Emily Bronte. Królestwo na wrzosowisku Eryk Ostrowski 7,3
Heathcliff, it's me, I'm Cathy
I've come home, I'm so cold
Let me in your window…*
I tak oto, poprzez jeden z najbardziej popularnych seriali i odkurzoną w nim piosenkę Kate Bush, natrafiłem na rodzeństwo Brontë. Bush wróciła do mainstreamu i początkowo myślałem, że Emily Brontë i jej (bądź nie jej) Wichrowe Wzgórza, pokryte uszlachetniającą je patyną, czekają na lepsze czasy, aby wrócić w łaski czytelników. Okazuje się jednak, iż historia sióstr Brontë, a zwłaszcza twórczości i życia jednej z nich, Emily, nie umarła. Spowita mgłą tajemnicy i zapomnienia, rozwiewana na wietrze wśród pochmurnych wrzosowisk, kotłuje się i wzburza niepokojone myśli tych, którzy pragną dowiedzieć się o swej ulubionej pisarce czegoś więcej…
Po tak mrocznym wstępie wypada mi wreszcie przejść „do rzeczy”. W moje ręce trafiła biografia Emily Brontë pióra Eryka Ostrowskiego, który – co należy podkreślić, nie wiem iloma kreskami, wykonał iście mrówczą robotę. Jego Królestwo na wrzosowisku czyta się jak sprawozdanie z pracy detektywa, który dokopuje się do ukrytych dokumentów, analizuje je na nowo i odkrywa w nich to, co inni badacze przed nim pominęli, co nie zostało przez nich dostatecznie zweryfikowane, a co diametralnie zmienić może nasze postrzeganie o pewnych faktach z życia Emily. Wynik pracy autora jest oszałamiający – czytelnicy dostają w dłoń biografię tak szczegółową jak tylko może być, uwzględniając odległe czasy, w których żyła rodzina Brontë oraz zachowane po Emily wspomnienia. Miałem wrażenie, że Ostrowski dotarł do każdego skrawka papieru, który kiedyś był choć w przelotnym władaniu Emily Brontë. Analizuje każdy z nich dokładniej niż pod mikroskopem, a wszystko zestawia z przejawami twórczości Emily, jej charakterem i dziejami. I właśnie w tym kryje się sekret tej niezwykłej biografii – autorowi udało się dotrzeć w głąb duszy swojej bohaterki, poznać ją, a jednocześnie zaintrygować nią czytelnika. Okazuje się, że Emily, osoba z natury introwertyczna, skrywała wiele sekretów, które poznać można precyzyjnie analizując jej poezję. Aby jednak dotrzeć do jej tajemnic, Ostrowski z powodzeniem przenosi swych czytelników na dalekie Wzgórza West Riding, a zwłaszcza do Ponden Hall, uważanego przez wielu za pierwowzór Thrushcross Grange z Wichrowych Wzgórz. Sekrety rodzinne, upadki szlacheckich rodów i wielkie namiętności, a w to miałaby być „wplątana” nieśmiała Emily?
Niewątpliwie książka Ostrowskiego przeznaczona jest dla wielbicielek i wielbicieli prozy sióstr Brontë – zarówno Emily (jeśli przyjmiemy pewne założenia),a także Charlotte Brontë. Poprzez reprodukcje dzieł sióstr, poezję Emily, miejscami mroczną, tajemniczą i nostalgiczną, czasami fantastyczną jak opowieści z Królestwa Gondalu, wyimaginowanego świata, jaki stworzyło rodzeństwo, poprzez posępne mogiły i czyhającą na słabych i chorowitych śmierć, podążamy ścieżynami wśród wietrznych pól i wrzosowisk i dajemy się ponieść fascynującej opowieści, jaką snuje autor. Nie twierdzę, że Królestwo jest książką łatwą i lekką w odbiorze – z pewnością zmusza czytelnika do skupienia, niespiesznego poznawania przytaczanych w niej historii, bo szczegółów tu aż nadto. Autor wręcz zasypuje nas drobiazgowymi informacjami, przedrukowanymi listami zakupów, rysunkami, korespondencją i notatkami, często tak skrupulatnie cytowanymi, że zadawałem sobie pytanie, czy nie zbędnymi, ale z drugiej strony dzięki nim miłośnicy Wichrowych Wzgórz mogą poznać codzienne życie i zmagania ich autorki lub tej, za którą się nią uważa. Z pewnością jest to fascynująca podróż w przeszłość, ale nie jestem przekonany czy przeznaczona dla każdego zwykłego zjadacza chleba. Warto jednak poświęcić jej czas chociażby po to, by wejść w niezwykły dziewiętnastowieczny świat Emily Brontë, poznać jej poezję i niewesołe losy w oddalonych od świata miasteczkach, gdzie życie bywało tak delikatne jak uczucia, które z rozwiewał zimny, jesienny wiatr.
Książkę otrzymałem dzięki portalowi Sztukater.pl
* Kate Bush, Wuthering Heights © Noble & Brite Ltd.