Głód Alma Katsu 6,7
Miałem może ochotę na coś lżejszego, a horror zazwyczaj bywa tu dobrym rozwiązaniem. Nie tym razem. Nie w sensie, że zawiodłem się pozycją literacką, a raczej że nie spełnił się postulat lektury lekkiej i przyjemnej. Było intensywnie, mocno, angażująco.
Wyruszamy oto w podróż z grupą ludzi zmierzających w roku 1846 na Zachód Stanów Zjednoczonych dla poszukiwania lepszego życia i nieprzebranych bogactw. Znany mroczny epizod z amerykańskiego almanachu - znany jako “wyprawa Donnera” (sporo o niej w internecie). Mi od razu na myśl nasunęła się podróż odbywana przez rodzinę Joadów osiemdziesiąt lat później, ale może mi się wszystko z “Gronami gniewu” kojarzy?
Dostajemy więc pełen obraz życia takiej gromady w wielotygodniowej podróży niepewnym szlakiem. Możemy obserwować całe spektrum charakterów, postaw, zachowań. A przy okazji towarzyszyć im w odkrywaniu, że w ich otoczeniu czai się Zło. Nie dowiemy się, czy to zemsta duchów za wkroczenie na terytoria rdzennych mieszkańców tych ziem, czy jakaś inna upostaciowana forma złych energii, ale groza - narastająca początkowo dość niejasno i niespiesznie - w końcu wybuchnie z pełną siłą. Czym jest nieszczęście trapiące karawanę? jestże li to starożytny demon? A może coś, co rozumielibyśmy (my, dzisiejsi) jako rodzaj choroby? Nie do końca będziemy potrafili odpowiedzieć na to pytanie; zupełnie już nie potrafią odpowiedzieć na to pytanie ci biorący udział w wydarzeniach z ich ówczesną wiedzą medyczną. Jeszcze inaczej o samej wyprawie Donnera mówi oficjalna wersja historyczna.
Tu mamy - co w posłowiu mówi sama autorka - luźną literacką wariację na temat znanych choć nie do końca jasnych wydarzeń historycznych. Nieco przypomina styl narracji pisarki najlepsze dzieła Dana Simonsa. Dużo czasu na budowę napięcia, sporo miejsca na różnego rodzaju snucie opowieści. Retrospekcje - pojawiające się nieco niespodziewanie - są ciekawym zabiegiem stylistycznym, a nam nieco rozjaśniają psychologię zachowań poszczególnych bohaterów. Zrozumiem jednak wszelkie opinie niecierpliwych, że rozwlekle, że o niczym, że flaki z olejem; i zrozumiem zachwyt tych, którzy lubią zabawę nastrojem, straszenie nieokreślonością. Rozumiem, skąd tak skrajne opinie: od zachwytu do odrzucenia.
Niby wiemy, niby przeczuwamy, że kolejne postaci będą - jak w porządnym slasherze - padać jak muchy, ale gdy autor bezpardonowo rozprawia się z kolejnymi głównymi bohaterami (cholera, niektórych zdążyliśmy polubić!),to co niektórzy z nas mogą mieć dreszcze na plecach… Tylko czy przypadkiem pisarka nie pokazuje nam, że - niezależnie od obecności ludzi przeobrażonych w bestie ze spiczastymi zębami - i tak prawdziwie demoniczne oblicze potrafi pokazać człowiek skonfrontowany z sytuacjami granicznymi?
Doskonała okładka, trochę już mówiąca o tym, co później, a do tego - w wersji audio - książka czytana przez Rocha Siemianowskiego, który wszak wspaniałym lektorem jest (tym bardziej szkoda, że już skazanym na piekło za przeczytanie wszystkich “sodom i gomor” wydawanych przez Agorę).
Ja - polecam.