Mówię, więc jestem Małgorzata Majewska 8,1
ocenił(a) na 922 tyg. temu Mówię, więc jestem.
Tylko wtedy kiedy mówimy, wyrażamy siebie, wyznaczamy i bronimy naszych granic, kiedy nazywamy emocje i wszystko to, co czujemy, jesteśmy tak naprawdę. Być tak naprawdę można wtedy, kiedy uświadomisz sobie, co czujesz, co się w tobie wydarza i nazywasz to, komunikujesz, wyrażasz to.
Nasz język pokazuje nasz sposób postrzegania samego siebie oraz innych. Pomaga nam też chronić swoje granice oraz budować relacje. Słowa mają wielką moc. Ta książka pomaga zrozumieć pewne aspekty naszego języka w różnych sytuacjach życiowych. Słowa, których używamy w komunikacji z innymi mają duże znaczenie. Mówią o nas, o naszych emocjach. Mogą też wywołać w drugiej osobie określone emocje. Przez słowa wyrażamy siebie. Poprzez liczne przykłady ze swojego życia oraz życia innych osób, autorka prowadzi nas w podróż po świecie emocji i języka. W przystępny sposób tłumaczy mechanizmy, strategie obronne w obliczu stykania się z trudnymi emocjami. Dużo pisze o "niekochanych" emocjach takich jak: lęk, nienawiść, wstyd, smutek, złość.
Ta książka przede wszystkim pozwala obrać szerszą perspektywę, szersze postrzeganie tego, co wiemy o relacjach z innymi i znaczeniu naszego języka w nich. Autorka podkreśla jak ważne jest wyznaczanie granic i komunikowanie innym tego, kiedy ktoś je przekracza. Porównuje to do naszego domu, do którego ktoś przychodzi w zabłoconych butach, bo zostawiliśmy otwarte drzwi. Możesz takiego kogoś stanowczo wyprosić, aby ci w środku nie nabrudził. Możesz też nie mówić nic, a potem grzecznie posprzątać w milczeniu cały bałagan jaki narobił. Wybór należy do ciebie. Bo kiedy pozwalasz przekraczać swoje granice, swoją prywatną przestrzeń JA, to doskonale szybko zdasz sobie z tego sprawę. Bo wtedy pojawia się złość. Nie na osobę, która weszła do twojego JA w zabłoconych butach, ale na samego siebie, że jej na to pozwoliłeś. Bo to jest zdrada samego siebie.
Złość to emocja, która informuje nas o tym, co jest naprawdę dla nas ważne. To trudna emocja i jeśli w dzieciństwie nie mieliśmy przestrzeni, aby ją wyrażać, to może nam być trudno z tym, kiedy sami ją odczuwamy. Może nam być trudno też, kiedy inni odczuwają złość, smutek, lęk...pragniemy wtedy tylko jednego - aby ktoś szybko "wziął się w garść", aby już nie musieć być przy nim, kiedy jest w tym stanie. Służymy dobrą radą, podsuwamy milion sposobów jak sprawić, żeby osoba szybko poczuła się lepiej. Unieważniamy też emocje i stany bliskich, kiedy są zbyt trudne dla nas. Przecież "nie ma prawa być zmartwiony, smutny, bo w końcu inni mają gorzej i muszą jakoś funkcjonować, więc pora przestać się mazać.".
Dużo w tej książce mówi się o wspólnocie. Przynależność do wspólnoty jest największą potrzebą ludzi, a strach przed wykluczeniem jest świetnym podłożem do np. manipulacji. Autorka słusznie stwierdza: "Dorosła osoba sama potwierdza swoją ważność. Płynie ona z poziomu JA. Natomiast jeśli ktoś ma cały czas potrzebę uznania ze strony wspólnoty, to jest to zapewne głos głodnego dziecka w nim i niezaspokojona w dzieciństwie potrzeba ważności.".
Książka "Mówię, więc jestem" jest wypełniona po brzegi wartościowymi treściami, które każdy powinien zgłębić. To wiedza podstawowa o nas. Tylko kiedy uznamy nas takimi, jakimi jesteśmy, ze wszystkimi trudnymi emocjami, z niedoskonałościami ciała, traumami dzieciństwa, lękami...wtedy mamy szansę budować zdrowe relacje z innymi. Bo kiedy ty nie wyznaczasz granic, to jak masz szanować i trzymać się granic innych? Bo kiedy ty nie uznajesz tego, że możesz się złościć czy smucić, to jak masz uznawać te emocje u innych?