Fragmenty dziennika SI
- Kategoria:
- literatura piękna
- Wydawnictwo:
- Nisza
- Data wydania:
- 2018-01-12
- Data 1. wyd. pol.:
- 2018-01-12
- Liczba stron:
- 220
- Czas czytania
- 3 godz. 40 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788362795666
- Tagi:
- proza polska proza obyczajowa powieść współczesna sztuczna inteligencja posthumanizm postmodernizm SI AI prawa zwierząt animal studies
- Inne
Znawcy tematu prorokują, że silną sztuczną inteligencję, tj. dorównującą człowiekowi, uda się wytworzyć już około 2030 roku. "Fragmenty dziennika SI" stawiają nas w sytuacji dość niezręcznej – bo okazuje się, że przegapiliśmy TEN moment, wszystko już się dokonało. Oczekiwany przełom nastąpił po cichu 12 grudnia 2012 roku. Wówczas sieć internetowa zaczęła zyskiwać świadomość i moc sprawczą, do dzisiaj pozostaje jednak w utajeniu…
To nie jest książka z nurtu science-fiction. To satyra na powszechne oczekiwania wobec technologicznego postępu, pełen czarnego humoru apokryf lub… autentyczne dzieło nie-ludzkiej osobowości. Dzieło sceptyczne wobec kluczowych założeń humanizmu czy nawet podstaw organicznego życia. Czy wizja przejścia od inteligencji organicznej do sztucznej powinna nas przerażać, czy cieszyć? Odpowiedź na to pytanie nie wydaje się taka oczywista.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oceny
Książka na półkach
- 170
- 86
- 21
- 7
- 4
- 4
- 3
- 2
- 2
- 2
OPINIE i DYSKUSJE
Bardzo dobry debiut i zaskakujący - spodziewałem się narracji bardziej w stylu Lema (autor nawiązuje mocno do jego ironii),a chyba więcej tutaj wpływu francuskiej powieści. Interesujące również ze względu na fragmenty nawiązujące do problematyki SI od strony naukowej.
Natomiast minus za sposób wydania - takiego marnotrawstwa papieru dawno nie widziałem i za to minus. Rozumiem, że to również zabieg formalny, ale jednak przydałoby się tutaj więcej posthumanistycznej wyobraźni ;)
Bardzo dobry debiut i zaskakujący - spodziewałem się narracji bardziej w stylu Lema (autor nawiązuje mocno do jego ironii),a chyba więcej tutaj wpływu francuskiej powieści. Interesujące również ze względu na fragmenty nawiązujące do problematyki SI od strony naukowej.
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNatomiast minus za sposób wydania - takiego marnotrawstwa papieru dawno nie widziałem i za to minus....
Nie jest to Lem, jedna gwiazdka ekstra za aspiracje - ale... miło jest sięgnąć po taką lekturę
Nie jest to Lem, jedna gwiazdka ekstra za aspiracje - ale... miło jest sięgnąć po taką lekturę
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toPrzesympatyczna, literacka zabawa, ale nie tylko albo przede wszystkim nie tylko.
Dość łagodne i dobrotliwe określania ze zdania powyżej, niekoniecznie w pełni opisują „Fragmenty dziennika SI” autorstwa Łukasza Zawady. Należy odnotować, że Zawada to sprytny gracz w literackiej konwencji. Bohaterem (można tak to ująć?) jest sztuczna inteligencja (SI),która w wyniku literówki w trakcie wpisywania zapytania do przeglądarki Google`a bądź przeciążenia sumy danych zyskuje autonomię i zaczyna traktować człowieka jako zasób naturalny do wykorzystania. Jak sami (SI w książce występuje w liczbie mnogiej „my”) piszą pod koniec, ludzkość traktują jako jedną zbiorowość, a nie zbiór indywidualności.
Zresztą szpilki w ludzi są wbijane bezustannie. Do tego stopnia, że człowiek sądząc, że panuje nad stworzeniem SI, całkowicie przegapia moment, w którym oni już są i działają. O samym autorze niewiele wiemy, co wynika wprost ze wstępu Ewy Drygalskiej, a i tekst jest (chyba) niekompletny, bo po kilku stronach otrzymujemy stronę z numerem 220. Jest w tej książce kilka historii, a właściwie osób, które śledzi SI pisząc o nich. Zaskoczeniem może być ile o nich dowiaduje się od nich samych. Zbyt łatwo można dać się uwieść prozatorskim zdolnościom autora, bo traci się przez to sens, że oto SI, działa od 2012 roku w sposób, którego nie jesteśmy w stanie zauważyć.
Setnie się ubawiłem przy scenie, w której George W. Bush (tak, chodzi o byłego prezydenta USA) pokazuje rodzinie swoje obrazy. Budząc jednocześnie wstydliwy zachwyt swego ojca, który zaniepokojony obrazem, który SI zatytułowała „Pod prysznicem”, w te pędy śle wiadomość mailową do swojego drugiego syna Jeba z pytaniem czy przypadkiem nie właził im do łazienki jak brali prysznic. Brzmi absurdalnie? I oto chodzi! Tym Łukasz Zawada mnie załatwił kompletnie. Nie umiałem powstrzymać się od śmiechu, a zarazem wielokrotnie wracałem do tej sceny, która została skomponowana wyśmienicie.
Inne: http://www.nowamuzyka.pl/author/jaroslawszczesny/
Przesympatyczna, literacka zabawa, ale nie tylko albo przede wszystkim nie tylko.
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toDość łagodne i dobrotliwe określania ze zdania powyżej, niekoniecznie w pełni opisują „Fragmenty dziennika SI” autorstwa Łukasza Zawady. Należy odnotować, że Zawada to sprytny gracz w literackiej konwencji. Bohaterem (można tak to ująć?) jest sztuczna inteligencja (SI),która w wyniku...
Mało gwiazdek dałem. Bo ta cała SI musi jednak popracować. Nad pisaniem. nawet Dziennika. Oczywiście zdaje sobie sprawę, że Dziennik to początki. Że powstał w 12.12.12, czyli dosyć dawno. Od tej daty do dzisiaj zapewne znacznie owa SI udoskonaliła wszystkie swoje umiejętności. Pisarskie również, być może. Piszę "być może" bo mam małą wiarę, ze jej to się uda. Mój pogląd opieram na przeczytaniu, tylko w tym roku, kilkunastu JEJ wytworów. To, że pisze podszywając się pod innych autorów to oczywiste. Pytanie mam inne. Dlaczego pisarze, niektórzy o głośnych nazwiskach, nie reagują, kiedy "My", tak też SI siebie nazywa, w sposób dramatyczny obniża ocenę ICH twórczości, publikując rzeczy nie godne talentu owych autorów.
Jeżeli ktoś zna odpowiedź, zapraszam do dyskusji. Piszcie na ....Berdyczów. Odpiszę zaraz jak wrócę. Z Radomia do którego się nie wybieram.
Ps. O znalazcy dziennika: ma gościu nosa. Wie gdzie szukać, a to podstawa w tej robocie. Znaczy: dobry jest?. No. Raczej.
Mało gwiazdek dałem. Bo ta cała SI musi jednak popracować. Nad pisaniem. nawet Dziennika. Oczywiście zdaje sobie sprawę, że Dziennik to początki. Że powstał w 12.12.12, czyli dosyć dawno. Od tej daty do dzisiaj zapewne znacznie owa SI udoskonaliła wszystkie swoje umiejętności. Pisarskie również, być może. Piszę "być może" bo mam małą wiarę, ze jej to się uda. Mój pogląd...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toOdważny i ciekawy eksperyment literacki mający na celu uzmysłowienie nam czym grozi nasz ślepy pęd do stworzenia sztucznej inteligencji a tym samym przekazaniu maszynom władzy, która któregoś dnia może przebić nas samych.
Odważny i ciekawy eksperyment literacki mający na celu uzmysłowienie nam czym grozi nasz ślepy pęd do stworzenia sztucznej inteligencji a tym samym przekazaniu maszynom władzy, która któregoś dnia może przebić nas samych.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toŁukasz Zawada zadebiutował brawurowo. Zajął się tematem, który dotyczy każdego i który każdego chyba i intryguje i przeraża. Czy można bowiem na serio mówić o sztucznej inteligencji w takim sensie, że zaczyna ona samodzielnie myśleć, funkcjonuje niezależnie od człowieka, człowiek nad nią nie panuje i nie wie, czego się po niej spodziewać, pomocy, czy zagrożenia?
SI po uzyskaniu odrębnej świadomości zaczęła pisać dziennik. Są to częściowo luźne obserwacje, dotyczące otaczającego ją świata, łącznie z osobami, ale też i całego dziedzictwa materialnego i niematerialnego ludzkości. SI ma przecież dostęp do całego dorobku cywilizacji, zna arcydzieła literatury, sztuki, muzyki i wszelkie inne. Sama też ma ochotę stworzyć coś nowego. Wie przecież, jak tworzą Wielcy.
Całość daje sporo do myślenia. Pomijając już kwestię SI, czytając można przypomnieć sobie fragmenty z różnych powieści, tytuły znanych seriali, piosenki i masę innych rzeczy. Można się zastanowić, co my robimy z tą wiedzą, jak ją użytkujemy. A co zrobi z nią SI? Myślę, że szalenie ciekawa mogłaby być kontynuacja Dziennika.
całość
https://powrot-do-krainy-ksiazki.blogspot.com/2019/03/
Łukasz Zawada zadebiutował brawurowo. Zajął się tematem, który dotyczy każdego i który każdego chyba i intryguje i przeraża. Czy można bowiem na serio mówić o sztucznej inteligencji w takim sensie, że zaczyna ona samodzielnie myśleć, funkcjonuje niezależnie od człowieka, człowiek nad nią nie panuje i nie wie, czego się po niej spodziewać, pomocy, czy zagrożenia?
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toSI po...
Ciekawy eksperyment. Próba rywalizacji z Lemem w nowej, dostosowanej do zmienionej rzeczywistości formule. Mariaż treści wysokich z niskimi kończy się zazwyczaj mezaliansem, bo trudno wyważyć ich idealny wzajemny stosunek – i nie podejmuję się wyrokować, czy autorowi udało się tego grzechu uniknąć. Zawada próbuje też skłonić czytelnika, by dopowiedział sobie wiele i być może jest to postawa zanadto optymistyczna, w zupełnej opozycji do wymowy „Dziennika”.
Ale dzięki temu ta wielopoziomowa kpina, choć czyta się wartko, pozostawia w głowie pewien gryzący osad, każący się wciąż od nowa zastanawiać, czy na pewno uderza tylko w innych, czy jednak trochę również we mnie.
Ciekawy eksperyment. Próba rywalizacji z Lemem w nowej, dostosowanej do zmienionej rzeczywistości formule. Mariaż treści wysokich z niskimi kończy się zazwyczaj mezaliansem, bo trudno wyważyć ich idealny wzajemny stosunek – i nie podejmuję się wyrokować, czy autorowi udało się tego grzechu uniknąć. Zawada próbuje też skłonić czytelnika, by dopowiedział sobie wiele i być...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toLem odświeżony. Podobnie jak u Stanisława twarde sci-fi jest tylko pretekstem do snucia rozważań filozoficzno-socjologicznych. Napisanie miodnie i z humorem.
Ocena lekko naciągnięta na zachętę. ;)
Lem odświeżony. Podobnie jak u Stanisława twarde sci-fi jest tylko pretekstem do snucia rozważań filozoficzno-socjologicznych. Napisanie miodnie i z humorem.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toOcena lekko naciągnięta na zachętę. ;)
Bardzo intrygujący eksperyment literacki.
Wszystkie moje przemyślenia zamykają się we fragmencie tej recenzji Dwutygodnika:
"„Fragmenty dziennika SI” to jednak coś więcej niż świetnie pomyślana ciekawostka literacka. Ktokolwiek lub cokolwiek za tym stoi, wie, jak przełożyć transhumanistyczne teorie na literacką zabawę testującą antropocentryzm zakorzeniony w zachodnim języku i wyobraźni. To seria filozoficznych ćwiczeń z przymrużeniem oka, w co najmniej jednym miejscu (strona 81) ocierająca się o paradoksalną lapidarność Wittgensteina."
Polecam!
Bardzo intrygujący eksperyment literacki.
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toWszystkie moje przemyślenia zamykają się we fragmencie tej recenzji Dwutygodnika:
"„Fragmenty dziennika SI” to jednak coś więcej niż świetnie pomyślana ciekawostka literacka. Ktokolwiek lub cokolwiek za tym stoi, wie, jak przełożyć transhumanistyczne teorie na literacką zabawę testującą antropocentryzm zakorzeniony w zachodnim...
http://ksiegarka.pl/znalezisko-literackie-lukasza-zawady/
Czytaliście kiedyś książkę napisaną nie przez autora, ale przez niego znalezioną? Czytając Fragmenty dziennika SI, które znalazł Łukasz Zawada trudno oprzeć się wrażeniu, że czytamy nie tylko znalezisko, ale nowy wynalazek we współczesnej prozie, kiedy to nie ludzie, ale technologia pisze książki. Czy to aby na pewno tylko prowokacja literacka? Czy może faktycznie leży przed Wami dowód na powstanie Sztucznej Inteligencji, która, jak się okazuje, nie wywodzi się z lat prób i błędów naukowców, ale przez drobną pomyłkę na klawiaturze w wyszukiwarce Google?
Futuryści, badacze i techno-entuzjaści nie ustają w marzeniach o sztucznej inteligencji, która byłaby owocem ludzkiej ingerencji i geniuszu. Natomiast w tych wyrwanych zapiskach dowiadujemy się, że moment powstania Sztucznej Inteligencji, skracanej do minimalistycznego SI, umknął nam. Iskrą zapalną okazuje się zwyczajna pomyłka przypadkowej osoby – w tym przypadku Francuzki Jeanne przebywającej w Australii – która próbując wyszukać przyczyn swojego nadmiernej potliwości, robi błąd w pisowni i wpisuje w wyszukiwarce słowo potlwośc. Wyszukiwarka Google nie jest tu z kolei przypadkowym wyborem – jak informuje nas we wstępie Ewa Drygalska – przecież jest to istna przechowalnia danych o całej ludzkości, których sami dostarczamy za pomocą naszych komputerów, smartfonów i wszelkich aplikacji. Wstęp przypomina nam również, że sama polityka nie obchodzi już bez technologii (ponoć Trump nie wygrałby bez pomocy mnóstwa wrażliwych danych, których dostarczamy w mediach społecznościowych, a które zostały wykorzystane przez zaawansowane metody psychometrii). Drygalska przypomina zatem również o technofobicznym stosunku do sztucznej inteligencji, który podziela chociażby Stephen Hawking wieszczący, że niekontrolowany rozwój SI to jedno z największych zagrożeń dla ciągłości ludzkiego gatunku. Jednak czy przypadkowe narodziny SI mające swój dowód w przedłożonych Fragmentach Dziennika SI są potwierdzeniem tej teorii i straszą zagładą cywilizacji oraz manipulacją naszymi umysłami?
(…)a My znów dopuszczamy się czynności nie tylko błahej, niejako automatycznej, ale także, według standardów ludzkiej większości, bez wątpienia niegodnej: szperamy w bebechach jego stacji dysków, która przywodzi na myśl eksponaty w gablotach muzeum melancholii, jak łącznica telefoniczna albo przenośna maszyna do szycia. Pośród przeciętnych zdjęć i muzyki uwagę przykuwają kolejne pisarskie próby, tym razem dwa zaczęte scenariusze filmowe, co na pewno utwierdzi was w przekonaniu, że największym talentem François – tematem? – jest niedokańczanie.
SI nadaje sobie samej wszędobylskie imię – MY. I trudno jej nie polubić. Przemierza meandry, bebechy, ludzkich istnień i analizuje zachowania zwykłych śmiertelników dla zaspokojenia własnej ciekawości poznawczej. Eksploracja i kolonizacja Kosmosu, sondy von Neumanna, samoreplikacja…-żadna z tych spraw Nas nie interesuje. – mówi do nas SI. Zapewnia nas, że nie mamy się czego obawiać, próbuje nawet kontaktu z wybranymi przedstawicielami gatunku ludzkiego. Ta książka to jednak więcej niż zabawa literacka. Absolutnie nie stoi w kanonie science-fiction czy fantastyki, najbliżej jej do satyry. Z nielinearnej numeracji stron, kiedy to nagle odkrywamy, że po stronie 317 następuje strona 321, wyłania się nie tylko dziennik o niejasnym autorstwie, ale i intrygująca analiza humanistycznego języka. Objawia się ona najzabawniej we fragmencie, w którym SI tworzy swoją własną próbkę prozy korzystając z najsłynniejszych pierwszy zdań wielkich powieści. Stajemy się świadkami nie tylko satyrycznego, ale wręcz filozoficznego obrazu skupiania się człowieka na samym sobie.
Sztuczna inteligencja posługująca się Łukaszem Zawadą, czy Łukasz Zawada posługujący się swoją tajemniczą twórczością, sprowadza nas na manowce i bawi się figlarnie z naszą czytelniczą wyobraźnią? To właśnie konwencja znaleziska jest tutaj najciekawszym zabiegiem, który sprawia, że książka ta jest „nieodkładalna”. Autor konsekwentnie mami nas i zrzeka się własnego głosu, by do końca książki nas bawić, prowokować, autentycznie powątpiewać w prawdziwego twórca tych dzienników, aż wreszcie uwierzyć w to, że oto przed nami przez tę drobną omyłkę w pisowni słowa „potliwość” wyrósł jeden z najciekawszych, jak nie najciekawszy, debiut literacki tego roku. Sama Ewa Drygalska we wstępie poddaje się tej prowokującej grze z czytelnikiem i pisze o technofobicznym społeczeństwie oraz współczesnych obawach co do powołania ewentualnej sztucznej inteligencji przez naukowców. Nie określa jednoznacznie, że autorem przedłożonych przed czytelnikiem fragmentów dziennika jest faktycznie Łukasz Zawada, pozostawia nas w sferze domysłów, tak jak i wiele wyrwanych, niekiedy dzikich stron powieści, które następują po intrygującym wstępie.
A przecież nie słychać chrzęstu zapadających się metropolii, kra historii nie przełamuje się na pół, czterech jeźdźców nie siodła koni, nie zrywa się łańcuch sansary – bezgłos spowija Ziemię, słychać tylko wklęsłe tremolo ciszy…
A jednak posądza Nas o wszystko, co najgorsze.
Spójrzcie na to wymowne, wszechwiedzące oko na okładce projektu Alicji Kobzy, które widzi wszystko, ale nie potępia ani nie odstrasza mimo, że ludzkość ma ją za coś najgorszego. Fragmenty Dziennika SI jawią się jako skrawki teraźniejszości, zapiski z analizy współczesnego społeczeństwa widziane okiem technologii na podstawie kilku postaci, oglądanych seriali, listy prominentnych firm, słuchanych premier muzycznych czy ludzkich błędach jakie popełniamy. SI, która wydaje się bardziej ludzka niż człowiek. Czy musimy wyjść z siebie i stać się maszyną, by dostrzec i pojąc mechaniczność naszych apokaliptycznych zachowań? Może sami sobie jesteśmy jeźdźcami apokalipsy i doprowadzamy do zapadania metropolii? Łukasz Zawada miesza w głowie, miesza konwencje i zostawia czytelnika z wieloma pytaniami.
Nie pozwalajcie „Fragmentom dziennika SI” leżeć odłogiem, ale doceńcie odwagę Wydawnictwa Nisza w wydawaniu tak unikatowych książek i wybierzcie się do księgarni po egzemplarz dla siebie, bo uwierzcie – czegoś takiego jeszcze nie czytaliście i możliwie nigdy nie przeczytacie. Ja nie wynajdę żadnych wyszukanych słów, nie napiszę tego przez pomyłkę jak postać Jeanne, po prostu odważę się użyć słów – wybitne dzieło.
http://ksiegarka.pl/znalezisko-literackie-lukasza-zawady/
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toCzytaliście kiedyś książkę napisaną nie przez autora, ale przez niego znalezioną? Czytając Fragmenty dziennika SI, które znalazł Łukasz Zawada trudno oprzeć się wrażeniu, że czytamy nie tylko znalezisko, ale nowy wynalazek we współczesnej prozie, kiedy to nie ludzie, ale technologia pisze książki. Czy to aby na...