Chodzenie. Amras

Okładka książki Chodzenie. Amras Thomas Bernhard
Okładka książki Chodzenie. Amras
Thomas Bernhard Wydawnictwo: Od do literatura piękna
204 str. 3 godz. 24 min.
Kategoria:
literatura piękna
Tytuł oryginału:
Gehen. Amras.
Wydawnictwo:
Od do
Data wydania:
2018-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2018-01-01
Liczba stron:
204
Czas czytania
3 godz. 24 min.
Język:
polski
ISBN:
9788394686000
Tłumacz:
Sława Lisiecka
Tagi:
literatura austriacka literatura XX wiek opowiadania
Inne
Średnia ocen

7,5 7,5 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,5 / 10
84 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
517
517

Na półkach:

„Wypalony, zmarznięty, z głową przyspawaną do nieba, skazany na to, żeby odejść…”

Och, ten Bernhard… zdarzyło mi się niejeden raz westchnąć podczas lektury wydanych u nas po raz pierwszy dwóch dość wczesnych opowiadań austriackiego pisarza. Jedne z pierwszych, a już bardzo charakterystyczne, bernhardowskie w stylu i treści, rozpoznawalne. Jak to się dzieje, że z początku wchodzę w jego teksty z dużym oporem, odpychają mnie one, prowokują do zamknięcia książki, do ucieczki od czającego się tam mroku i przedziwnej bernhardowskiej obsesyjności, od labiryntu niekończących się zdań, powtarzanych maniakalnie całych wersów. Za każdym nawrotem można jednak dostrzec nowy sens, podkreślenie znaczenia czy choćby nadanie tekstowi pewnego reprezentatywnego, dostrzegalnego rytmu. I łapiemy się na tym, że niemal niezauważalnie w ten rytm wpadamy, staramy się mu dorównać, nie zgubić tempa, i… raptem dochodzimy do ostatniego zdania.

Tak też było i z „Chodzeniem”, chyba najbardziej zwariowanym tekstem Bernharda, z jakim miałam do czynienia. Jest hipnotyzujący, zasysa nas i każe tańczyć do własnej melodii, coraz szybciej i szybciej, niczym w transie, do całkowitego zapamiętania. „Amras” jest natomiast odmienne w formie, charakteryzuje je dogłębny smutek, przeczucie nieuchronności śmierci, która, odroczona w czasie, i tak się dopełni. Powtórzenia niemal tu nie występują, pojawiają się dopiero pod sam koniec, gdy bohaterowie pędzą w stronę dramatycznego zwieńczenia, niczym ćmy zwabione światłem, bez namysłu, siłą instynktu. Świat staje się coraz trudniejszy do zniesienia, ucieczka przed nim coraz bardziej paniczna, na przyspieszonym, urywanym oddechu.

Czemu więc tak różne opowiadania umieszczono w jednym tomiku? Czy rzeczywiście są aż tak odmienne? Wbrew formalnym różnicom, wbrew odmiennemu nastrojowi, w „Chodzeniu” gniewnie sarkastycznemu, a „Amras” przygnębiająco profetycznemu, łączy je postawiona w samym centrum jednostka. Człowiek ma tutaj niewielki wpływ na swoje życie, popychane przez otoczenie, a także tłamszone przez bezduszny mechanizm państwa, dąży ono do nieuchronnej klęski. Jednostka jest samotna. Nawet w otoczeniu pozostałych, równie osamotnionych jednostek, nawet, jak w „Amras” zmuszona do przebywania bez przerwy w jednym pomieszczeniu z bratem, coraz głębiej zapada się w swoją osobność, pragnie tej alienacji i zarazem nie może jej znieść.

Bohaterem „Chodzenia” jest Oehler, nawykły do poniedziałkowych i środowych spacerów ze swoim towarzyszem. Raz w tygodniu towarzyszył mu Karrer, jednak postradał zmysły na skutek samobójczej śmierci Hollensteinera. Ten zaś targnął się na życie, gdy okazało się, że państwo wstrzymało dotację jego naukowego projektu, dzieła życia. To państwo „nienawidzi wszystkiego, co nadzwyczajne, niczego nie nienawidzi głębiej niż nadzwyczajności. Jasne jest bowiem, że w tym państwie chroni się i raz po raz popiera wyłącznie tępotę, brak środków i dyletantyzm, i że w tym państwie wszystkie środki ładuje się wyłącznie w partactwo i w to, co zbędne.” Możemy sobie wyobrazić z jak zjadliwą pogardą brzmi „to państwo”, kilkakrotnie dobitnie powtórzone, w ustach samego Bernharda. Nie ukrywał od swojego niechętnego stosunku do Austrii, w kolejnych utworach podkreślał jej zachowawczość, rozrośniętą do niemożliwości biurokrację, markowanie działań, obojętność czy wręcz pogardliwą wrogość do obywateli. Cóż jednak począć, gdy ten kraj to najważniejsze, co mamy, nie potrafimy wyrzucić go z serca pomimo jego licznych wad, nie mamy w sobie tyle determinacji, by osiąść gdzie indziej. Bohater „Chodzenia” powrócił z Ameryki do Austrii, wie więc dobrze, o czym mówi. Bardzo możliwe, że samego Bernharda także kusiło porzucenie ojczyzny, która napawała go takim niesmakiem, że w testamencie zakazał publikowania w Austrii swoich utworów i wystawiania sztuk aż do 2059 roku. Wszyscy mamy świadomość, jak cienka granica oddziela miłość od nienawiści.

„Chodzenie” i „Amras” zdecydowanie różni sposób zastosowanej narracji. W pierwszym z opowiadań mamy do czynienia z istnym szaleństwem powtórzeń, wręcz jakby kompulsywnym, nie do zatrzymania. Jest to wszak celowe, autor szuka bowiem nowych środków wyrazu, innego sposobu ekspresji, poruszenia czytelnika. Akurat zastosowana tutaj metoda nadaje utworowi dynamiczne tempo, efekt przyśpieszającego spaceru, aż do zadyszki, co umyślnie wprowadza czytelnika w rodzaj somnambulicznego, uzależniającego transu, którego z początku nie jesteśmy nawet świadomi, później zaś nie potrafimy (nie chcemy?) już się z niego wyzwolić.

W „Amras” zaś ekspansywność narracji, z początku spokojnej, wręcz niemrawej, także się nasila, popadając z kolei w coraz mocniejsze rozedrganie nerwów, coraz wyższe napięcie, w miarę rozwoju akcji, zmierzającej ku kulminacji, by później znów się wyciszyć. Tutaj rzeczywistość komentuje K., jeden z braci. Waltera możemy poznać wczytując się w urywane, nerwowe fragmenty jego notatek. W „Chodzeniu” natomiast w ogóle świat jest nam przedstawiany nawet nie z drugiej, a z trzeciej czy czwartej ręki. Narrator przytacza swoją rozmowę z Oehlerem, ten jednak posiłkuje się tym, co usłyszał od Karrera, a ten z kolei od Hollensteinera, który… i tak dalej. „W gruncie rzeczy wszystko, co się mówi, jest cytatem.” A idąc stale, mówi się i myśli dużo. Temu też poświęcona jest opowieść: chodzeniu, mówieniu i myśleniu, niekoniecznie akurat w takiej kolejności. Panowie chodząc wprowadzają się zarazem w ferwor rozmowy, w filozofowanie na temat człowieka i świata, ludzkich nawyków, przyzwyczajeń i uzależnień, stanowiących znak rozpoznawczy każdego z nas, na temat obstrukcji państwa, które stopniowo, niczym wampir, wysysa siły z obywateli, by na koniec zostawić ich samym sobie na zatracenie. Wszystkie te rozważania prowadzą do jednego wniosku – świat jest okropny. „Sztuką jest więc niewątpliwie znoszenie tego, co nieznośne i nieodczuwanie tego, co potworne, jako potworności. Sztuka istnienia wbrew faktom, mówi Oehler, jest sztuką najtrudniejszą ze wszystkich sztuk.” Czemu więc ludzie, sami będąc nieszczęśliwi, bezrozumnie płodzą kolejnych ludzi, którzy też później będą przeklinać swoje życie? Być może nawet będą chcieli je zakończyć, przerwać poprzez samobójstwo, jak rodzina w „Amras” czy Hollensteiner w „Chodzeniu”. Zastanawia pesymistyczna konkluzja: „stopniowo wymierająca, a wreszcie całkowicie bezludna ziemia byłaby prawdopodobnie czymś najpiękniejszym.” Czy nie spotykamy się z podobnym myśleniem dzisiaj, choćby w odniesieniu do wyniszczających wojen i siejących spustoszenie w naturze zmian klimatycznych? Człowiek nosi w sobie pierwiastek dewastacji, rujnowania, siebie i tego, co wokół niego. Jego samego zaś gubi myślenie, prowadzące nieuniknienie do odkrycia smutnej prawdy o sobie i świecie, do ostatecznych rozwiązań albo do obłędu. Jednak wpadając w obłęd nie jesteśmy już tego faktu świadomi, tak więc droga ta zdaje się być daremna i bezsensowna.

Wizja rzeczywistości przedstawiana przez Bernharda jest z gruntu przerażająco smutna i tragiczna. Człowiek nie ma niemal nic do powiedzenia, nie jest w stanie ani przewidzieć, ani tym bardziej przeciwdziałać upadkowi. „Nic bowiem nie jest nieodwołalne i nic nie jest obliczone z góry, ale wiele, i to często najstraszniejszych rzeczy, przychodzi ot tak, całkiem po prostu.” Ów determinizm przytłacza, odbiera chęć działania, przekreśla nadzieję i paraliżuje. Nie poddając się czarnej wizji Bernharda, szukając mimo wszystko i wbrew wszystkiemu jasnych punktów naszego istnienia na ziemi, nie lekceważmy jednak jego spostrzeżeń odnoszących się do natury człowieka i świata, zachowajmy w sobie uważność i wrażliwość na wszelkie symptomy destrukcji.
Książkę przeczytałam dzięki portalowi: https://sztukater.pl/

„Wypalony, zmarznięty, z głową przyspawaną do nieba, skazany na to, żeby odejść…”

Och, ten Bernhard… zdarzyło mi się niejeden raz westchnąć podczas lektury wydanych u nas po raz pierwszy dwóch dość wczesnych opowiadań austriackiego pisarza. Jedne z pierwszych, a już bardzo charakterystyczne, bernhardowskie w stylu i treści, rozpoznawalne. Jak to się dzieje, że z...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
943
943

Na półkach: , ,

Temida Stankiewicz-Podhorecka pierwsza dama teatralnego pisowsko-kościelnego betonu, jak zwykle niezawodna. Gdy opluje jakiś spektakl, czym prędzej należy kupować bilety. Tak było i tym razem z Komediantem Thomasa Bernharda granym na warszawskiej Scenie przy Wierzbowej z fantastyczną rolą Jerzego Radziwiłowicza. Jako, że Autor średnio mi znany z przyjemnością uzupełniłem biblioteczkę o jego dwa opowiadania. I tak Chodzenie to jak mówi Oehler studium "obłędu Karrera [które] pozostaje w związku przyczynowo- skutkowym z samobójstwem Hollensteinera, które nie ma nic wspólnego z obłędem". Amras to historia dwóch wyjątkowo wrażliwych braci, doświadczonych przez los. W obu opowiadaniach Autor stosuje wyjątkowo skomplikowaną składnię i stylistykę, dające niesamowite efekty. Na mnie zrobiły spore wrażenie.

Temida Stankiewicz-Podhorecka pierwsza dama teatralnego pisowsko-kościelnego betonu, jak zwykle niezawodna. Gdy opluje jakiś spektakl, czym prędzej należy kupować bilety. Tak było i tym razem z Komediantem Thomasa Bernharda granym na warszawskiej Scenie przy Wierzbowej z fantastyczną rolą Jerzego Radziwiłowicza. Jako, że Autor średnio mi znany z przyjemnością uzupełniłem...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
213
213

Na półkach:

Zdecydowanie wolę "Chodzenie" ale i "Amras" to jest klasa sama w sobie. Niesamowite pisarstwo...

Zdecydowanie wolę "Chodzenie" ale i "Amras" to jest klasa sama w sobie. Niesamowite pisarstwo...

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo tovideo - opinia

avatar
948
531

Na półkach:

Niezaprzeczalnie było to dla mnie wyzwanie. Pierwszy raz miałam do czynienia z prozą Thomasa Bernharda. I przyznaję, miałam momenty zwątpienia w siebie i irytacji na czytany tekst. Ale wytrwałam, trochę poczekałam aż się „uleży”, zadbałam również, żeby nie przesadzić z myśleniem. No cóż, mogłabym przecież popaść w karrerowski obłęd.
„Chodzenie” bardziej mnie ujęło. Gdy już wpadłam w ten rytm trudno było się oderwać. Mnóstwo jest tu spostrzeżeń, które niezwykle trafnie opisują rzeczywistość. Jak chociażby głowy niby kubły na śmieci - myśli, które opróżniamy ciągle i wszędzie. Albo fantastyczna zabawa idiomami o myśleniu i chodzeniu.
Amras było mniej filozoficzne i mniej inspirujące. Jak już troszeczkę oswoiłam się ze stylem autora, z mniejszą obawą będę sięgała po inne jego dzieła.

Niezaprzeczalnie było to dla mnie wyzwanie. Pierwszy raz miałam do czynienia z prozą Thomasa Bernharda. I przyznaję, miałam momenty zwątpienia w siebie i irytacji na czytany tekst. Ale wytrwałam, trochę poczekałam aż się „uleży”, zadbałam również, żeby nie przesadzić z myśleniem. No cóż, mogłabym przecież popaść w karrerowski obłęd.
„Chodzenie” bardziej mnie ujęło. Gdy już...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
646
17

Na półkach: , ,

„chodzenie” wybitne, „amras” nieznośne.

„chodzenie” wybitne, „amras” nieznośne.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
7
7

Na półkach: ,

"Chodzenie" - mistrzowska forma. Kupa śmiechu. Sam chciałbym coś takiego napisać - minimum środków przy maximum wyrazu.

Artur Dudziński

"Chodzenie" - mistrzowska forma. Kupa śmiechu. Sam chciałbym coś takiego napisać - minimum środków przy maximum wyrazu.

Artur Dudziński

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
139
67

Na półkach:

Dwie arcygenialne nowele Bernharda. Chodzenie to Traktat logiczno-filozoficzny, Amras to Kafka, Walser, ale też weird fiction, zaskakująco przypominające Lovecrafta czy późniejszego Ligottiego. Niech żyje Bernhard, niech żyje Sława Lisiecka.

Dwie arcygenialne nowele Bernharda. Chodzenie to Traktat logiczno-filozoficzny, Amras to Kafka, Walser, ale też weird fiction, zaskakująco przypominające Lovecrafta czy późniejszego Ligottiego. Niech żyje Bernhard, niech żyje Sława Lisiecka.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
374
65

Na półkach:

Mając do wyboru Bernharda z "Chodzenia" i Bernharda z "Amrasa", zdecydowanie wolę tego pierwszego.

Mając do wyboru Bernharda z "Chodzenia" i Bernharda z "Amrasa", zdecydowanie wolę tego pierwszego.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
156
80

Na półkach:

Thomas Bernhard wielkim pisarzem był. Podobno. Jakiś czas temu zauważyłem, że wiele osób czytających podobną literaturę do mnie pod niebiosa wychwala prozę Bernharda więc postanowiłem sprawdzić co Austriak ma do zaoferowania. W ręce wpadła mi książka z dwoma opowiadaniami o tytułach 'Chodzenie' oraz 'Amras'. Wrażenia? N U D A. Przede wszystkim bije ona z opowiadania 'Amras' które trafia na pierwszy ogień mojej recenzji. Opowiada ono historię zbiorowego samobójstwa które planowali popełnić wraz ze swoimi rodzicami dwaj nastoletni bracia. Rodzicom udało się odejść do zaświatów, młodzieńcy zostali jednak odratowani. Owo odratowanie połączone z z separacją w wieży ich wuja wraz z piętnowaniem społecznym samobójczego czynu i chorobą młodszego z nich - Waltera doprowadza nastolatków do obłędu. 'Amras' to opowiadanie nieskładne i przeraźliwie wręcz nudne, akcja nie klei się w ogóle, wnioski filozoficzne nietrafione. Sam zamysł nie jest jeszcze zły ale wykonanie pozostawia wiele do życzenia. Pretensjonalność autora aż kuje w oczy. Boże, jak to my mamy ciężko w TYM kraju i w TYM życiu. Austria taka zła, chlip, chlip. 'Ileż własnych talentów moglibyśmy w sobie rozwinąć i doprowadzić je do zdumiewającej wielkości, gdybyśmy nie urodzili się i nie dorastali w Tyrolu'. Nie kochani bracia, z mentalnością którą nadał wam autor nie osiągnęlibyście nic i nigdzie gdziekolwiek byście się nie znaleźli.
Sytuację tego tomiku zdecydowanie ratuje 'Chodzenie' które powstało później niż 'Amras' i widać to już na pierwszy rzut oka. 'Chodzenie' było pierwszym opowiadaniem w książce i bardzo dobrze bo gdybym zaczął od 'Amrasu' to nie wiem czy miałbym chęć czytać więcej wypocin z Bernharda. W tym opowiadaniu sytuacja jest troszkę inna, ratuje je genialna forma monologu, rozbudowanych zdań, powtórzeń - ciężko to opisać, ten zlepek słów po prostu trzeba przeczytać, żeby zrozumieć o co mi chodzi i co w tym tak wybitnego. Wyszło autorowi świetnie. Jeśli chodzi o fabułę: dwóch przyjaciół podczas tytułowego 'Chodzenia', czyli spaceru, dyskutuje (choć owa dyskusja jest przedstawiona w formie monologu) na temat życia, myślenia, egzystencji i jej sensu a także omawiają losy ich trzeciego druha który przeżył swego rodzaju kryzys myślenia doprowadzający go do zupełnego obłędu. Przez poglądy przedstawione w utworze wyraźnie przebija się antynatalizm, egzystencjalizm i brak szacunku do państwa w którym przyszło mu mieszkać. Szczególnie to ostatnie brzmi głupio gdyż według autora za całe zło tego świata i jego życia (lub żyć jego bohaterów) winna jest Austria jako kraj który ogranicza jednostkę i jej rozwój (ośmielił się autor porównać nawet Wiedeń do Warszawy, przedstawiając naszą stolicę jako miejsce gdzie potencjał ludzi wybitnych jest mniej hamowany. Jest 1971 rok, czy Warszawa to aby na pewno ciekawe miejsce do emigracji dla Austriaka?) Znowu, tak jak w 'Amras' autor jest strasznie pretensjonalny i przemądrzały. Z drugiej jednak strony wnioski bywają ciekawe a wiele fragmentów w 'Chodzeniu' podobało mi się i zapisałem je sobie jako cytaty. Czy jest to przerost formy nad treścią? Może troszkę ale zdecydowanie w granicach dobrego smaku.
Reasumując - proza Austriaka mnie nie zachwyciła. Jak widać oba opowiadania poruszają podobną problematykę co potęguje uczucie znudzenia i monotonii. 'Chodzenie' niezłe, 'Amras' bardzo, bardzo słabe. Być może zacząłem od złej książki znajomość z autorem. Chcę dać mu jeszcze szansę bo wyczuwam pewien potencjał w jego twórczości ale na razie nie ustawiłem się jeszcze po stronie fanów Thomasa Bernharda.

Thomas Bernhard wielkim pisarzem był. Podobno. Jakiś czas temu zauważyłem, że wiele osób czytających podobną literaturę do mnie pod niebiosa wychwala prozę Bernharda więc postanowiłem sprawdzić co Austriak ma do zaoferowania. W ręce wpadła mi książka z dwoma opowiadaniami o tytułach 'Chodzenie' oraz 'Amras'. Wrażenia? N U D A. Przede wszystkim bije ona z opowiadania 'Amras'...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
198
25

Na półkach: , , ,

Bernhard obnaża nieredukowalną nicość obecną w rzeczywistości, z którą zmuszeni są mierzyć się niektórzy ludzie wykluczeni ze społeczeństwa poprzez sam fakt przenikliwej i wyjątkowej myśli, stającej się ich przekleństwem. Arcydzieło stylu pozwalające w pełni współodczuwać i rozumieć nihilistyczne stany emocjonalne bohaterów. Chodzenie jest opowiadaniem kompletnym, Amras miejscami ociera się o pretensjonalność.

Bernhard obnaża nieredukowalną nicość obecną w rzeczywistości, z którą zmuszeni są mierzyć się niektórzy ludzie wykluczeni ze społeczeństwa poprzez sam fakt przenikliwej i wyjątkowej myśli, stającej się ich przekleństwem. Arcydzieło stylu pozwalające w pełni współodczuwać i rozumieć nihilistyczne stany emocjonalne bohaterów. Chodzenie jest opowiadaniem kompletnym, Amras...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    137
  • Przeczytane
    111
  • Posiadam
    48
  • Teraz czytam
    6
  • 2018
    4
  • Ulubione
    3
  • Literatura austriacka
    2
  • Literatura austriacka
    2
  • 2 kategoria
    1
  • 2021
    1

Cytaty

Więcej
Thomas Bernhard Chodzenie. Amras Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także