Studiowała grafikę i malarstwo na łódzkiej ASP. Ilustruje książki dla dzieci, komiksy i opowiadania w czasopiśmie „Bluszczyk”, współpracuje również ze „Świerszczykiem” oraz „Misiem”. Zdobyła wiele nagród, m.in. Małego i Dużego Donga 2007 za książkę Bery, gangster i góra kłopotów Małgorzaty Strękowskiej-Zaręby oraz główną nagrodę Media Trendy i KTR za projekt portalu www.kula.gov.pl. Przeprowadziła kilkadziesiąt warsztatów plastycznych dla dzieci w całej Polsce, a jej prace brały udział w licznych wystawach.
Całkiem udany numer, choć jest w nim kilka dziwnych historii np. "Detektyw Bitch", która jest nijaka i nie wykorzystuje potencjału gatunku jakim jest Cyberpunk. Również zawiodła mnie "Radość o poranku", nie rozumiem po co powstał ten komiks. Dużym plusem tego numeru jest komiks o Jeżu Jerzym, który jest cudownie absurdalny i głupi. Również podobał mi się komiks o "Cienkim Bolku". Jeśli chodzi o historie Popmana, to jest to komiks trochę o niczym i lepiej go traktować jako ciekawostkę historyczną.
Zastanawiam się, kto jest docelowym czytelnikiem tego komiksu. Dziecko z pewnością nie. Pomimo pewnej infantylności kreski tematy poruszane przez autorkę są poważne. To choroba, filozofia, dieta. Rysowniczka przekonuje, że odpowiednie ćwiczenia fizyczne połączone z medytacją oraz właściwym odżywianiem się są w stanie uleczyć z nowotworu. Jest to niebezpieczne przekonanie. Stąd moja wątpliwość, czy ten komiks powinien trafić w ręce młodzieży. Może okazać się, że ci którzy zawierzą autorce, srodze zawiodą się na takiej terapii. Znam moc placebo, wiem jakie znaczenie ma wiara w słuszność terapii. Wiem też jednak, że czasami choroba wygrywa. Zwłaszcza ta w zaawansowanym stadium. Zatem oprócz życiowych porad sprawdzonych empirycznie przez główną bohaterkę a zarazem narratorkę znajdziemy w tym komiksie kilka przepisów na zdrowe potrawy, kilka propozycji na codzienną gimnastykę i mocną wiarę w to, że warto pragnąć. Bo jeśli na czymś nam zależy, to uda nam się to osiągnąć – jak przekonuje autorka. I oby miała rację. Komiks do przeczytania, jednakże kamieniem milowym bym go nie nazwała.