Byłaby to mała dziewczynka tak samo jak ona. Ktoś kiedyś powiedział, że ludzkie dziewczynki są spokojniejsze i bardziej posłuszne od ludzkich chłopczyków. Groszka postawiłaby dla niej przy łóżku koszyk do spania. Kupiłaby jej miskę i kosteczki do gryzienia.
Książka porusza bardzo trudną tematykę wolności i odpowiedzialności za losy innych stworzeń oddanych pod opiekę ludzi (tfu psów) Uświadamia, jak ważna jest bliskość i szczerość, ale pokazuje też że nie można wymagać wyłączności uczuć. Uczy, że przyjaźń jest bardzo ważna, ale wszystko ma swoje granice i niedobrze jest kiedy przyjaźń przeradza się w zaborczość.
Książka pięknie wydana i wspaniale przetłumaczona. Napisana jest ciepłym językiem docierającym bezpośrednio do serca mojej sześciolatki.
Urzekło mnie też zakończenie, w którym bajkowa i nierealna sytuacja kiedy to pies opiekuje się człowiekiem, zostaje nagle uprawdopodobniona. Okazuje się bowiem, że Dominika nie chce mieszkać w budzie, ponieważ jest w niej za mało miejsca. Groszka postanawia więc zmienić stado i przeprowadzić się do domu Dominiki. Efekt jest zaskakujący - "Mamo może nasz Kuliś też jest taki mądry i się nami opiekuje, tylko my głuptasy o tym nie wiemy?"
Finał: Starsza w naszym domu ma jeden podstawowy i najważniejszy obowiązek - sprawdzać, czy nasz czworonóg ma co jeść i co pić. Od kilku dni robi to kilkanaście razy dziennie - do bólu i bez opamiętania. I dobrze.
Groszka, to piesek, który chce mieć własne ludziątko. Gdy w końcu rodzice, zgadzają się by z nimi zamieszkało, Groszka jest w siódmym niebie. Ludziątkiem okazuje się być mała dziewczynka - Dominika, która sprawia swojej opiekunce tyle frajdy co strapień.
Pewnego dnia, okazuje się, że Dominika gdzieś znikła. Groszka czym prędzej, wyrusza na jej poszukiwania zwłaszcza, że czuje się winna temu, że jej ludziątko od niej uciekło. Gdy ogłoszenie w lokalnej prasie nie przynosi pozytywnego efektu, a zrezygnowana Groszka szukając Dominiki, sama o mało nie gubi się nad leśnym strumieniem, nagle spotyka chytrego lisa, który...
Tak… to książka dla dzieci, ale warto ją przeczytać. Zajmie nam to nie więcej, niż godzinę. Warto bo, gdybyśmy sobie w naszym dorosłym życiu zapomnieli, że każdy z nas jest inny i trzeba to akceptować, a gdy się kimś opiekujemy, to jesteśmy za niego odpowiedzialni oraz to, iż nie zawsze wszystko musi iść po naszej myśli, to lektura Sari Peltoniemi nam o tym w prostym języku przypomni.