Ćwiczenia z radości Grzegorz Strzelczyk 7,8
ocenił(a) na 77 tyg. temu Może się wydawać, że ta mała książeczka jest dla określonej grupy osób, tym bardziej, że autorem jej jest ksiądz... Jednak akurat takiej lektury było mi trzeba. Gdy człowiek zmaga się z różnymi problemami, zwłaszcza z chorobą, to dobrze robi wtedy zmiana literatury na lżejszą a w dodatku bardziej radosną.
"Ćwiczenia z radości" to książka nie tylko dla katolików, chociaż ksiądz Grzegorz Strzelczyk bazuje na przykładach biblijnych, lecz pisze w tak lekki i prosty sposób, że aż z ochotą chce się człowiekowi nauczyć radości. W zasadzie to nawet nie trzeba się jej uczyć, bo radość możemy znaleźć wszędzie, wystarczy się tylko rozejrzeć dookoła siebie.
Ciągle gdzieś się spieszymy, ciągle brakuje nam czasu a przecież gdyby tak chociaż na maleńką chwilę zatrzymać się i zastanowić nad tym, z czego powinniśmy się cieszyć.
"Nie wiem, czy jak się rano budzicie, to pierwszym waszym odruchem jest ucieszenie się z tego, że jesteście?
Myślę, że to się da trochę wyćwiczyć, a wyćwiczone, ustawia nas chyba inaczej do całej rzeczywistości."
Wiem ze swojego doświadczenia, że radość jest bardzo potrzebna w życiu każdego człowieka, gdybym zrezygnowała z radości i możliwości szczerego śmiechu, takiego z serca, to z pewnością zamartwianie się nieuleczalną chorobą jeszcze bardziej dałoby mi kość. Za rada mojego mądrego onkologa staram się, gdy tylko mogę, śmiać się i cieszyć z każdego dnia, z każdej godziny, z każdego kwiatka wychodzącego z ziemi wczesną wiosną i z każdej wizyty moich wspaniałych wnucząt, chociaż po ich wizycie w domu panuje niesamowity bałagan i stosy książek, które razem czytaliśmy... Cieszę się jednak z tego, że po latach będą mogły mnie miło wspominać... i daje mi to potężnego kopa i pozwala na dalszą walkę.
Już przecież sam fakt, że mogę się zbudzić następnego dnia jest powodem do radości.
Dlatego myślę, że każdy z pewnością może poszukać i w sobie i wokół siebie czegoś, co sprawiać mu będzie radość i da szczęście.
"Mogę chcieć się cieszyć, żeby się dobrze poczuć, bo jak się człowiek cieszy, to się generalnie czuje dobrze. Mówimy tu o radości głównie jako o pewnej emocji, która daje zadowolenie, związanej z biologicznymi mechanizmami w organizmie."
Czy jednak da się nauczyć radości na zawsze? Pewnie, że nie. Ja również mam chwile zwątpienia czy też załamania, nie śmieję się przecież cały czas, ale warto wiedzieć jak poprawić sobie nastrój. Ja mam swoje sposoby na to, ale w tej książeczce znalazłam jeszcze kilka dodatkowych. I chociaż wydaje się, że nic odkrywczego w niej nie znajdziemy, to jednak sposób przekazania wielu informacji, które znamy, ale niejako zapomnieliśmy o nich, powoduje, że bardzo łatwo je na nowo przyswajamy i możemy skorzystać z tych rad.
Bardzo dobrze dla szczęścia robi również sprawianie radości innym, gdy komuś sprawimy miłą niespodziankę, to nam także sprawi to wielką radość.
Autor wspomina także o "Radości doskonałej" i nawet mam już taki pomysł, który podsuwa ks. Grzegorz Strzelczyk:
"Radość doskonała" powinna wisieć na ścianie za szybką z napisem "Stłuc w sytuacjach kryzysowych". Nie trzeba po nią sięgać, dopóki nie ma kryzysu."
Czytajcie i uczcie się radości, bo warto.