I mamy wieczorek towarzyski, w którym Yuki wreszcie wychodzi do ludzi (albo raczej do wampirów). Oczywiście nie obeszło się bez pewnych komplikacji, ale ogólnie to wszystko było bardzo spokojne.
Także bez szału, ale jednak widać, że coś wisi w powietrzu.
Kaname siedzący jak jakiś boss, który wszystkim rozporządza bardzo mnie drażni, podobnie jak Yuki, która niby nie jest już bezbronna, ale dalej to irytujące dziecko. A na tym wszystkim cierpi biedny Aido.
Choć nie minęło tak wiele czasu od przeczytania poprzedniego tomu, to mój zapał nieco ostygł. A może to też przez to, że niewiele się działo.
Yuki dalej chce odkryć swoją przeszłość, Kaname ją zbywa, potem stawia dość mocne ultimatum. Trochę to było męczące. Ale na plus to, co przeżywała Yuki - ciekawie to było przedstawione, chociaż sama bohaterka jest mdła i irytująca.
Sekret jej przeszłości był bardzo dobrym pomysłem, który jednak sprawił, że poczułam obrzydzenie i niechęć do jednej pary. O nie, nie umiem przekonać się do Kaname, teraz tym bardziej.
Jednak dla pięknego Zero (który moim zdaniem został niegodnie potraktowany) warto to czytać (choć tak jak powiedział to jego brat, ma on fatalny gust). Tym bardziej, że końcówka była obiecująca.