Przenikliwe światło, słońce i cała reszta. Joy Division w ustnych relacjach Jon Savage 8,3
ocenił(a) na 82 lata temu "Wierzę, że (Ian Curtis) pozostawił coś ludziom, co wciąż ich porusza - niebywałe dziedzictwo, które stworzyliśmy wspólnie, w nim tkwi piękno Joy Division."
I z tym cytatem doskonale, w pełni się zgadzam! Zespół ten dał podwaliny w historii muzyki dla wszystkich tych Editorsów i innych kapel. Wielki zespół!
Ian Curtis był niezwykle wrażliwym i charyzmatycznym artystą, a z tej książki wynika, że Curtis-nie artysta nie był taki do końca prywatnie. Prywatnie był (niemal) zwykłym, zwyczajnym człowiekiem, takim, jak my wszyscy.
"Sami we czterech nie wiedzieliśmy, co robimy".
Kolejny piękny cytat. Z książki możemy wywnioskować, że członkowie Warsaw, a później już Joy Division, nie kalkulowali, nie zastanawiali się nad tym, co i jak grać. Grali to co im serce podpowiadało. Ich muzyka była sumą, średnią ich wrażliwości.
Pamiętam, jak ponad 30 lat temu, jako nastolatek szedłem w deszczu do sklepu z kasetami (kiedyś coś takiego było),gdzie miałem w kieszeni kasę tylko na jedną kasetę (18.000 zł, jak dobrze pamiętam - ceny przed denominacją),i po głębokim zastanowieniu, wybrałem "Closer" tego zespołu, z intrygującą okładką. Jak włączyłem kasetę już w domu, to był dla mnie wstrząs! Byłem jak sparaliżowany, podobnie jak kilka miesięcy wcześniej, kiedy puściłem "Pornography" The Cure.
Taka to była naładowana emocjami muzyka. Miało się wrażenie obcowania z czymś niesamowitym, odjechanym, trudno mi w tej chwili opisać słowami to, co wówczas czułem...
I o tym też jest ta książka. O tym ładunku emocji, o tej wrażliwości...
Niestety, historia ma tylko jedno, niestety smutne i nieszczęśliwe zakończenie...
Ale muzyka pozostała. I jest głęboko wyryta w sercach niejednego z nas.